Empa.
Dziś jakby bardziej.
Niby wszystko jest jak trzeba,
niby te linie na drogach są białe i ciągłe,
a skręca mnie w żołądku i miejsca
zamieniają się w lustra.
Niby stabilność wygląda na mnie,
jak znoszone buty,
pasuje do pogody i tylko wybiec z nią w deszcz
albo wyciągnąć kredki.
A przecież to nie moje nawet,
to nie ja to myślę, to raczej echo studni,
choć przecież mija ledwo czwarty tydzień.
Kto następny?
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania