Dzień nastał w dniu poprzednim

Dzień nastał w dniu poprzednim.

Znowu cofnęłam się w czasie, następowało to zawsze cyklicznie, a w zasadzie codziennie.

Zdążyłam się już przyzwyczaić z nadzieją wyczekując dnia kiedy wszystko się skończy.

Kiedy przeniosę się w dni przed swoim narodzeniem, co się właściwie stanie?

Ta myśl nie pozwalała mi na długo zasnąć.

Może tak naprawdę wtedy czas będzie płynął normalnie?

Mój mózg nie mógł sobie wyobrazić jak można po prostu nie istnieć.

Nie mogę i tak niczego zmienić, wszystkie moje zmiany wprowadzone w dniu się resetują do dnia wcześniejszego kiedy byłam inną osobą.

Nikt niczego nie pamięta, tylko i wyłącznie ja.

Moja relacja z pewną ważną mi osobą jest zmuszona prędzej czy później się zatrzeć.

Teraz mam 16 lat i 175 dni, kiedy zaczęło się wszystko zmieniać miałam 30.

Byłam pisarką i psychologiem, wszystko co kiedykolwiek napisałam znikło, a to które powstaje nigdy nie może być trwale zapisane.

Pokochałam jeszcze bardziej czytanie książek z biblioteki, zanim dana współczesna opowieść zniknie przed dzień kiedy jej nie było, mam czas aby ją przeczytać.

Tylko to mi zostało.

Mogę robić rzeczy których normalnie bym nie zrobiła, skoro i tak nikt niczego nie będzie pamiętał.

Próbowałam się powiesić, raz nawet w szkolnej toalecie, zawsze mi się udawało zabić.

Tylko co mi z tego? Zawsze cofałam się na początek dnia, będąc dłużej uwięziona w tym piekle.

Jak udało mi się przeżyć tyle czasu? Pod przymusem człowiek nie ma wyboru i musi zadowolić się spełnianiem podstawowych potrzeb i udawać jak wszystko jest w porządku.

Czy kiedykolwiek kogoś zabiłam?

Trwale nie, a właściwie od tego się wszystko zaczęło.

Przełożyłam spotkanie z pacjentem, a on tego samego dnia popełnił samobójstwo.

By przeprosić duszę tego człowieka przyszłam w miejsce gdzie zakończył swoje życie.

Był to most przy drodze z rzeką na samej czeluści.

Chwyciłam się srebrno szarej barierki i spojrzałam w dół, powiedziałam przepraszam.

Przechodzień słysząc to zapytał co się stało.

Opowiedziałam swoją historie.

A on zadał charakterystyczne pytanie, jak mam ci pomóc?

Powiedziałam żartobliwym tonem, trzeba by było cofnąć dzień do tyłu, by to się nie stało.

Tak się stało.

Dzień jest kontynuacją dnia następnego, ale od wcześniejszego się wszystko zaczęło.

Dzień jest pętlą czasoprzestrzenną, nigdy nie występuje osobno.

Szukałam tego czegoś przez jakiś czas, ale z każdym dniem miałam wrażenie, że sobie ze mną pogrywa.

Właściwie pogodziłam się, żyłam jak gdyby nigdy nic.

Mówiąc sama nie wiem do kogo codziennie.

Tak naprawdę myślę, zwracałam się do siebie samej,

do tej z tamtych czasów jednak próbując ją naśladować okłamywałam samą siebie.

Jej już nie ma, ale ja wciąż jestem.

Przeżywałam wspomnienia na nowo z innej perspektywy.

Dzień do tyłu przez pewien czas rutynowo wcale się nie różnił od tego do przodu.

Po pewnym czasie, zdałam sobie sprawę, że nie jest normalnie i dopiero jak zdałam sobie z tego sprawę mogłam codziennie iść przez życie. Pewna akceptacja stanu rzeczy, jak bardzo jest okropnie, pozwoliła mi się uwolnić od udawania.

Mój czas się powoli kończy.

Po prostu już więcej nie będzie moich słów, moje życie będzie najprawdopodobniej podarowane innej mnie która się dopiero urodzi w swoim czasie idącym do przodu.

Miniemy się na linii czasu i po prostu w pewnym czasie ożyje aby rozpaść się jak piana morska.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Garyt 4 miesiące temu
    Fajne. Daję pięć pał...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania