Fragment opowiadania "Skazani na Siebie"

Nate od 40 minut bierze prysznic, nie mam pojęcia co on tam tak długo robi. No i może nie chce tak naprawdę wiedzieć. Mam lekkie wyrzuty sumienia, wiem, ze nie powinnam zostawać na noc, i źle zrobiłam godząc się na to, ale teraz tego nie zmienię. Noo mogłabym się rozpłakać jak mała dziewczynka i krzyczeć, ze chcę do domu, tylko wydaje mi się to kiepskim pomysłem. Chociaż taka akcja na pewno zamurowałby Natea, nie wspominając o jego rodzicach.

T-shirt Natea jest troszkę za krótki, mam wrażenie, że moja cała pupa jest „na wierzchu” . Oczywiście mam na sobie majtki. Źle bym się bez nich czuła. Leżę w łóżku pod kołderką, wbrew sobie zaczynam rozmyślać nad dzisiejszym dniem. Ta Victoria już na pierwszy rzut oka wydawała mi się „sukowata” no ale nie spodziewałam się tego, ze mogłaby w taki sposób potraktować chłopaka, wykorzystywała go. Nie wyobrażam sobie jak on musiał się wtedy poczuć, gdy się dowiedział .To, że złamała mu serce to pewne ale ten przyjaciel… Nie wyobrażam sobie, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Tacy ludzie to już nie tylko są wredni, nielojalni, niedojrzali, kłamliwi, chciwi, fałszywi, bezczelni ale przede wszystkim egoistyczni. Oni w ogóle nie pomyśleli o tym co robią drugiemu człowiekowi, jak bardzo go zranią i jak on to przyjmie, czy to się w jakiś sposób odbije na jego psychice. Mam ochotę dopiec Victorii, nie wiem jeszcze w jaki sposób to zrobię, wsadzę mnóstwo dżdżownic do jej torebki? A może podłożę rybę pod siedzenie w samochodzie, będę niczym bohaterowie „Papierowych Miast” – zrobię coś co nie jest zbyt mądre ale za to godne zapamiętania. Uśmiecham się pod nosem, Victoria jeszcze nie wie że zapamięta niejaką Ninę Moore do końca swojego życia.

-O nie koleżanko. To moje miejsce, ja śpię po prawej stronie łóżka.. –panowie i panie! Nate Parker po godzinie i 10 minutach opuścił łazienkę!

-Nic nie mówiłeś o tym.. –wzruszam ramionami i przesuwam się na lewą stronę łóżka. Nate ma na sobie tylko zielone spodnie dresowe więc spokojnie mogę sobie obejrzeć jego umięśnioną klatkę piersiową. Nawet nie ukrywam, ze zrobiła na mnie wrażenie, musi widocznie regularnie ćwiczyć. Hmm systematyczność to dobra cecha charakteru. No oczywiście jeśli nie chodzi o systematyczne robienie tego samego błędu. Nate wchodzi pod kołdrę i kładzie się na boku – twarz ma odwróconą w moją stronę.

-Wyobrażasz sobie, ze za niedługo będziemy tak spać codziennie? –pyta po chwili. Ma rację, po ślubie jesteśmy skazani na siebie. Chociaż przecież możemy spać w osobnych łóżkach, tego chyba nie ma nigdzie w umowie?

-Nie, nie wyobrażam sobie tego. –wiem, ze to może troszkę w pewnym sensie samolubne z mojej strony ale nie jestem w stanie zapomnieć tej jego złości na przyjęciu i w moim domu, kiedy pierwszy raz poruszyłam temat Victorii. Nadal się go boję.

-A ja tak. Wydaje mi się, że troszkę jesteś do mnie podobna.

-Ja? Niby kiedy? –teraz mnie zaskoczył, myślałam, ze tworzymy kompletne przeciwieństwa.

-Dzisiaj na grillu, widziałem jak patrzysz na Victorię. Masz to coś w oczach, to nie jest złość, chociaż kto wie? –on teraz mówi do mnie czy znowu sam do siebie?

-Po prostu nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. –odpowiadam zgodnie z prawdą.

-Chyba nigdy na nikim nie wywarła dobrego wrażenia. –Nate się śmieje, lubię gdy to robi. Wtedy coś się w nim zmienia. Leżymy tak i patrzymy na siebie jeszcze przez chwilę, –Druga w nocy, chyba pora spać.

-Też mi się tak wydaje. –uśmiecham się i odwracam do niego plecami. –Dobranoc. –dodaję ciszej.

-Dobranoc. –odpowiada. Przez chwilę nasłuchuje czy się także odwróci do mnie plecami, nie ukrywam, ze tak byłoby lepiej, ale nic się nie zmienia.

 

 

Otwieram zdezorientowana oczy, nie mam pojęcia co się dzieje.

-Wszystko w porządku? –Nate siedzi obok mnie na łóżku. –Matko ale miałaś sen! Myślałem, że cię nie obudzę!

-Ehhh miałam zły sen.

-Co ci się śniło? –Nate przeczesuje dłonią włosy i kładzie się z powrotem na łóżku.

-Wielkie robaki, goniły mnie.. Uciekałam ale były coraz bliżej. Zamknęłam się w jakimś pokoju, miałam w ręce OFF na komary. Jeden z nich się jakimś cudem przedostał przez drzwi i zaczęłam go psikać tym dezodorantem. A on zamiast umrzeć się powiększył! Masakra był coraz większy.. I taki brzydki.. Egh –spoglądam na Natea który zakrył usta dłonią żeby nie wybuchnąć ze śmiechu. Fajnie, ja mu się zwierzam a on się śmieje. –Wiesz co? Wal się. –znowu odwracam się do niego plecami.

-Ej noo. Po prostu to taki niespotykany sen. Nie śmieję się z ciebie tylko z tego robala, totalny idiota. Co on nie widział, ze masz OFF na komary? –teraz ja zaczynam się śmiać. Faktycznie, mój sen był idiotyczny, a nie przerażający.

 

-Nate? –pytam cicho, nie jestem pewna czy zasnął. –Nate? –powtarzam pytanie troszkę głośniej.

-Hmm? –mruczy zaspany.

-Mogę się do ciebie przytulić?

-Yhymm.. -odwracam się więc do niego. Leży na plecach, jedną rękę ma pod głową a drugą luźno położoną na pościeli. Przybliżam się do niego, nasze głowy się stykają, sięgam po jego rękę. Zawsze jak nie mogę zasnąć, ponieważ wcześniej miałam koszmar lubię kogoś trzymać za rękę. Do tej pory był to zwykle Rafał.

 

Czuję jego usta przy moim policzku. Czuję jego usta na mojej szyi. Czuję jego usta na moich ustach. Odwzajemniam nieśmiało jego pocałunek. Czuję, że się uśmiecha. I znowu mnie całuje, tym razem delikatnie dotknął końcem języka moją górną wargę, mój język wyszedł mu na spotkanie..

 

-Yhmm.. –Nate uśmiecha się. Czuję jego ciężar na sobie. Odgarnia moje włosy, jego usta wędrują po mojej szyi. Czuję jego niespokojny oddech. A następnie jego dłoń pod t-shirtem, tak powolnie wędrującą w górę.

-Nate.. –szepczę. Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.

-Ciii.. –znowu mnie całuje. Wiem, ze chce odwrócić moją uwagę od jego dłoni, która zaczęła dotykać moich piersi, lekko je ugniatając.Mój oddech przyśpiesza.

-Ja nie..

-Wiem.. –odchyla głowę i patrzy teraz prosto w moje oczy. Jego duża i silna dłoń w dalszym ciągu pieści moją pierś. –My się tylko dotykamy skarbie, to nic strasznego.. –i znowu jego usta całują moją szyję. Jęczę cichutko. Czuję na swoim udzie jego ptaszka. Zatapiam dłoń w jego włosach lekko je pociągając.

-Ah.. –jego dłoń coraz mocniej ściska moją pierś, tak idealnie do niej pasuje. Wolną ręką chwyta moją dłoń i prowadzi ją pod swoje dresowe spodnie.

-Dotknij mnie. –mruczy między pocałunkami. Nieśmiało dotykam jego męskości. Zaczynam go powoli głaskać. Poruszam nim w górę i w dół. Czuję jak jego oddech przyśpiesza i zaczyna jęczeć.

Czuje jak powoli oboje zbliżamy się do orgazmu. Ściskam mocniej jego sztywnego i twardego ptaszka. Pocałunki Natea stają się coraz bardziej zachłanne, pochłaniają mój język. Jęczymy głośno, tak ciężko jest nam zaczerpnąć powietrza, aż w końcu dochodzimy. Moja dłoń staje się lepka od jego spermy. Nate wspiera się na łokciach. Patrzymy się na siebie ale żadne z nas nic nie mówi. Po chwili kładzie się obok i obejmuje mnie ramieniem. Zasypiam z głową na jego piersi.

 

_______

 

Chcesz wiedzieć co było dalej?

Zapraszam na swojego bloga. ;)

 

http://nazawszerazemdobrzyizli.blogspot.com/

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania