Gorący piach - Marok
Karl siedział na gorącym piasku, obserwując leniwie płynące fale. Rzeka miała może pięć metrów szerokości, ale należała do najpłytszych w okolicy. Brodziły w niej nawet bachory z pobliskiego przedszkola. W ciągu dekady tylko dwójka oparła się utartym schematom bezpiecznych kąpieli, topiąc się na oczach innych plażowiczów. Chłopak spoglądał z niechęcią na drugi brzeg. Blade, upaprane w piasku i krwi ciało Berty leżało na wznak zasztyletowane przezeń samego.
‘’Zrób to Karl. Nie bój się’’
Gdzie wtedy był? Uparcie przeciwstawiał się myślom, że to on ponosi wszelką odpowiedzialność za to, co się stało. Nie. Jego tam nie było. Nie było tam nikogo, kogo znał, była tylko Berta i ręka trzymająca nóż. Nie słyszał jej rozdzierającego bólu.
‘’Jeszcze żyję, idioto!’’
Coraz wyraźniejsze kroki wzbudziły jego czujność. Nie miał odwagi odwrócić się. Był przekonany, że i tak jego twarz po chwili żarłaby gorący piach, kiedy ręce tkwiły w kajdanach.
— Karl. Musimy iść — Simon położył dłoń na barku kumpla.
— Nie mieszaj w to mnie. Nie mam z tym nic wspólnego.
— Gliny będą innego zdania. Nie wywiniesz się.
Gorący piach zaczynał parzyć. To musiał być piach, nie poczucie winy. To piach.
Woda była czysta i klarowna. Karl wstał niechętnie, po czym spojrzał na Simona. Zawsze upity, zjarany brunet, teraz miałby mu pomóc? On nie potrafił już myśleć, racjonalnie planować kolejne kroki. Przecież nie słyszał, jak krzyczy. Nikt nie słyszał. Tylko ręka i nóż. Gorący piach.
Mógłby przysiąc, że widział kogoś skradającego się po drugiej stronie brzegu. Simon coraz bardziej naciskał. Zostawił auto w niewidocznym miejscu w lesie. Musieli ten dystans przejść szybko. Karl jednak nie czuł potrzeby ucieczki. Wręcz przeciwnie. Coś kazało mu usiąść na plaży i czekać. Leniwy nurt rzeki koił mimo widoku zasztyletowanego ciała po drugiej stronie.
— Kurwa. Nie mamy czasu już na nic. Oni już tu jadą. Wezwali gliny, rozumiesz?
— Kto?
— Nie wiem. Jakiś facet. Stał i patrzył w twoją stronę z telefonem przy uchu. Rozmawiał z kimś. Na pewno widział też Bertę. Kurwa, Karl. Idziemy.
Simon pociągnął kumpla za ramię. Napotkał jednak niespotykany opór. Karl stanął jak wryty w piasek i ani drgnął. Jego oczy jakby zmatowiały. Przestał oddychać. W powietrzu czuć było zapach krwi. Teraz był tylko bezmyślnym workiem mięsa i kości. Dłonie zacisnęły się jak szczypce na szyi Simona. Jeszcze próbował, chciał krzyczeć, ale oprócz jęków powoli przechodzących w głuche, łapczywe poszukiwanie powietrza, nie mógł nic zrobić. Gorący piach zabrał ich obu. Nie zrobił tego nurt rzeki. On ich nie chciał.
Komentarze (24)
Nie mam pojęcia kto to napisał, ale niezwykłe wybrnięcie z tematu.
Skojarzył mi się Nóż w wodzie Polańskiego i klimat filmów z tamtego okresu.
Taki powłóczysty, nonszalancki, zimny obraz okrucieństwa.
I taka zabawa mi się podoba?
Komentujemy i zgadujmy kto to napisał.
Trzy dni! Potem odkrywamy swoje przyłbice.
Powodzenia
Autorzy którzy prawdopodobnie wzięli udział:
Magda, Pan Buczybór, Marok, Berkas, Szpilka, Antoni Grycuk, Dekaos Dondi, Pasja, indri vel Bogumił, i Tjeri pod znakiem zapytania?
NSzO zyczy rozkręcenia fajnej zabawy
:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania