Hiszpania

Gorąca fala słońca spływała na ziemię nieprzerwanym strumieniem. Młody mężczyzna spojrzał w niebo i przyjrzał się gęstym chmurom. Wydawały się nienaturalnie nisko. Przelewały się leniwie wewnątrz siebie, hipnotyzując tych, którzy na nie patrzyli.

- Imię? – zapytał niski, przysadzisty Hiszpan, wychodząc z wydrążonej przez strumień jaskini i patrząc na przybysza. Miał na sobie kaftan z owczej skóry, lnianą koszulę, szare spodnie i trepy na sznurkowych podeszwach.

- Jack – odparł ten, odrywając wzrok od chmur.

- Jack jaki?

- Jack Po Prostu.

- Jak na Amerykanina masz dziwny akcent.

- Nie jestem Amerykaninem. Jestem Polakiem.

- Polakiem? I co robisz tutaj, w samym środku Hiszpanii, podczas wojny domowej?

- Szukam partyzantów. Chcę do was dołączyć.

- Jesteś komunistą?

- Na Boga, nie!

- Ale zdajesz sobie sprawę, że nas wspierają komuniści. Swoją drogą, jeden z generałów, których przysłał tu Związek Radziecki, jest Polakiem. Ma bardzo specyficzne nazwisko, nigdy nie wiedziałem, jak je wymówić, ale tutaj mówimy na niego Golz.

- To generał Świerczewski. Nie jest już Polakiem, zdradził nas. Ma stopień w armii sowieckiej, nie polskiej. A ja nienawidzę komunistów, mój ojciec walczył z nimi w dwudziestym.

- Więc dlaczego przyszedłeś im pomagać?

- Przyszedłem pomagać wam, republikanom.

- Dlaczego?

- To już moja sprawa.

- Jesteś tutaj, na moim terenie, w moim kraju i chcesz pomóc mi walczyć z buntownikami Franco. To jest też moją sprawą.

- Naziści zabili mi matkę. Była żydówką, pracowała dla banku i załatwiała interesy w Monachium. Zabili ją w ’34-tym, oskarżając o oszustwa finansowe i wykonując wyrok od razu. Bez sądu.

- A więc osobista zemsta. Bardziej nienawidzisz hitlerowców niż komunistów.

- Nienawidzę ich w równym stopniu. Ale wasza sprawa wydaje mi się słuszniejsza.

- Po jaką cholerę w ogóle się tu pchałeś?

- To już naprawdę jest moja sprawa.

- Jasne. Chodź, wejdź do jaskini. Poznasz resztę mojego oddziału, zjesz coś i napijesz się wina.

Jack podniósł swój plecak, z którym przywędrował do Hiszpanii i który skrywał cały jego majątek i po raz ostatni rozejrzał się po okolicy. Kilkanaście metrów od niego, po ściółce, biegała mała wiewiórka. Mężczyzna uśmiechnął się pod wąsem i poszedł w głąb jaskini. Momentalnie otulił go jej chłód, a płuca wypełniło chłodne, rześkie powietrze.

- Co tam masz? W tym plecaku?

- Broń, jedzenie, ubrania, koc… takie rzeczy.

- Damy ci ubrania. Jeśli nie będziesz wyglądał jak miejscowy, z miejsca zostaniesz zaaresztowany. Dziwota, że do tej pory cię nie zamknęli. Musimy cię też ostrzyc, bo fryzurę masz trochę za równo obciętą. Wąsy możesz zostawić, ale postaraj się, wychodząc do miasteczka czy na patrol, mieć oprócz nich kilkudniowy zarost. Jaką broń masz?

- Starego niemieckiego mausera w częściach i naszego polskiego visa.

- Mauser się nada. A ten vis to co to?

- To taki nasz rodzimy pistolet.

- Na jakie naboje?

- Dziewiątki. Ta sama amunicja co do niemieckich lugerów.

- Dobrze. Bo u nas z amunicją słabo, wszystko co mamy to z rabunku.

Tam, gdzie byli, jaskinia poszerzała się, przechodząc w niemałych rozmiarów salę. Wewnątrz znajdowało się kilka oliwnych lamp rzucających słabe światło na siedzące w pomieszczeniu sylwetki. Jack widział tylko, jak światło odbija się od ich spoconych, śniadych czół.

- Panowie, mamy świeżynkę. Ma na imię Jack i nienawidzi w równym stopniu faszystów i komunistów. Przyjechał tutaj aż z Polski, żeby ,,walczyć o sprawę”.

Kilka osób się zaśmiało. Inne nie wykazały żadnego zainteresowania nowym żołnierzem.

- Dobrze trafiłeś – powiedział po chwili ten, który go wprowadził. – Akurat skończyliśmy jeść posiłek i została nam mała porcja. Zjedz, póki ciepła. A, tak w ogóle to nazywam się Pedro. – Mężczyzna podał Jackowi drewnianą miskę pełną potrawki z królika z cebulą. Kiedy ten skończył jeść, dostał od jednego z żołnierzy skórzany bukłak z winem. Było doskonałe.

Do wieczora złożył, z części pochowanych w różnych częściach plecaka, karabin. Był to zwykły niemiecki mauser pamiętający jeszcze zabór pruski i pierwszą wojnę światową. Mimo swoich lat wciąż był chętnie używany przez niemiecką piechotę, więc Jack zdecydował się go zabrać. Siedzący z nim w jaskini Hiszpanie z podziwem i zainteresowaniem patrzyli, jak sprawnie dopasowuje kolejne części broni.

- Naprawdę nazywam się Jacek. Jacek Wieńkowski – powiedział Pedrowi, kiedy ten wrócił późnym wieczorem z patrolu.

- Miło poznać. Jutro wieczorem idziemy zaatakować nazistowski posterunek znajdujący się nieopodal. Kilka tygodni temu zajęli jeden z domów w pobliskiej wsi i przerobili go na swoją kwaterę. Od tamtego czasu zastanawialiśmy się, jak ich zlikwidować. Jutro w nocy będzie zmiana warty. Zatrzymamy ciężarówkę z nowymi żołnierzami kilka kilometrów od wsi, a później podjedziemy nią pod posterunek. Nie powinni się nas spodziewać.

- Nie boicie się, że będą brali odwet na cywilach?

- Tutaj, w Hiszpanii, cywile wiedzą, jakie jest ryzyko. Jak odbijemy posterunek, wszyscy wyniosą się w góry na jakieś dwa tygodnie. Niemcy pewnie puszczą wieś z dymem, ale ci ludzie są gotowi do poświęceń.

- Jasne.

- Znając życie, jeszcze część nam pewnie pomoże, jak tylko usłyszy strzały. Zajęcie tego miejsca będzie dla nas sporym zastrzykiem amunicji.

- Domyślam się.

- Ja cię tu zagaduję, a ty jesteś zmęczony pewnie po podróży. Weź, napij się jeszcze wina i idź spać. Rano oprowadzę cię po terenie, pokażę, gdzie mamy warty i tak dalej.

- Dziękuję.

W oddali, od strony wsi, zabił dzwon. Ściany jaskini zwielokrotniły jego uderzenia i Jacek nie mógł doliczyć się, która godzina właśnie wybija. Zasnął, starając się to ustalić.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Neurotyk 21.07.2016
    Dobrze się czytało, tak historycznie, wojenne, przygodowe. Fajnie wprowadziłeś bohatera, dobry początek czegoś dłuższego. Tylko, czy w dymach wojny domowej bohater umiałby tak jasno postawić sprawę, komu sprzyja: koalicji republikańskiego rządy z komunistami , czy nacjonalistami Franco ze wsparciem faszystów włoskich i nazistów? Na pewno przydałoby się rozrysować dylematy bohatera. Oczywiście tutaj gra role wątek matki Żydówki, stąd odraza do nazistów, których symbolizują nacjonaliści Franco. To były dylematy w tamtych czasach. Bo mimo, że jedno i drudzy siali terror, nacjonaliści może i większy o wiele, ale efekt był taki, że nie dopuścili do rozlewu komunizmu jak w Polsce, w lata rządów autorytarnych Franco minęły, a u nas pozostałości po komunizmie wciąż... Ale rozumie dylematy. Cięzkie sprawy, dobry tekst. 5
  • To jednorazowy tekst, nie będzie niczego dłuższego z nim związanego. A bohater przybył do Hiszpanii już ogarniętej wojną domową, więc musiał sobie wcześniej przemyśleć komu chce sprzyjać i podjąć decyzję. Co więcej, tłumaczenie jednemu z partyzantów, że nie jest do końca zdecydowany komu pomagać nie wydaje się dobrym pomysłem. Dziękuję za komentarz.
  • Neurotyk 21.07.2016
    Szymon Szczechowicz, no może lepiej, żeby nie gadał. Proszę.
  • Neurotyk 21.07.2016
    Ps z Niemcami nazistowskimi świetnie kolaborowali amerykanie podczas wojny, ile kasy Żydzi z USA pożyczyli Hitlerowi, to jest dopiero paradoks.
  • Lucinda 21.07.2016
    Niemal od samego początku to opowiadanie nasuwało mi na myśl powieść Hemingwaya :D No ale dobrze, hm, co tu mogę napisać... Przypadł mi ten tekst do gustu częściowo już przez klimat, w jakim został utrzymany, za którym bardzo przepadam i który już się u Ciebie pojawiał. Podoba mi się sposób, w jaki opisałeś historię Jacka, czytało się szybko, chociaż to też przez dialogi, których trochę było, zwłaszcza tych początkowych, którym nie towarzyszyły komentarze narratora. Co do samej treści, to tu chyba nie bardzo mam co komentować, nawet aż tak wiele się nie działo, a Pedro podsumował go jako Polaka "walczącego dla sprawy".
    ,,Imię? – Zapytał niski" - "zapytał' z małej litery;
    ,,nigdy nie wiedziałem (przecinek) jak je wymówić";
    ,,Zabili ją w ’34 - tym" - ,,'34-tym";
    ,,Musimy cię też ostrzyć" - "ostrzyc";
    ,,Tam, gdzie byli (przecinek) jaskinia poszerzała się";
    ,,Wewnątrz znajdowało się kilka oliwnych lamp, rzucających słabe światło na siedzące w pomieszczeniu sylwetki" - bez przecinka;
    ,,widział tylko (przecinek) jak światło odbija się";
    ,,niemiecki mauser, pamiętający jeszcze zabór pruski" - bez przecinka;
    ,,patrzyli (przecinek) jak sprawnie dopasowuje kolejne części broni";
    ,,zastanawialiśmy się (przecinek) jak ich zlikwidować";
    ,,Znając życie (przecinek) jeszcze część nam pewnie pomoże";
    ,,pokażę (przecinek) gdzie mamy warty". No i zostawiam 5 :)
  • Dziękuję uprzejmie, już poprawione :)
  • Billie 21.07.2016
    Przyjemnie się czytało. Zresztą jak zazwyczaj :) nawet jeśli nie mam o czymś pojęcia... Czekałam na coś zaskakującego na koniec... Mógłby to być dobry wstęp do czegoś dłuższego :) 5
  • Może kieeeedyś. Na tę chwilę mam już dwie zaczęte serie i nie będę zaczynał kolejnej :D Dzięki bardzo!
  • Rasia 22.09.2016
    "Wydawały się być nienaturalnie nisko" - bez "być". Błędne wyrażenie. Albo się wydają, albo są.
    "Starego niemieckiego mausera w częściach i naszego, polskiego visa." - bez przecinka
    "Zjedz póki ciepła" - przecinek po "zjedz", bo w domyśle mamy "jest ciepła"
    "powiedział Perdowi" - Pedrowi*
    "cywile wiedzą jakie jest ryzyko" - przecinek po "wiedzą"
    "W oddali, od strony wsi zabił dzwon" - tutaj nie ma błędu, ale pokusiłabym się o przecinek po "wsi"
    No i znów mi czegoś w zakończeniu zabrakło. Troszkę jest takie dla mnie niezamknięte, brakuje mi kolejnych uzupełniających części, bo jednak wiele się tu rzekło, a niewiele rozwinęło i to naprawdę szkoda. No ale samo opowiadanie wciągające, naprawdę fajne. Pomyśl kiedyś nad kontynuacją, bo wiesz, że lubię takie klimaty, jak sam zauważyłeś ostatnio ;) Tutaj ode mnie 4,5 czyli 5 :)
  • Już biorę się za błędy! Dziękuję bardzo, a kontynuacja... cóż, miałaby w sobie za dużo z mistrza Ernesta, więc raczej nie powstanie :)
  • Rasia 22.09.2016
    Komu proponuję jakiś ciąg dalszy, to mi odmawia, ja chyba odpycham ludzi... xD No cóż, ale rozumiem, no i nie ma za co :)
  • Rasia Neurotykowi też odmówiłem, więc przypisz to jemu :)
  • Rasia 22.09.2016
    No skoro tak mnie pocieszasz... ;)
  • Rasia pocieszam, pocieszam. I nadal czekam na szarfy i noże, pamiętaj! :D
  • Rasia 22.09.2016
    Pomarzyć zawsze można ;D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania