Dziewczyna, z którą płakało niebo

W wiosce mieszkała pewna dziewczyna. Jej włosy, niczym płynne srebro, opadały łagodnymi falami na wąskie ramiona, zakrywały drobne łopatki. Twarz gładka i delikatna jak płatki róży, usta subtelnie zaróżowione.

Dzień za dniem słone łzy wędrowały po jej bladym obliczu, znaczyły mokrymi śladami ścieżki na policzkach, kapały z czubka małego noska, zwilżały wargi pozostawiając gorzki smak na języku. Smak, którego nie mogła znieść. Był to smak samotności.

Gdy ona płakała, niebo płakało razem z nią.

Srebrnowłosa dziewczyna nie znała nocy cieplejszej niż ta którą spędziła jedynie w towarzystwie gwiazd. Nie znała krzyku, który byłby posłyszany przez uszy inne niż jej własne, ani słów, innych niż te wypowiedziane przez jej usta. Spędzała samotnie całe dnie. Sklulona siedziała pod wielkim kasztanowcem, a jej łzy mieszały się z kroplami deszczu. Nocą, gdy niewiasta kładła się na miękkiej pościeli z liści, usypiana szumem płynącego potoku i słodkim zapachem łąki, zapadała w głęboki sen. Wtedy deszcz ustawał.

W cieniu powiek, w mroku nieświadomości, srebrnowłosa śniła o cieple drugiego ciała, o spojrzeniu drugiej pary oczu, o drżeniu pod dotykiem drugiej dłoni.

Daleko, w jej świecie, słońca nie przysłaniały szare, gęste chmury. Jej usta muskały miękki, zarumieniony policzek, czoła stykały się ze sobą, a palce były splecione.

Któregoś dnia do wioski przybył młodzieniec o bystrym spojrzeniu, włosach złotych niczym kłosa zbóż i sercu czystym jak kryształ.

Nieznajomy postanowił pójść nad potok, przecinający łakę, nieopodal wioski. Padało rzęsisiście, a im bliżej potoku się znajdował tym deszcz siekł bardziej.

Tam, w wysokiej trawie, siedziała najpiękniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widział. Skrywała się w cieniu kasztanowca. Opierała się o pień jakby było to ramię najlepszego przyjaciela. Łkała cicho, zbyt słaba na głośniejszy płacz. Drzewo, jak anioł stróż, rozpościerało nad nią swą zieloną koronę, osłaniając ją od deszczu.

Dziewczyna uniosła zrozpaczone spojrzenie.

Spostrzegła go.

Przestało padać, a zza chmur nieśmiało wychyliło się słońce.

Nie padało długimi tygodniami. Ziemia powoli umierała, rośliny usychały. Wkrótce pragnienie zaczęło zabijać również zwierzęta, a następnie ludzi. Przejęci trwogą mieszkańcy wioski zebrali się. Musimy przywrócić naszej ziemi urodzaj, krzyczeli jeden przez drugiego. Tłumnie ruszyli nad potok.

Pod kasztanowcem srebrnowłosa dziewczyna śpiewała o szczęściu, otoczona ramionami ukochanego. Oboje wtuleni w siebie, delektowali się swoją obecnością, nie mogąc nasycić się wzajemną bliskością. Śpiew ucichł, gdy przybył tłum.

Mieszkańcy wioski rozdzielili ich siłą. Ją ciągnęli za włosy, szarpali rozrywając ubranie. Jego bili, kopali i tłukli, aż nie wypuścił niewiasty z objęć. Kiedy skończyli, potok zalśnił na karmazynowo. Prąd niósł ciało młodego mężczyzny przez łąkę. Bystre oczy zgasły, a kryształowe serce ucichło na zawsze.

Znów zaczęło padać, a słońce przysłoniły chmury. Tłum zostawił dziewczynę o srebrnych włosach samą, pod kasztanowcem. Rozpętała się burza. Wody przybywało, a ulewa nie ustawała nawet w nocy. Wkrótce potok wylał, zatapiając wioskę, odbierając życie wszystkim jej mieszkańcom.

Tylko jedna istotka, kurczowo uwieszona gałęzi kasztanowca, uszła z życiem.

Srebrnowłosa dziewczyna została sama.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Saris 04.05.2016
    Piękne, takie baśniowe, szkoda, że nie zrobiłeś/aś z tego dłuższej historii : ) 5
  • Lotta 04.05.2016
    Witaj na opowi. :) Wow. Naprawdę piękna historia, poruszająca. I bardzo obrazowo opisana. Ode mnie wielkie 5 i czekam na więcej. :)
  • Goździk 04.05.2016
    Bardzo dziekuję :-) szczególnie, że to moje pierwsze opowiadanie :-D
  • Miła 08.05.2016
    Bardzo fajne
  • Jest to tak dobre i tak uczuciowe że 5 to za mało ale i tak je dam :3

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania