Jakby Ci to opisać? Zaskoczenie? Jest! Rozczarowanie? Także! Można było spróbować się domyślić, że to delirium, ale w horrorze delirium? Znaczy, że udało Ci się i tego gratuluję. Dzięki za kawałek rozrywki. 5.
Widzisz, Karawanie, jak Ci to napisać? Poleciałeś po najmniejszej linii oporu, ale zgadzam się, i tak można. A gdybyś spojrzał pomiędzy palcami? Gdybyś wyskoczył poza stereotypy?
Gdybys założył, że czas może się cofnąć, że można otrzymać drugą szansę od žycia/siły nadprzyrodzonej/jak zwał, tak zwał? Gdybyś! Ale tego nie zrobiłeś. I oczywiście wyjdę teraz na patafiana, co to nie umie przyjąć krytyki.
Umiem, bo widocznie dałem za mało wskazówek, by poszukać innych rozwiązań, niż standardowe. No, moja wina :)
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam ;))
Adam T Sorry, że z zakatarzonym opóźnieniem. Niepotrzebna ta Twoja ekspiacja i żaden z Ciebie patafian. Istotą pisania jest wciąganie czytelnika, a to co pomyśli, skojarzy, czy dobuduje czytając to kwestia całkiem inna. Trochę zawsze przypomina rozmowę o kolorach; " - czerwony? - czerwony!". Namalowali dwa różne. Każdy jak sadzę z próbujących pisać ma wrażenie swojej nieudolności, bo to co napisał nie oddaje tego co widział w swojej wyobraźni. Początek jednak w tym, ze Cię czytają, ze chcą Cię czytać. Reszta to jeno mozół i wieczne potykanie się o własna niezdarność :c
Dziękuje więc za kawał fajnego czytania i niech Ci pióro zawsze nadąża za myślą.
Karawan, e tam, ekspiacja. Dyskusja o tekście, której tu trochę brakuje. Mnie się wydaje, że tekst mówi jasno, Tobie - czytalnikowi jasno jednak nie powiedział. Nocy na samobatożeniu nie spedzę przez to, ale wina leży po mojej stronie, bo widocznie nakierowałem Cię (właściwie Was) na ciut niewłaściwe tory. To dla mnie alarm, że coś należy zweryfikować w tekście. I wszystko ;)
Zakończenie muszę przyznać zaskakujące i jaką cudna sielanka. Alkohol na wschodzie to jak antidotum na życie. I na horyzoncie pojawiła się nowa recepta na biznes. Fajnie to zakończyłeś. Pozdrawiam 5:)
Dziękuję, pasjo. Chciałem, by było to opowiadanie także o tym, źe człowiek głupi jest i głupi będzie, nawet jeśli los mówi mu "opamiętaj się". I nawet jeśli pojawi się kolejna szansa, kiedy cykl zatoczy koło, człowiek wpada w to samo bagno/grzęzawisko. A wystarczyłoby odnieść wódkę z powrotem, nie przekreślać się na nowym starcie. O tym chciałem napisać, Karawan nie zauważył tego, więc postanowiłem zamysł swój wyłyszczyć wprost.
Pozdrawiam ciepło ;)
Dziękuję za cierpliwość w czytaniu ;)
Jak widzisz, nikt się nie spodziewał. Widocznie przesadziłem z tym alkoholem, coś nie tak zrobiłem, a może to zakonczenie jest do dupy, może powinno się zakończyć na poprzedniej części, żeby czytelnik mógł sobie coś tam podopowiadać, jeśliby chciał.
Chciałem pokazać, że Borys dostał drugą szansę, widocznie źle to zrobiłem.
Dziękuję Ci, pozdrawiam ;))
Adam Nie umiem ocenić, czy jest złe zakończenie. Usuwając tą część, będzie brakować tego wyjaśnienia.
Po wszystkich skrajnych scenach, jest odetchnięcie i ulga, co jest związane z pozytywnym odbiorem. :) Zaskoczyć czytelnika, też jest sztuką. :) Ostateczna decyzja należy do Ciebie. :) Pozdrawiam. :)
Dzięki, Szu. Dlatego właśnie ta część powstała, żeby odetchnąć trochę normalnością pporank, o ile to, co się tu dzieje jest mormalne. Na razie część sibie wisi, co z nią będzie, sam jeszcze nie wiem.
Pozdrawiam ciepło ;)
Końcówka urzekająca, ciepła, domowa, słodka :) Mnie się bardzo podobała. Właśnie dlatego, że zupełnie się takiej nie spodziewałam :) Świetnie się Ciebie czyta, a pomysły masz wyśmienite :) Wielkie 5 :) Pozdrawiam :)
Ta końcówka miała być nagrodą dla Borysa (i dla czytalnika), który przetrwał defiladę koszmarów.
Dziękuję za za komentarz. Cieszę się, że tak uważasz.
Również ciepło pozdrawiam ;))
"Jest pewnie wcześnie, w osiedlu pusto," - a nie "na"?
"Jak taka piękność zwróciła uwagę na taką brzydką niemotę jak on? Napuściły ją dziewczyny? Śmieją się za plecami, szepczą coś miedzy sobą, a kiedy on do nich podchodzi, milknął." - milkną (chyba. Lub zle odczytałem sens)
No i koniec definitywny, choć byłbym równie usadysfakcjonowany, po piętnastym odcinku. Czy ta klamra była potrzebna? Z perspektywy całości, na pewno, ale i (przynajmniej dla mnie) bez tego tekst by się obronił. Choć oczywiście miałby wtedy inny wydzwięk.
Chyba chciałeś trochę wynagrodzić tego biednego ludka. Ps. Podoba mi się, że mimo tego, iż jest głónym bohaterem, nie jest przecechowany wodniesieniu do innych. W sensie: Zbyt "fajny", brawurowy i w ogóle. Jest po prostu człowiekiem targanym przez wichry popierdolonych wydarzeń.
Amen. - Było git.
Częściowo statałem się wyjaśnić w komentarzach o co mi chodziło z tyma zakończeniem, ale sam nie jestem pewien, czy powinna być ta część. Chciałem w niej pokazać normalność i to, jak łatwo jest się pogubić nawet kiedy dostaje się drugą szansę. Na razie zostawię jak jest. Może kiedyś wrócę do tematu.
Co do pierdołków - tak "ł" nie jest potrzebne.
Co do "osiedla", wydaje mi się, że "na osiedlu" to kolokwializm, podobnie jak "na mieście".
Dziękować wypada za upór jaki przyświecał Ci w czytaniu tegoż. Podziwiać jeno mogę ;))
I pozdrawiać :))
No pięknie to obróciłeś w alkoholową imprezę. Serio myślałem, że to na serio, co wcześniej(a może i na serio?) Dobry scenariusz na film mający pokazywać, czym grozi nadużywanie alkoholu. Szczęśliwie został z Anastazją i super, że w tym wszystkim coś dobrego się wydarzyło. Dzięki za rozrywkę, czuję, że ta historia zapadnie mi w pamięć. THX ;) Brawo!!!
Widzisz, juź teraz rozumiem swój błąd. Chciałem pokazać niewinny początek wszystkiego, on i ona po upojnej nocy, niczego nieswiadomi, jeszcze z możliwościami wyboru i pytaniem, czy to, co się stało, naprawdę musiało się stać.
Komentarze jednak wskazują, że koncepcja nie wypaliła w całej rozciągłości.
Dziękuję raz jeszcze.
Pozdrawiam ;))
No tak, skoro zakonczenie przewidywalne, znaczy że do dupy. Powinno zaskakiwać. Mnie zależało na tym, żeby bohater ptrzymał swoistą nagrodę za to, co przeszedł, żeby czas się cofnął. Widocznie źle to napisałem.
Bardzo dziękuję za opinię.
Pozdrawiam ;))
Zawsze się znajdzie jakaś taka powiedzmy "baba", co to przeczuje wcześniej, o co komon.
Nawet po wcześniejszych zawirowaniach (bo przyznaję, momentami mi się system wieszał i nie za bardzo łapałam... Ale mniejsza z tym teraz). Zatem, powiadam - Zawsze. Więc nie znaczy to od razu, że zaraz zakończenie jest "do dupy" ;) :)
Pozdrowionka :)))
Alternatywne zakończenie powiadasz... No właśnie, tamta scena, a zwłaszcza stopy w mlaskających
skarpetkach, dotykające zimnego, twardego podłoża, juz trącały zakończeniem. Ale ok, czytam dalej :)
"a władze raczej nie uwierzą w zmarłą kochankę i hipnotyzera-psychola, którzy zrośli się głowami" :DDD
"w osiedlu pusto" - nie wiem czy to źle, po prostu zwykle obija mi się o uszy "na osiedlu"
Poczułam wręcz namacalnie ulgę z prysznica i ekstatyczny zapach kawy, znaczy dobrześ zbudował emocje rzucając wszędzie mięso i przeprowadzając agresywną masakrę, skoro czytelnik czuje ulgę razem z bohaterem. :)
"Owinął się ręcznikiem i wyszedł z łazienki. W kuchni cichutko grało radio. Usłyszał odgłos rozbijanych jaj, a potem ich charakterystyczne skwierczenie na patelni." <3
"Nic się nie zgadzało, a jednocześnie wszystko było tak kurewsko doskonale znajome. Jakby po latach wrócił do domu z dzieciństwa, w którym nikt nic nie zmieniał." - dobre porównanie, kiedyś byłam w swojej podstawówce, o lol, jaka ona maleńka w porównaniu do wspomnień i taka nieznana, i znajoma zarazem, dziwaczne uczucie
"Patrzyła mu w oczy, wodząc palcem po krawędzi kubka. " - i detal, subtelny, niby nic, a jednak zatrzymanie całej chwili i obraz jej wodzącej po krawędzi kubka przed oczami
"Przestał żuć, jedzenie wypełniało mu policzki jak chomikowi." - o znów, pisałeś mi ostatnio, ze filmowo w Lei z cieniami na suficie, a tutaj to dopiero wyraziste sceny namalowałeś, podoba mi się to śniadanie
Haha, przeczytałam do końca i tu nasuwa mi się kolejna z piosenek Budki...
"Wizje chodźcie do mnie
Blisko najbliżej
Zostańcie w mojej głowie
Najdziksze sny
(...)
Nie dowiesz się z gazety
Kto przeżyje swoją śmierć
(...)
Bladą dłonią świt
Otrze pot i łzy
Koszmar minie
Znikną duszne sny"
Czyż nie pasuje do przeżyć Borysa ;) I ciągle dudni mi w głowie "Jesteś tym, czym/co jesz".
Oba zakończenia dobre, i to niedopowiedziane, i to sielankowe.
Zadowolonam, że mogłam przeczytać "Grzęzawisko", podobało się bardzo, a mięsne sceny prima sort. Widzę, że piszesz następne twory. Nie omieszkam zajrzeć :)
Pozdrawiam i zostawiam zasłużone 5 - za tą część i za całość. :)
A wiesz, że Noc komety to nie jest utwór Budki? Oryginalnie wykonywał go niemiecki zespół Eloi, ale kiedy usłyszalem oryginał, natychmiast na odtrutkę wrzuciłe Felicjana, Urszulę i Lipkę.
Zmieniłem nimenklaturę tytułów, bo wszyscy odbierali całą akcję, jako alkoholową zakrętkę Borysa, a mnie teochę nie o to chodziło. Stąd Alternatywne zakończenie, nagroda dla skotłowanej psychiki bohatera historii.
Cieszę się, że dobrnęłaś do końca. Bardzo dziękuję za wspólną podróż przez moje dziwaczne światy.
Pozdrawiam ;))
Eloi... nie mialam pojecia, ale zguglam i tez muszę sie odtruc:D
Dyskusja nad zakończeniem zawrzała, a to plus, bo jednak noe jest jednoznacznie, mi podoba sue ta sielanka, te krótkie, beztroskie momenty. Wszystko niby milusio, a gdyby tak w drzwiach stanal Lew i zapytal czy Brys chce klina i puscil oczko do Anastazji? I wtedy, trach - koniec! To by dopiero czytelnik zidiociał:D
Tak czy inaczej, dobrnęłam i ja dziękuję także:)
Komentarze (28)
Gdybys założył, że czas może się cofnąć, że można otrzymać drugą szansę od žycia/siły nadprzyrodzonej/jak zwał, tak zwał? Gdybyś! Ale tego nie zrobiłeś. I oczywiście wyjdę teraz na patafiana, co to nie umie przyjąć krytyki.
Umiem, bo widocznie dałem za mało wskazówek, by poszukać innych rozwiązań, niż standardowe. No, moja wina :)
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam ;))
Dziękuje więc za kawał fajnego czytania i niech Ci pióro zawsze nadąża za myślą.
Pozdrawiam ciepło ;)
Dziękuję za cierpliwość w czytaniu ;)
Chciałem pokazać, że Borys dostał drugą szansę, widocznie źle to zrobiłem.
Dziękuję Ci, pozdrawiam ;))
Po wszystkich skrajnych scenach, jest odetchnięcie i ulga, co jest związane z pozytywnym odbiorem. :) Zaskoczyć czytelnika, też jest sztuką. :) Ostateczna decyzja należy do Ciebie. :) Pozdrawiam. :)
Pozdrawiam ciepło ;)
Dziękuję za za komentarz. Cieszę się, że tak uważasz.
Również ciepło pozdrawiam ;))
"Jak taka piękność zwróciła uwagę na taką brzydką niemotę jak on? Napuściły ją dziewczyny? Śmieją się za plecami, szepczą coś miedzy sobą, a kiedy on do nich podchodzi, milknął." - milkną (chyba. Lub zle odczytałem sens)
No i koniec definitywny, choć byłbym równie usadysfakcjonowany, po piętnastym odcinku. Czy ta klamra była potrzebna? Z perspektywy całości, na pewno, ale i (przynajmniej dla mnie) bez tego tekst by się obronił. Choć oczywiście miałby wtedy inny wydzwięk.
Chyba chciałeś trochę wynagrodzić tego biednego ludka. Ps. Podoba mi się, że mimo tego, iż jest głónym bohaterem, nie jest przecechowany wodniesieniu do innych. W sensie: Zbyt "fajny", brawurowy i w ogóle. Jest po prostu człowiekiem targanym przez wichry popierdolonych wydarzeń.
Amen. - Było git.
Co do pierdołków - tak "ł" nie jest potrzebne.
Co do "osiedla", wydaje mi się, że "na osiedlu" to kolokwializm, podobnie jak "na mieście".
Dziękować wypada za upór jaki przyświecał Ci w czytaniu tegoż. Podziwiać jeno mogę ;))
I pozdrawiać :))
Komentarze jednak wskazują, że koncepcja nie wypaliła w całej rozciągłości.
Dziękuję raz jeszcze.
Pozdrawiam ;))
Wyszło świetnie :)
Pozdrowionka
Bardzo dziękuję za opinię.
Pozdrawiam ;))
Nawet po wcześniejszych zawirowaniach (bo przyznaję, momentami mi się system wieszał i nie za bardzo łapałam... Ale mniejsza z tym teraz). Zatem, powiadam - Zawsze. Więc nie znaczy to od razu, że zaraz zakończenie jest "do dupy" ;) :)
Pozdrowionka :)))
skarpetkach, dotykające zimnego, twardego podłoża, juz trącały zakończeniem. Ale ok, czytam dalej :)
"a władze raczej nie uwierzą w zmarłą kochankę i hipnotyzera-psychola, którzy zrośli się głowami" :DDD
"w osiedlu pusto" - nie wiem czy to źle, po prostu zwykle obija mi się o uszy "na osiedlu"
Poczułam wręcz namacalnie ulgę z prysznica i ekstatyczny zapach kawy, znaczy dobrześ zbudował emocje rzucając wszędzie mięso i przeprowadzając agresywną masakrę, skoro czytelnik czuje ulgę razem z bohaterem. :)
"Owinął się ręcznikiem i wyszedł z łazienki. W kuchni cichutko grało radio. Usłyszał odgłos rozbijanych jaj, a potem ich charakterystyczne skwierczenie na patelni." <3
"Nic się nie zgadzało, a jednocześnie wszystko było tak kurewsko doskonale znajome. Jakby po latach wrócił do domu z dzieciństwa, w którym nikt nic nie zmieniał." - dobre porównanie, kiedyś byłam w swojej podstawówce, o lol, jaka ona maleńka w porównaniu do wspomnień i taka nieznana, i znajoma zarazem, dziwaczne uczucie
"Patrzyła mu w oczy, wodząc palcem po krawędzi kubka. " - i detal, subtelny, niby nic, a jednak zatrzymanie całej chwili i obraz jej wodzącej po krawędzi kubka przed oczami
"Przestał żuć, jedzenie wypełniało mu policzki jak chomikowi." - o znów, pisałeś mi ostatnio, ze filmowo w Lei z cieniami na suficie, a tutaj to dopiero wyraziste sceny namalowałeś, podoba mi się to śniadanie
Haha, przeczytałam do końca i tu nasuwa mi się kolejna z piosenek Budki...
"Wizje chodźcie do mnie
Blisko najbliżej
Zostańcie w mojej głowie
Najdziksze sny
(...)
Nie dowiesz się z gazety
Kto przeżyje swoją śmierć
(...)
Bladą dłonią świt
Otrze pot i łzy
Koszmar minie
Znikną duszne sny"
Czyż nie pasuje do przeżyć Borysa ;) I ciągle dudni mi w głowie "Jesteś tym, czym/co jesz".
Oba zakończenia dobre, i to niedopowiedziane, i to sielankowe.
Zadowolonam, że mogłam przeczytać "Grzęzawisko", podobało się bardzo, a mięsne sceny prima sort. Widzę, że piszesz następne twory. Nie omieszkam zajrzeć :)
Pozdrawiam i zostawiam zasłużone 5 - za tą część i za całość. :)
Zmieniłem nimenklaturę tytułów, bo wszyscy odbierali całą akcję, jako alkoholową zakrętkę Borysa, a mnie teochę nie o to chodziło. Stąd Alternatywne zakończenie, nagroda dla skotłowanej psychiki bohatera historii.
Cieszę się, że dobrnęłaś do końca. Bardzo dziękuję za wspólną podróż przez moje dziwaczne światy.
Pozdrawiam ;))
Dyskusja nad zakończeniem zawrzała, a to plus, bo jednak noe jest jednoznacznie, mi podoba sue ta sielanka, te krótkie, beztroskie momenty. Wszystko niby milusio, a gdyby tak w drzwiach stanal Lew i zapytal czy Brys chce klina i puscil oczko do Anastazji? I wtedy, trach - koniec! To by dopiero czytelnik zidiociał:D
Tak czy inaczej, dobrnęłam i ja dziękuję także:)
nie*
się*
(coraz nardziej kulawe te komentarze, blad na błędzie)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania