| Wybacz, Ekler, że założyłam temat, ale nie mogłam się powstrzymać. ;-; |
| Pheno siedział na paryskiej ławce nad Sekwaną. Spoglądał w wody spokojnej rzeki z zamyślonym wyrazem twarzy. Dobył szkicownika i ołówka, po czym naszkicował starą brzozę, którą dostrzegł na równoległym brzegu. Zdecydowanie, to było coś, co napełniło go inspiracją i weną. Stara a mimo to piękna i powabna. Spojrzał na stary zegar - do ciszy nocnej w hotelu pozostało mu pięć godzin. Mógł jeszcze spokojnie powałęsać się po Mieście Zakochanych Topielców, jak nazywał je jego opiekun. |
| Ayaka uwielbiała to miasto, zamieszkiwała je już przeszło dwa lata, jednak nigdy nie znudziły jej się spacery nad Sekwaną, uliczkami, codzienne spoglądanie na Wersal lub prychanie na widok pomnika sikającego chłopca. Spoglądnęła mrużąc oczy na promienie słońca mieniące się na tafli wody. Położyła ręce na murku barierki. Oparła głowę i przymknęła oczy. Po chwili odeszła i spacerując chodnikiem spoglądała na towary, które oferowali ludzie sprzedający ze swoich stacjonarnych "sklepików", zielonych przymocowanych do murka. Kupiła jedną z książek, która opowiadała biografię Van Gogha. Przycupnęła na jednej z ławeczek i zaczęła czytać. |
| Zerknął na Azjatkę, która przycupnęła obok. Jego uwadze nie umknęła także lektura, której dziewczyna w tym momencie się oddała w całości. Van Gogh był jednym z tych malarzy, za którymi Pheno nie przepadał. Nie cierpiał jego sztuki, zainteresowała go jednak historia artysty. Chłopak zdecydowanie wolał prace Pabla Picassa. Były dla niego oryginalne.
Czarnowłosy pochylił się nad biografią, nie zwracając uwagi na to, że zasłania dziewczynie widok. |
| - Bonjour.- zamknęła książkę i uśmiechnęła się serdecznie do chłopaka, lekko chichotając. |
| Spojrzał na nią rozkojarzony, schował szkic. Wstał i skłonił się nisko, wyrażając szacunek. Obrócił się na pięcie i ruszył na wschód... Zachód? Złapał plan miasta, trzymając go do góry nogami, starał się rozgryźć. O co w nim chodzi?! |
| Zaśmiała się ponownie. Wstała i stanęła naprzeciwko chłopaka.
- Pomóc?- uśmiechnęła się.- Mieszkam tu. |
| Po chwili namysłu kiwnął, przyglądając się jej podejrzliwie. Nie znał tej osoby, zagadnął jednak łamanym francuskim. Wolałby mówić po chińsku, jego ojczysty język zdecydowanie bardziej mu się podobał.
- Szukam hotel. - wydukał. -Pisze wschód a zachód tam jest. Nie rozumiem tej planu. |
| - Możemy porozmawiać po angielsku jeśli wolisz, albo japońsku, lub niemiecku, ewentualnie hiszpańsku.- wzięła mapę do dłoni i ją odwróciła.- Jak nazywa się ten hotel?- spoglądnęła na niego dopiero się orientując w różnicy ich wzrostu. |
| - De Primere. - odpowiedział płynnie po angielsku, nieco podnosząc wzrok. Westchnął, spojrzał na ołówek, Który spoczywał za jego uchem. - Rzadko widuje się tu swoich. Chiny i Japonia to nie to samo, ale Azjat jest Azjatą. Miło mi, Phoenix. |
| - Ayaka, poza tym nie jestem Azjatką w stu procentach. Moja matka jest Amerykanką, ojciec Francuzem, ja się tam tylko urodziłam.- zamyśliła się przez chwilę.- Wiem gdzie to jest, musisz iść wzdłuż Sekwany.- wskazała palcem przed siebie.- Następnie przy alejce Chabrowej skręcić w lewo, za pierwszą pizzerią, Monte Banko w prawo i prosto. Wtedy już powinieneś go znaleźć. |
| - Wyczułem po prostu akcent. - uśmiechnął się do niej, po czym pochwyciwszy swoją torbę pobiegł wskazaną drogą, rozkładając ręce na boki i śmiejąc się cicho. Nie miał zamiaru wracać, słyszał po prostu, że restauracja obok hotelu jest nieziemsko dobra, polecił mu ją jego wujek, który koczowah koczował przez pewien czas w Paryżu. |
| Podparła się pod boki i sama wybuchnęła śmiechem.
- Ci turyści są coraz ciekawsi.- uśmiechnęła się spoglądając w kierunku, którędy chłopak podążył. |
| Usiadł przy jednym stoliku, Zamówiwszy cyjaderka, wziął do ręki książkę Franza Kafki z opowiadaniami i zagłębił się w lekturę. Nawet gdy podano mu danie, zignorował kelnera odsyłając go gestem ręki, wskutek czego musiał zjesć zimny posiłek. |
| - Rezerwacja na imię Guillaume Musso.- usłyszeć można było męski, twardy głos.
- To pan jest tym sławnym pisarzem?- zachwycił się kelner.
- Dlatego nie wzięłam tego nazwiska...- burknęła Ayaka pod nosem.
Dzisiaj przypadała data rodzinnego obiadu. Zasiadła przy stoliku ze swoją elegancką matką i iście francuskim ojcem. Nudziły ją te spotkania, rozglądała się po restauracji. |
| Czytał jakby nigdy nic, zatrzymał się na 'Rozprawie'. Zamówił winniczki, w oczekiwaniu, wsunął słuchawki w uszach. Rozległ się przyjemny dźwięk piosenki Hollywood Undead - Comming Back Down. Westchnął. Tak wiele czasu minęło, od kiedy był w swoim rodzinnym kraju. Tęsknił za nim, ale Francja bardziej mu się podobała. Było tu.. Inaczej. |
| - Ay... Aya... Ayaka!- do jej uszu dotarł damski poddenerwowany głos.
- Co się stało?- zapytała wyrwana z zamyślenia.
- Pytam się co chcesz zamówić, sądzę, że tutejsze ślimaki są wyśmienite, jednak sądzę, że dzisiaj bardziej pod moje podniebienie trafią żabie udka...- dalej jej już nie słuchała tylko tępo przytakiwała.
- Muszę do toalety.- wstała nagle i zaczęła iść obok stolików. |
| Zerknął na nią westchnąwszy cicho wchłonął swoją porcję winniczków. Były... Przeciętne. Nie widział, co ludzie takiego zachwalają - smakowały jak papka z selera. Nawet teraz mógł stwierdzić, że ryż z ostrą przyprawą byłby lepszy. Wstał, wytarł usta, po czym poszedł zapłacić. Sznurówka glana rozwiązała się. Potknąwszy się, upadł. Chciał się uratować, więc w ostatniej chwili chwycił rąbek obrusa ze stolika nowo przybyłych gości. Żabie udka i winniczki wraz z biało-złotym obrusem wylądowały na Pheno, który próbował bezsilnie się podnieść. |
| Usłyszała trzask za sobą. Odwróciła się i buzia mimowolnie jej się otworzyła. Wybuchnęła śmiechem, ocierając łzy z kącików oczu i łapiąc się za brzuch. Przetarła oczy i uśmiechnięta podeszła do stolika rodziców.
- Macie.- podała im chusteczki, które szybko poderwali ze złością.
- Jak śmiesz!- wydarła się jej matka.
- Kochanie spokojnie.- uciszał ją jej mąż.- Z całą pewnością odpowie za to.
Ayaka pochyliła się nad nim, schowała kosmyk włosów za ucho i wyciągnęła w jego kierunku dłoń, ciepło pytając:
- W porządku? |
| Spojrzał na nich nieprzytomnie, przetarł oczy, westchnął.
- Naprawdę, przepraszam... - burknął pod nosem po chińsku, po czym dodał po angielsku. - Ile potrzebują państwo pieniędzy? Zapłacę a wszystko,.przysięgam. - po czym dorzucił po rosyjsku. - Nadęte bufony.
"Nie jesteś zadowolona z pobytu tutaj, prawda?" - spojrzał jej w oczy z pytającym wyrazem twarzy, przekazując jej to pytanie w myślach. |
Część postów została ukryta (86)
Zaloguj się, aby przeglądać cały wątek
| *różane, nie rumiane. ._. |
| //Jestem!!
Puścił jej dłoń i uśmiechnął się lekko. Była nawet słodka, gdy się tak rumieniła. Nachylił się lekko, by lepiej usłyszała go pośród głośnych rozmów. Dziewczyna okazała się niewiele niższa od niego, co najwyżej kilka centymetrów.
- Nataniel, miło mi - przedstawił się nieznajomej |
| - Ayaka.- uśmiechnęła się ukazując perliste zęby.- Dziękuję. Nie wiem jak mogłabym ci się odwdzięczyć.
Niespodziewanie jej telefon się rozdzwonił. Pospiesznie odebrała przy chłopaku.
- Tak... Tak pamiętam o "Spotkaniu z wielkim Musso"... Zaraz tam dotrę.- po czym się rozłączyła.
Zakłopotana poprawiła czapkę.
|
| // Piszuj, piszuj! Bom niecierpliwa przez ten super wątek. :> |
| //Piszam, tylko internet się cały czas wyłącza
Przysłuchiwał się jej rozmowie. 'Wielki Musso"... Ciekawe kto jest. Postanowił się jednak nie wtrącać. Co go obchodzą sprawy dopiero co poznanej w autobusie dziewczyny?
- Nie musisz się odwdzięczać - odpowiedział tuż po tym jak się rozłączyła - Następnym razem bardziej na siebie uważaj Ayaka. |
| - Czekaj.- złapała go za dłoń by jej nie uciekł.- Możesz iść teraz ze mną na warsztaty literackie, a później zaproszę cię do restauracji. No chyba, że nie chcesz...- dokończyła cicho i oblała się rumieńcem uświadamiając sobie swoją propozycję. |
| Zamyślił się chwilę.
- Literackie? To nie dla mnie - mruknął - A o której kończysz te warsztaty?
Autobus zatrzymał się na jego przystanku, ale jakoś nie spieszyło mu się do wyjścia. Zwolniło się kilka miejsc więc natychmiast pociągnął Ayaka na najbliższe dwa siedzenia obok siebie. |
| - Niech pomyślę...- zamyśliła się i podrapała po podbródku.- Jeśli ojciec mnie wcześniej wypuści to... 17?- spoglądnęła na niego i się uśmiechnęła. |
| Westchnął cicho i popatrzył jej w oczy.
- Może być. Poczekam na ciebie przed... eee... budynkiem gdzie są te warsztaty - powiedział również się uśmiechając - Ale ja płacę. |
| - Nie ma mowy!- obruszyła się.- Ty mnie uratowałeś, więc ja stawiam.- zrobiła naburmuszoną minę. |
| Zaśmiał się cicho.
- Uparta jesteś! Ale skoro nie chcesz... - mówiąc to udawał, że wstaje. Zawadiacki uśmieszek wkradł się na jego twarz. |
| - Pff...- prychnęła.
Autobus stanął, poderwała się. Złapała jego dłoń i biegiem pociągnęła go do wyjścia.
- Albo wiesz co? Chodźmy teraz!- delikatnie się zaśmiała. |
| Zdziwiony przez taki obrót zdarzeń o mało się nie przewrócił. Na szczęście udało mu się stanąć stabilnie na chodniku, koło przystanku. Stąd do domu jego ciotki było co najwyżej 20minut spacerem.
- To co proponujesz? - zwrócił się do Ayaki. |
| // A Pheno dalej śpi w tym autobusie xD |
| Wyciągnęła swojego smartfona, który ostatnio brylował na rynku. Sprawdziła mapę restauracji.
- Możemy iść do jednej z knajpek, około 10 minut drogi.- mówiła spoglądając w ekran. |
| // Dojedzie do stacji. XD Albo Chin. >.> |
| Miał zamiar od razu powiedzieć 'ok', ale zawahał się. Wpadł na pomysł i przez dłuższą chwilę rozważał za i przeciw. W końcu się odezwał:
- Możemy pójść do mnie. Ciotka się na pewno ucieszy. |
| // Co najwyżej go kierowca wyrzuci jak kurs skończy xD |
| Klasnęła w ręce.
- Pysznie. Dawno nie jadłam domowego jedzenia.- powiedziała ucieszona. |
| // Haluu...? :< |
| //Nienawidzę tego internetu..
Ruszył powoli chodnikiem w kierunku mieszkania ciotki. Zapowiada się miły spacer.
- Chodź - zawołał do niej i wyciągnął telefon wybierając numer do ciotki.
- "Halo?"
- Przyjdę za kilkanaście minut.
- "Wspaniale"
- Będzie ze mną koleżanka.
- " Jedzenia wystarczy dla wszystkich!"
- Cześć ciociu
Rozłączył się. |
| Wysiadł na stacji, gdy się obudził. Cholerna hipersomnia. Ziewnął głośno i wyszedł na dwór. Nagłe zimno mocno w niego uderzyło, zmarznięty wsunął dłonie do kieszeni. Na szczęście stacja była blisko hotelu - tyle dobrego. Podał numer pokoju, okazał dowód. W końcu wszedł do środka. Z zamyśleniem spojrzał na gitarę leżącą w kącie. WWujek ją tu przywiózł - pomyślał i uśmiechnął się rozrzewiony. Gitara nie była klasycznym instrumentem. Nie była nudna. Jako dzieci nauczył się na niej grać, a potem... Przez zamiłowanie do sztuki musiał przestać.
Teraz jednak chwycił gryf i oparł pudło na lewym kolanie. Delikatnie szarpnął za struny, uśmiechając się sam do siebie. |
| Szła obok chłopaka i zaciekawiona się w niego wpatrywała. Intrygował ją. |
| Zaczął grać, usiadł na Parapecie. Grał melodię, którą usłyszał wcześniej na mieście. Uśmiechnął si3 sam do siebie, po czym tupiąc nogą o ścianę przyspieszył tempa. Nucił melodię pod nosem, z uśmiechem na ustach. Uderzał rytmicznie w pudło rezonansowe. Zaśmiał się. Tak za tym tęsknił. |
| Włożył ręce do kieszeni. Szedł patrząc przed siebie, ale kątem oka zauważył, że dziewczyna mu się przygląda.
- Ładnie to tak się gapić? |
| - Na ładne rzeczy wolno.- odpowiedziała obojętnym tonem i spoglądnęła przed siebie.
Zanuciła cicho pod nosem. |
| Zaśmiał się cicho.
- Co to ma być za wymówka, mała? - zapytał wyraźnie rozbawiony. |
| - Żadna.- uśmiechnęła się i wyprzedziła go.
Nagle się zatrzymała. Splotła dłonie z tyłu i z uśmiechem odwróciła.
- Stwierdzam tylko, że jesteś przystojny.- ukazała szereg białych zębów i zmrużyła oczy, po czym ponownie ruszyła. |
| Zmrużył powieki, rozejrzał się po pokoju, po cz napił się wina. Był zupełnie sam. Do tej pory go to nie martwiło, jednak... Od pewnego czasu miał wrażenie, że ktoś, lub coś go obserwuje. |
| Ruszył za nią zawadiackim uśmiechem na ustach.
- Wiem. Dużo dziewczyn mi to mówił - zażartował. |
| *mówi |
| Ulicą szedł chłpak w kapturze z podartymi spodniami. Wpadł przez przypadek na Ayakę. Wywrócił się,.po chwili jednak wstał i ruszył dalej, jakby nigdy nic. |
| Zachwiała się. Poczuła jak nagle zrobiło jej się zmino. Obróciła się za chłopakiem, ale... Go już nie było. |
| // Coooooooo? O co chodzi? |
| // Dobra.... Ogarnęłam |
| // Piszuj. |
| Podbiegł do niej. Na szczęście nie upadła, a chłopak szybko się oddalił.
- Noc ci nie jest? - zapytał zmartwiony. |
| *Nic |
| - Nie.- uśmiechnęła się i stanęła stabilnie.
Zamyśliła się, to było dziwne, jeszcze raz się oglądnęła za siebie. |
| Widać było znikający kaptur w drzwiach jednej z większych rezydencji z dwoma orłami nad wrotami. |
| Rozchyliła delikatnie usta. Zrobiła krok w kierunku rezydencji, jednak po chwili oprzytomniała. |
| Pheno wyszedł z hotelu i zabrał ze sobą sztalugę. Czas zrobić projekt. Musi namalować coś niesamowitego, ale i oryginalnego. Wieża Eiffla? Nie... Zbyt popularne, tak samo jak łuk triumfalny. Wpadł na pomysł, pobiegł nad sekwanę, na ławkę na której siedział w dzień przyjazdu. Usadowił się wygodnie i począł malowa' farbami w... negatywie. |
| // Chciałam tylko powiedzieć, że nie będę długo odpisywać z powodu braku Internetu (nawet do ponad tygodnia) |
| // wplećcie mnie !
|
| // Można dac ci sposobność. Jednak gdzie twoja postać? |
| // wymyśl mi, bo mi sie nie chce :( |
| łobuz z tasiemcem w tyłku niech to będzie |
| //ok pod warunkiem, że ty odgrywasz rolę tasiemca :D |
| spoks, nie lękam sie tego zadania :) |
| // Ciekawe by to było. Tasiemiec by podpowiadal odpowiedzi na teście. :x |
Zaloguj się, aby wziąć udział w dyskusji