Gdy spełniają się sny

1. ‘To dopiero początek”

 

-no i znowu wysiadła klimatyzacja-mruknął Hiro Hamada, od niedawna lekarz w jednym z wielu Japońskich szpitali psychiatrycznych. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Był niskim, szczupłym Japończykiem zbliżającym się nieubłaganie do trzydziestki. Miał małe, czarne oczy i wysokie jak na Azjatę czoło. Doktor zdjął kitel i zgłosił usterkę do działu technicznego szpitala. Westchnął. Czekał go długi dzień w małym ,nie klimatyzowanym pomieszczeniu. Nagle jednak usłyszał jakieś hałasy na korytarzu.

-Cóż.. może ten dzień nie będzie jednak taki nudny-pomyślał i wyszedł zobaczyć co się dzieje. W swojej krótkiej karierze lekarza przeżył już niemało, ale tak osobliwej postaci jeszcze nie widział. Na korytarzu stała wysoka, czarnowłosa dziewczyna ubrana w czarno-czerwoną gorsetową sukienkę i glany. Na ręce miała ślady po samookaleczeniu, a na nogach dziwnie wyglądające tatuaże. Patrzyła na niego dużymi, czerwonymi oczami, które nie wyrażały nic oprócz jawnej niechęci do świata . Jedną z pierwszych myśli młodego lekarza było to, że realistycznych soczewek jeszcze nigdy nie widział. Dziewczyna wyrywała się z taka siłą, że dwóch rosłych sanitariuszy miało problem z utrzymaniem jej.

-Spokojnie- uśmiechnął się łagodnie. Chciał pokazać dziewczynie, że nie jest jej wrogiem i że chce jej pomóc. W swojej karierze wyleczył już wiele tego typu przypadków i dokładnie wiedział jak ma się zachować.

-Jak masz na imię?- zapytał

-Ma na imię Yumi- powiedział jeden z sanitariuszy, gdyż dziewczyna uparcie milczała.

-Zadzwoniono po nas po tym, jak po raz kolejny malowała dziwne znaki na tablicy. Drugi z sanitariuszy pokazał mu zdjęcie owego tworu.

- Nauczycielka która nas zawiadomiła była bardzo zaniepokojona. Podobno młoda już od dawna nietypowo się zachowywała. Szczegóły masz w raporcie

-Cóż, ma dziewczyna wyobraźnię - pomyślał. Rysunek był zbieraniną mniej lub bardziej zakręconych linii, kropek i dziwnych hieroglifów, które w zasadzie nic nie przedstawiały i przypominały raczej rysunek dziecka z przedszkola niż uczennicy liceum plastycznego.

- No, doktorze.. co z nią zrobić?

Hiro się zamyślił patrząc na dziewczynę. Niewątpliwie miała krzepę. Mierzyła tylko 165 cm wzrostu i była raczej szczupłej budowy ciała, a dała się jednak we znaki dwóm rosłym pielęgniarzom. Nagle dziewczyna przemówiła.

-sanas El asad alseo Go

Hiro na nią popatrzył- c..co?

-Koniec jest bliski ,już niedługi.. strzeżcie się wrogowie Go..

-Co? O czym ty mówisz? Kogo?

Dziewczyna nagle zaczęła się wyrywać. A jej oczy jakby poczerwieniały. A może tylko mu się wydawało?

-Trzymajcie ją ! - krzyknął Hiro i pobiegł po strzykawkę z lekiem usypiającym. Sanitariusze z trudem dawali radę dziewczynie, toteż niemal odetchnęli z ulgą, gdy Hiro wbił strzykawkę w jej ramię i zaaplikował lek. Dziewczyna uspokoiła się . Wtedy wyższy z dwóch trzymających ją mężczyzn zaniósł ją do izolatki. Hiro odetchnął z ulgą. Zastanawiało go parę rzeczy, ale zaraz odsunął od siebie te myśli i zajął się papierkową robotą.

 

Obudziły go jakieś hałasy na korytarzu. Jęknął i podniósł głowę ze stert makulatury. Nawet nie wiedział kiedy zasnął, wykończony pracą. Był przykładem typowego pracoholika, który pozbawiony rodziny wolał spędzać wieczory w pracy niż w pustych czterech ścianach. Wyszedł na korytarz i zobaczył spory tłum stojący przed izolatką Yumi. Byli tam wszyscy którzy zmuszeni byli o tej godzinie być jeszcze w pracy, a więc pielęgniarki, sprzątaczki, lekarze na nocnej zmianie; wszyscy oni wpatrywali się jak zaczarowani w jeden punkt. Również Hiro popatrzył w tym kierunku i aż mu dech zaparło. Bowiem w izolatce na jednej ze ścian widniał napis ’Go Asad’ natomiast nigdzie nie było dziewczyny. Hiro otworzył szeroko oczy, sam nie wierząc w to co widzi. Jakim cudem ten napis się tam pojawił? Przecież Yumi nie miała farb. No i chyba najważniejsze pytanie gdzie jest dziewczyna? Pacjenci nie znikają nagle z izolatki. Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie. Przecież nie mogła wyparować. Chyba że..?

-Nie.. to niemożliwe.

-Ale co jest niemożliwe doktorze?- zapytała jedna z pielęgniarek.

-Chciałbym porozmawiać z rodzicami Yumi-powiedział nagle.

-Ależ doktorze Hamada.. jest 2 w nocy.

-Dobrze.. więc jutro o 15-powiedział Hiro i udał się do swojego mieszkania. Następnego dnia minuty dłużyły się niemiłosiernie. Wszyscy byli zajęci szukaniem dziewczyny. Wiedzieli, że jeżeli dziewczyna komuś coś zrobi, mogą mieć nieprzyjemności. W końcu nastała długo wyczekiwana przez Hiro godzina 15. Czekał na państwa Asai. Patrzył przez okno obracając w rękach długopis. Nagle aż wrzasnął. Tuż za oknem pojawiła się postać młodej Asai. Szeptała coś w niezrozumiałym dla doktora języku. Wyszedł do dziewczyny. Trzęsła się z zimna. Miała na sobie tylko cienką sukienkę, a na dworze było10 stopni. Hiro okrył ją swoją bluzą.

-Jejku dziewczyno.. przeziębisz się.

-Dziękuję-wyszeptała cicho dziewczyna.

-Jesteś całkiem sympatyczna jak nikogo nie gryziesz i nie wyrywasz się.

-A pan jest nawet nawet jak nie wbija mi strzykawki w rękę.

Hiro się uśmiechnął z zakłopotaniem.

-Przepraszam, ale musiałem to zrobić.

-Człowiek nic nie musi. Urodził się wolny i zawsze ma wybór. Więc tłumaczenie ‘musiałem’ jest tylko tanią wymówką i usprawiedliwianiem samego siebie, a także uciszaniem sumienia.

Młody doktor na nią popatrzył. Dziewczyna była nad wyraz mądra.

-Wróć do szpitala.. pomożemy ci.

-Ale ja nie jestem chora.. on naprawdę przyjdzie.. powiedział mi to.

Hiro westchnął. Przez chwilę zapomniał, że ma przed sobą tylko chorą nastolatkę.

-On tam jest- pisnęła nagle.

Doktor Hamada odwrócił się. Na ścianie przez ułamek sekundy dostrzegł dziwny cień, do złudzenia przypominający cień człowieka. Może mu się tylko przewidziało? Rozum uległ sugestii dziewczyny i wytworzył omamy. To się zdarza, gdy człowiek jest przemęczony.

-Taaaak to na pewno były omamy- pocieszał sam siebie.

-To nie omamy doktorze Hamada.

Hiro popatrzył zszokowany na dziewczynę. Skąd wiedziała jak ma na imię i co myśli? Zaraz jednak przypomniał sobie o plakietce z danymi osobowymi i nieco się uspokoił. A co do myśli? Cóż zapewne tylko trafnie odgarnęła .

-Wróć do szpitala.. proszę

-Oki- powiedziała beztrosko dziewczyna i jak gdyby nigdy nic wróciła posłusznie do izolatki zostawiając zszokowanego doktora na środku dziedzińca.

 

Rodzice Yumi okazali się być schludnie ubranymi ludźmi zbliżającymi się do 40-stki. Ojciec byt wysokim przystojnym blondynem o klasycznych dla europejczyków rysach twarzy, natomiast matka stanowiła nijako jego przeciwieństwo. Niska szczupła czarnowłosa Azjatka z tatuażem na ramieniu. Mimo swoich 40 lat wyglądała na góra 30.

-Pan zdaje się chciał nas widzieć-powiedział Hikaru Asai, ojciec Yumi.

-Tak mam do państwa parę pytań.-Hiro starał się uspokoić po niedawnych wydarzeniach na dziedzińcu.

-Coś się stało?- zapytała matka Aiumi, która zauważyła roztargnienie młodego doktora.

-Nie.. wszystko ok..- postanowił nie mówić im o dziwnych wydarzeniach i przypuszczeniach ,które w związku z nimi wysnuł.

-Więc słuchamy doktorze.. wiadomo już coś odnośnie pańskiej córki?

-Cóż.. podejrzewam zespół paranoidalny.. ,ale muszę jeszcze zatrzymać ją na obserwacji , zanim postawię diagnozę. Tymczasem chciałbym zadać państwu parę pytań .

-Słuchamy

-Czy córka chorowała?

-Nic prócz grypy i różyczki..

-Czy wiedzą państwo coś na temat zażywania używek przez córkę?

-Nie

- Czy były w rodzinie kłopoty psychiczne?

-Nie

-Kiedy jej zachowanie. .no cóż.. uległo zmianie?

-Jakiś miesiąc temu. Zaczęła znosić do domu czarne ubrania, bez naszej wiedzy przemalowała pokój, zaczęła znikać na całe dnie, miewa huśtawki nastrojów, raz jest agresywna i opryskliwa, za chwilę natomiast zachowuje się jak dawniej. No i zaczęła nosić czerwone soczewki, nawet nie wiemy kiedy je kupiła.

-Rozumiem

-No jeszcze ten niezrozumiały język.. Często powtarza imię Go. Rozmawialiśmy nawet z księdzem, ale wykluczył opętanie i zalecił umieszczenie jej tutaj.

Hiro się zamyślił. Przypomniał sobie jak na dziedzińcu patrzył w oczy tej małej. To nie były soczewki. Te źrenice i te białko i to spojrzenie.. nie nikt nie robi tak realistycznych soczewek. Postanowił po rozmowie z jej rodzicami jeszcze raz poważnie porozmawiać z Yumi. A jeśli dziewczyna mówi prawdę? Jeśli naprawdę coś im grozi? Przecież zjawiska paranormalne się zdarzają. Może istnieją poza nami jeszcze jakieś inne formy życia, tylko człowiek nie dopuszcza do siebie tej smutnej prawdy? Jak na przykład wytłumaczyć dziwne rysunki na ścianie i nagłe zniknięcie i równie nagłe pojawienie się dziewczyny ?. Z dalszej rozmowy z rodzicami dowiedział się, że została adoptowana .Jednak nikt nie wie skąd się wzięła na progu sierocińca. Gdy państwo Asai wyszli Hiro poszedł do dziewczyny. Aiumi spała, jednak szelest otwieranych drzwi wyrwał ją z błogiego snu.

-Ooo pan Hamada- uśmiechnęła się widząc bujną czuprynę doktora.

-Możemy porozmawiać?

-Ewentualnie- usiadła na łóżku.

-Więc? Powiesz mi coś więcej o tym Go? usiadł koło niej.

-Nie mogę. Nie kazał mi.

- A jak on wygląda ? Dziewczyna wzięła kartkę i zaczęła rysować. Po chwili pokazała jemu swoje dzieło. Rysunek przedstawiał bezkształtna plamę w kolorze czerni. Hiro wolał nie wnikać, skąd dziewczyna miała blok i ołówek który rysuje na czarno. Widząc, że nic z dziewczyny nie wyciągnie, wstał i skierował się ku wyjściu.

- Doktorze- zaczęła cicho dziewczyna. Hiro odwrócił się i stanął jak wryty, wpatrując się w kartkę. W miejscu bezkształtnej plamy pojawiła się twarz dość przystojnego mężczyzny z płomiennie rudą czupryną i czerwonymi oczami. Podobieństwo dziewczyny do osobnika na rysunku była uderzające.

-Ale.. to .. niemożliwe -szepnął.

-To właśnie jest Go.. demon zła, mój tatuś.- uśmiechnęła się , a jej oczy stały się jeszcze bardziej czerwone. Hiro jeszcze nigdy nie biegł tak szybko.

 

Tej nocy spał niespokojnie. Budził się co chwila, dręczony dziwnymi koszmarami . Gdy zamykał oczy widział upiorną twarz dziewczyny śmiejącą się demonicznym śmiechem. Postać coś do niego mówiła ,jakby przed czymś ostrzegała, ale mówiła tak niewyraźnie, że nie był w stanie jej zrozumieć. Obudził się niewyspany i z przekonaniem, ze zaczyna wariować. Poszedł do pracy z dziwnym przeczuciem, że wydarzy się coś złego. Nie pomylił się. Gdy tylko dotarł do budynku szpitala, zauważył karetki na sygnale i sanitariuszy wbiegających do budynku .

-Co się stało?- zapytał młodego wolontariusza, który właśnie wyszedł ze szpitala.

-Pan Fukao, ordynator szpitala nagle zemdlał. Zaczął się trząść, o mało co nie przygryzł języka. Sanitariuszom udało się jednak go uspokoić. Teraz właśnie przewożą go na badania.

Hiro pobladł. To wszystko zaczęło go przerażać i przerastać. A to był dopiero początek.

 

2. ‘Coraz więcej pytań’

 

Z pozoru wszystko wróciło do normalności. Badania nic nie wykryły i lekarze nie postawili diagnozy. Fukao wrócił do pracy, a życie do swojego normalnego rytmu. Lecz były to tylko pozory. Około tygodnia po dziwnych wydarzeniach nagle siadła cała instalacja elektryczna. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, ale wszystko było w jak najlepszym porządku. Nie wyskoczyły korki, wszystkie przewody były sprawne, a elektrownia nie potwierdziła jakoby wyłączyli prąd. To wszystko wydawało się Hiro niezwykle dziwne i niezrozumiałe. Jakaś dziewczyna, jakieś napisy. Zamknął się w swoim gabinecie i wywiesił tabliczkę ‘nie przeszkadzać’. Zaczął szukać informacji w Internecie. Skoro chcą wojny to będą ją mieli.

 

Gdy Hiro wszedł do izolatki, dziewczyna spała słodko. Mężczyzna na nią popatrzał i zaraz minęła mu cała złość. Wyglądała tak niewinnie. Nagle Aiumi otworzyła oczy. Wstała gwałtownie i spojrzała na doktora. Mężczyzna nigdy wcześniej nie bał się tak bardzo. Niby nic się nie stało, ale w dziewczynie było coś tak dziwnego, że pragnął jak najszybciej stamtąd wyjść. Skierował się ku drzwiom , ale nie mógł ich otworzyć. Dziewczyna zaśmiała się cicho.

-Boisz się?

Hiro przełknął ślinę. Aiumi w tym momencie w niczym nie przypominała tej niewinnej , małej dziewczynki z placu. Wtedy wydawała mu się nad wiek inteligentną, młodą osobą. Już nie nastolatką a osobą dorosłą? A teraz po prostu go przerażała. Te oczy, wyraz twarzy.. Wzdrygnął się.

-Czego chcesz?- zapytał przerywając dłużącą się ciszę.

-Niczego , to ty chciałeś wojny.

Hiro popatrzał na dziewczynę i starał się ogarnąć. Przecież to tylko młoda dziewczyna. Nagle przypomniał sobie z jakim trudem trzymało ją dwóch rosłych ochroniarzy i opuściła go cała odwaga. Przylgnął do ściany. Nawet jeśli zaczął by wołać o pomoc, nikt by go nie usłyszał. Popatrzył z przerażeniem na pusty korytarz rozpaczliwie poszukując drogi ucieczki. Dziewczyna zbliżyła się do doktora z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby strach Yagamiego sprawiał jej przyjemność, a wręcz ją bawił.

-Kim ty.. -wyszeptał

-Już mówiłam..

Hiro nagle się zerwał i dopadł do drzwi. Zaczął szarpać klamkę, usiłując je otworzyć . Bez rezultatu. . Ogarniała go coraz większa panika .Spróbował jeszcze raz. I wtedy drzwi nagle puściły. Mężczyzna czym prędzej opuścił izolatkę, w uszach cały czas słysząc drwiący śmiech dziewczyny.

Hiro wbiegł do swojego mieszkania i zamknął drzwi na klucz. Myśli kłębiły mu się w głowie. Nabierał coraz większego przekonania, że zaczyna wariować. A dzisiejsze wydarzenia tylko go w tym utwierdziły. Starał się to wszystko wyjaśnić jakoś racjonalnie, ale nic rozsądnego nie przychodziło mu do głowy. Usiłował zasnąć, ale zbyt wiele spraw kłębiło mu się w głowie. Sen przyszedł nad ranem, ale i on nie przyniósł ukojenia. Śnił mu się ten sam koszmar.

 

Rano strasznie bolała go głowa. Był zmęczony i niewyspany. Zadzwonił do swojego pracodawcy i wziął parę dni urlopu. Wziął parę tabletek i po chwili ból minął.

Około południa ktoś zadzwonił do drzwi. Był to ordynator szpitala.

- Hiro , wszystko w porządku?

Mężczyzna otworzył.

- Tak, w jak najlepszym. Po prostu chciałem trochę odpocząć.

-Martwimy się.

-Niepotrzebnie-uśmiechnął się blado

-No dobrze ,nie będę przeszkadzał.

Ordynator poszedł. A Hiro pogrążył się w swoich myślach.

 

Doktor Hamada szedł do pracy jak na skazanie. Bał się, że dziwne wydarzenia powrócą i w końcu komuś stanie się krzywda. Jednak wbrew przewidywaniom doktora nic takiego się nie stało. Yumi była wyjątkowo spokojna, nawet chętna do współpracy i wszystko było w pozornym porządku. Jednak irracjonalny lęk nie opuszczał doktora. Czuł, że ta normalność nie potrwa długo. W istocie , około południa dziewczyna zaczęła się dziwnie trząść. Ktoś zawołał lekarza, ktoś starał się uspokoić dziewczynę . Jednak stan Yumi się pogarszał. Dziewczyna zaczęła gorączkować, aż w końcu zemdlała.

 

Hiro w zamyśleniu składał białe prześcieradło. Los człowieka jest dziwny-pomyślał. W jednej chwili śmiejesz się z kimś, rozmawiasz a w drugiej już jej nie ma. No ale taka specyfika szpitali, że pacjenci z nich wychodzą. Pamiętał jak przyszła do szpitala. Była taka mała i krucha. A dziś już wyszła. Tak , tego, że Nora Anders wyjdzie ze szpitala nie spodziewał się chyba nikt. Cierpiała na psychozę i nic nie wskazywało na to, że jej się polepsza.. Jeszcze wczoraj twierdziła, że doktorzy czytają jej w myślach , pielęgniarki to tak naprawdę czarownice, a dzisiaj była już zupełnie normalna. Zdawała sobie sprawę, że głoszone przez nią tezy są błędne i nawet wszystkich przeprosiła. I choć Hiro twierdził, że wypisanie jej ze szpitala było zbyt pochopne, jednak musiał przyznać, że dziewczyna nie wykazywała żadnych zachowań na podstawie których można by było dalej ją hospitalizować. Zamyślił się. To wszystko zaczynało mu się coraz mniej podobać. Poszedł do izolatki Yumi. Zdziwił się, gdy usłyszał jakieś głosy. Dziewczyna z kimś rozmawiała. Hiro cichutko podszedł do drzwi i przysłuchiwał się rozmowie.

-….tak..on coś podejrzewa.. co? Tak, unicestwić..

Zdziwił się, bowiem w izolatce była tylko dziewczyna. Mówiła do powietrza. Wpatrywał się w punkt do którego mówiła . Nagle wrzasnął, bowiem dostrzegł twarz dokładnie taką samą jak na rysunku Yumi. Twarz jakby się uśmiechnęła i zniknęła. A Hiro pomyślał, że zupełnie zwariował. Patrzał jak zahipnotyzowany w ironicznie uśmiechniętą twarz dziewczyny. Miał już dosyć dziwnych zdarzeń na dzisiaj. Prawie biegnąc opuścił teren szpitala.

 

Doktor Hamada popijał drugą kawę z rzędu. Starał się uspokoić i wyrównać oddech, lecz serce nadal waliło mu jak szalone mimo iż od spotkania z Yumi minęło już trochę czasu. Patrzył pustym wzrokiem w kubek. Starał się to wszystko jakoś wytłumaczyć, jednak tak samo jak poprzednim razem nic logicznego nie wymyślił. Westchnął. Przecież nie oszalał. Zachowywał zdolność logicznego myślenia, mówił z sensem i nie czuł się ani trochę chory psychicznie. A jednak widział tę twarz. Może to tylko przemęczenie? Za dużo się przejmował tą sprawą. Psychiatra powinien myśleć trzeźwo i nie dać się zwariować. TA dziewczyna to nie żadna córka Go, tylko zwyczajna dziewczyna chora na zespół paranoidalny.. Wszystko da się wyjaśnić. To, że on nie potrafi znaleźć sensownego wyjaśnienia nie znaczy, że go nie ma. Uspokoiwszy się trochę zasnął i po raz pierwszy od wielu dni spał spokojnie.

 

W nocy obudził go telefon. Zdziwił się widząc zastrzeżony numer. Odebrał.

-Sanas El asad alseo Go- usłyszał w słuchawce miękki męski głos.

-Co?.

Głos w słuchawce powtórzył. Hiro przypomniał sobie, że gdzieś już słyszał to zdanie. I również głos wydał mu się znajomy, jednak nie mógł sobie przypomnieć skąd go zna. Rozłączył się.

-To pewnie jakiś gówniarz robi sobie żarty – pomyślał. Jednak tej nocy już nie zasnął. Elementy łamigłówki zaczynały układać się w jedną całość. Jednak wciąż było wiele niewiadomych. Zbyt wiele.

 

Do pracy Hiro przyszedł już nieco spokojniejszy. Nawet pogwizdywał sobie wesoło idąc pustym korytarzem. Poszedł do Yumi. Dziewczyna siedziała po turecku na łóżku i coś sobie szkicowała. Hiro rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby czegoś szukał.

-Coś panu zginęło?

-Szukam rzutnika..

-Czego ?

-Ta twarz i to wszystko.. to był tylko hologram?

Dziewczyna milczała. Nie potwierdziła, ale też nie zaprzeczyła słowom doktora. Hiro patrzył na nią uważnie. Ani jeden mięsień na jej twarzy nie drgnął. Dziewczyna wyśmienicie kłamała.

- Jesteś z sekty, prawda? Wyznajecie demona zła Go.. ?Mój ojciec usiłował was zapuszkować. Wykorzystywaliście niewinnych ludzi do napadów na bank. Było o tym głośno pewnego czasu, ale odkąd ojciec zaczął pracować nad tą sprawą napady ustały, a sekta musiała zejść do podziemia ze strachu przed aresztowaniem. Wyraz twarzy dziewczyny pozostawał niezmienny. Zaśmiała się cicho.

-Ja? Taka mała i drobna w sekcie? Masz bujną wyobraźnię , doktorku.

Dziewczyna wróciła do rysowania, nie zwracając uwagi na Hiro. Mężczyzna aż kipiał z gniewu.

-Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.

 

-Doktorze.. um.. jest pan pewien?- funkcjonariusz powątpiewał w słowa doktora. Wszak sekta ta została rozpracowana i unicestwiona już dawno temu. Od tego czasu nic nam nie wiadomo o przypadkach jej działalności. Dlaczego szajka miała by atakować akurat teraz?

- Nie wiem. Może to rodzaj zemsty za mojego ojca? Dał im się trochę we znaki prawda?

- To dlaczego nie zemszczą się na nim tylko na panu? To nielogiczne doktorze Hamada.

-Rzadko kiedy sekty są logiczne.

- Pan się myli.

- To się jeszcze okaże.

Młody doktor wstał z miejsca i wyszedł. W sumie nie spodziewał się niczego innego. Do pójścia na komisariat zmusiło go raczej poczucie obywatelskiego obowiązku niż wiara w rozwiązanie tej sprawy przez policję. Wsiadł do samochodu i pojechał 200 km za miasto do małej, ale przytulnej chatki w spokojnej wiosce. Mężczyzna się zamyślił po drodze. Dawno nie był w tych stronach. Zobowiązania zawodowe raczej nie pozwalały mu na częste wypady. A akurat do ojca go nie ciągnęło. Nigdy się nie dogadywali. Starszy Hamada był oficerem śledczym i w mniemaniu syna bardziej obchodziły go sprawy które prowadził, niż jego własna rodzina. Hiro miał mu to za złe i wyprowadził się z domu, gdy tylko skończył liceum. Potem nie miał ani czasu, ani ochoty odwiedzać rodziców. Przywyknął do życia w samotności i nie pałał chęcią naprawienia rodzinnych relacji. Ta sprawa była jednak tak wyjątkowa i od początku tak go nurtowała, że postanowił jednak skonsultować się z ojcem.

Podróż minęła mu szybko, na wspomnieniach i przemyśleniach swojego marnego życia. Odczuwał niepokój wjeżdżając do rodzinnego miasteczka. Nic się nie zmieniło. Było dokładnie takie, jakie je zapamiętał. Również jego dom rodzinny niewiele się zmienił. Czerwony dach, wypielęgnowany przez matkę ogródek, samochód ojca na podjeździe i huśtawka na której lubił się w dzieciństwie bujać. Nagle spostrzegł niewysoką , wyprostowaną postać. Ojciec. On tez był taki jak dawniej. Średniego wzrostu, ale muskularny z czarnym, lekko posiwiałym wąsem. Jego surowa twarz na chwilę jakby się rozpromieniła , gdy zobaczył syna. Hiro również lekko się uśmiechnął i wysiadł z auta. Nie bardzo wiedział jak się zachować. Przez te wszystkie lata żył w przeświadczeniu, że nienawidzi ojca, ale teraz gdy stanął z nim oko w oko, cała złość uleciała. Mimo iż miał już prawie trzydzieści lat mocno przytulił ojca i rozpłakał się jak dziecko. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo brakowało mu rodziców.

-Synu.. przepraszam.. dopiero po twoim wyjeździe zdałem sobie sprawę, jak bardzo mi ciebie brakuje- wyszeptał ojciec.

- Ciii nic nie mów. Cieszmy się chwilą.

Rozmawiali całą noc, jakby chcieli nadrobić stracony czas. Hiro w jednej chwili zapomniał o sekcie. Nie istniał dla niego psychiatry , czy jakaś tam Yumi. Tu, w rodzinnym miasteczku nie znalazł wprawdzie odpowiedzi na dręczące go pytania, wręcz przeciwnie, rozmowa z ojcem jeszcze bardziej wszystko zaplątała, ale znalazł coś cenniejszego. Dwa dni spędził z rodzicami i do Tokio wrócił wypoczęty i z nowymi siłami, ale niestety zmuszony był zacząć wszystko od początku. Ojciec bowiem wykluczył możliwość, by ktokolwiek z sekty został na wolności. Skoro więc nie sekta za tym stoi to co? Nagle zaczął wiać wiatr..

 

 

3. ‘ Wszystko coraz mniej pewne’

 

Takiej wichury Hiro nie widział od lat. Na szczęście zdążył przed największą nawałnicą schować się w domu. Jednak nie mógł zasnąć. Po godzinie wpatrywania się w jeden punkt dostrzegł jakiś dziwny cień na suficie. Twór ów nagle przybrał kształt aż za dobrze znanej mu twarzy. Twarz przemówiła, aż za dobrze znanym mu głosem .

-sanas El asad alseo Go

Hiro wrzasnął I wybiegł z pokoju.

 

-…I wtedy zobaczyłem twarz.

-Um jesteś pewien, że nie byłeś wtedy pod wpływem działania jakichś środków?

-Oczywiście, że nie. Za kogo pan mnie ma?

Ordynator szpitala popatrzał uważnie na Hamade. Znał tego chłopaka jeszcze z czasów, gdy ten bawił się w piaskownicy. Z radością przyjął go do pracy w swoim szpitalu. Cenił go i wróżył mu świetlaną przyszłość i karierę naukową. Toteż bardzo się zdziwił, gdy młody lekarz przyszedł do niego na wizytę

-Hiro..- nie wiedział co powiedzieć. Normalnie gdyby ktoś mu zaczął opowiadać, że widzi twarze i słyszy głosy z miejsca by go przyjął, ale to przecież doktor Hamada. Najbardziej racjonalna i trzeźwo myśląca osoba jaką znał. Ordynator sam nie wiedział już co o tym myśleć.

- cóż.. możemy przyjąć cię na oddział-powiedział po dłuższej chwili zastanowienia. Rzadko mu się zdarzało, żeby pacjenci sami do niego przychodzili.

-Dziękuję-odetchnął z ulgą. Miał nadzieję, że na oddziale mu pomogą.

Mężczyzna wstał.

-To ja już pójdę się spakować-powiedział.

-Hiro- powiedział ordynator gdy Hamada był już prawie przy drzwiach.

-Tak?

-Trzymaj się.

Doktor uśmiechnął się blado. I tak oto doktor stał się pacjentem.

 

Pobyt w szpitalu przebiegał Hiro raczej spokojnie. Po kilku dniach przyszedł do niego ordynator.

-I co?

-Nie wiem Hiro. Nie mam pojęcia co ci jest, ale jeśli nie słyszysz już głosów i nie masz omamów, nie widzę powodu by cię tu trzymać.

-Aleja słyszałem głosy.. jestem chory-upierał się Hamada.

- Może to efekt przemęczenia. Hiro nie możemy cię tu trzymać w nieskończoność. Weź sobie wolne i idź do psychologa. Dobrze ci to zrobi.

-Nie chce- upierał się w dalszym ciągu doktor Hamada.

Ordynator westchnął. Nie miał jeszcze takiego pacjenta, który nie chciałby stąd wyjść.

-Hiro proszę.

Mężczyzna nieoczekiwanie się zgodził i wrócił do domu. Jednak idąc miał wrażenie, że ktoś go śledzi. Wziął dwa głębokie wdechy. Zaczynał popadać w jakąś manię prześladowczą. Musiał się czymś zająć, żeby nie zwariować.

 

Hiro usiadł przy fortepianie i zaczął grać jakąś rzewną melodię. Kiedyś bardzo lubił swój instrument, ale po ukończeniu studiów i podjęciu pracy zaniechał grania. Jednak dzisiaj muzyka wydawała mu się wręcz idealna. Wyciszyła go i uspokoiła do czasu, gdy fortepian zaczął sam grać. Mężczyzna patrzył z przerażeniem na klawisze , które same uciekały mu spod palców wygrywając jakąś nieznaną mu melodię.

-Kim jesteś i czego chcesz?- wrzasnął gdzieś w przestrzeń. Fortepian nagle umilkł i nastała przeszywająca cisza. Hiro kopnął fortepian i wybiegł z domu. Biegł przed siebie, aż zupełnie opadł z sił.

 

Nie pamiętał jak ani kiedy wrócił do domu. Pamiętał tylko, że rzucił się na łóżko i spał nieprzerwanym snem aż do dziesiątej. Nie miał ochoty w ogóle wychodzić z łóżka. To wszystko zaczynało go coraz bardziej przytłaczać. To wszystko przez tę dziewczynę. Nagle zaczęła ogarniać go niepohamowana wściekłość. Wstał i pobiegł wprost do izolatki Yumi.

Dziewczyna jak gdyby nigdy nic siedziała i rysowała. -W czym mogę pomóc?

-Zamknij się- warknął.

Dziewczyna się skuliła. Doktor w takim stanie ją przerażał. Mężczyzna zaczął otwierać drzwi izolatki. Nie panował nad sobą. Myślał tylko o tym , by tam wejść i zrobić dziewczynie krzywdę. Jednak zamek ani myślał ustąpić. Mężczyzna w końcu się uspokoił. Osunął się na ziemię. Nie miał pojęcia co się z nim dzieje. Nigdy nie zdarzało mu się być agresywnym.

- Ja..- nie mógł wydobyć z siebie słowa. Świat zaczął mu wirować przed oczami. Dalej nie pamiętał już nic.

 

Obudził się w jednej z izolatek szpitala, ale nie miał pojęcia jak się tu znalazł. Za szybą stal ordynator i patrzał na niego smutno. Hamada zupełnie nic z tego nie rozumiał. Próbował sobie cokolwiek przypomnieć, ale nie udało mu się to. Podszedł do szyby i popatrzał na ordynatora. Ten wszedł do środka.

-Co się stało? Nic nie pamiętam.

- Hiro. Jest z tobą gorzej niż myślałem. Wszystko wskazuje na to, że cierpisz na schizofrenię. Jak na mnie to początek fazy psychotycznej. Charakteryzuje się..

Hiro go nie słuchał. Myśli kłębiły mu się w głowie. Schizofrenia? Nie , to nie możliwe.

-… W dalszym etapie rozwoju pojawia się..

Wycofanie z życia itp. Hiro doskonale o tym wiedział. Nie.. to nie schizofrenia. To niemożliwe. Z drugiej jednak strony objawy pasowały idealnie. Za idealnie. Jakby ktoś chciał go w to wszystko wrobić. Odsunął od siebie te myśli. Wszak fałszywe osądy i irracjonalne twierdzenia są jednym z objawów.

-Wiem o tym-przerwał wywód doktora.

-Przepraszam. Hiro ja chcę ci pomóc.

Mężczyzna się zamyślił. Usiłował przypomnieć sobie co takiego się stało. Siedział w domu, leżał w łóżku, nagle poczuł straszliwą złość na Yumi i pobiegł do szpitala. Potem wspomnienia coraz bardziej się zamazywały. Pamiętał jak przez mgłę, że próbował otworzyć zamek, jednak ten nie chciał ustąpić. Potem poczuł tylko jakiś dziwny zapach.. a może tylko mu się wydawało? Niczego nie był już pewien.

 

4. Przebudzenie.

 

Obudził go zapach parzonej kawy. Dłuższą chwilę zajęło mu otworzenie oczu i zorientowanie się w czasie i miejscu. No tak. Był w szpitalu. Zamknął z powrotem oczy. Przestał już orientować się jaki jest dzień i która godzina. Minęły dopiero dwa dni, odkąd został przyjęty a miał wrażenie jakby był tu już co najmniej rok. Powoli zaczął tracić zmysły. Może rzeczywiście był chory? Usiadł na łóżku. Gdzieś tam po lewo była izolatka Yumi. Ciekawe czy dziewczynie też się tak dłuży. Nigdy nie myślał co czują pacjenci zamknięci w izolatce. Dla niego to byli po prostu chorzy ludzie, których trzeba wyleczyć. Teraz gdy tak leżał miał wiele czasu do przemyśleń nad swoim życiem. Niezbyt zresztą udanym. Nie miał dziewczyny, perspektyw, ambicji. Niby powinien być szczęśliwy, miał duży dom i dobrze płatną pracę, ale tutaj w izolatce zrozumiał, że tak naprawdę nie miał nic. Wszystko było iluzją. Wystarczył jeden moment by stracił wszystko i znalazł się w izolatce, jako psychicznie chory. Dumanie nad swoją marną egzystencją przerwało mu przybycie ojca. Mężczyzna popatrzał smutno na syna. Jego to wszystko musiało boleć jeszcze bardziej.. Wstał i podszedł do szyby. Był traktowany jako pacjent niebezpieczny, więc ojciec nie mógł wejść do środka. Musiał stąd wyjść, dla niego. Jeszcze tylko nie wiedział jak. Przede wszystkim musiał udawać normalnego, a więc żadnych zjaw, żadnych głosów i żadnych agresywnych zachowań. Dla ojca.

 

Hiro udało się wypełnić swoje postanowienie i już po tygodniu mógł wyjść ze szpitala na własne żądanie. Na dziedzińcu czekało na niego czerwone mitsubishi jego ojca. Mężczyzna popatrzył na wychodzącego z budynku syna i odetchnął z ulgą. Przez ostatni tydzień był kłębkiem nerwów.

- Wszystko już dobrze?- zapytał gdy Hiro wszedł do samochodu.

-Tak tato, nie musisz się martwić.

-Blady jesteś.

- Wydaje ci się.

- Być może.

Hiro nie patrzył na ojca. Był milczący i jakby myślami nieobecny. Kenji Hamada usiłował nawiązać kontakt z synem, ale jego słowa jakby nie docierały do młodego doktora. Mężczyzna nie był pewien czy aby na pewno wszystko jest w porządku tak jak go zapewniał syn. Nagle ujrzał przed sobą światła ciężarówki która jechała prosto na niego. Zaczął hamować lecz było już za późno…

 

5. ‘Czy to jawa czy to sen?’

 

Hiro obudził się z krzykiem, cały zalany potem. Miał straszny sen. Jakaś dziewczyna jakieś głosy omamy, jakaś izolatka. Nalał sobie szklankę wody i podszedł do okna. Cieszył się, że to był tylko sen. Z drugiej jednak strony, może faktycznie powinien pogodzić się z ojcem. Zamyślił się patrząc na wschód słońca rozciągający się nad Tokio. Miał jeszcze tylko pół godziny do wyjazdu do pracy, więc szybko zjadł śniadanie i pobiegł do samochodu. Do pracy przyjechał nieco spóźniony. Jak dobrze, że wszystko wróciło do normalności.

 

Tak jak we śnie tak i w rzeczywistości rodzinne miasteczko Hiro Hamady nie zmieniło się prawie w ogóle. Również dom nie uległ większej zmianie. Mężczyzna z pewną obawą zadzwonił do drzwi. Usłyszał szczekanie psa i odgłos zbliżających się do drzwi kroków. Otworzyła mu wysoka ładna kobieta w kwiecie wieku.

-Nic się nie zmieniłaś mamo

-Hiro.. to ty..?

-Tak. We własnej osobie.

Kobieta przytuliła go mocno. Stęskniła się za synem.

-Ale wyrosłeś.. ile to już lat?

-Prawie osiem, mamo. Zaraz zawołam ojca.. Kenji chodź.. Hiro przyjechał.

Z głębi domu wyszedł starszy Hamada. Był może tylko trochę bardziej siwy niż we śnie.

-Dobrze cię widzieć tato.- uśmiechnął się.

-Cóż.. ciebie też.

Hiro przemknęło przez myśl, że powitanie z ojcem we śnie było bardziej wylewne. Jednak mężczyzna nie mógł się przełamać, żeby przytulić ojca. Kenji najwyraźniej też bo obaj mężczyźni stali na swoich miejscach i żaden nie ruszył się ani na krok.

-Wejdź kochanie. Przecież nie będziemy tak rozmawiać na schodach.

Hiro o mało co nie wywróciłby się o wielkiego owczarka podhalańskiego gdy wchodził.

-Ooo Nestor, ale wyrosłeś- uśmiechnął się mężczyzna. Jak wyjeżdżał z domu Nestor był małym szczeniaczkiem. Rodzice kupili mu go na jego osiemnaste urodziny. Pamiętał jak bardzo cieszył się z psiaka. Zamyślony głaskał zwierzę. Może wyprowadzenie się w tak młodym wieku było błędem? A może właśnie dlatego, że sam musiał sobie radzić wyrósł na porządnego człowieka , ceniącego sobie ciężką pracę ? Uczciwego i zaradnego. Popatrzył na rodziców. Za parę lat nie poradzą sobie sami. Co wtedy z nimi będzie? Postanowił przeprowadzić się za parę lat bliżej rodziców. Nie zostawi ich samych. Bądź co bądź coś im się należy za te wszystkie lata opieki. Ostatni raz pogłaskał Nestora, pożegnał się z rodzicami i pojechał do domu. Już wjeżdżał do miasta, gdy na poboczu dostrzegł dziewczynę. Wyglądała identycznie jak Yumi. Czuł, że to początek nowej przygody. Jednak tym razem w realnym świecie. CDN

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Perzigon69 10.10.2016
    Czemu nie podzieliłaś tego na np. Dwie części? Tak czy siak - ciekawe, łatwo się czyta.
  • Ćwiartka 10.10.2016
    nie widziałam potrzeby dzielenia na dwie części jeśli mam być szczera:) i dziękuję za opinie:)
  • Maria Antonina 18.10.2016
    Świetne :D Na ,,To właśnie jest Go.. demon zła, mój tatuś'' ryknęłam śmiechem. Współlokatorki ciągle na mnie dziwnie patrzą. Fragment o kopaniu fortepianu, tu już zakręciła mi się łezka w oku. Nie wiem też skąd pod Tokio wziął się podhalańczyk, ale może się czepiam. Japończycy to różne rzeczy potrafią. Najdziwniejsze jednak, że facetowi przyśniło się tyle szczegółów... Długo musiał spać ;) Dzięki za miło spędzone 15 min :) Chętnie zerknę do następnej części :D
  • Ćwiartka 20.10.2016
    Widzisz poniosła mnie fikcja literacka:) a co do snu..czy ktoś tu mówił że to tak dokładnie był sen?:) I chyba nie będzie następnej części:)
  • illibro 23.12.2016
    Czasem musi wydarzyć się coś spektakularnego, żeby zaszła przemiana w życiu. Nawet we śnie. Tego snu się domyślałem, ale sam sen niczego sobie ;-)Oprócz tego napisałaś całkiem wzruszającą opowieść ;-) Zostawiam piątaka

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania