1. Fuck it.

- Dziewczyno, jakie ty możesz mieć problemy w tym wieku? Chłopak Cię nie zauważa czy przyjaciółka się nie odzywa? - wykrzyczała mi to w twarz własna matka.

Jakie ja mogę mieć problemy, tak?

Nie no, żadne, nic istotnego. Bo przecież kogo obchodzi co boli 'nastoletnią frajerkę'.

Spojrzałam na nią i czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.

 

Nie płacz.

Znowu

Proszę ...

 

Odwróciłam się zamykając oczy by powstrzymać się od wylewu.

Zerwałam szybko z wieszaka bluzę i ubrałam trampki idąc w stronę drzwi.

- Jeny, wróć! - powiedziała nieco ciszej.

 

I myślisz, że to zrobię? Pst.

 

Jebać to wszystko.

 

Szłam patrząc się w ciemność przez najbliższą godzinę, przed siebie, sama nie wiem gdzie chciałam trafić. Jak najdalej stąd, tak to to.

Zobaczyłam przed sobą opuszczony budynek, weszłam do niego i byłam zdziwiona, że posiadał on światło.

Na górze były 3 pokoje, lecz tylko jeden zawierał materac.

Kuchnia była naprawdę duża.

 

Hm, lodówka. Pewnie pusta, czego ja jeszcze bym chciała, ha.

 

Po otwarciu zdziwiłam się zauważając mleko, dwa jogurty, kilka wód w butelkach i spory kawał sera. Wow, to może się przydać.

Najwyraźniej ktoś niedawno opuścił to miejsce.

Jednak nie miałam siły na nic prócz snu.

Weszłam szybko do pokoju z materacem i położyłam się na nim patrząc w sufit.

 

Boże. Co mi przyszło, żebym musiała uciekać z własnego domu? Matka mnie nienawidzi, ojciec się mną nie interesuje, przyjaciele wiecznie ignorują, a o miłości nic nie wspomnę. Kocham i nic po za tym.

A może mama miała rację? Jestem gówniarą z gównianymi problemami.

Ale to nie zmienia faktu, że potrzebuje wsparcia, jakiegokolwiek .

 

Spojrzałam na swój telefon, po czym otworzyłam klapkę i zobaczyłam trzy żyletki.

Tylko one zawsze ze mną są. Kilka gramów metalu, który tak mnie oczyszcza. Od tych jebanych toksyn świata otaczającego mnie.

Chwila zawahania, ale coś, nie anioł stróż, bo nawet on się gdzieś szlaja z dala ode mnie, skłania mnie by użyć tego.

Podciągam rękaw.

Przykładam do skóry.

Biorę głęboki oddech i zamykam oczy

A kolejne ruchy płyną tak lekko jak łzy po moim policzku.

Zapadam w cichy sen.

 

_________________________________

 

- Halo czy ktoś tu jest?

 

Te słowa wybudziły mnie, a ja przestraszona nie wiedziałam co mam zrobić.

Moja lewa dłoń leżała na materacu niczym zwiędła roślina. Była cała w zaschniętej krwi, a rany delikatnie otwarte.

Po chwili ktoś otworzył drzwi, a ja wciąż siedziałam wpatrując się z przerażeniem w postać.

Był to młody chłopak, ale najwyraźniej starszy ode mnie, rok może dwa. Miał piękne, lśniące, blond włosy starannie ułożone. Jego błękitne duże oczy i malinowe pełne usta sprawiały, że był naprawdę przystojny. Sądząc po jego ubiorze, pieniędzy ma pod dostatkiem.

 

-Prze-przepraszam, ja już się stąd wynoszę - wydukałam gdy ujrzałam go w drzwiach.

 

Wstałam i szybko zarzuciłam na plecy bluzę, pod którą spałam.

Gdy chciałam go minąć i wyjść on złapał mój bark swoją dłonią uniemożliwiając mi wyjście.

 

- Zaczekaj, znaczy chodź, chodź na chwilę ze mną na dól. - powiedział przeszywając mnie swoim wzrokiem.

Szłam za nim, pełna obaw, jednak z drugiej strony całkiem obojętna.

 

Mam już gdzieś co się ze mną stanie.

 

Był sam. Usiadł na kanapie i poklepał dłonią miejsce obok zachęcając bym do niego dołączyła . Usiadłam niepewnie.

 

- Co się stało, że się tu znalazłaś, hm?

Ej i dlaczego twoja ręka... - zauważył z przerażeniem pokazując na rany.

 

Szybko wstał i znalazł w szafce bandaż po czym delikatnie owinął mój nadgarstek.

 

- Nie rób tego, jesteś zbyt piękna - powiedział ciszej niż to co mówił wcześniej uśmiechając się do mnie.

Udało mi się podnieść końciki ust nieco wyżej. No przepraszam, ale był taki uroczy.

 

- Przepraszam, że tu wtargnęłam, ale nie miałam się gdzie podziać. - wydusiłam w końcu z siebie .

 

- Pomogę ci. Tylko już nic sobie nie rób, proszę - odparł z powagą.

 

- Nie mam pieniędzy.

 

- Nie chcę żadnych pieprzonych papierków. A teraz chodź - złapał mnie za dłoń i zaprowadził do swojego auta.

Nie pytałam gdzie i po co mnie wiezie.

 

Łatwa do porwania, he?

Po prostu nie zdarzyło mi się nigdy spotkać kogoś, kto w tak bezinteresowny sposób chce pomóc i w dodatku jeszcze mi.

Takiej niedorajdzie życiowej Pst.

 

Niecałą godzinę później byliśmy przed dużym, białym domem z cudownym ogrodem.

 

O kurwa. To tu prezydent mieszka czy jak?

 

- Wejdź i czuj się jak u siebie. Na górze masz łazienkę i korzystaj, proszę Cię. A i w pierwszym pokoju od lewej masz ciuchy. Moja siostra wyjechała i zostawiła je. - tłumaczył z wielkim zaangażowaniem.

- Ale ... - zaczęłam

- Ej ja tu chce pomóc, więc rusz tyłeczek i jazda - a na jego twarzy pojawił się figlary uśmieszek.

 

Tak, to będzie dłuuugi czas.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • Teska 07.08.2016
    Bardzo fajne. Ja daję pięć.
    Tylko dopisz w tytule coś w stylu rozdział 1 część 1
  • 7yeras 07.08.2016
    dziękuje ;)
  • Ona 07.08.2016
    Mnie tez sie podoba : )
  • 7yeras 07.08.2016
    miło :)
  • deus ex machina 07.08.2016
    Bardzo interesujące :) Czekam na część dalszą :)
  • 7yeras 07.08.2016
    kolejna część jeszcze dziś, dziękuje! ^^
  • Julsia 07.08.2016
    Popieram. Bardzo fajny rozdział.
  • 7yeras 07.08.2016
    dziękuje! :)
  • lea07 07.08.2016
    Witam Cię bardzo serdecznie na Opowi :). Twoje opowiadanie strasznie mnie zainteresowało. Jest świetne :) <33. nie mogę sie doczekać kolejnej części. Zostawiam 5 :) i dodaje do obserwowanych. Życzę weny i miłego pisania :)
    Ps. W wolnych chwilach zapraszam do mnie :)
  • 7yeras 08.08.2016
    Dziekuuje ^^
  • Katra 12.08.2016
    Masz moje zainteresowanie i pięć :D.
  • 7yeras 13.08.2016
    miło :)
  • Zagubiona 14.08.2016
    Powiem ci, że świetne. Uczucia bohaterki, i ten chłopak bardzo ładnie opisane. Jestem ciekawa co teraz z nią będzie, choć można się domyślić, że zostaną parą. 5 i zapraszam do mnie, jeżeli masz czas oczywiście <3 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania