Handel Narkotykami

Juliusz: Gdzie jest marichuana?

Wroński: A gdzie są pieniądze?

Juliusz: Poczekaj. Chcę widzieć towar, jasne? Dam umawialiśmy się, że dajesz mi marihuanę, a ja tobie forsę.

Wroński: Gdzie ta forsa niedorajdo? Pies nie będzie milordowi narzucał ultimatum. To ty się zainteresowałeś towarem, a ja go sprzedaję. Najpierw dajesz kasę, a potem ja daję towar. Rozumiemy się?

Juliusz: Nie jestem pewien czy kupuje dobry towar, chcę go zobaczyć, panie do cholery.

Wroński: To gdzie ta forsa?

Juliusz: Jest w Kopalinie, tam za domem przy torach kolejowych zakopane w ziemi i oznaczone. Spokojnie. Teraz już wiesz gdzie jest forsa, więc daj mi towar. Czaisz? Ej? Dałem ci pieniądze, to ty daj mi towar.

Wroński: Nie ufam ci fircyku (wyciąga rewolwer i oddaje sześć strzałów w łeb Juliusza). Liż glebę!

Juliusz: (Upada na ziemię i jak dziecko w brodziku, ten tapla się w krwi)

Wroński: Liż glebę Karaimi! A teraz ja idę po forsę, a ty se tu śpij. O czym to on gadał? O marihuanie? Cóż to takiego?Nie wiem, ale mam forsę i go nabrałem, tego debila.(Odchodzi).

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Garyt 3 tygodnie temu
    Z czymś mnie to się kojarzy ale z czym. Nie pewny.
  • Marian 3 tygodnie temu
    No, można i tak dilować.
  • Garyt 3 tygodnie temu
    Pewnie że można. i chyba w takowy sposób jest więcej korzyści
  • zapewne997 3 tygodnie temu
    Juliusz: Gdzie podział się sprzedawca zielonego kwiatu?
    Wroński: A gdzie są złote dukaty?
    Juliusz: Poczekaj. Chcę widzieć towar, prawda? Umówiliśmy się, że dajesz mi zieloną trawę, ja zaś tobie monety.
    Wroński: Gdzie ta moneta? Pies nie będzie milordowi narzucał warunków. To ty wyraziłeś chęć nabycia towaru, a ja go sprzedaję. Najpierw oddajesz sztukę, a wtedy ja przynoszę kwiat. Zrozumieliśmy się?
    Juliusz: Nie jestem pewien, czy kupuję wysokogatunkowy towar, pragnę go ujrzeć, dobry człowieku.
    Wroński: A gdzie ten dukat?
    Juliusz: Jest w Kopalinie, tam za chacie przy torach kolejowych pogrzebane w ziemi i oznaczone. Spokojnie. Już wiesz, gdzie jest zapłata, więc przynieś mi kwiat. Dałem ci monety, więc teraz daj mi swoje dobra.
    Wroński: Nie ufam ci, spryciarzu (wyciąga pistolet i oddaje sześć strzałów w głowę Juliusza). Liż glebę!
    Juliusz: (Upada na ziemię i płynie we własnej krwi jak dziecko w kałuży).
    Wroński: Liż glebę, wyrostku! A teraz ja idę po monety, a ty tu leżysz. O czym on mówił? O zielonej trawie? Co to takiego? Nie wiem, ale mam pieniądze i go oszukałem, tego głupca. (Odchodzi).
  • Piotr Tomasz Tabisz 3 tygodnie temu
    Świetna parafraza

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania