Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
#GOD Rodział 7-Bezkres
Danaiel wraz z Eskulapem weszli na plac. Ten pierwszy dorównywał mi wzrostem, miał na sobie srebrną zbroję, turkusowe oczy, mały nos i wąskie usta. Na głowie nosił imponującego irokeza. Podszedł do mnie od razu wyciągając dłoń na powitanie. Uśmiechnąłem się i uścisnąłem prawice mojego kompana. Natomiast Eskulap, zupełna odwrotność Danaiela. Cichy, poważny, skupiony. Raz napotkałem spojrzenie jego ciemnych oczu. Jego wzrok przypominał wzrok orła wyszukującego swojej ofiary. Reszta twarzy skryta była w cieniu kaptura. Na ramieniu miał przewieszoną skórzaną torbę. Niechętnie podał mi dłoń. Gdy tylko ścisnąłem jego prawice Eskulap wyrwał rękę z mojego uścisku i powoli ruszył by schować się w cieniu.
-Co z nim jest nie tak? - zapytałem cicho Danaiela.
-Uwierz, że ten człowiek nie przestaje mnie zadziwiać, od kiedy tu jestem nie usłyszałem z jego ust ani jednego słowa-odpowiedział mężczyzna-gorzej jeśli okaże się, że to niemowa.
Parsknąłem nerwowym śmiechem. Ruszyłem w stronę Mistrza, który żywiołowo dyskutował o czymś z Azraelem. Dotarło do mnie tylko kilka słów "Wyrocznia, kryształ, Ocean Dusz". Gdy tylko podszedłem bliżej mężczyźni przerwali dyskusję.
-Poznaliście się już?-zapytał wesoło mistrz
-Wiem o nich więcej niż o celach misji-pomyślałem i kątem oka ujrzałem Azraela zakrywającego dłonią uśmiech.
-No nie ma co tracić czasu, komu w drogę temu czas, czy jakoś tak, nieważne-powiedział zakapturzony mężczyzna
Mistrz wyjął z kieszeni kryształ, który delikatnie obracał w dłoniach mamrocząc jakieś słowa w nieznanym mi języku. Po chwili przed nami pojawił się taki sam portal jak ten wytworzony przez Azraela w momencie składania mi propozycji. Weszliśmy do niego i kilka sekund później staliśmy już na lodowym pustkowiu. Dookoła nas nie było widać nic prócz białego, odbijającego światło śniegu, a naszym jedynym towarzyszem w tej krainie był dojmujący chłód. Eskulap powoli podszedł do nas wyciągając z torby szaliki. Zmarszczyłem brwi. Co on kurwa ma w tej torbie?
-Dziękuje-powiedziałem cicho do milczącego mężczyzny.
Eskulap zawiązał szal dookoła szyi i wycofał się kilka kroków by pilnować tyłów.
-Jakiś pomysł?- zapytał Danaiel
Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie pierdolony śnieg, lód i dojmujący mróz. Jednak coś innego przykuło moją uwagę. Gdyby nie szkolenie nie znalazłbym tego. Przyklęknąłem rozgarniając śnieg dłońmi. Po chwili podniosłem z ziemi naszyjnik. Złoty łańcuszek na którym wisiało wyobrażenie dobrze znanego mi symbolu.
-Jeźdźcy Apokalipsy- oznajmiłem- to ich symbol. Musimy iść przed siebie, aż nie odkryjemy śladów kopyt.
Ruszyliśmy wpatrując się w ziemie. Nagle z miejsca w którym stał Eskulap dotarł do mnie głos, zimny jak syk stali.
-lepiej znajdźmy ich szybko bo mi jajca odpadną...
Komentarze (7)
Akcja rozkręca się w coraz lepsze tempo. 5 :)
(...) jego ciemnych oczu. Jego wzrok (...) - dosyć mocno rzucające się w oczy powtórzenie "jego"
Gdy tylko ścisnąłem jego prawice Eskulap wyrwał rękę z mojego uścisku (...) - przeczytaj to zdanie i teraz podsumuj sobie dlaczego ważne są przecinki czy inne znaki interpunkcyjne i jak bardzo pomagają w usunięciu chaosu czy nieporozumień. Po "prawice" przecinek.
Dziękuje - ę
ziemie - ę
-lepiej - Tutaj wielka litera uciekła
Przypominam, że po myślniku spacja, popraw to. Koniecznie popracuj nad przecinkami, bo ich brak w tak oczywistych miejscach mnie dobija. Fabuła dosyć ciekawa. Znowu zostawiam cztery.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania