ever liar - rozdział 1

Zerwałam się z łóżka i spojrzałam na ogromny zegar wiszący na ścianie. Za dziesięć trzecia. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale zaczęłam się ubierać i wyszłam przed dom. Panowała tam dziwna, jak na tą okolicę cisza. Spojrzałam w niebo i nie dostrzegłam ani jednej gwiazdy. Co dziwniejsze, nie udało mi się zobaczyć żadnego z drzew, otaczających dom. Chciałam wbiec z powrotem do swojego pokoju i wmówić sobie, że to wszystko jest tylko snem, lecz coś sparaliżowało moje nogi.

Ujrzałam ciemną postać wynurzającą się z nocy. Oświetlało ją jedynie światło ulicznej lampy. Po bliższym przyjrzeniu stwierdziłam, iż tą zjawą jest mężczyzna. Wyglądał na około 17 lat, ciemne włosy delikatnie powiewały mu na wietrze. Na jego twarz padał cień, ale doskonale widziałam jego zielone oczy. Zdawało mi się, że gdzieś go już spotkałam. Gdy usłyszałam jego donośny głos od razu wiedziałam.

- Kate!

- Co ty tu robisz? – rzuciłam w jego kierunku. – Obiecałeś, że już nigdy więcej do mnie nie przyjdziesz!

- Katherin! Wybacz mi – błagał.

- Nick, wiesz, że to nie jest takie proste, jak kiedyś. Tyle razy już ci wybaczyłam, a nawet starałam się o tym zapomnieć, lecz przy ostatnim spotkaniu …

Przeszedł mnie dreszcz, a łzy duszone od tygodni zaczęły spływać po mojej twarzy.

Zaczął powoli zbliżać się do mnie, a ja nie miałam siły, by go powstrzymać. Objął moje zwiotczałe ciało swoimi silnymi ramionami. Nie byłam pewna, co się teraz wydarzy, ale wiedziałam jedno – nigdy nie przestałam go kochać.

Choć minęło tyle lat od naszego pierwszego spotkania, nasze uczucia, a przynajmniej moje się nie zmieniły. Nadal chciałam czuć jego ciepło blisko siebie. Nadal chciałam widzieć jego zmartwione zielone spojrzenie otaczające mnie czułością i opieką.

Powoli podniósł ręką mój podbródek i starł mi z policzków pozostałości łez. Chciałam tak stać przy nim bez końca. Lecz nagle mnie olśniło.

Przypomniałam sobie o wszystkich jego przewinieniach. „Przypadkach”, jak to on je nazywał. Szybko wyrwałam się z objęć wciąż drżąca, ale tym razem ze wzburzenia.

Jak on śmiał jeszcze się tu pokazywać?!

- Przepraszam – szepnął, próbując znów przyciągnąć mnie do siebie.

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia! Zwykłe przepraszam!

- Wiem, postąpiłem jak skończony idiota i dupek, ale …

- Zrozum, że twoje „ale” już nic dla mnie nie znaczy.

Obróciłam się na pięcie i wbiegłam po schodach z powrotem do mojego pokoju, zatrzaskując za sobą z całej siły drzwi. Położyłam się na łóżku i zapadłam w niespodziewanie długi i głęboki sen.

***

Powoli przetarłam oczy i zauważyłam, że nie znajduję się już w moim pokoju. Choć to miejsce wydawało mi się znajome, na pierwszy rzut oka nie byłam pewna, gdzie to jest.

Zza wielkiego, znajdującego się za oknem drzewa wychylało się morze najróżniejszych kwiatów – od białych, niewinnych róż po czarne, smutne bzy. Na szarych ścianach wisiały plakaty zespołów rokowych takich jak: „AFI”, „Linkin Park”, „Green Day” czy „Metalica”. Duże wodne łóżko uginało się pod moim ciężarem, zatapiając mnie w aksamitnej, czarnej pościeli. Tuż przy łóżku stało potężne, hebanowe krzesło, a na nim siedział nie kto inny, tylko Nick.

- Witaj moja Śpiąca Królewno! – pochylił się, by mnie pocałować w czoło, jak za dawnych czasów. Lecz nie chciałam dać mu tej satysfakcji, więc pomimo okropnego bólu głowy wstałam z łóżka i zaczęłam się cofać w kierunku okna.

- Co ja tu u licha robię? – rzuciłam pospiesznie w jego stronę nadal się cofając, przy czym walnęłam się mocno o szafkę stojącą za mną. – Auć!

- Nic ci nie jest skarbie? – zapytał z troską, po czym przysunął się w moim kierunku, by sprawdzić, co się stało.

- Nie mów tak do mnie! I nie zbliżaj się!

- Spokojnie. Chciałem tylko sprawdzić, czy nie będziesz mieć siniaka. Mogę?

Nie zaprotestowałam, więc podszedł do mnie i zaczął powoli masować moją nogę w miejscu uderzenia. Moje serce stanęło, kiedy pochylił się, by mnie pocałować. Ledwie jego usta dotknęły moich warg, odepchnęłam go z całą siłą, jaką w sobie znalazłam.

- Jak mogłeś?! – wrzeszczałam. – Po tym, jak pocałowałeś tego swojego rudzielca! Myślałeś, że tak jak dawniej ugłaskasz mnie czułymi słówkami i pocałunkami?! Jeśli tak, to bardzo się myliłeś! Tym razem nie odpuszczę ci póki nie wyjaśnisz mi tego lub nie zostawisz mnie w spokoju!

- Katherin – zaczął ostrożnie ważąc każde wypowiedziane słowo. – Ona jest tylko przyjaciółką. Nikim więcej.

- Ale to nie wyjaśnia, dlaczego ją pocałowałeś!

- To ona pocałowała mnie – starał się za wszelką cenę zachować spokój.

Z daleka dało się zauważyć, że nie ma sił na dalszą rozmowę, lecz postanowił kontynuować.

- Chciałem ci powiedzieć o tym już dawno temu, lecz zawsze odbierało mi odwagę.

- Wyduś to w końcu!

Zamknęłam oczy marząc, by po ich otwarciu móc stwierdzić, że to wszystko było tylko jakimś głupim snem.

- Więc … jestem czarownikiem.

- Nie. Żartujesz sobie ze mnie? Jest tu gdzieś ukryta kamera?

- To, co powiedziałem jest najprawdziwszą prawdą. Jestem czarownikiem. Umiem rzucać zaklęcia i uroki.

- Chyba zwariuję. To nie jest wcale zabawne,– nagle zaczęłam mamrotać po cichu do siebie – To tylko sen … to tylko sen … i zaraz obudzę się w moim łóżku.

- Nie płacz – kiedy wypowiedział te słowa zauważyłam, że pojedyncza łza spływa po moim policzku.

Powoli wyciągnął rękę by ją wytrzeć. Odtrąciłam ją.

- To nie jest takie jak myślisz – powiedział z miną zbolałego psa.

- Więc mi to wytłumacz.

- Co mam wytłumaczyć? Potrafię czarować, przyrządzać eliksiry, pochodzę z rodziny magów. Moja matka nic o tym nie wie. Ona jest zwykłą śmiertelniczką, jak ty.

- Jestem dla ciebie tylko zwykłą śmiertelniczką?! Dobrze wiedzieć.

-Nie. Nie o to mi chodziło. Po prostu nie jesteś związana z tym całym okrutnych i pełnym zakazów magicznym światem. I tak jest najlepiej dla nas dwojga.

- Czemu? Bo nie jestem taka jak ty?! Mam mniej siły?!

- Błagam Cię nie tak głośno.

- Czemu? Bo ta twoja ukochana nas usłyszy?! Ona też pewnie jest czarownicą. Co? I to cię w niej tak pociąga?! To dlatego ja przestałam się dla ciebie liczyć?! – wyrzuciłam z siebie, zanim zdołałam to dobrze przemyśleć.

- Zawsze mi na tobie zależało i będzie zależeć.

I wtedy zobaczyłam ból, jakiego jeszcze nigdy nie widziałam w tych zielonych oczach, które od dawna tak kochałam. Nic więcej nie powiedział, tylko zostawił mnie samą w jego pokoju. Zaczęłam żałować swoich słów, lecz nie dało się już tego cofnąć. Rzuciłam się w stos poduszek, które jeszcze pachniały jego słodkim aromatem i wtedy zobaczyłam obok siebie cudną niebiesko-białą różę. Gdy tylko zdążyłam jej dotknąć wszystko dookoła zaczęło się zamazywać i znalazłam się z powrotem w swoim pokoju.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • moi, l'histoire 06.12.2014
    Trochę nie mój klimat, ale piszesz ciekawie i dosyć poprawnie, więc nie widzę powodu, by nie dać Ci 5. ;) Pozdrawiam!
  • Mam nadzieję, że to cię do czegoś skłoni. Opowiadanie, a raczej rozdział, mnie przeraziło, już mówię dlaczego.
    Zacznijmy od cierpień, czyli od gramatyki, ortografii i interpunkcji. Dwie ostatnie wydają się w porządku, ale nad pierwszą rodziłbym popracować. Niewiele, ale odrobinkę. Jednak następna kwestia nie jest miejscem gdzie będę używał "drobinek". Chodzi o fabułę, którą trzeba zmienić. Nie zarys, a sens. Ja bym o jeden pocałunek się nie czepiała. Nie wiem też jaki ma z tą sytuację związek bycie czarownikiem i nie mam pojęcia na jakim poziomie rozwoju jest ta dziewczyna skoro nawet nie zażądała od niego prezentacji mocy. Każdy by się (co najmniej!) zdzwił gdyby mu coś takiego powiedziano. Zalecam tak:
    - Więc … jestem czarownikiem
    -Co?
    -To co słyszałaś.
    -Dobrze się czujesz.
    -Mówię poważnie. Potrafię rzucać uroki i klątwy. Odziedziczyłem to po ojcu, musisz mi uwierzyć.
    -Jasne. No, to zaprezentuj-mówiąc to zgięła palce środkowe i wskazujące tworząc znak cudzysłowu-jaki z ciebie czarodziej.
    Nie widzę też sensu ciągnięcia tej dziewczyny po nocach do swojego domu i wyjawianiu jej prawdy. Wydaje mi się to nielogiczne.
    Przepraszam za ostre słowa. Jeżeli sam wstawia takie opowiadanie, to również poddał się krytyce.
    Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania