Forteca
Wciąż wytrwale umacniasz fortecę, w której mieszka twoja krucha tożsamość. Skwapliwie gromadzisz wspomnienia spotkań i rozmów, pomiędzy ulubionymi książkami układasz małe pakieciki przewiązane wstążeczkami, sznureczkami z wełny i gumkami do włosów – wyblakłe krzywdy, wystygłe grzechy, zwietrzałe uniesienia, pożółkłe radości – strzępy nieśmiertelności, w którą tak łatwo uwierzyłaś. Zbierasz je jak listy od kochanków o zapomnianych oczach, ale czy twoje istnienie jest przez to bardziej realne? Kolekcja fotografii z połamanymi rogami – skamieliny twoich dawnych twarzy – kosmyk niemowlęcych włosów, może kartka z kolonii, może czarny od brudu, rozpruty miś bez oka, może sekretny pamiętnik o poliniowanych stronach, może nieporadny głowonóg wymalowany świecową kredką, podpisany koślawym serduszkiem – mama. Tylko tyle? Martwe motyle na szpilkach, zakurzone gabloty. Łacińskie podpisy pod eksponatami – exitus, exitus, exitus.
Ale rwący nurt myśli podmywa nieustannie twoją fortecę, więc umacniasz fundamenty coraz nowymi przyjaźniami, obowiązkami, pasjami, niechęciami, jak głazy wrzucasz w głębię kolejne role i funkcje, w złudnym przekonaniu, że trudniej jest zniknąć z wielu światów naraz, niż przeminąć nie zauważonym.
Odgradzasz się od pustki mnóstwem przedmiotów – kolekcja płyt, nowe spódniczki, szybki samochód, pogodna jesień w banku, numerowana grafika na ścianie, ale to wszystko tylko pomnaża nienazwany niepokój. Myśli i tak pojawiają się znikąd i przepadają nigdzie.
Jednak próbujesz, próbujesz, próbujesz.
Ale przemijanie siecze kamienne mury, sekundy ryją chaotyczne desenie w tynkach, przysypują baszty i flanki. Przyszłość kurczy się niepostrzeżenie, nieustannie, dzień za dniem. Coraz mniej jest przestrzeni dla marzeń. Na szczęście nauczyłaś się rozwiązywać problemy i zmierzać do wyznaczonego celu, więc rysujesz plany, kreślisz perspektywy, a przy odrobinie zręczności łatwo udaje ci się przeoczyć fakt, że każda następna strzałka jest odrobinę krótsza. Tylko że zajęty krzątaniną wokół tego, co być może, tracisz z oczu to, co jest. Wzmacniając wały swojej fortecy nieumyślnie rozdeptujesz wieże, tratujesz ogrody i dziedzińce, podkutymi butami obrywasz urwiste brzegi bezpiecznego lądu
Mimo wszystko udaje ci się jakoś trwać. Solidne mury łudzą poczuciem bezpieczeństwa, zakute w stal straże wrzucają do fosy ostatni zakazany zegar. Bim bom, milknie przeklęte memento. Masz swoją rodzinę, pracowicie podtrzymywany dobrobyt, solidny dyplom, stabilną pracę, krąg wypróbowanych przyjaciół. Konto w banku puchnie kojąco, perspektywa awansu odwraca uwagę od siwej skroni. Za niedzielnego srebrnika kupujesz sobie spokojne sumienie.
Zmieniają się mody, w kinach rozkwitają coraz to nowe kulty, dźwięki podlegają bezustannej mutacji w globalnym multimedialnym tyglu kultur, jeszcze nie napisano najlepszej książki, jaką kiedykolwiek przeczytałaś.
Poduszka powietrzna dla pasażera staje się standardem. Sześćdziesięcioczterobitowa szyna danych obiecuje rozwiązanie zagadki istnienia. Liposomy i keratyny pozwalają zapomnieć o zmarszczkach. W sumie nie jest źle.
Czasem zdarza się cud – w umyśle rodzi się zgrabna myśl, ubrana w szatę błyskotliwej metafory, albo rozwodzisz się z ulubionym narkotykiem, zielone oczy wiosennych pączków mrugają do ciebie pobłyskiem absolutu, goi się stara rana duszy, albo srebrnousty rozmówca niespodziewanie rzuca ci pod nogi garść marzeń i słodko-bolesnych tęsknot, od dawna zapomnianych – i powraca boskie poczucie nieśmiertelności, niedoczesności, istnienie gęstnieje i nasyca się lizerginowo, krew się gotuje, a cały świat śpiewa. Wszystko staje się tak namacalne, tak istotne, prawdziwe, że zapominasz o utopionym zegarze.
A potem jedno fałszywe uderzenie serca, jedno obojętne zdanie, śmierć przyjaciela, nieokreślony lęk, jedna niepojęta łza – i cała ta twoja solidna, niezdobyta forteca rozpierdala się w drobny mak jak kryształ rzucony na beton. I z przerażeniem przypominasz sobie, że w końcu i tak staniesz, nagi jak cierpienie, bezbronna jak tęsknota, sam na sam ze swoim umysłem. Tak mówią.
Komentarze (4)
Świetne w doborze zdań, jak i żonglerce słowem.
Bardzo dobre pisanie pod każdym kątem.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania