historia gumy do żucia jej własnymi słowy opowiedziana

Urodziłam się w fabryce, w której takich jak ja było na pęczki.

Przyszłam na ten świat, by służyć ludziom.

Sprawiać, by czuli się szczęśliwi i zrelaksowani.

Od samego początku miałam świadomość, że moje życie będzie bardzo krótkie.

Metrykalny efekt motyla.

Jednak zawsze, gdzieś na dnie mojej małej świadomości, tliła się nadzieja, że ów moment nie nadejdzie nagle i za szybko.

Czas mijał, a ja wraz z innymi, podobnymi do mnie, czekałam na moją inicjację, coraz bardziej tracąc nadzieję, że w ogóle nastąpi.

Czyżby groziło mi wieczne dziewictwo?-myślałam coraz bardziej przerażona taką perspektywą.

Jeśli miało by się tak stać, byłoby to równoznaczne z przeterminowaniem.

A to oznaczałoby nic innego tylko wyrok śmierci.

Aż pewnego dnia ziściło się moje marzenie.

Zostałam sprzedana.

Stałam się własnością człowieka, który kupił mnie, abym sprawiła mu przyjemność.

Nie miałam nic przeciwko temu, aby być czyjąś własnością.

Uległość miałam genetycznie uwarunkowaną.

Nie chciałam walczyć z przeznaczeniem.

Oczekiwano ode mnie posłuszeństwa wobec karmy.

Do tego mnie stworzono...

I w końcu trafiłam w jego-klienta, ręce. Rozwijał mnie powoli, nieśpiesznie, jakby delektował się każdą sekundą "przed".

W końcu trafiłam do jego ust.

Żuł mnie namiętnie, mocno. Zdecydowanie mocno.

Chyba zapamiętaliśmy się oboje w tym, co się działo...

Z tego zapamiętania wyrwał mnie nagły powiew zimnego powietrza.

Leżałam kompletnie naga w jakimś przydrożnym rowie.

Opuszczona, porzucona, samotna.

Kompletnie rozbita emocjonalnie nie rozumiałam, co się stało.

Co zrobiłam źle, gdzie popełniłam błąd, że wylądowałam tu, w tym miejscu.

Czyżbym, aż tak szybko znudziła się mojemu właścicielowi?

Gdy tak leżąc i rozpaczając, zastanawiałam się, co się teraz ze mną stanie, poczułam nagle, jak coś unosi mnie do góry.

Przerażona spojrzałam w dół.

Ze zdumieniem ujrzałam pod sobą mrówcze plecy.

Podróżowałam na tychże plecach w nieznanym kierunku, z nieznanej przyczyny.

Byłam tak zdumiona tym faktem, że nie miałam sił, aby protestować.

Wszystko działo się tak szybko, jak w kinie akcji-po totalnej rozwałce, gdy opada kurz i pył, w glorii i chwale przybywa na ratunek "kawaleria".

Tylko, że w moim przypadku tą kawalerią okazały się być mrówki.

I wtedy zrozumiałam jedną prostą rzecz: tylko mały zrozumie małego...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Okropny 05.05.2017
    To juz chyba było kiedyś, no nie?
  • ówczesny 05.05.2017
    Odświeżyłem, poprawiłem, wstawiłem.
  • Amy 05.05.2017
    Przed "jak" w chyba pierwszym zdaniu nie będzie przecinka, bo to porównanie proste.

    Do mnie ten tekst przemawia. Niby głupia historyjka o gumie do żucia, ale jednak ma przekaz. Ostatnie zdanie mnie wręcz urzekło, bo jest takie prawdziwe, choć nie wiem, w jaki sposób ta guma do żucia zrozumiała, że mrówka ją zrozumie.

    Niby wśród ludzi nie ma hierarchii (jak ja nie lubię pisać tego wyrazu), a jednak tylko mały zrozumie małego.
  • Pan Buczybór 05.05.2017
    Widziałbym to w prozie, ale wybrałeś lirykę, co jest posunięciem ryzykownym. I dobrze. Brawo ówczesny poeto. 5
  • Enchanteuse 05.05.2017
    Przyjemny tekst, ładnie spuentowany na koniec. Mam tylko wątpliwości , czy te mrówki na pewno mają dobre intencje? ;)
  • KarolaKorman 06.05.2017
    Ja też kiedyś już czytałam :) Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania