-

 

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Nuncjusz 14.12.2018
    Historia spoko, można by z tego zrobić na prawdę coś fajnego, rwącego serce na strzępy, ale ty jak zwykle, spierdoliłaś to po całości
    Baj
  • Margerita 14.12.2018
    dziękuję za komentarz no co ja takiego zrobiłam opisałam tę historię tak jak było naprawdę
  • Nuncjusz 14.12.2018
    Margerita ale chujowo to opisałaś. Widzę, że to na faktach. Postaraj się lepiej, bo to przypomina twoją pierwszą wersję Mojej operacji. Nikt cię nie żałował tylko każdy się śmiał.
  • Ozar 14.12.2018
    Hej. Margerita. Postanowiłem cos pomóc i może zmień na :

    Bohater mojej historii Adaś urodził się dwudziestego kwietnia tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego siódmego roku, w swoim domu. Był dobrym i ciekawym świata dzieckiem, niestety jego zabawkami były kamienie, gwoździe i szkła. Nikt mu nie kupował prawdziwych zabawek, nikt nie zwracał na niego uwagi. Żył i bawił się tak, jak umiał.
    Niestety niedane mu było dożyć wieku dorosłego. Pewnego dnia, gdy jego siostra Basia, która się nim opiekowała była w szkole, Zbychu wziął ze sobą Adasia na rower. Posadził go na ramie rowerowej i chciał z rozpędu z nim podjechać z ulicy na chodnik przez wysoki krawężnik, który był z ogromnych kamieni. Pech chciał, że Zbychu się przewrócił, a Adaś przeleciał przez kierownicę i z całej siły uderzył głową w mur.
    Od tamtego czasu zaczął ciężko chorować, głowa mu spuchła, jak balon, dostał padaczki i wciąż płakał prawdopodobnie z bólu. Kiedy tak cierpiał, ojciec wziął go za nogi i bił. Basia, widząc to podleciała do swojej mamy,, która siedziała w kuchni na wiadrze.
    — Niech mama coś zrobi, on go zabije! — krzyczała.
    — Matka na to, po co ryczy — odparła ze spokojnym głosem.
    Niedługo potem zachorował na zapalenie opon mózgowych i cierpiąc ogromne bóle, wkrótce zmarł, co chyba sprawiło wszystkim radość, bo wreszcie była cisza i nie słychać było jego płaczu.
    Adaś zmarł czternastego lutego tysiąc dziewięć sześćdziesiątego roku. Miał trzylatka i dziesięć miesięcy. Basia miała wtedy trzynaście lat i pięć miesięcy tak bardzo chciała iść za nim, że z całej siły uderzała głową w piec, ale zabić się nie jest tak łatwo.
  • Margerita 14.12.2018
    dzięki tak zrobię
  • Ozar 14.12.2018
    Margerita To nie jest coś ekstra, ale troche poprawia twój tekst
  • Margerita 14.12.2018
    Ozar
    właśnie poprawiam, ale zostawię jego czarne oczka i to że był śliczny bo taki był
  • Ozar 14.12.2018
    Margerita spoko
  • Ozar 14.12.2018
    Ozar Superek cieszę się, że pomogłem!
  • Ozar 14.12.2018
    Ozar 5 za to, że poprawiłaś!!!
  • Margerita 14.12.2018
    Ozar
    dzięki
  • Ozar 14.12.2018
    Margerita Nie ma sprawy zawsze jestem gotowy pomóc!
  • Ozar 14.12.2018
    Ciekawy jestem co teraz powie Nuncjusz?
  • Pan Buczybór 14.12.2018
    ehh, no, za dużo sensu to to nie ma, ale przynajmniej napisane w miarę porządnie
  • Margerita 14.12.2018
    dzięki za komentarz
  • sensol 15.12.2018
    Potem okazało się, że umarł na zapalenie opon mózgowych później mózgu. Jak był niemowlęciem to ojciec wziął go za nogi i bił. Basia widząc to podleciała do swojej mamy, która siedziała w kuchni na wiadrze. - przecież to się njie trzyma kupy. jak można umrzeć najpierw na zapelenie opon , a potem mózgu . albo albo. zaczynało się całkiem nieźle, ale potem - kaszana
  • Margerita 15.12.2018
    dzięki za komentarz wywaliłam zdanie mózgu
  • sensol 15.12.2018
    ale fakt. mniej straszliwych byków interpunkcyjnych. to fakt. to postęp jakiś
  • Pasja 15.12.2018
    Witam
    Wzruszająca opowieść i chwytająca za serce, a zarazem wzbudza bunt wobec znieczulicy społecznej. Brawo Mar.
    Pozdrawiam i 5 zostawiam
  • Margerita 15.12.2018
    dzięki
  • jesień2018 15.12.2018
    Poruszająca historia i fajnie, że napisałaś. Mnie najbardziej wzruszyło zakończenie o Basi.
  • Margerita 15.12.2018
    dzięki

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania