Grajmy Panu w Nie Wiem

Łączę się z siecią. Innymi słowy – nawiązuję kontakt z Wszechświatem. Długie oddechy – aktywny obserwator, Nie Wiem – majaczące na horyzoncie. Adwent. Kalendarz adwentowy codziennie odkrywający nowe zaskakujące oczekiwanie przybierające formę Nie Wiem. Jest dobrze, jest błogo. Jest ciężko, jest poza i ponad.

Moje Nie Wiem jest jak wiosna, jak Dzwoneczek z Piotrusia Pana – twoje jak kapitan Hook albo Królowa Śniegu. Twoje Nie Wiem to Nemo moje to Dori i jej problemy z pamięcią.

W końcu moje Nie Wiem, to obrażony Jezusek, który nie chce znowu marznąc w stajence budzony co rusz odgłosem spadających bomb w imię jego fanatycznego ojca. A co, jeśli się w tym roku nie urodzę? Nie wiem – no, nie wiem- zda się dobiegać z jego gorejącego serduszka.

Wracam do siebie. Do miejsca, z którego nie można ot tak po prostu wyjść. Jest w nim tyle zakamarków i tajemniczych schodów, że jedynie dzikość wiatru może je poznać. A ja wymykam się z siebie, nocą, we śnie, bo tylko tak niezauważalnie dla własnego umysłu, mogę doświadczyć siebie innej, pozornie innej. Pozornie i paradoksalnie ląduję wciąż na nowo w Nie Wiem i czasem błogosławię czas, który za kilka miesięcy, w miejsce stajenki ustawi grób. Bo ktoś kiedyś poplątał mi czas w głowie – kiedy masz trzy albo cztery lata, nie wierzysz, że narodziny i śmierć, których doświadczasz w kościele to tylko symbole. I zachodzisz przez resztę życia w głowę, jak to możliwe, że to co przynosi radość jednocześnie zwiastuje cierpienie.

Nie jestem już trzylatką. Nie pozwalam by inni decydowali o moim życiu – tamci inni, którzy mnie nie znają, którzy zamknięci w twoich oczach surowo mnie oceniają, tamci inni, którzy weszli w obłoconych buciorach do mojej głowy i szydzą z mojej miłości. Kto ich wpuścił do mojej głowy? Gdzie byłam przez ostatnie kilka lat i dlaczego zostawiłam drzwi otwarte na oścież? Ciągle coś zostawiam – cała ja – ostatnio zapomniałam zabrać prezentu na mikołajki z dachu auta. Ktoś znalazł i pewnie się ucieszył, ja bym się ucieszyła – i się ucieszyłam, że ktoś znalazł. Lubię robić pętle ze słów. Dziś, będąc w Nie Wiem, robię co chcę, nie wiedząc czego chcę. Czy nie byłoby łatwiej, odwrócić przyzwyczajenia i najpierw robić a potem myśleć?

Który to już dzień adwentu? Który to już rok, stulecie, tysiąclecie?

Adventus to spoko gość – niby ma w sobie szczyptę niepewności – bo w końcu może Bóg się któregoś roku znudzi i zmieni przeznaczenie? Rozpierdzieli układy i miast do stajenki skieruje ciężarną Maryje do niebiańskiego spa, gdzie urodzi córkę miast syna, i to w otoczeniu zastępu lekarzy z opaską z klauzuli sumienia na oczach, ba może nawet ze znieczuleniem w kręgosłup, naruszając konstrukcję moralną biednej niewiasty, która pod wpływem endorfin porwie Józefa, bo zda sobie sprawę, że kochanie wymaga cielesnej obecności wybranka a nie potencjału, obietnicy i magicznego myślenia, które gołębia zmienia w kulturystę. Długie zdanie, długie zawodzenia

I nagle uderza mnie poplątanie znaczeń. Bo czemu piszę o Adventusie, chcąc pisać o Nie Wiem. Dlaczego w moim umyśle, te dwa myślokształty spokrewniły się ze sobą – choć powszechnie wiadomo, że ich więzi rodzinne to siódma woda po kisielu?

Tęsknie za prawdziwym Nie Wiem – za byciem okiem cyklonu, nienaruszoną przestrzenią, ufnością, przymkniętymi powiekami tuż po tantrycznym orgazmie. Prawdziwym Nie Wiem, które podważa prawdę nawet samego siebie, robiąc to ze spokojem pękającego serca. Nie Wiem, które wynika z Wiem, jednocześnie je odrzucając i tuląc w sobie. Nie Wiem które jest potwierdzeniem tego co wiem, że nie chcę jednocześnie pozostawiając miliardy możliwości temu co chcę a niekoniecznie o tym wiem.

Moje Nie Wiem jest jak Dori i jej problemy z pamięcią – ile w niej radości i lekkości bycia – ile w niej ufności, że wcale nie trzeba wiedzieć. Jeśli kochasz to właśnie w takim miejscu jesteś (nie pytaj skąd nagle zmiana narracji – odpowiedź nasuwa się sama) - w samym środku zdarzeń, którym pozwalasz istnieć kształtując nie tylko ich bieg, ale siebie i swoje reakcje na to kim się stajesz i czym staje się dla ciebie świat. Właśnie z tego miejsca zaczynasz kreować swoją przyszłość, która trochę może perwersyjnie wywołuje w tobie dreszcze, bo miast jej oczekiwać wtapiasz się w nią natychmiast, zupełnie wyprzedzając czas. Można zaryzykować, że jesteś w tym szybsza niż światło, a Adventusie nie wspominając, który sobie czeka gdzieś za rogiem. Nie Wiem pod choinkę w tym roku przyniosło ci - prezent – spokój zmieniającego się świata, a jeśli dobrze pogrzebiesz w pudełku to odnajdziesz drugie dno – uniesiesz wieko, odrzucisz poskręcane papierki i dotkniesz czegoś zupełnie zadziwiającego kształtem i strukturą – swojej własnej mocy, rodzącej się z ufności w Nie Wiem.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania