Duch Przeszłości ~ Roz.1 ~ Dziewczynka w sukience...
Margaret niczym nie wyróżniała się od innych babci. Lubiła oglądać opery mydlane, piec ciasteczka i dziergać na drutach. Jednak miała za sobą ciężką przeszłość, od której próbowała uciec. Jedynym jej wsparciem była jej córka, Maja. Dorosła już dziewczyna zajmowała się domem, utrzymywała rodzinę, a jedynym jej zmartwieniem był fakt, że nie może mieć dzieci. Znosiła to każdego dnia, ale tak naprawdę nie potrafiła żyć, wiedząc o tym. Jej mąż, Łukasz pracował za granicą i widywali się bardzo rzadko. Dlatego więź łącząca domowników w rodzinie Kałmackich była bardzo delikatna, ale szczera. Wracając do przeszłości Margaret, mogę tylko opisać jej beznadziejną wówczas sytuację.
Gdy pewnego dnia 20 - letnia Margaret przechodziła ulicą, spotkała dziewczynkę odzianą w żółtą sukienkę do kolan. Dziecko biegło bardzo szybko w stronę jednego z bloków, a na jej twarzy wymalowany był strach. Kobieta próbując znaleźć te coś, co tak przeraziło małą, wypatrzyła wysokiego mężczyznę z nożem w ręku. Ustała jak wryta. Wiedziała, że zaraz może dojść do tragedii. Jednak nożownik ominął ją i dogonił dziewczynkę, wbijając nóż w jej plecy. Coś w podświadomości Margaret kazało jej uratować tą niewinną osóbkę. Po chwili wahania, w końcu ruszyła przed siebie. Dało się słyszeć "rzuć broń!" Margaret myślała, że niebezpieczeństwo minęło, ale napastnik rzucił się na nią, wtrącając zakrwawiony nóż, w jej ręce. Po tym zdarzeniu policja uznała, że to ona jest winna śmierci małej Sandry Woleszczyk i skazała ją na 3 lata pozbawienia wolności.
Do dnia dzisiejszego Margaret była pewna swojej winy. Maja widząc na twarzy mamy niepokój i smutek zarzuciła:
- Hej, mamo. Dziś leci ta twoja opera mydlana.
- Angielskie lata?
- Tak. Na dwójce o... chyba 20:00.
- Dziękuję.
- To ja może zaparzę ci melissy na uspokojenie i śmigam do pracy. - odpowiedziała kobieta wlewając wodę do czajnika.
Nagle zegar wybił 11:00.
- No to ja lecę. Wrócę po 17:00. - poinformowała staruszkę, całując ją w policzek.
Margaret nareszcie wtuliła nos w starą chustę na szyi, wyłączyła telewizor i sięgnęła po kolejny egzemplarz gazety. Jak co dzień szukała w nim informacji o zabitej dziewczynce. Niespodziewanie przesuwając palec po kartce, natknęła się na nagłówek "Dziś mija 55 lat od śmieci Sandry Woleszczyk". Staruszka gwałtownie poprawiła okulary i oddała się lekturze. Po przeczytaniu kilku linijek tekstu zerknęła na kalendarz obok po czym odetchnęła:
- Ach, rzeczywiście to już 55 lat...
Wtedy ktoś zapukał w drzwi...
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania