Granotowooka 1
"-Jestem Simon. Syn przywódcy watachy."
Czemu o wszystkim decydują rodzice!? Ja nie chciałem się przeprowadzać, ale czy to ich wina? Niee… To wina tych wilkołackich zwyczajów. W sumie to nawet nie ich tylko moja!! Bo to ja przemieniłem się przy ludziach, znowu. Teraz ze stadem musimy się przenieść i to moja wina, myśleli, że zapamiętam tą jedną zasadę : „Nie ujawniaj się”. Powinni pamiętać, że jak w kółko powtarza mi się co mam robić, to tego nie zrobię. Ujawniłem się, bo nie chciało mi się mieszkać w takiej dziurze. Ale moi rodzice muszą przenosić się do jeszcze większej dziury, bo wilkołaki żyją tylko w zimnych miejscach. Wszyscy byli już gotowi do drogi, oprócz , Lauren, która znalazła sobie jakiegoś ludzkiego frajera i właśnie się z nim żegnała. Po tym wzruszającym pożegnaniu, wyruszyliśmy.
Po 2 dniowym biegu, zatrzymaliśmy się na przerwę. Wyciągnąłem z plecaka kanapki i wodę. Jako syn przywódcy watachy musiałem wszystkim je rozdać, więc zabrałem się do pracy. Zostały mi dwie porcje, jedna dla mnie, a druga dla kogoś kto nie odebrał swojej porcji. Nie wiedziałem czyja to porcja, ale nagle zauważyłem, Lauren siedzącą na wielkim kamieniu, wiedziałam już, że to jej. Podeszłam bliżej i rzuciłem jej kanapką w twarz.
-Zwariowałeś?!-Krzyknęła.
-Ja? Przecież ja zawsze jestem poważny.
-Taa.. Jasne. To przez ciebie zawsze są problemy!-Była coraz to bardziej zła.
- Spokojnie księżniczko!
-Spokojnie? Spokojnie? Nie będę spokojna!- Krzyczała.
-Ejże, bo nabawisz się wścieklizny.
-Ciebie to bawi? Kochałam go! A ty wszystko zepsułeś!- Łzy płynęły po jej policzkach
-Kochałaś tego ludzkiego chłopaka?
-Tak.. –Odparła cicho. – Ale ty nigdy tego nie zrozumiesz! Przecież ty nie masz serca! Nie wiesz co to znaczy kochać! Przyznaj. Jeszcze nigdy się nie zakochałeś.
-Tak to prawda. A wiesz dlaczego?- zapytałem i nie czekając na odpowiedź powiedziałem- Bo nigdy nie czułem takiej potrzeby. Miłość nie jest mi potrzebna. A tym bardziej ludzka miłość, ludzka dziewczyna.
-Życzę wszystkim dziewczyną, by nigdy nie spotkały cię na swojej drodze do szczęścia, bo wszystko zepsujesz. Miłość, szczęście, życie. – Mówiła, a ja naprawdę już zdenerwowany przerwałem jej.
-Znasz zasady, prawda?-Przytaknęła, zaskoczona moim przerwaniem.- Zasady mówią, że my wilkołaki nie możemy stworzyć rodziny razem z człowiekiem. Nie możemy się im ujawniać. –Mówiłem ale tym razem to ona mi przerwała
-Nie możemy się ujawniać? – Spojrzała na mnie z ironią.
-Zamknij się, teraz ja mówię.- Warknąłęm – Wilkołaki muszą być z wilkołakami –Kontynuowałem
-Dla niego gotowa byłam zrezygnować z mojego wilczego pochodzenia.
-Nie mówisz poważnie? Dla jakiegoś człowieka?
-On nie jest zwykłym człowiekiem! On jest całym moim życiem. A ty wszystko spieprzyłeś!
- Lauren, posłuchaj mnie…
-Nie. Simon to ty posłuchaj! Kocham go! Nie obchodzi mnie co inne wilkołaki o tym myślą! Z powodu miłości jestem gotowa zrobić wszystko! Nawet zrezygnować z bycia wilkołakiem. Byle bym tylko mogła założyć rodzinę. Ludzką rodzinę.
-Twoja rodzina się na to nie zgodzi.
-Nie obchodzi mnie to. Bo widzisz, o miłość trzeba walczyć.
-Tak jak o miejsce w stadzie?
-Nie. Bardziej niż o miejsce w stadzie. W miłości trzeba być gotowym na wszystko. Nawet na oddanie życia za ukochaną osobę.
-Przesadzasz.
-Nie. Kiedyś wreszcie nadejdzie dzień w którym ucieknę i wreszcie ja i on będziemy mogli być razem.
-Nie rozumiem cię.
-I raczej nie zrozumiesz.
-Masz racje. Nie zrozumiem, bo ja jestem wierny mojemu stadu i mojemu pochodzeniu i nie mam zamiaru zakochiwać się w człowieku.
-Miłość przychodzi sama z siebie, nad tym nie panujesz. – powiedziała zeskakując z kamienia- Ruszamy już. – Powiedziała i w biegu się przemieniła, podążyłem jej śladem. Biegłem myśląc o tym, że zostało już tylko 5 godzin.
Komentarze (2)
Popracuj także trochę nad interpunkcją ;)
I jeszcze jeden błąd, w paru zdaniach pisałaś jako dziewczyna, a w reszcie opowiadania jako chłopak.
Czekam na następną część ;>
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania