Mam tylko jeden procent czasu, więc jestem tu. A nie powinienem, oj, nie powinienem.
"lada moment zaczną się kłócić, nim w ogóle zdążyli zostać parą." zdążą
"— Nic się nie dzieje — odparła wściekła Ewa. — Pan właśnie wychodzi! — wrzasnęła. — Wypierdala stad! Raz na zawsze" - stąd.
Kurwa, jaką karuzela. Końcówka mega. Nooo, naprawdę. Se już tera możesz zbić żółwika z Jezusem nad drzwiami, bo lud Cię ukrzyżuje, jak skończysz serię.
pięć Ewka do cholery kobieto zdecyduj się albo wóz albo przewóz czyli z kim chcesz tak naprawdę być czy z Bartusiem czy z Piotrusiem bo jeśli zaczniesz się spotykać z mechanikiem a później wrócisz do artysty to nie ręczę za siebie
Jestem. Takie, dość nagłe, wyhamowanie Bartka jako postaci - ciekawe. Trochę ludzie mogą jojczyć, że nagle się wyspokoił, nie wygenerował w tej części żadnego napięcia, etc - ale myślę, że to jest baza pod kolejną część. Zdaje mi się, że nie zmierzamy do happy endu. Metodą bardzo szybkiego zmieniania nastawienia bohaterów do siebie nawzajem dobrze budujesz napięcie. Tutaj nadchodzi rozliczenie czasowe, bo Ewa jakoś sobie uświadamia, że to się wszystko odwałęsiło w ciągu kilku dni. Oczywiście fajnie by też było, gdyby Bartek wezwał na pomoc Mroczne Moce Smaru i wszystkim ludziom w pomieszczeniu natychmiast spadłyby majtki, ale myślę, że tak jest normalniej xd. Trzebaby powoli wracać do męża Teresy, bo jest otwarta sprawa - wprowadzona, nieprowadzona, niezamknięta - trzeba jakoś zobaczyć, co dalej, co w tym Tel Awiwie, skoro się to wprowadziło.
Wyhamowanie zamierzone, spokojna rozczochrana ;)
"Metodą bardzo szybkiego zmieniania nastawienia bohaterów do siebie nawzajem dobrze budujesz napięcie" - mi sie samej już kreci w głowie od tego wszystkiego :D
gdyby Bartek wezwał na pomoc Mroczne Moce Smaru" hahahaha
Mąż Teresy przyjeżdża w piątek, pamiętam o nim, tą wątek poboczny tak jakby, ale jeszcze porusze ten temat przed końcem.
Dzieki piękni e za masę refleksji, dzięki temu daje mi to ogląd sytuacji z zewnątrz.
buziol :)
"Od piątku żyła jak na karuzeli, był wtorek wieczór i miałam absolutnie dość." - chyba miała
No, podoba mi się zachowanie Bartka. Ewa łatwo skacze z kwiatka na kwiatek, więc nie dziwię się, że podszedł do niej z dystansem. No i to dziecinne zachowanie z zerwaniem... Ewa, serio? Od kiedy faceci są domyślni? Tak ciężko było napisać smsa (skoro nie ma odwagi spojrzeć mu w oczy), że to koniec?
Kolejna rzecz. Bartek włożył jej rękę w majtki i było spoko, chociaż to obcy facet, a ona była w związku. Przychodzi jej facet (fakt, powinna mu natłuc młotkiem po twarzy) i nagle: jak możesz mnie dotykać?
Nie wiem, czy pisałam wcześniej, ale Ewy nie lubię. Nie, na bank tego nie pisałam, więc piszę teraz. Gupie to i przyczynia się do tego, że faceci potem wrzucają wszystkie do jednego worka, podpisując go "Ewa".
No i tak jak napisałam, Piotr powinien mieć uszkodzoną twarz, odrąbane ręce i takie tam.
Domyslilam się, ze jej nie lubisz, bo laska ma problem taki hm moralny nazwijny to, a Ty lubisz czarne/biale, w sensie masz ten poziom moralnosci dosc wysoki, stad Ewa wydaje Ci sie byc po ciemnej stronie mocy ;)
Dziekuję i tu, Elo :)
Ritha no widzisz, nie jestem sama w nielubieniu głównej bohaterki xD
Choć mi się tu nie podoba zachowanie obu typów w tamtych sytuacjach.
I wg mnie sytuacja z Piotrem to wciąż nie był związek, tylko takie przedzwiązkowe coś, ten moment, kiedy dwie osoby zaczynają się spotykać i poznawać.
Ale i tak, grając na dwa fronty postępowała mocno nie fair.
Ench, nie żebym jej broniła, ja po prostu jestem w stanie ją zrozumieć (zwłaszcza że jak napisałas to był taki związek nie związek). Tak czy siak odbiór róznoraki mnie cieszy, a oburzenie, bo bohater cos tam - tym bardziej ;D
Pozdrawiam i tutej
Przecinek po przekleństwie. Nie umiem tego wyjaśnić czemu, mgliście mi się rysuje pod czaszką, że to dlatego, że eksklamacja, w zasadzie coś na kształ wyrażania, i stąd to oddzielasz od resztt zdania.
Ale głowy uciąć nie dam :)
No dobra, ça y est ;)
Fajny kawałek tekstu, co w tym romansie jedt już standardem. Jedziesz równo, nie wytracając pędu, a chwilowe zmiany szybkości są tylko pochodną budowania napięcia.
1) "co nie było do końca prawda, gdyż rozmowę definitywnie zakańczającą ten związek planowała na jutro". - prawdą
a może nawet tak:
"co nie było do końca prawdą, gdyż rozmowę definitywnie kończącą ten związek planowała na jutro".
2) "Od piątku żyła jak na karuzeli, był wtorek wieczór i miałam absolutnie dość". - miała
No i dobrze głupiemu pacanowi, będzie łapy za dekolt pchał, cham jeden. Ale kurczę cham nie cham.. to jest takie przyjemne, pchać łapy za dekolt. Nie, no ale ten to cham prawdziwy jednak, brutal i w ogóle obleś. "Miała lat 26, a nie 16". W tych sprawach, jeżeli zacznie buzować to coś, to wszyscy mają po 16 lat. Tak jak to opowiadanie. Zawsze będzie młode. Kiedyś, jeszcze w szkole podstawowej jedną z ulubionych moich książek była... "Zapałka na zakręcie". Z ciekawości trzy-cztery lata temu wziąłem ją do ręki i przeczytałem. Niestety... podobała mi się tak samo, jak wtedy)
Dzień dobry :)
Uwagi jak najbardziej zasadne, już zmieniam.
Nachsz, czytasz ten romans i to jest.... heh, miłe bardzo, bo Ty + takie opowiadanie jakoś mi się gryzie w głowie. To było wyzwanie (nie wiem czy Ci wspominałam, ale możliwe, że tak, bo bębniłam o tym na okrągło), jakby to Marok stwierdził - samokurs, dwie części dziennie, przez tydzień, i... cóż, coś za coś, jakościowo nie jest najwyższych lotów.
Nie pchałam nikomu łap za dekolt, nieznane jest mi to uczucie, z racji ukierunkowania orientacji w sposób tradycyjny i staroświecki. Damskie dekolty - nein, ale wierzę, że kusi, i kusiło pacana i dostał w łeb. Bartek by nie dostał, tak na marginesie :D
"Tak jak to opowiadanie. Zawsze będzie młode" - dziękuję. Historie miłosne odgórnie chyba są uniwersalne.
Dziękuje pięknie.
Pozdrawiam
Ja czytałam, dawno temu. Tak Madę taki Marcin zatrzymał, krzycząc że zapałka na zakręcie, i przystanęła. Taki tam, coś jakby młodzieżowy romans był to, wiekowa książeczka.
Ritha "bo Ty + takie opowiadanie jakoś mi się gryzie w głowie"... a co ja jestem jakiś potwór bez serc i bez ducha? To idzie kostucha:). Lubię romanse, a co, tak jak lubię filmy mordobitne. I wtedy siedzę i wrzeszczę zap.. mu, o tak, o a teraz z półobrotu, nie no k..wa nie tak. A jak czytam albo oglądam romans to mam wielką michę przed sobą na łzy rzęsiste. Potem to wypijam. Naprawdę:). Pilaś Ritha kiedyś własne łzy? Odjazd gwarantowany.
Ritha piłaś, bo to widać często w tym, co piszesz. Niektórzy się nimi zapili i tak odjechali, że już nie udało im się wrócić... Nie ich wina lecz dealerów tych łez.
Nachszon widać? Hm. To uczucie, gdy czytam komentarz trzeci raz, i dwa razy dluzej niz normalnie zastanawiam się co odpisać, by tumaństwo nie wylazło ze mnie na wierzch. Cóż, lubie jak mnie ktoś zmusza do myślenia :)
Komentarze (34)
"lada moment zaczną się kłócić, nim w ogóle zdążyli zostać parą." zdążą
"— Nic się nie dzieje — odparła wściekła Ewa. — Pan właśnie wychodzi! — wrzasnęła. — Wypierdala stad! Raz na zawsze" - stąd.
Kurwa, jaką karuzela. Końcówka mega. Nooo, naprawdę. Se już tera możesz zbić żółwika z Jezusem nad drzwiami, bo lud Cię ukrzyżuje, jak skończysz serię.
Moze jakos unikne linczu :/
Dzieki Can ;)
Czytamy...
"— Dzień dobry! — Wydawał się pogodny. — Jak przeszedłem test? — A może i niezbyt pogodny." — dobre XD :)))
"Kiedy powietrze jest elektryczne, a umysł szczelnie wypełnia tylko ta druga osoba. " — ooo, ładnie...
"Bartek również wysiadł, podziękował, cmoknął ją w policzek, uśmiechnął się i zniknął.
Hm…" — to Hm... w tym miejscu... - świetne :)
No i zachowanie Bartka na koniec. Zabić drania!!!
dobra, czekam niecierpliwie na cd :)))
"Metodą bardzo szybkiego zmieniania nastawienia bohaterów do siebie nawzajem dobrze budujesz napięcie" - mi sie samej już kreci w głowie od tego wszystkiego :D
gdyby Bartek wezwał na pomoc Mroczne Moce Smaru" hahahaha
Mąż Teresy przyjeżdża w piątek, pamiętam o nim, tą wątek poboczny tak jakby, ale jeszcze porusze ten temat przed końcem.
Dzieki piękni e za masę refleksji, dzięki temu daje mi to ogląd sytuacji z zewnątrz.
buziol :)
No, podoba mi się zachowanie Bartka. Ewa łatwo skacze z kwiatka na kwiatek, więc nie dziwię się, że podszedł do niej z dystansem. No i to dziecinne zachowanie z zerwaniem... Ewa, serio? Od kiedy faceci są domyślni? Tak ciężko było napisać smsa (skoro nie ma odwagi spojrzeć mu w oczy), że to koniec?
Kolejna rzecz. Bartek włożył jej rękę w majtki i było spoko, chociaż to obcy facet, a ona była w związku. Przychodzi jej facet (fakt, powinna mu natłuc młotkiem po twarzy) i nagle: jak możesz mnie dotykać?
Nie wiem, czy pisałam wcześniej, ale Ewy nie lubię. Nie, na bank tego nie pisałam, więc piszę teraz. Gupie to i przyczynia się do tego, że faceci potem wrzucają wszystkie do jednego worka, podpisując go "Ewa".
No i tak jak napisałam, Piotr powinien mieć uszkodzoną twarz, odrąbane ręce i takie tam.
Pozdrawiam.
Dziekuję i tu, Elo :)
Choć mi się tu nie podoba zachowanie obu typów w tamtych sytuacjach.
I wg mnie sytuacja z Piotrem to wciąż nie był związek, tylko takie przedzwiązkowe coś, ten moment, kiedy dwie osoby zaczynają się spotykać i poznawać.
Ale i tak, grając na dwa fronty postępowała mocno nie fair.
Pozdrawiam i tutej
Przecinek po przekleństwie. Nie umiem tego wyjaśnić czemu, mgliście mi się rysuje pod czaszką, że to dlatego, że eksklamacja, w zasadzie coś na kształ wyrażania, i stąd to oddzielasz od resztt zdania.
Ale głowy uciąć nie dam :)
No dobra, ça y est ;)
Fajny kawałek tekstu, co w tym romansie jedt już standardem. Jedziesz równo, nie wytracając pędu, a chwilowe zmiany szybkości są tylko pochodną budowania napięcia.
Ok. To do następnej ;)
"chwilowe zmiany szybkości są tylko pochodną budowania napięcia" - dokladnie tak to widze
Dziekuję, Ench :)
1) "co nie było do końca prawda, gdyż rozmowę definitywnie zakańczającą ten związek planowała na jutro". - prawdą
a może nawet tak:
"co nie było do końca prawdą, gdyż rozmowę definitywnie kończącą ten związek planowała na jutro".
2) "Od piątku żyła jak na karuzeli, był wtorek wieczór i miałam absolutnie dość". - miała
No i dobrze głupiemu pacanowi, będzie łapy za dekolt pchał, cham jeden. Ale kurczę cham nie cham.. to jest takie przyjemne, pchać łapy za dekolt. Nie, no ale ten to cham prawdziwy jednak, brutal i w ogóle obleś. "Miała lat 26, a nie 16". W tych sprawach, jeżeli zacznie buzować to coś, to wszyscy mają po 16 lat. Tak jak to opowiadanie. Zawsze będzie młode. Kiedyś, jeszcze w szkole podstawowej jedną z ulubionych moich książek była... "Zapałka na zakręcie". Z ciekawości trzy-cztery lata temu wziąłem ją do ręki i przeczytałem. Niestety... podobała mi się tak samo, jak wtedy)
Uwagi jak najbardziej zasadne, już zmieniam.
Nachsz, czytasz ten romans i to jest.... heh, miłe bardzo, bo Ty + takie opowiadanie jakoś mi się gryzie w głowie. To było wyzwanie (nie wiem czy Ci wspominałam, ale możliwe, że tak, bo bębniłam o tym na okrągło), jakby to Marok stwierdził - samokurs, dwie części dziennie, przez tydzień, i... cóż, coś za coś, jakościowo nie jest najwyższych lotów.
Nie pchałam nikomu łap za dekolt, nieznane jest mi to uczucie, z racji ukierunkowania orientacji w sposób tradycyjny i staroświecki. Damskie dekolty - nein, ale wierzę, że kusi, i kusiło pacana i dostał w łeb. Bartek by nie dostał, tak na marginesie :D
"Tak jak to opowiadanie. Zawsze będzie młode" - dziękuję. Historie miłosne odgórnie chyba są uniwersalne.
Dziękuje pięknie.
Pozdrawiam
Lez nie piłam... jeszcze. ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania