Drzwi nie powinny mieć głosu. Po prostu.
-Puk, puk - słyszę.
Wstaję, podchodzę do drzwi. Teoretycznie nie wiem, po co właściwie próbuję zachować pozory normalności - przecież nie usłyszałem pukania. Ale próbuję. Bardzo próbuję. Zerkam przez wizjer w drzwiach.
-Puk, puk - mówią drzwi. Są jakieś podochocone. Jebane drzwi.
-Dlaczego mówisz, mówicie "puk puk"? - pytam drzwi. Nie potrafię się zdecydować, czy to jest on, ona, ono, czy oni, one - drzwi. Pieprzony język polski.
-Mówię "puk, puk", bo czuję się samotnie. - Spokojnie wyjaśniają drzwi. Wiedzą, że mówią o sobie w formie zupełnie bezosobowej, co mnie straszliwie wkurwia. W tym jednym mogłyby się zdecydować. Jebane drzwi.
-To czemu, nie wiem, nie potrzaskasz sobie o framugę, nie pootwierasz się, nie pogadasz z drzwiami sąsiadów? - W ogóle nie wiem, po co to mówię, przecież już sam fakt, że gadam do drzwi, sprawia że czuję się jak jakiś nienormalny udup, co to gada do przedmiotów. Następny krok, i będę przychodził do kogoś do domu i pytał, czy mogę głaskać maskotki. Tracę rozum. Przez te jebane drzwi.
-Jak mam trzaskać o framugę? Widziałeś te jebane, żółte, obrzydliwe narośle? - zajęczały drzwi. -Podejdź tutaj, Okropny. Dotknij ich. Są twarde, nabrzmiałe, odstają obrzydliwie...
-Ja tu nic nie widzę.
-A to? A to? A to? - pytają drzwi. Nie mają żadnych kończyn, żeby wskazywać, więc muszę się domyślać, że chodzi o klamkę, otwór na klucz i zasuwkę. Nic innego, poza wizjerem, nie ma w drzwiach.
-Masz na myśli klamkę, zasuwę i wizjer?
-Mam na myśli, Okropny, że zupełnie o mnie nie dbasz. Jedynie Alicja mnie czasem przystraja. Ty tylko we mnie wkładasz ten klucz, paskudny, okropny, wstrętny klucz! Kręcisz nim szybko, bez rytmu, bez przyjemności żadnej! Jesteś chuj, Okropny! Zwykły chuj.
Jebane drzwi usiłują wpędzić mnie w poczucie winy. Ale ja nie jestem głupi. Nie dam się zrobić w żyrafę.
-Weź, drzwi, zamknij ryj. Idę sobie zrobić trochę herbaty. Zapytałbym, czy chcesz, ale nie wiem, gdzie Ci ją miałbym wlać.
-Idź, idź, zachłyśnij się i zdechnij! Z tym raz przekręconym kluczem, nawet ślusarz tu nie wejdzie, żeby Ci pomóc! Przyjdą strażacy i mnie przerżną wpół i dopiero będzie triumf człowieka nad... triumf człowieka nad człowiekiem i drzwiami!
-Drzwi, czy ty coś bierzesz? Ale nie, serio, powiedz mi: bierzesz coś?
-Nie twój interes, co biorę, z kim i kiedy.
-Czyli nie bierzesz, uff, to dobrze. Świetnie. Drzwi, mogę coś dla Ciebie zrobić?
-Możesz... Wypucować mi klamkę. Tak, jak ta dupa w "Przedwiośniu".
-Nie pierdol, drzwi, że widziałeś "Przedwiośnie".
-No, nie widziałem, ale słyszałem od innych drzwi, że jest to pierwsza scena seksualizująca drzwi w polskim kinie.
-Coś mi się kojarzy, ale czy to na pewno to... - zamyśliłem się.
-No więc, możesz mi solidnie wyszorować klamkę. Chociaż tyle mógłbyś dla mnie zrobić.
-Nie ma szans. Nie będę Ci niczego szorować. Nie kręcisz mnie wcale, drzwi. Uświadom to sobie.
-...Sobie, sobie.
-Właśnie. Idę po tą herbatę.
-Idź w chuj i nie pokazuj mi się na oczy.
Zignorowałem fakt, że drzwi nie mają oczu. Mają wizjer, ale nic przez niego nie widzą. Zignorowałem drzwi w ogóle. Jebane drzwi.
Objerzałem film, wypiłem herbatę, umyłem kubek. Wysrałem się. Wychodzę z kibla, zadowolony, bo wyszło, co miało wyjść.
-I czego się kurwa szczerzysz? - zapytały mnie drzwi.
-I tak byś nie zrozumiał, ła, ło, ły.
-Co?
-Gówno. Weź, wróć do bycia elementem wyposażenia mieszkania, dobra? Bo wkurwiasz mnie już trochę. Człowiek chce sobie pobyć w domu sam, za zamkniętymi drzwiami, więc zamknij się i pozwól mi pobyć kurwa wreszcie sam!
-Okropny, Okropny!
-Co?!?!
-GÓWNO!!! - krzyknęły drzwi i się zamknęły.
Jebane drzwi. Doprowadziły mnie do białej gorączki, wciągnęły w idiotyczną konwersację, zachowały jak kutas, jak baba, jak dziecko, liczba pojedyncza lub mnoga - pewnie przez ten brak konkretnej odmiany w rozmowie - a potem na mnie nakrzyczały. Jebane drzwi.
Mam nadzieję, że jednak nie spełni się ich/jego/jej marzenie, i nie zdechnę tutaj, w tym mieszkaniu, sam. Nie to, żebym uciekał przed przeznaczeniem, czy coś - nic z tych rzeczy. Po prostu jak ktoś ma je rozjebać, to niech to będę ja, a nie jacyś spoceni strażacy. Nie będą mi moje własne drzwi złorzeczyły, a potem wyobrażały sobie jakieś porno z sobą w roli głównej, co to, to nie. Nic z tych rzeczy. Nie ma opcji.
Jebane drzwi.
Komentarze (31)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania