#GOD Rozdział 8-Wilki

Szliśmy w milczeniu przez kilkanaście minut. Wpatrywaliśmy się w ziemię szukając tych cholernych śladów. Weszliśmy na wzniesienie przedzierając się przez śnieg, którego warstwa sięgała kolan. Moje buty były kompletnie przemoczone. Jeszcze trochę i nabawię się hipotermii. Rozejrzeliśmy się wokoło. Moją uwagę przykuła ciemna plama wśród tej cholernej białej równiny.

- Zagajnik? - zapytałem zdziwiony.

- Na to wygląda - mruknął Danaiel - chodźmy tam, robi się ciemno.

Ruszyliśmy w stronę małego lasku. Jeśli udałoby nam się znaleźć kawałek suchego drewna rozpalimy ognisko. Będziemy uratowani. Kilka minut później staliśmy już przed pierwszymi drzewkami. Warstwa śniegu nie była tu aż tak gruba. Większość białego puchu została na górnych gałęziach drzew.

- Danaiel, skocz poszukać drewna na opał - poprosiłem.

Mężczyzna odpowiedział mi lekkim skinieniem. Zanurzył się w cień. Przyklęknąłem wpatrując się w ślady zwierząt. Kuny, wiewiórki, lisy i pewne ślady których nie potrafiłem zidentyfikować.

- Poznajesz to? - zwróciłem się do Eskulapa.

Mój kompan w milczeniu przyklęknął obok wpatrując się w ślady. Nabrał powietrza by coś powiedzieć. Gdy tylko otworzył usta jego głos zagłuszyło głuche wycie.

- Wilki...

Osz kurwa, trzeba szybko rozpalić ognisko, dzikie zwierzęta boją się ognia, nie podejdą do obozu.

- Danaiel! Szybko! - wrzasnąłem przedzierając się przez leśne poszycie.

Rozglądałem się jak ogłupiały szukając mężczyzny. Tuż za mną rozległ się odgłos pękającej gałęzi. Wyrwałem szable z pochwy unosząc ją na wysokość gardła dorosłego mężczyzny. Gdy tylko się odwróciłem ujrzałem uśmiechnięte oblicze Danaiela.

- Ochujałeś do końca?! - krzyknąłem - tu są wilki, rozpalaj to co zebrałeś, a nie bawisz się w podchody.

Mężczyzna spoważniał kładąc naręcze suchych gałęzi na ziemi. Kilka minut później grzaliśmy się dookoła ognia łapczywie pożerając zapasy jedzenia, które Eskulap trzymał w torbie.

- Przeżyjemy noc? - zapytałem cicho - temperatura jeszcze bardziej spadnie.

Na obliczu milczącego mężczyzny wykwitł dorodny uśmiech. Otworzył torbę wyciągając z niej dwa śpiwory. Zmarszczyłem brwi.

- Powiedz mi proszę czego ty tam nie masz - powiedziałem skinieniem głowy wskazując na torbę.

Uśmiech na twarzy Eskulapa rozszerzył się jeszcze bardziej. Mężczyzna nie udzielając mi odpowiedzi schował się w śpiwór.

- Trzymasz pierwszą wartę - oznajmił cicho.

Skinąłem głową wpatrując się w ciemność dookoła nas.Po chwili poderwałem się z ziemi wyrywając szablę. W kręgu światła właśnie pojawił się wielki łeb obrośnięty szarą sierścią. Żółte kły szczerzyły się zajadle, czerwone oczy wpatrywały się wprost we mnie. Po kilku sekundach z lasu zaczęły wychodzić kolejne wilki. Nieubłaganie zbliżały się do naszego obozowiska.

- Panowie... mamy problem - powiedziałem unosząc szablę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • BeerAfterShow 10.02.2017
    "- Ochujałeś do końca?! - krzyknąłem - tu są wilki, rozpalaj to co zebrałeś, a nie bawisz się w podchody." zdania tego pokroju zawsze budzą uśmiech na mojej twarzy w tekstach fantasy :)
    Zakończenie! Nie mam wyboru i muszę czekać na to co się wydarzy dalej :) 5 :)
  • Alentin 10.02.2017
    Dzięki za ocenke :) ten dialog pisałem z uśmiechem na ustach XD
  • Stern 10.02.2017
    Proszę posłuchaj mnie... PISZ DŁUŻSZE CZĘŚCI! Ogólnie bardzo fajnie, zdarzają się potknięcia, ale naprawdę niewielkie. Przemyślnia i teksty głównego bohatera są świetne. Czekam na dalsze części :D
    Powodzenia życzę
  • Alentin 10.02.2017
    Postaram się pisać coś dłuższego :c
  • Tanaris 10.02.2017
    Tekst sprawiający, że uwielbiam głównego bohatera. <3 Zostawiam 5!
  • Alentin 10.02.2017
    Dzięki!
  • A. Hope.S 07.05.2019
    torebeczka pełna magii :D spoczko.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania