Głosy wewnątrz umysłu

Ja od zawsze wiedziałam, że świat ma wiele warstw. Przyśnił mi się bardzo rzeczywisty sen. Poznałam wtedy inne perspektywy od ludzi wewnątrz snu. Już jako dzieci dowiadujemy się, coś jest prawdą, a coś jest fałszem. Po śnie nadchodzi dzień w realnej rzeczywistości i to co przeżyłeś pod zamkniętymi powiekami jest do zapomnienia. Prawda? W dzieciństwie jesteśmy zmuszeni wierzyć naszym rodzicom. To najgorszy okres, gdzie nie masz na nic wpływu. Jednak czy kiedy dorośniemy praktycznie mamy ten wpływ? Pewne rzeczy pozostawiamy nierozwiązane, nawet jeśli odpowiedz skrywa się na wyciągnięcie ręki. Jest tylko jeden na to sposób, doświadcz swojej psychiki bez zewnętrznych ram, które to zakrywają! Wtedy wszystko się zacznie na nowo. Chociaż, nie wiem czy teraz mogę siebie nazwać w pełni człowiekiem z krwi i kości.

Teraz pewnie leże nieruchomo w czymś co ludzie nazywają ciałem. Ja już dawno przestałam w to wierzyć. Przecież wszystko jest odczuwalne przez to, co skrywa się wewnątrz czaszki. Wierzymy w to, bo widzimy poprzez nasze zmysły. Jednak prawdziwy mózg musi być gdzieś zupełnie indziej. Nie do naszego wzroku. To nasza dusza?

Możemy wyprodukować fałszywe wspomnienia zlepione z czegoś co nazywamy słowami. Przenośniki informacji. Nie żyjemy w niczym innym jak nie w tym. Codziennie rozmawiamy, używając niepotrzebnych słów, co tylko zapychają nasz czas. Mimo to mało kto wie, co właściwie robi, jak bezmózga machina. Mówią nie zastanawiając się nad tym. Ranią ludzi bezrefleksyjnie czymś, co zakłamuje obraz drugiej osoby. Nawet jeśli nie jest to prawdą z innych spojrzeń na świat. Chyba, że w to uwierzysz. Moi rodzice już od najmłodszych lat programowali mnie na to, abym była nieszczęśliwym człowiekiem. Swoimi słowami. Zakłamywali mi obraz. Jednak zawsze miałam wewnątrz siebie inne głosy, które nie opuszczają mnie do dziś.

We śnie rozłupywałam ludziom czaszki, aby sprawdzić co jest w środku. Za każdym razem coś innego. Raz krwisto czerwony płyn, który smakował winem. Raz zupełnie nic nie było, człowiek odwrócił się i powiedział, co ty myślisz, jesteś bogiem aby na mnie wpłynąć? Nigdy nie było mózgu. Już więcej nie odważyłam się sprawdzać. Zdałam sobie sprawę, co jeżeli sen to prawdziwsza wersja rzeczywistości? Ta myśl zmieniła wszystko. Nie, ja od zawsze wiedziałam, że to nie jest prawdziwe. Nie może być.

-- Jest, tak jak ty jesteś realna, tak realne są twoje sny. – powiedział głos osoby, którą znałam całe życie. Po chwili jednak zaczął się zniekształcać w coraz bardziej piskliwy głos. Aż wydobył się sam pisk.

-- Daniela? Dlaczego? D-dlaczego dajesz mi tak okropne koncepcje do głowy? – oparłam się o ścianę, miałam wrażenie, że jestem uwięziona między nachodzącymi się ścianami.

-- Bo, tamten świat jest okropny. Zranił cię. Beze mnie zmuszona jesteś na samotność. Kto cię uratuje? – szepnęła

-- Nie potrzebuje, aby mnie ktoś uratował. Wole to zakończyć niż żyć w kłamstwie. Ty nie możesz żyć ze mną w prawdziwej rzeczywistości.

-- Wiesz ten świat ma wiele warstw. Wystarczy, iż opuścisz jedną to znajdziesz się w drugiej. Zakończ to! Zakończ to!

-- Zamknij się! – wrzasnęłam na całe gardło.

Moje oczy gwałtownie się otworzyły, ale nie mogę być niczego pewna. Jawa miesza się z rzeczywistością. Po obudzeniu nigdy nie wiesz czy obudziłeś się naprawdę. To nie tak miało być, wszystko zepsułam. Sama nie wiem kiedy głos, który mnie pocieszał od dzieciństwa ożył. Po prostu wszystko zaczęło się komplikować, problemów przybywało. Trzymałam żyletkę w mojej dłoni, ręce mi się telepały. W uszach nadal miałam jej głos i słowa, zrób to.

Po czym rzuciłam ją na drugi koniec pokoju. Nie, nie umrę. Muszę poradzić sobie z tym sama. Wszystko się zaczęło od kiedy jej powiedziałam, że nie mogę poświęcić swojego życia na życie w swojej głowie. Wiedziałam już wcześniej, nie jest prawdziwa. Ona nie mogła tego znieść, nadmiaru mojego cierpienia. Więc postanowiła mnie odciąć. Spojrzałam w lustro. Zobaczyłam tak długą grzywkę, która zasłaniała mi całą twarz. Mimo to mogłam widzieć szerzej i więcej szczegółów. Bo nic nie widziałam, a to umożliwia wszystko.

Koszmary nawiedzały mnie codziennie. Przyzwyczaiłam się do tego. Napiłam się kawy, aby nie zasnąć i nie stracić całkowicie rozumu. Przyjemne uczucie wrzątku rozchodziło się w moim brzuchu, nie zbaczając na ból. Wróciłam do pokoju, by nikogo nie obudzić. Mogłoby się to skończyć awanturą. Po cichu ubrałam buty i wyszłam na zewnątrz.

Ulica ciągnęła się w nieskończoność, prawie potknęłam się o kamień. Bogowie krzyżują nasze drogi, które są zmuszone się rozejść. Może i zatrzymałam się na złym przystanku, ale to co zobaczyłam już należy do mnie. Nie ważne ile kroków zrobię, aby ciebie dogonić.

Ty nigdy nie odwrócisz się, aby mnie zobaczyć.

To, co zobaczyłam już na zawsze należy do mnie. Zachowane w mojej pamięci na wieczne niezapomnienie. Nawet codziennie odwiedzam to miejsce, by się zastanowić nad sobą. Co ja w ogóle robię. Mogę zapomnieć cię jeszcze raz, ale pewnego razu patrząc nad horyzontem zobaczę drogę do kogoś innego kto odejdzie i o mnie zapomni jak ty. Skąd wiem? To się działo aż do mojej śmierci.

Po dłuższym czasie błąkania się po tym świecie, zapomniałam, że powinnam zapomnieć. Zostało jedynie we mnie jakieś uczucie w klatce piersiowej. Jest to rwanie, rwanie w stronę światła. Aby pogodzić się z nieubłagalnym, skończyło się moje cierpienie. Moja dusza wcale nie jest bardziej obca od wszystkiego wokół. Nawet jak nikt mnie już więcej nie zobaczy. Mój głos będzie tylko rozłożony na kilkaset zdań o odpowiedniej konfiguracji, aby opisać moją sytuacje. Nie ma już nic więcej.

Jestem tylko zdaniami, które są zmuszone pozostać ciszą.

Coś mi o tym powiedziało. Zaczęłam biec gubiąc noc, słońce przedzierało się do szczelin między drzewami. Od zawsze ich słyszałam. Gubiąc swój wątek. Podniosłam rękę w geście odpędzenia obcego głosu z głowy. Czasami mnie słuchali i rozumieli. Pomyślałam o tym jakby to było gdyby świat miałby codziennie inne kolory. Może tak zresztą jest. Ta zielona trawa, nie wyglądała realistycznie. Popatrzyłam się na nią jakbym dopiero, co odkryła istnienie polany. Kiedyś były tutaj domy mieszkalne. Teraz jedynie jest zagradzająca przestrzeń pustka. Pamiętam te osiedle. Szłam zawsze, by spojrzeć na oddalającą się rzekę. Dawno tutaj nie byłam. Właściwie to nadal nie jestem. Nie ma tu rzeki. A to nie jest tamto miejsce o których myślałam przed chwilą. To tylko złudzenie, jedno z wielu. Odkąd wydarzyła się tam tragedia nie miałam odwagi przychodzić. Ujrzałam powieszonego człowieka na drzewie. Może dałoby się go uratować, gdyby nie to, że uciekłam. Mam wyrytą jego twarz w swojej psychice. Widzę to jako mignięcie obrazu pod powiekami. Jednak po sekundzie zapominam jak wyglądał. Drzewa straciły już swoje liście, gałęzie opadały od zbyt mocnego rwania wiatru. Znowu tu jestem, chociaż wszystko jest zmuszone się rozpaść. Coś wewnątrz mnie mówi mi, że to nie jest moja wina, ale na pewno chce mnie zabić. Nie mogę temu ufać, nie mogę nikomu ufać. W oddali na szczycie wzniesienia, prowadzoną przez drogę, widziałam tą osobę. Chwiała się tak jakby była na huśtawce w tył i przód. Nie mogłam się ruszyć. Głos Danieli powiedział prześmiewczo.

--wiesz, że to nie twoja wina?

-- Nie mogę za to odpowiadać, prawda? – zaśmiałam się. Czułam jakby powietrze mnie zżerało od środka.

-- Nie to twoja wina! Gdybyś mnie tylko posłuchała i poszła spać, nie widziałabyś tego, ani niczego, co nie powinno mieć miejsca.

Biała zamglona postać się przybliżała w moim kierunku. Mój obraz tymczasem stawał się coraz bardziej zamglony. To ja teraz umieram? Czy moje serce przestawało bić?

-- Zostań, nie wstawaj. Zamknij ponownie oczy.

-- Nie!

Wtedy zostałam odłączona od swojego ciała. Oglądałam wszystko z boku przez cały dzień. Chciałam zapomnieć o swoim istnieniu, ale pamiętałam zbyt dobrze. Ona mnie obserwuje, nie mogę sobie pozwolić na chwilę słabości.

Średnia ocena: 2.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Aleks99 2 tygodnie temu
    -- w ten sposób nie zapisuje się dialogów

    --wiesz, że to nie twoja wina? - tutaj z dużej litery, nie z małej

    W zasadzie forma jest całkiem do przyjęcia. Poza mankamentami w zapisie dialogów i czasami jakieś ogonki migały, a w zasadzie ich brak. Całościowo nie ma wielkiej tragedii. Jest ok, pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania