Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

HORROR SHOW ALBO CAŁKOWITE OSWOJENIE ZBRODNI

A było tak: było nas sześciu chłopów na schwał: Ja, Hejnał, Pajac, Twardziel, Stwórca i Asystent.

 

Jak się poznaliśmy? Pewnego dnia czytałem poranną gazetę i moją uwagę zwróciło następujące ogłoszenie:

 

KRĘCIMY FILM STULECIA. BYĆ MOŻE BĘDZIE TO NAWET FILM WSZECH CZASÓW. POSZUKUJEMY WYRAFINOWANEGO ZABIJAKI I MORDOKLEPA, CZŁOWIEKA BEZ SUMIENIA Z DUŻYM DOŚWIADCZENIEM. PROSIMY O NIEZWŁOCZNY KONTAKT.

 

Większość wzięłaby takie ogłoszenie za żart, ale ja – mając na swoim koncie nieprzeliczoną ilość mordów a jednocześnie będąc naturą wysoce refleksyjną i doskonale wiedząc, że wszystko jest możliwe – chwyciłem za telefon i zadzwoniłem.

 

I już po paru dniach, po dokładnym przedyskutowaniu sprawy ze Stwórcą i Asystentem, dwoma wyróżniającymi się studentami stołecznej filmówki, zaczęliśmy kręcić pierwsze sceny do filmu o wielce znaczącym tytule – "Horror Show albo Całkowite oswojenie zbrodni".

 

Moim zdaniem to, że mieliśmy się poznać, jak i wszystko inne, zostało ustalone jeszcze przed albo wraz z narodzinami niekończonej liczby istniejących równoległe Wszechświatów, podobnie jak dokładnie zostało wcześniej ustalone co wydarzy się jutro, pojutrze i w kolejnych dniach, aż po kres czasu.

 

Dla przykładu, mając lat dwadzieścia uratowałem tonącego chłopczyka, który potem, gdy dorósł, zamordował dwie małe dziewczynki, a ich bezgłowe, ociekające krwią ciałka zawiesił w piwnicy na stalowych hakach, gdzie dyndały ze skrzypem, kołysane piwnicznymi przeciągami.

 

Najpierw wszystkie gazety opisywały moje bohaterstwo, a potem tę sprawę. Uważam, że jest to przypadek, który może skłaniać do pewnych przemyśleń.

 

Pytanie: Czy gdybym wiedział, że to wszystko tak się skończy, czy wówczas zamiast ratować chłopaka, wepchnąłbym mu głowę pod wodę i spokojnie patrzył jak umiera, żeby oszczędzić tę niewinną dwójkę?

 

Nie. Nigdy bym tego nie uczynił, bowiem głęboko wierzę w Doskonały Boski Plan, wierzę, że wszystko co się wydarzyło, wydarza i wydarzy zostało z góry zaplanowane i ma swój ukryty sens i cel.

 

Wiedzieliśmy, że ten film to będzie hit! – jeden z najważniejszych filmów, jakie zostały nakręcone w historii niekomercyjnej kinematografii, który będzie rozchodził się w Internecie jak ciepłe bułeczki o poranku, a nam zagwarantuje wieczną sławę.

 

Mieliśmy już większość materiału, zaś w międzyczasie morderczą inicjację przeszli Hejnał, Pajac, Asystent i Stwórca.

 

Z początku Stwórca i Asystent tylko kręcili, a reszta nosiła sprzęt i ustawiała go, a ja dokonywałem różnych makabrycznych trików, które nagrywaliśmy. Jednym z najefektowniejszych i robiących największe wrażenie było porządne skopanie, przy podniosłych dźwiękach V Symfonii Beethovena, pewnej mamusi, będącej w ciąży, która wykorkowała po kilku porządnych kopniakach w brzuch, ciężko powiedzieć czy z rozpaczy za dzieckiem, czy od obrażeń wewnętrznych. Twardziel specjalnie na tę okazję przyniósł przenośnego Boombox’a i kasetę z symfonią.

 

Po skończonej robocie Pajac wyjął spod swojego podartego, znoszonego płaszcza brudną imitację medalu, którą przypiął do piersi zakrwawionego truchła, a potem wrzasnął: "Panowie, medal! Medal dla tej zdziry! Do samego końca osłaniała brzuch, nawet gdy z całej siły była kopana w twarz. To prawdziwa bohaterka!". Pajac miał rację, i wszyscy zamilkliśmy, by nabożnym milczeniem uczcić heroicznie zmarłą aktorkę.

 

Jak już powiedziałem, z początku mordowałem sam, a chłopaki tylko pomagali Stwórcy i Asystentowi w kręceniu, ale pewnego razu rzuciłem od niechcenia: "Chłopaki, to naprawdę dobra zabawa, nic innego, łącznie z ostrym seksem, kokainą i heroiną, nie zapewni wam takich emocji! Macie na to słowo eksperta! Macie to jak w banku!".

 

Z początku wahali się, bo przecież byli normalni, tylko ich pomysł na film był super klawy i odlotowy, ale za którymś razem Hejnał dał się w końcu przekonać i myśmy patrzyli i nagrywali, a on powoli rozpruwał jednego związanego dziadzię stalowym nożykiem, przypominającym małą srebrzystą rybkę. Dziadzia krzyczał tłumionym przez taśmę, tubalnym głosem, podczas gdy flaki powoli wylewały mu się z brzucha na spodnie, tapczan i podłogę, zaś oczy dosłownie wychodziły z orbit. Wyglądał prześmiesznie.

 

Potem – gdy już nie żył – żeby przydać scenie czaru i polotu – włożyłem rękę w jego śliskie, ociekające krwią bebechy i wyrwałem mu stamtąd wątrobę, z której odgryzłem spory kawał, i, niby pierwszy człowiek stawiający stopę na brzegach Nieznanego Lądu, z wątrobą starca mocno zaciśniętą w dumnie uniesionej dłoni, z ciemną posoką cieknącą mi po podbródku i przedramieniu i skapującą na podłogę, stałem tam, szeroko i radośnie się uśmiechając, a chłopaki kamerą uwieczniali tę wspaniałą, mrożącą krew w żyłach scenę.

 

Tego dnia, po tak wielkim sukcesie (czyt. z tak dobrym nakręconym materiałem), urządziliśmy huczne przyjęcie i świętowaliśmy do białego rana.

 

Pozostali też mieli ciekawe pomysły.

 

Pajac np. napchał jednemu śmierdzącemu moczem dziadzi kilka maleńkich piłek do żonglowania do jego zapijaczonej, pokrytej guzami mordy i dziko się śmiejąc i skacząc wokół niego niby prawdziwy cyrkowy klaun, dwa razy piskliwie wrzasnął: "Po co to żyje, po co to żyje, taki śmierdziel!?", "To lepiej, to lepiej, jak takie gówno nie żyje!", i trzema potężnymi uderzeniami bejsbola roztrzaskał mu łeb na krwawą miazgę.

 

A jeśli idzie o Asystenta i Stwórcę, to ci nie mogli zdecydować się na nic w pojedynkę, aż w końcu postanowili podzielić winę na pół, między siebie.

 

Tym sposobem, wesoło śpiewając "Hop, siup tralala", zrzucili jedną porwaną przeze mnie ślicznotkę z mostu na beton, a wszystko to, dwiema odrębnymi kamerami, w Full HD, kręcili Pajac i Hejnał.

 

Wszystko wyszło świetnie i mieliśmy dwa ujęcia: jedno jak ślicznotka spada z mostu z dzikim wrzaskiem, skręcając sobie kark i łamiąc ręce i nogi, i drugie, to lepsze, z dołu, z rzutem na jej przerażoną twarz.

 

Pajac doskonale sobie poradził, bo najpierw ćwiczyliśmy tam zrzucanie dyń i arbuzów, które kształtem i wielkością przypominają ludzką głowę.

 

W tym miejscu należy powiedzieć, że nie ma nic bardziej elektryzującego niż możliwość obserwacji cudzej śmierci. Nie ma też nic bardziej inspirującego. Kilku zabijaków zamkniętych w małym pomieszczeniu z drżącą ofiarą, o której na pewno wiadomo, że ta wkrótce zginie i wszystko to będzie można oglądać na własne oczy, WOW! – dla wielu nie ma nic bardziej ekscytującego i intymnego, i wiedzieliśmy, że z czasem nasz film osiągnie kultowy status w kraju i poza jego granicami. I tak też się stało.

 

Inicjację przeszli już wszyscy członkowie ekipy filmowej. Wszyscy poza Twardzielem.

 

Dziś właśnie był jego wielki dzień. Staliśmy przed drzwiami mieszkania jednej starej babuleńki, ja, ubrany w czarny garnitur jak prawdziwy gentleman, z bukietem białych róż w dłoniach, cztery świeżo upieczone diabły i jedno niewiniątko.

 

Włam "na gentlemana" zwykle działa na starsze kobiety, i tak było i tym razem. Gdy babuleńka ufnie uchyliła drzwi, zwiedziona moim eleganckim wyglądem, zerwałem łańcuch drzwiowy silnym kopnięciem, powalając ją na podłogę i ogłuszając, a potem, niby sześć nocnych cieni z przestrachem umykających przed pierwszymi promieniami wschodzącego słońca – na paluszkach, jeden za drugim – prędziutko wślizgnęliśmy się do środka.

 

Drzwi natychmiast zostały z powrotem zamknięte na klucz, i już przygotowywaliśmy wszystko do kręcenia.

 

Pajac i Hejnał chwycili staruszkę pod łokcie i zawlekli na stojący pod ścianą pomarańczowy tapczanik. Potem, siedząc po jej prawej i lewej stronie, zaczęli zalotnie a silnie pstrykać ją w jej wielki, wągrowaty nos, żeby ją ocucić, głupkowato się przy tym śmiejąc.

 

Ale nic to nie dało, więc podszedłem, podwinąłem rękawy, przekładając róże z jednej ręki do drugiej i energicznie wymłóciłem ją nimi po pysku. Wtedy w końcu przyszła do siebie. Chciała wrzasnąć, ale Hejnał szybko wyciągnął skądś taśmę samoprzylepną i w trymiga owinął jej nią głowę i twarz. Do naszych uszu dochodziło już tylko zduszone mamrotanie, ale oglądając film zwróćcie uwagę na jej oczy! Te były doprawdy straszne – miotały błyskawice i rzucały na nas wszystkich jakąś straszliwą klątwę.

 

Chłopaki, poinstruowani przez Stwórcę, ustawili sprzęt, w czym im ochoczo pomogłem, a potem Asystent ryknął "Akcja!", trzaskając filmowym klapsem, i zaczęło się.

 

Z początku Twardziel zachowywał się jak przyczajony kot, polujący na mysz. Słowem, nie mógł się na nic zdecydować, i mówił tylko: "No nie wiem, no sam nie wiem". W końcu go ponagliliśmy, rozzłoszczeni, bo przecież wszystko się już nagrywało i zaczął dusić babuleńkę swoimi potężnymi dłońmi, a ta patrzyła na niego najpierw wzrokiem pełnym pogardy i odrazy, a potem jej wzrok zrobił się taki, jakby to patrzyła smutna, zmoczona przez deszcz sowa.

 

Wreszcie starucha zapadła się w sobie, zaś głowa opadła jej na pierś – nie żyła.

 

"I to tyle? Już po wszystkim?" – zapytał zdziwiony Twardziel zszokowanym głosem, z niedowierzaniem kręcąc głową.

 

Chłopaki zaczęli wrzeszczeć i skakać z radości, ale z Twardzielem stało się coś dziwnego, coś takiego, jakby jednocześnie dostał białej gorączki i ocipiał. Radość jego zamieniła się w euforię, po czym przeszła w istny szał, jakby ktoś znienacka oblał go kilkoma wiadrami wrzącej wody.

 

Siłą usadziliśmy go na pomarańczowym tapczaniku, koło zamordowanej staruszki, a potem otrzeźwiłem go paroma silnymi uderzeniami z liścia w twarz i zacząłem mu tłumaczyć: "Twardziel, tacy ludzie to tak naprawdę nie są już ludzie. To, co trzyma ich przy życiu, to wyłącznie instynkt przetrwania. To zwyczajne duże, bezrozumne kawałki mięsa, które w środku są pustymi skorupami bez jakichkolwiek marzeń, ambicji i głębszych emocji. Tak naprawdę zrobiłeś dobry uczynek i miejsce dla kogoś, kto właśnie w tej chwili rodzi się na tej przeludnionej, udręczonej planecie. To była samotna starucha, nikomu niepotrzebna jak stary grat wyrzucony na śmietnisko, więc nawet jej samej wyświadczyłeś przysługę. Nie ma się czym martwić, najważniejsze, że mamy to wszystko nagrane, ten film to będzie prawdziwy hit!".

 

Twardziel uspokoił się, ale w dalszym ciągu mamrotał cicho do siebie: "No nie wiem, no nie wiem".

 

Moim zdaniem coś musiało w nim pęknąć tego dnia albo wcześniej, w czasie uprzednio nagrywanych mordów, ale nigdy się już nie dowiemy, kiedy dokładnie się to stało, gdyż z natury był małomówny, a w dzień po uroczystej inicjacji powiesił się w swoim pokoju na wiekowym żyrandolu, przypominającym białego łabędzia, gdzie znalazła go jego stara matka, będąca mniej więcej w wieku staruszki, którą zamordował.

 

Nasz film okazał się kamieniem milowym awangardowej kinematografii, a my jej bogami i protoplastami, którzy innym wskazali drogę.

 

Z czasem zaczęliśmy mieć wielu naśladowców, szczególnie wśród młodzieży, ale to my byliśmy pierwsi i już na zawsze tak pozostanie, co, w co głęboko wierzę, jest częścią wspomnianego już przeze mnie Doskonałego Boskiego Planu.

 

A jeśli chodzi o samobójczą śmierć naszego drogiego druha i przyjaciela, to również znalazło się dla niej miejsce w naszej produkcji: nakręciliśmy jego zwłoki, i je, oraz inne ciekawostki, m.in. wywiad z każdym z nas oraz matką Twardziela, będzie można "znaleźć" w tzw. materiałach bonusowych, dostępnych tylko i wyłącznie w wersji na Blu–ray, która ukaże się już wkrótce, gdyż kilka lat temu film nasz został dopuszczony do powszechnego obrotu.

 

Sytuacja taka zupełnie nas nie dziwi, wszak swego czasu zakazany w wielu krajach film Pasoliniego "Salò, czyli 120 dni Sodomy" nie da się dziś już oglądać bez ziewania i przysypiania, i też jest od dawna ogólnie dostępny.

 

Historia została zainspirowana filmami Mechaniczna pomarańcza i Człowiek pogryzł psa.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (30)

  • Canulas 12.12.2018
    Doczytałem do momentu, gdy truchło dostaje medal. Dalej mi się już nie chce, gdyż tekst jest zbyt płytki.
    Lubię mocne teksty, nie przeszkadza mi w zasadzie nic, nie uznaję tabu, ale za tym musi iść "jakość". Musi się kryć coś więcej. Tutaj, wydaje mi się, że jedyne co się za tym kryje, to nadmiar wolnego czasu.
    Tytuł aż krzyczy, a to za bardzo nie pomaga.
    Słowem - średnio, by nie powiedzieć mizernie. Poczekajmy jednak. Może znajdą się jacyś "entuzjaści" o zgoła innych upodobaniach i wrażliwości.

    Gdybym miał do czegoś to odnieść, pierwsze skojarzenie z filmem: Człowiek pogryzł psa.
    No nic, tyle. Nie doczytałem, więc nie oceniam, ale gdyby tylko sama treść nie była tak infantylna, to kwestie techniczne wypadają całkiem znośnie.
    Pozdrox.

    Ps. Lepiej założyć konto, bo tak, to mało komu będzie się chciało ganiać duchy.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Nie wiem o co chodzi, bo to jest wysłane z konta, a nie anonimowo. Ten tekst to taka czarna komedia, właśnie po filmie Człowiek pogryzł psa m.in. Jeśli chodzi o odbiór, to różnie można każdy tekst odbierać. Jeśli technicznie jest znośnie, to w których miejscach jest nie tak? Stefan pyta.
  • Canulas 12.12.2018
    Jako autora tutaj mam Cię normalnie dostępnego, ale pod tekstem nie. Ciężko mi wyczuć – czemu. Jednak jeśli jesteś zainstalowany już pełnoprawnie, to git, bo zza zasłonki, to marne szanse raczej.
  • Canulas 12.12.2018
    Tak, znośnie, ale rozpatrując technikalia całościowo. Jako błędny typowe, ale też jako pewne zgrzyty odbiorcze, które stricte błędami nie są, ale gdzieś tam odbierają ułamkowy procent mogącej płynąć z tekstu przyjemności.

    Sam początek chociaż, gdzie w bardzo bliskim sąsiedztwie masz 2x "było". To akurat detal, ale detalem tekst stoi. Cóż, być może tylko ja się odbiłem. Może na czarnokomediowych walorach poznają się inni.
  • stefanklakson 12.12.2018
    To nie wiem, od tego jest Redakcja, ja zarejestrowałem się normalnie, nie wysyłałem tekstu anonimowo. Tekst ten został skasowany z innej strony, a ja nie wiem, o co chodzi z tym szukaniem duchów, niespecjalnie ma to dla mnie znaczenie, szczerze powiedziawaszy. Tekst należy przeczytać w całości, bo wszystko czemuś służy i wtedy ma sens komediowy, opisujący nasze szalone czasy. Ale nie zachęcam, tyle dzisiaj tych tekstów ;)
  • Canulas 12.12.2018
    Zapewne, stąd moje jawne ogłoszenie o nieprzeczytaniu i brak oceny. Wiadomo, że wszystko czemuś służy lub przynajmniej powinno. Być może w stosownym czasie wrócę i zobaczę czy końcowa puenta jest na tyle urokliwa, by wywrócić do góry nogami średni (dla mnie) początek.
  • stefanklakson 12.12.2018
    To, że na początku jest 2x było nie ma żadnego znaczenia. W których innych miejscach jest nie tak? Ja wiem :)
  • stefanklakson 12.12.2018
    Kwestie techniczne nie mają żadnego znaczenia jeśli chodzi o ten tekst. Jest napisany idealnie, w jednym miejscu można by zmienić ewentualnie.
  • Canulas 12.12.2018
    Mocne słowa ;)
  • stefanklakson 12.12.2018
    Ale nie wytłumaczyłeś, o co chodzi z duchami: anonimowo mniej użytkowników mnie widzi?
  • Canulas 12.12.2018
    Nie, nie. Absolutnie. Jako osoba niezarejestrowana, Twoje teksty przepadałyby gdzieś w otchłani. Tak, powiększasz swoje literackie portfolio.
    Tutaj, w Twój nick mogę kliknąć. Jest na czerwono. Pod tekstem jest na czarno. Zanim się wypowiedziałeś, nie wiedziałem, że w Twój nick można kliknąć (czyli, że jesteś zarejestrowany). Był tylko nick czarny pod tekstem.
    U każdego zarejestrowanego możesz kliknąć i przeglądać. Daje to lepszy wgląd w archiwum.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Słowa są może mocne ;) ale nie należy się na siłę doszukiwać błędów technicznych tam, gdzie ich nie ma.
  • krajew34 12.12.2018
    powiedzmy, że ludzie mają łatwiejszy dostęp do twoich poprzednich tekstów, no i inaczej patrzy się na anonimowe konto. Zaloguj się, sprawdź, czy rzeczywiście to zrobiłeś i dodaj jeszcze raz, jako ty.
  • Canulas 12.12.2018
    Faktycznie, po przewinięciu na sam dół, wyjaśniasz swe inspiracje. No proszę. Jedną trafiłem.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Widzisz, jak znakomicie!
  • stefanklakson 12.12.2018
    Krajew, ale zrobiłem co? :)
  • stefanklakson 12.12.2018
    Ja widzę swój nick.
  • Canulas 12.12.2018
    Pod tekstem, możesz kliknąć w swój nick?
  • Canulas 12.12.2018
    Zobacz na stronie głównej, wszyscy mają nicki na czerwono, Ty jeden na czarno.
  • Nuncjusz 12.12.2018
    Na profilu nie masz żadnej publikacji.
  • Canulas 12.12.2018
    Nuncjusz, aa, to może temu, ale póki nie zabrał głosu, wyglądało jakby był niezarejestrowany.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Mogę, ale mam napisane, że nie dodałem żadnego opowiadania. To opowiadanie nie służy pokazywaniu przemocy, to widać jak sie je przeczyta całe.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Bo ja jestem czarnym charakterem he he.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Jestem przekonany, że dodawałem z profilu. Mam dodać jeszcze raz? Ale po co? Niech te osoby, które ewentualnie mają przeczytać przeczytają, i tyle.
  • Canulas 12.12.2018
    Taaa, tak będzie najlepiej. Chyba faktycznie od kolejnej publikacji już będzie ok.
  • Canulas 12.12.2018
    Ok, doczytałem. Faktycznie, ometkowane słusznie, że treść od 18. Nie mam zdania. Żadne wielkie Wow mi się na końcu seansu nie objawiło. Zobaczmy, może podejdzie innym.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Ale czy musi być Wow? Jest wiele tekstów bez i sobie są, moim jednak zdaniem nie można temu tekstowi zarzucić, że jest infantylny. Canulasie, czy znalazłeś coś dla Stefana? - początkowe było: było musi tak być :) i tak jest fajnie i dobrze, bo było tak, że było nas 6 chłopów na schwał: Ja, Hejnał, Pajac, Asystent i Stwórca :)
  • Canulas 12.12.2018
    Nie musi być wow, ale pisząc, że ten kto przeczyta całe, zrozumie tekst, sugerujesz jakieś przewartościowanie. Ja takiego na końcu nie znalazłem.
    Być może tekst jest po prostu nie dla mnie. Możliwe, że inne opinie będą bardziej entuzjastyczne.
  • stefanklakson 12.12.2018
    Mi nie chodziło o to, że znajdziesz na końcu jakieś zaskoczenie, niektórzy lubią takie opowiadania. Wiadomo też, że takie opowiadania, tj. z zaskoczeniem trudniej napisać. Chodziło mi o zarzut infantylności, który, zdaje się, nie odnosi się do tego tekstu jako całości. Dzięki za przeczytanie, Canulasie!
  • Canulas 12.12.2018
    Spox, dzięki za wymianę myśli.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania