Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

hope... love... whatever

Śnij wtulona w moje przegniłe ciało

Choć niewygodny jest zapach stęchlizny o poranku

Przebiło mi pierś na wylot wrażenie

Że co było wciąż pragnie mnie zabić na nowo

 

Zjadały mnie obce substancje od dziecka

ustrojowe płyny po kruchych zwycięstwach

Paznokcie szkarłatne utkwiły mi w mięśniach

Lecz żadna prócz bólu nie wniosła do serca

 

Nic

 

Moje życie to maska bądź pewniej sarkazm

Bo wszystko co straszne nie męczy mnie już

Sram na pogrzeby czy więzi przelotne

Bardziej męczy mnie jebany brak snu

 

Uzależniony od dziecka do dziś trawi sześcian

Bo pokój to tylko miejsce gdzie zdycham

I marzę by w końcu obeszło się bez zmian

Przez to że kurwa Cię kocham i nie wiem co robić czy mówić...

 

...Bo jesteś pierwsza

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ewoile 02.09.2016
    Wiersz, co by nie mówić, dość specyficzny. A ja lubię specyficzne wiersze. Podoba mi się jego brutalność i bezpośredniość, dobieranie słów równie ostrych co trafnych. Chociaż w tym fragmencie: "Bardziej męczy mnie jebany brak snu" zamiast "jebany" (to słowo zawsze brzmiało mi tak tandetnie i naciąganie) dałabym "pieprzony". Lepiej brzmi. Rozumiem, że brak interpunkcji zarówno na końcu wersów jak i w środku np. przed "że" jest celowe?
    Ode mnie 5, ale dopiero wieczorem, gdy wrócę na włości ;))
  • lost.in.http 02.09.2016
    Tak, celowy brak interpunkcji. Myślałem nad "pieprzony", ale w moim uznaniu właśnie to słowo brzmi tandetnie. To już kwestia gustu. Dziękuję za opinię, doceniam.
  • Ewoile 02.09.2016
    Rozumiem, ciekawy zabieg. Cóż, różne gusta, bywa. Twój utwór więc już jak wolisz ;)) Nie ma sprawy, odwiedź mnie kiedyś w wolnej chwili.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania