Dzień, który zmienił moje życie

Ten dzień, o którym chcę wam opowiedzieć, byłby zupełnie zwyczajny, gdyby nie to, co się wydarzyło. Ten dzień zmienił całe moje, dotychczasowe życie. Zmienił również moje nastawienie do świata. Przez te wydarzenia, inaczej w tym momencie patrzę na ludzkie życie.

No, ale do rzeczy.

Wstałam rano, jak zawsze o godzinie siódmej, aby iść do szkoły. Jednak zaczęły męczyć mnie straszne mdłości, zaczęłam wymiotować i potwornie bolała mnie głowa. Poszłam powiedzieć o tym mojej mamie, która przeraziła się i chciała wzywać lekarza, aby mnie obejrzał. Próbowałam jej to wybić z głowy, gdyż uważałam, że jest to zupełnie zbędne i samo mi przejdzie. Mama oczywiście i tak zrobiła swoje. Poszła do kuchni, złapała za telefon i zadzwoniła do doktora Zawadzkiego.

Doktor przyjechał do nas po pół godzinie i stwierdził, że nie jest to nic poważnego, by trzeba było się martwić. Powiedział, że to zwykła grypa żołądkowa i przejdzie mi za kilka dni. Mama odetchnęła z ulgą i odprowadziła doktora do drzwi. Wcześniej mu jeszcze bardzo podziękowała, za tak szybkie przybycie.

-Widzisz mamo, to nic takiego. – powiedziałam, gdy wróciła do mojego pokoju. – Samo przejdzie za kilka dni. Nie ma się czym martwić. – pocieszyłam ją, uśmiechając się.

- Tak, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne – stwierdziła spokojnie. – A teraz prześpij się troszkę i odpocznij. Jak wstaniesz to zrobię ci herbaty.

- Dziękuję, mamo. Kocham Cię.

Mama ucałowała mnie w czoło i wyszła z pokoju, a ja zasnęłam po kilku minutach.

Gdy się obudziłam, wstałam powoli z łóżka i udałam się do kuchni. Mama siedziała przy stole i czytała gazetę. Kiedy usłyszała, że weszłam podniosła głowę i spojrzała na mnie z troską.

- Jak się czujesz? – zapytała.

- Lepiej, dziękuję. – odparłam, lekko się uśmiechając. – Dostanę herbaty?

- Tak, oczywiście.

Mama odeszła od stołu i zabrała się za robienie mi herbaty. Zrobiła ją oczywiście mocną, bez cukru i cytryny. Najlepsza na niestrawność. Ja w tym czasie usiadłam przy stole i wzięłam do ręki gazetę, którą wcześniej czytała moja mama. Były w niej same głupoty z życia gwiazd. Jak można to czytać?

Po kilku minutach przede mną stała już herbata. Upiłam ostrożnie łyk i skrzywiłam się. Gorzka. Nie lubię takiej herbaty, ale w sumie lepsze to niż nic. Uwielbiam herbatę z cytryną, jednak w moim stanie jest to raczej niewskazane. Mama zrobiła mi jeszcze do herbaty dwie kromki chleba z masłem, które również musiałam zjeść. Ohyda

Gdy już skończyłam jeść i wypiłam herbatę, siedziałam jeszcze z mamą w kuchni. Spędziłyśmy tak dwie godziny. Po tym czasie zaczęłam robić się senna. Starałam się tego po sobie nie pokazywać. Chciałam spędzić trochę czasu z mamą, a nie leżeć ciągle w łóżku. Jednak czujne oko mamy i tak to dostrzegło, wiec wygoniła mnie do łóżka.

Zawiedziona wstałam od stołu i poczłapałam do pokoju. Położyłam się do łóżka i próbowałam zasnąć. Nie udawało mi się to. Po pewnym czasie postanowiłam się trochę pouczyć do szkoły. Jak nie było mi dane iść do niej, to przynajmniej w domu się pouczę. Chwyciłam za książkę od polskiego i zaczęłam czytać tematy, które akurat przerabialiśmy.

Spędziłam tak ze trzy godziny, gdy w końcu uznałam, że już nie dam rady dłużej, odłożyłam książkę i poszłam spać. Po krótkim czasie zasnęłam.

 

*****

 

Padał deszcz. Nie, nie padał. Lało jak z cebra.

Ja siedziałam na ławce cała przemoknięta. Właściwie, to nie wiedziałam, czemu dokładnie tam siedzę. Czemu nie pójdę do domu? Czemu nie zejdę z tej ulewy? Nie ruszałam się z miejsca, tylko siedziałam i nic więcej. Tylko z jakiego powodu? No i dlaczego patrzę na to dziwnie z boku? Jakbym obserwowała kogoś innego. Czułam się jakbym szpiegowała samą siebie. Dziwne uczucie…

Odsiedziałam tak, dobrych kilka godzin. Skąd wiedziałam, że to akurat kilka godzin, a nie kilka sekund? Nie mam zielonego pojęcia. Po prostu wiedziałam. Coś mi mówiło, że tak właśnie jest.

Gdy doszłam do tego wniosku, nagle zaczęło się coś dziać. Wstałam z ławki i zaczęłam iść. I znowu, nie mam pojęcia gdzie. Czułam się tak, jakbym opuściła własne ciało i nie miała wstępu do moich myśli, zamiarów. Nie mogłam także kontrować swoich, a właściwie jej, ruchów.

Szłam tak jeszcze kilka minut i zatrzymałam się za jakąś ławką. Siedział na niej chłopak. Nie widziałam jednak jego twarzy. Mogłam jednak stwierdzić, że jest wysoki, szczupły i ma kruczoczarne, kręcone włosy. Dobiegła mnie myśl, znikąd, że jest on przystojny. Skąd ja to do diaska wiem?! Przecież jest do mnie tyłem odwrócony.

Nagle ta dziewczyna, będąca mną, dotknęła jego ramienia. On się odwrócił i uśmiechnął do niej. Podeszłam do nich trochę bliżej. Skradałam się, niepotrzebnie, ponieważ i tak mnie nie widzieli.

Z tej perspektywy mogłam go już dokładniej obejrzeć. Chłopak rzeczywiście był przystojny. Nawet bardzo, bym powiedziała. Miał mocno zarysowane kości policzkowe, był opalony na brązowo, jego oczy były tak czarne, że aż nie było widać źrenic.

- Witaj. – powiedziała dziewczyna. - Jestem Ania.

Chłopak uśmiechnął się ciepło i powiedział: - Witaj. Ja jestem Krzysiek. Miło cię poznać.

 

*****

 

Obudził mnie dźwięk telefonu.

Otworzyłam oczy i sięgnęłam w kierunku dzwoniącego telefonu. Odebrałam nawet nie sprawdzając kto dzwoni.

- Słucham? – odezwałam się sennie.

- Hej Aniu, to ja Krzysiek. – usłyszałam znajomy głos. – Co tam u Ciebie? Poszedłem po ciebie pod szkołę i dowiedziałem się od Karoliny, że cię dzisiaj nie było. Stało się cos?

- Hej, Krzysiu. – powiedziałam, już trochę rozbudzona. – Tak, nie poszłam do szkoły. Rano jak wstałam, bardzo źle się czułam. Wymiotowałam i głowa mnie bolała. Był u mnie lekarz i powiedział, że to tylko zwykła grypa żołądkowa. Tak więc, pewnie poleżę kilka dni w łóżku.

- Ojej. – wydukał. – A teraz jak się czujesz? Lepiej już troszkę, czy bez zmian? – zapytał z troską.

- Teraz już troszkę lepiej.

- To dobrze. Słuchaj, a może mógłbym wpaść do ciebie na chwilkę? – zapytał nieśmiało. – Masz ochotę?

- Oczywiście. Możesz przyjść. – powiedziałam uradowana. – Której byś był u mnie? – zapytałam.

- Za jakieś niecałe 10 minut, ok.?

- Ok. To czekam na ciebie. Do zobaczenia. – powiedziałam i rozłączyłam się.

Wyszłam ostrożnie z łóżka i poszłam do mamy. Znalazłam ją w salonie, oglądającą telewizję.

- Nie śpisz już? – zapytała.

- Nie, Krzysiek mnie obudził. Pytał czemu mnie w szkole nie było. – odparłam. – Pytał również, czy może przyjść.

- I co, zgodziłaś się? – zapytała.

- Tak, czuję się troszkę lepiej. Nie mam już mdłości i boli mnie tylko głowa. – powiedziałam.

- W takim razie dobrze. Kiedy będzie? – zapytała.

- Za niecałe 10 minut.

Mama kiwnęła głową i zwróciła się z powrotem do telewizora. Usiadłam koło niej na kanapie i spojrzałam co ogląda w telewizji. Było to do przewidzenia, że oglądała program przyrodniczy. Gdy tylko może ogląda tylko to. Jest tym wręcz zafascynowana.

Oglądałyśmy telewizor zaledwie kilka minut, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.

I wtedy to się stało. Nagle zakręciło mi się w głowie i zobaczyłam mroczki przed oczami. Potem była już tylko ciemność.

 

 

Gdy się obudziłam, nie wiedziałam gdzie jestem. Jedyne co wiedziałam, to to, że nie jestem w domu. W oczy raziło mnie białe światło jarzeniówek.

- Hej, skarbie. - usłyszałam znajomy głos. - Jak się czujesz?

Mama stała nade mną i patrzała na mnie z troską. Na czole zrobiła jej się drobna zmarszczka. Pojawia się zawsze gdy się bardzo martwi.

- Hej, mamo. - wychrypiałam. - Nie za dobrze. Głowa mi zaraz pęknie. Gdzie jesteśmy?

Głowa bolała mnie tak bardzo, że ledwo umiałam to wytrzymać. Tak, jakby ktoś bił mnie młotkiem po głowie.

- Jesteś w szpitalu. Gdy przyszedł Krzysiek i poszłaś otworzyć drzwi, zemdlałaś. Uderzyłaś głową o stół. Nie mogliśmy cię dobudzić.

- Pewnie dlatego tak mnie głowa teraz boli. - powiedziałam. - Jest tu Krzysiek?

- Tak, jest na korytarzu. Zawołać go? - zapytała.

- Tak.

Mama wyszła z sali i po kilku sekundach wróciła z Krzyśkiem.

- Hej, Aniu. Jak się czujesz?

- Źle. – powiedziałam tylko.

Krzysiek podszedł do mnie i usiadł na krześle, które stało obok łóżka. Chwycił mnie za rękę i położył głowę na łóżku koło niej.

Siedzieliśmy w ciszy kilka minut, gdy do sali wszedł lekarz.

- Witam. - powiedział przyjaźnie. -Widzę, że już się obudziłaś. Jak się czujesz?

- Potwornie boli mnie głowa. Ten ból jest po prostu nie do wytrzymania. - żaliłam się.

- Dobrze. Przychodzę, by wam powiedzieć, że za kilka minut zabierzemy cię na badanie tomograficzne głowy. Trzeba sprawdzić, czy nie ma żadnych powikłań po tym, jak uderzyłaś się w głowę. Niepokoją mnie twoje ciągłe bóle głowy, no i przede wszystkim to omdlenie.

Gdy skończył mówić popatrzał po nas wszystkich i powiedział:

- Za kilka minut przyprowadzę pielęgniarki, które zaprowadzą cię na badanie.

- Dobrze. - powiedziałam.

Doktor wyszedł z sali, a ja spojrzałam na mamę. Jej zmarszczka jeszcze bardziej się pogłębiła.

- Będzie dobrze. - pocieszyłam ją. Uśmiechnęłam się i ścisnęłam jej rękę.

Tak, jak powiedział lekarz, po kilku minutach do sali weszły pielęgniarki i zawiozły mnie na badanie. Nie jechałam długo i po krótkim czasie byłyśmy już pod potężnymi szarymi drzwiami.

Jedna z pielęgniarek, podeszła do nich, by je otworzyć. Następnie wróciła do mojego łóżka i pomogła drugiej wjechać do pomieszczenia.

W pomieszczeniu, nie było zbyt jasno. Na środku stał długi stół, a na jego końcu coś jak wielki pierścień. Tam pewnie wjeżdża się głową.

Pielęgniarki podjechały z łóżkiem pod stół i pomogły mi wejść na niego. Następnie okryły mnie jakimś dziwnym, ciężkim płaszczem.

Gdy już przygotowały mnie do badania, wyszły z pomieszczenia i stanęły za szybą, której wcześniej nie widziałam.

- Proszę się teraz przez chwilę nie ruszać. - Usłyszałam głos lekarza, który był u mnie w sali.

Wjechałam głową do pierścienia i tak jak mi lekarz powiedział, starałam się nie ruszać.

Trwało to niecałą minutę. Po tym czasie wyjechałam z pierścienia, a pielęgniarki weszły z powrotem do pomieszczenia, a za nimi lekarz.

- Przyjdę do was, za kilka minut, z wynikiem badania. - powiedział.

Następnie się odwrócił i wyszedł. Pielęgniarki pomogły wejść mi na łóżko i zawiozły na salę.

Gdy dojechałyśmy już na miejsce, przekazałam mamie to, co powiedział mi lekarz. Ona kiwnęła głową i usiadła koło mnie.

- Jak się czujesz? - zapytał Krzysiek.

- Bez zmian. - odparłam.

Siedzieliśmy w ciszy jakiś czas, gdy w końcu na salę przyszedł lekarz.

- Mam dla państwa niestety bardzo złą wiadomość. Oczywiście dla pewności zrobimy jeszcze inne badania, ale jak na razie jest to pewne w dziewięćdziesięciu procentach. - powiedział i spojrzał na nas ze zbolałą miną. Odetchną i kontynuował: - Badanie tomograficzne wykryło u pani córki guza mózgu.

Mama złapała się za serce i osunęła się po ścianie. Krzysiek wyglądał, jakby ktoś zdzielił go obuchem po głowie. A ja... Ja po prostu tępo patrzałam się na lekarza.

 

I to jest właśnie ten dzień, który obrócił moje życie o sto osiemdziesiąt stopni. Diagnoza oczywiście się potwierdziła. Mam guza mózgu.

Teraz od tego czasu minęły dwa lata, a ja dalej dzielnie walczę z rakiem.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Amy 08.11.2014
    Sporo tu powtórzeń, które warto byłoby poprawić, ale poza tym jest OK. Poruszyłaś jeden z moich ulubionych tematów, więc masz u mnie dużego plusa. :)
  • Agata547 09.11.2014
    Dziękuję za opinie :) Jestem początkująca i cenię sobie takie komentarze ;)
  • wolfie 09.11.2014
    Zaskoczyłaś mnie - myślałam, że diagnoza będzie zupełnie inna. :)
    Co do błędów, to ja bym gdzieniegdzie uczepila się interpunkcji, ale poza tym jest dobrze. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania