Hydraulik nie jest potrzebny
- Miło, że przyszedłeś – tymi słowami Sołtys przywitał pana Jakubka.
- Nie ma problemu; sąsiadom trzeba pomagać, zwłaszcza tym, którzy mają władzę na wsi – Odpowiedział tamten.
Obydwaj byli tak samo obciachowi ze swoimi wielkimi wąsami, które byłyby modne w PRL-u, ale nie teraz. Łączyły ich również grube brzuchy, ale u Jakubka był on jednak większy, i co ciekawsze okrąglejszy. W dłoniach trzymali narzędzia. Dumnie wkroczyli do łazienki. Nim zaczęli pracę przyszła do nich Karolina.
- Dzień dobry panu! - przywitała się miło.
- A, cześć dziecinko! - pan Jakubek odpowiedział.
- Córuś nie przeszkadzaj! - odgonił ją ojciec. - My tutaj mamy męskie sprawy.
- Męskie sprawy! A to dobre! - Karolina zaśmiała się w nieco bezczelny sposób. - Tato, zejdź na ziemię! Nikt już nie naprawia łazienki własnoręcznie. Od tego są fachowcy! Powinieneś, któregoś z nich zamówić.
- Nie masz bladego pojęcia, co mówisz, smarkulo! - sołtys poczuł się urażony. - Tych wydrwigroszów, których nazywasz fachowcami, to mogą zamawiać głupie blondyny, albo pedały czy jak to się teraz mówi LGBT, ale nie taki maczo jak ja! Sam wszystko naprawiam i mam się z tym dobrze! Jak już będziesz miała męża, to zrozumiesz!
- Poza tym – wtrącił się Jakubek – gdyby ten hydraulik miał do nas z miasta dojechać, to jeszcze w lesie mogłyby go zjeść wilki, niedźwiedzie lub rusałki.
- A niech wam będzie, ale zaraz będę miała wielki ubaw, patrząc jak zamiast naprawić zlew wszystko jeszcze bardziej rozjebiecie! - Karolina wyszła śmiejąc się do rozpuku.
- Bezczelny bachor! - sołtys Jasiek nieco zaczerwienił się. – Zmieni zdanie, jak zobaczy nowy super zlew!
Potem wzięli się do roboty. Sołtys próbował sprawdzić jak leci woda. Odkręcił kurek z zimną. Nic nie poleciało. Zaczął go ciągnąć dalej; aż go wyrwał. H2O nadal nie było. Teraz wziął się za ten od ciepłej. Tym razem woda polała się istnym wodospadem. Ponieważ jednak drugi kurek też odleciał, nie można było jej zakręcić, a to było jeszcze gorsze.
- Cholera, masz tutaj rzeczywiście niezły burdel- zaśmiał się Jakubek – ale poradzimy sobie, wszak jesteśmy bardzo sprawni w naprawach. Pozwól, że coś zobaczę.
Po tych słowach uderzył młotkiem w ów feralny zlew. Nie było żadnej reakcji. Uderzył więc po raz drugi, tyle że mocniej. Tym razem już efekt był, tyle że „za dobry”. Zlew rozleciał się. Teraz woda lała się z kranu na posadzkę.
- Kurwa, co narobiłeś idioto! - Sołtys wściekł się. Potem jednak dodał łagodniejszym tonem – W sumie i tak planowaliśmy zamontować nowy, więc nie jest źle.
Potem sołtys chwycił rękami kran. Urządzenie odpadło, a woda buchnęła mu prosto w twarz. Naprawa okazała się trudniejsza niż myśleli, jednak nie poddali się.
Nagle wydarzyło się coś bardzo dziwnego. Sołtys z Jakubkiem usłyszeli jakiś trzask, a potem na ścianie łazienki zaczęła się pojawiać dziwna rysa. Gdy objęła już ona duży fragment, ta część ściany eksplodowała, a nasi mistrzowie od napraw ujrzeli wielką dziurę, za którą był jakiś tunel.
- O kurwa – Jakubek przeraził się – tam coś jest!
- Wejdziemy sprawdzić? - sołtys zapytał.
- Nie powinniśmy lepiej zając się zlewem? - Jakubek nie był zachwycony tym pomysłem.
- No, ale popatrz. - Jasiek przekonywał go. - Nigdy nie ogarniemy tej łazienki, jeśli nie poznamy wszystkich jej sekretów.
- Ok, przekonałeś mnie! Idziemy!
I weszli do tunelu.
Wydawał się być bardzo stary i nieco przypominał jaskinię. Inna sprawa, że było tam ciemno, więc mało co widzieli. W pewnym momencie doszli do rozwidlenia.
- O kurde, w którą teraz! - zapytał pan Jakubek.
- W prawą – powiedział sołtys, i poszli w lewą.
Wiele nie uszli, jak znów korytarz rozdzielał się, teraz na trzy.
- Nie wiedziałem, że w moim domu są takie tunele. - Sołtys był w szoku.
- To istny labirynt! Nie idę dalej; nie chce się zgubić! - Strach padł na pana Jakubka.
- Zachowujesz się jak moja córka! Pewnie myślisz, że jak nie jesteśmy hydraulikami, to nie poradzimy sobie! Prawdziwy facet w takiej sytuacji nie cykorzy! - sołtys zganił go i nieco pojechał po męskiej ambicji.
Poszli dalej.
Po pewnym czasie natrafili na potwora. Był niemal tak duży jak oni dwaj razem wzięci; i cały pokryty lekkim, jasnym futrem, na czole miał jedno oko.
- O kurwa; spierdalajmy stąd! - wydarł się sołtys.
Obydwaj pobiegli ile tylko mieli siły w nogach, a monstrum ruszyło za nimi.
Wybieli z tunelu i ujrzeli Karolinę, która właśnie weszła do łazienki zobaczyć jak ojcu i jego koledze idzie naprawa, a właściwie to pośmiać się z tego jak im nie idzie. Jednak ten widok wcale nie był dla niej zabawny.
- Córuś, uciekaj goni nas bestia! - krzyknął do niej sołtys Jasiek. Niepotrzebnie zresztą, gdyż przecież sama wiedziała co się dzieje.
I tak potwór gonił już trójkę osób.
Przerażona Karolina blednąć ledwo wykrztusiła z siebie:
- A nie mówiłam, żeby zamówić hydraulika!
Marek Adam Garbowski
Warszawa 2022
Zapisaćmarzenia.pl
Komentarze (27)
No to się pośmiano :-D
Pozdrawiam.
5
Mam wątpliwości co do dwóch rzeczy: czy potrzebny jest czasami szyk przestawny w dialogach:
sołtys zapytał.
I wydaje, że to wadzi sobie:
gdyż przecież
Aż mnie się film: "Dziewiąte wrota" przypomniał. To by było, dziesiąte.
Pozdrawiam:)↔%
Niedawno przeżywałam problemy z otworem w wannie stalowej. Oj, była bieda i wydatki:
Pozdrowienia!
Oby daleko od hydraulika!
Tutaj trzymasz się schematu poprzednich opowiadań. W twoich opowieściach fabuła przenosi się z zaściankowo-parafialnej rzeczywistości do świata fantazji za pomocą symbolu, będącego na przykład siekierą, drzwiami, lub cieknącym zlewem. Sprytnie zmieniasz tło i detale, dlatego każde opowiadanie można odbierać jak coś zupełnie innego. To jest wielka sztuka, za którą należy ci się piątka :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania