GORP "Myszołów" rozdział pierwszy i drugi

Friday, 23 June 12:23:34 ZULU

 

Zakręca! Leciała "Mucha" przez czerń kosmosu,

Zwrotem znowu przez burtę, zupełnie bez głosu;

Jak kropka mała, to coraz większa i większa,

Ciągiem, zbliża powoli, ciągle prędkość zmniejsza,

Zatrzymując już, zupełnie impet zgaszony,

Gdyby ten okręt teraz ktoś nieodgadniony,

Ścierką wszechmocną i dużą bardzo, tak dziabnął!

Jakby tą ręką Boga niewidzialną pacnął!

To by się zdziwił okrutnie, zapłakał rzewnie,

Bo w środku było przecież bardzo pogodnie.

Już, już ogromna, szybkość równa do zera

Ale podobna, po prawdzie, jak moja sfera,

I zatrzymać się musi na chwilę za długą,

Niebezpiecznie dla systemów, stopić się mogą!

Widać z odległości, dystansem na milę

Suw jej bliższy, milimetrem krąży chwilę.

Rozmowę słychać teraz i głośny wiem przekaz;

<<Jesteś doskonała>>, kłamie Tomasz raz po raz!

Całując Grovy w ładniutką hebanową

Twarz całego ciała żywionego odnową,

Biologiczną w spa i sanatorium dla młodych,

W tych czasach za trudnych, dla ludzkości nowych;

Dlatego zniszczymy czołgi, samoloty,

Gwiezdne lotniskowce, pancerniki, fregaty;

Ujarzmimy planetę, Ziemię też bogatą

W zasób naturalny, chociaż z biedną chatą

Stojącą w Afryce, o lądzie zielony!

Nie mogą się szczycić ludzie, ten zniewolony

Jest, co w Boga nie wierzy, tylko w pieniądz

Wszechobecny, siecią wirtualny; co mieniąc

Kiedyś wartością swoją, raz zbiorem takich cyfr,

Które złamałem w końcu, pokonałem ziemski szyfr!

"Mucha", tak stoi w rejestrze pokładowym,

Okręt okrągły, mały, o kadłubie złotym,

Z koopilotem za sterem, dwuosobowym;

Gdzie jest na pokładzie kontrkomandor nowy.

Nazwiska: Graniecki Tomasz, Jessy Grovy,

To oni!. <<Chcę Ciebie jutro w domu moim

Ugościć, rodzice przyjdą, z problemem swoim,

Chcę Ciebie mieć w ten wieczór na kolacji Tomek>>;

Językiem polskim składnie prosiła w piątek;

Floty kosmicznej, o argumentach mocnych,

Kapitan Gwiezdnej Stanów Zjednoczonych

Ameryki; dowodzi USS "Endurance"!

<<Przyjdę>>, zapewnił przystojny kochanek, wąs

Gładząc, oko kamery patrzyło sprzężone

Z moim komputerem półkuli; a gonione

Przecież zwierzę smakuje najlepiej; trafione

pociskiem EMP, na rezerwę przechodzi, w kapsułę

Ucieka para, uciekajcie, wyją syreny UEEEEEEEE!!!

 

Tak atmosferę przebili, paląc poszycie;

Graniecki stracił przytomność, prawie swe życie!

Nieprzytomny, przypięty pasami, w fotelu

Siedział, śnił sen co może się przyśnić niewielu.

 

Sen pierwszy

 

Wybierałem, przebierałem wśród ksiąg i książek małych zupełnie. Czasopism i komiksów, w tej stercie papieru szukając nie wiadomo czego, szukając zawzięcie.

Na korytarzu patrzono na mnie i podziwiano, zaglądano w oczy. Sala była nieduża, a w środku on, wielki przyjaciel psów podał mi wielki kalkulator. Nie było w nim klawisza „T”, był „TH”, teorii nie ma?

- Nie ma Boga! - krzyknęli wszyscy.

- Bóg istnieje! – krzyknąłem i ja!

- Światowid! Światowid!

W recepcji sekretarka wciąż rozmawiając przez telefon, z okularem na nosie, ciągle szwargocąc, właściwie ignorowała mnie, słuchawka była jej światem.

A po schodach już schodził wąsacz z ustawami do podpisu:

 

...trzysta lat...zbudowanie pomnika...panie premierze...- brzmiała ich treść.

 

Saturday 24 June 08:03:51 ZULU

 

Leżeli oboje, na podłodze gumowej,

Żółtej, nieprzemakalnej, tratwy ratunkowej;

Kontrkomandor Graniecki, pierwszy się obudził,

I ocucił kochankę, słoną wodą skropił,

Żywa, ocalona, chwała Bogu wieczna!

Podnosi, opuszcza, fala oceaniczna,

Dwóch rozbitków, żołnierzy, gwiezdnych marynarzy.

Już dawno temu, Polska, o fregacie marzy,

Temat ten poruszył Tomasz, mordując nudę,

Przecież jutro odliczanie, <<Nowym dowódcą będę,

Gwiezdnego Okrętu Rzeczpospolitej Polskiej,

Kapitanem „Myszołowa”>>; o dumie wielkiej

Myślał, co rozpiera Ego, że pokieruje,

Załogą kosmonautów; każdy wtedy czuje,

Zew przygody, odpowiedzialność, obowiązek,

Wobec kraju, NATO; a wyczytał z książek,

Kilkuset bodaj letnich, o Polakach udziale,

W konfliktach i wojnach, wysokim morale,

I bitnych jak sam diabeł, są waleczni jak lwy!

Zagadnęła Jones o ezoteryczne sprawy;

A świat uratował przecież, człowiek ten prawy;

Bo religie wszystkie kłamstwem się okazały,

Jaszczury tak pisząc, dla Ciemnego Kabały,

Ziemię zniewolić mogły, za życia, po śmierci.

Aresztowano polityków i wojskowych,

Watykan, Islam, Judaizm to wymysł Obcych!

MOSAD bez kła, Żydem tylko Izraelici,

Z wielkiego planu Jaszczurów wyszły nici;

Była wicepremier RP, były szef GROMu,

ABW zatrzymuje ich za zdradę stanu.

 

Rozmowę jednak przerywa furkot wirnika,

To śmigłowiec z bazy USA przemyka

Nad rękami żywo machających szczęśliwców,

Black Hawk One prezentuje swój masywny tułów.

 

Wraca do kraju na zebranie BBNu,

Graniecki drzemiąc i nie chrapiąc, doświadcza snu.

 

Sen drugi

 

Nad miastem Nijmegen unosił się duch Dyplomaty – Mickiewicza. Wraz z widmem Lenina przemierzał pole bitwy, bitwy wojsk Napoleona z Prusakami. Rosjanin o nic nie pytał, tylko notował w kajecie przybycie posiłków, imiona i nazwiska dowódców, a do tego ołówkiem rysował karabiny, armaty i konie. Polak wręcz przeciwnie, głośno opisywał, preorował czy to udaną szarżę Francuzów, czy celną nawałę artyleryjską Niemców.

Zaatakował najemny pułk szkocki. Z przerażeniem nie dokończył natarcia, tylko rozbrzmiały krzyki żołnierzy – Ghosts! - zwątpienie, niczym fala, wstąpiło w oddział – Spectres!

Na przód wyszedł jeden odważny z Wielostrzałem, strzelbą o ośmiu lufach. Z biodra i nie celując wystrzelił! Kule zygzakiem dosięgały kolejne projekcje Mickiewicza, jego duchy przodków, rodzinę, którą wezwał na pomoc. I kiedy ostatni pocisk zmierzał w serce Dyplomaty, został wchłonięty przez pomarańczowo- czerwoną kulę, która pojawiła się nagle, a powietrze wokół niej rozgrzało się i zagulgotało.

- Tatuś...

Tak uratował nieżycie Adamowi jego zapomniany syn ale nie poprzestał na tym, wysyłając wirującą kulę poprzez wojska Prusaków, zniszczenie, pożogę, śmierć. Bitwa wygrana!

Jeńców prowadzono na urwisko, tam smagając i popędzając batem, kolejni wojacy spadali w przepaść. A na dole już handlowano najemnikami, jeden z nich wskazując kikutem Nijmegen krzyczał – Na co to wszystko!

Mickiewicz zwrócił się do Lenina – Zerwano kontakty po obu stronach. Koniec dyplomatów.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • RebelMac 02.08.2019
    Teraz widzę, że przy kopiowaniu tekstu wcięło dialogi w tekście. Niedobrze. :(
  • RebelMac 03.08.2019
    Zedytowałem i chyba są dialogi. Uff. :)
  • Canulas 03.08.2019
    Wiesz co, szkoda, że dość ciekawa stricte-treść została wtłoczona w tak absurdalny (ni to wierszowy, ni to nie wiadomo jaki) układ.
    Dla mnie treść jest tutaj zniewolona przez zapis. Nie chodzi mi o duperelki, typu długości dialogowych kresek czy braku odstępów po wielokropkach, tylko o straszliwe rozstrzelanie. Nie wiem, być może kod strony zdublował Ci entery. Cokolwiek się stało, dla mnie treść traci poprzez zapis.
    Jakby co, masz edycję.
    Pozdrox
    Bez oceny
  • RebelMac 03.08.2019
    Dzięki za komentarz. Zabieg celowy by napisać to trzynastozgłoskowcem. Może chybiony. Pozdrawiam.
  • Canulas 03.08.2019
    RebelMac, kurcze, nie wiem czy chubiony. Wyjaśnień może być wiele. Może tylko na tel. wygląda w ten sposób, może na kompie nie. Możliwości sporo. Natomiast to jest też tak, że mógł zmylić gatunek. Widzisz opowiadanie - myślisz, opowiadanie. Tak też się nastawiasz. A tutaj mamy połowę wieeszowane.
    Sam nie jestem święty, jeśli idzie o mixy prozy z poezją, więc hipokryzją byłoby ferowanie z pozycji jedynej prawdy objawionej, ale na telefonie czytając, zmeczyłem się.
    Tyle.
  • RebelMac 03.08.2019
    Canulas Ok, dzięki za spostrzeżenia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania