Historia Fantazyjno-Senno-Surrealno-Niekonwencjonalna

"Historia Fantazyjno-Senno-Surrealno-Niekonwencjonalna"

 

gatunek: sny/fantastyka/przygoda/czas wolny/surrealizm

 

Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku.

 

Nad tajemniczą planetą, porośniętą wspaniałymi, wilgotnymi, zielonymi lasami liściastymi, a także kolorowymi, śmiejącymi się kwiatami, krążyła wielka chmurowa wyspa. Jednego ciepłego, słonecznego poranka, otworzyła się złota, monumentalna, stojąca na niej złota brama, za którą znajdowały się wielkie, marmurowe wrota. One również się rozwarły, ujawniając rozległy wspaniały ogród, pełny trawników, żywopłotów, palm, łuków, altan, fontann i płytkich basenów kąpielowych. W we frontowo-środkowej części ogrodu stał potężny, wspaniały, majestatyczny, luksusowy, olśniewający pałac.

 

A glob, ad którym unosiła się owa wielka chmurowa wyspa, nazywał się: Planeta Wiecznego Relaksu, Podróży I Imprez. Jeden z jej mieszkańców, dwudziestoośmioletni mężczyzna, był poszukiwaczem przygód oraz podróżnikiem czasoprzestrzennym. Pewnego razu, postanowił on polecieć statkiem kosmicznym na wycieczkę aż do samych gwiazd. Posiadający kilka wielkich skrzydeł pojazd kosmiczny, poszukiwacz przygód ulepił z promieni słonecznych, blasku księżycowego, światła dziennego, ciemności nocnej i obłoków. Frunąc, podróżnik dotarł do Tego Miejsca, W Którym Jest Czarna I Granatowa Przestrzeń, Usiana Świecącymi, Złotymi, Srebrnymi, Żółtymi Oraz Pomarańczowymi Gwiazdkami. Na miejscu znalazł tajemnicze, jasne, marmurowe, kręcone schody. Prowadziły prosto do tajemniczych wrót w odcieniach koloru piaskowego, nugatowego, a także złotego.

 

Motywowany ciekawością wszedł po nich, a wtedy wielkie podwójne drzwi otworzyły się przed nim na oścież. Przeszedł przez nie i nagle znalazł się na powierzchni wesołej, sielankowej, subtropikalnej planety, zamieszkiwanej przez tajemnicze, starożytne, mistyczne, hipnotyzujące cywilizacje, emanujące szczęściem oraz radością.

 

Biegł wraz z trzydzieściorgiem dziewięciorgiem swoich rówieśników i rówieśniczek, przyodzianych w fantazyjne stroje, w które było powtykanych mnóstwo barwnych piór. Dookoła rozciągał się rozległy trawnik, usiany kolorowymi kwiatami polnymi i otoczony wielkim, bardzo nastrojowym parkiem, pełnym potężnych drzew, tajemniczych jaskiń oraz zamglonych, mistycznych wzgórz. Przebywali w legendarnym, antycznym, luksusowo-plażowo-imprezowo-rekreacyjnym mieście, które przez tysiąc kilkaset lat było uznawane za zaginione. Ale w innej, lepszej, alternatywnej rzeczywistości, nadal totalnie tętniło pięknym, wesołym, humanitarnym, pozytywnym, radosnym, szczęśliwym życiem.

 

Nagle, wszystkim z czterdziestu osób wyrosły barwne skrzydła, bardzo podobne jak u typowych papug, tylko że większe. Ludzie wznieśli się w powietrze i dolecieli do totalnie wyluzowanej strefy przybrzeżnej, leżącej nad pięknym, wielkim oceanem. Dotarli do dzielnicy średniej wielkości hoteli, otoczonych przestronnymi, tropikalnymi ogrodami, pełnymi palm, hibiskusów oraz bananowców. Wylądowali na ścianie jednego z monumentalnych budynków, wyglądających po prostu jak potężne wille albo pałace z kilkuosobowymi wannami, basenami kąpielowymi, a nawet miniaturowymi, sztucznymi wodospadami. Wbiegli po ścianie aż na dach, totalnie łamiąc prawa fizyki.

 

— Albo mi się wydaje, albo biegniemy po ścianie! Czy to nie dziwne? Jak to możliwe? — spytał zdziwiony jeden z mężczyzn.

— Tu wszystko jest możliwe. W końcu to niekończąca się kraina snów! Ha ha ha ha ha! — odpowiedziała jedna z kobiet, śmiejąc się do niego.

— Ach, no tak! Ha ha ha! — przypomniał sobie, po czym zadał kolejne pytania — Niekończąca się? Czy my żyjemy wiecznie?

— Tak! I cały wszechświat jest nasz! Ha ha ha!

— Ale odjazdowo! A nawet odlotowo! Ha ha ha ha ha!

 

Kiedy wszyscy weszli już na dach, to podziwiali żółte, złote, pomarańczowe, fioletowe i różowe obłoki, powoli przesuwające się po niebie. A były one połączeniem statków kosmicznych oraz latających wysp. Ludzie zeskoczyli z płaskiego szczytu wspaniałej budowli do jednego z obszernych zbiorników wodnych, a wtedy zniknęli, po czym znaleźli się na plaży, beztrosko leżącej po drugiej stronie ulicy, często użytkowanej przez pomarańczowe, czerwone, żółte, złote, srebrne, piaskowe i brązowe autobusy, trolejbusy, dyliżansy oraz rydwany.

 

Stanęli twarzami w stronę morza i, pełni podziwu, zaczęli patrzeć w okolice horyzontu. Na obłokach, powoli przesuwających się po tle nieboskłonu, znajdowały się różne niezwykłe stworzenia oraz istoty, takie jak: zebry ze skrzydłami albatrosów i ogonami delfinów butlonosów, czworonożne pelikany z głowami kondorów oraz ogonami manatów, kraby pustelniki surfujące na muszlach przegrzebków, starożytny rzymski cesarz, antyczny rzymski legionista, mistyczna kobieta w luksusowych szatach, enigmatyczna kobieta z amforą, wojowniczka uzbrojona we włócznię i tarczę, tajemnicza kobieta ze skrzydłami łabędzia, człekokształtny homar w stroju starożytnego rzymskiego centurion, humanoidalny krab przebrany za antycznego rzymskiego legionistę, człekokształtna kałamarnica na ciągniętym przez cztery amonity rydwanie w kształcie muszli przydaczni, czy też szerszenie w strojach starożytnych greckich hoplitów.

 

Tymczasem po zewnętrznej stronie miasta, niedaleko murów obronnych oraz wież strażniczych, przespacerowało się kilkadziesiąt mamutów ze skrzydłami i ogonami podobnymi jak u łabędzi, tylko że znacznie większymi i silniejszymi.

 

Nagle wielka brama, umożliwiająca dostęp do olśniewającego, piaskowo-złocistego miasta, w niezwykły sposób wzniesionego na niesamowitej chmurze-wyspie, a mająca postać ciemnopomarańczowych wrót, znajdujących się między dwoma masywnymi, jasnonugatowymi wieżami, powoli oraz majestatycznie zamknęła się.

 

Wtedy okazało się, że wszystko było tylko jednym, wielkim, pełnym efektów specjalnych filmem fabularnym.

 

Środkowa wiosna 2023. Ciepłe, słoneczne popołudnie.

 

Reżyser i jeden z aktorów przechodzili obok otoczonej średniowieczną twierdzą gigantycznej atrapy antycznego rzymskiego amfiteatru. Dwadzieścia pięć metrów nad nimi przefrunął niezwykły, złoty, świecący orzeł, pochodzący z innej, lepszej czasoprzestrzeni. Przelatując, ukoronował ich chwalebnymi wieńcami wawrzynowymi, na co oni zareagowali zaskoczeniem oraz radością. Następnie, poszli na basen kąpielowy w stylu antycznych łaźni rzymskich, gdzie spotkali po dwadzieścioro ośmioro swoich przyjaciół: rówieśników i rówieśniczek. Czuli się szczęśliwi oraz spełnieni, bo rzeczywiście tacy byli.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    Piotrek P.1988↔Twoje teksty, chociaż podobne w stylu i dziwach, to jednak każdy inny. Tu reżyser tworzy lub śni film i nagle on sam i jeden z aktorów, występuje we własnym filmie. Tak przynajmniej można zrozumieć.
    Pozdrawiam 😀:)
  • Piotrek P. 1988 9 miesięcy temu
    Dekaos Dondi; myślę że interpretacja jest dosyć bardzo otwarta, dowolna. Twoja jest bardzo ciekawa 🙂

    Dziękuję i pozdrawiam 😀

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania