Witaj :))
Zatem ... kuniec??
Tera to dopiero powinno się zacząć ..!! :))
Fajny tekścik na rozpoczęcie dnia :)))
Pozdrowionka :))
PS. Pomyśl o kontynuacji............
Mial rozczulic :3
Wiem, ze mozna bylo rozwinac itp. Ale szczerze - juz bylam zneczona tym tempem, a chcialam, zeby to byla jako taka zamknieta historia z happy endem.
Dzieki Nuncjo za calosc :)
Mi taki finał odpowiada, lubię hepy endy, co wcale nie znaczy, ze musi być jak w bajce "żyli długo i szczęśliwie" bo takie życie raczej nie bywa. Jakby Ryta pokusiła się o kontynuację, to mogłaby uruchomić wątek Piotra, który tak nie do końca został dopowiedziany
Bet, ofkors, jest tak jak mowisz, szanuje Twoja opinue.
Nun, mam nawet pomysl jak moglabym uruchomic Piotra ponownie... ;) I pare innych pomyslow, ale nie wiem czy mam na to sile.
betta przyznaj że lubissz jak walą w mordę, ddo parteru i na gnój. Potrzebujesz sadymu i brutalizmu bo taka jesteś pirania hłe, hłę, hłę ale musisz iść na stosowne portale bo nie tu tyko dobre ludziów he, he, he
Ritha począek był wspaniały, prowadziłaś to po mistrzowsku... cholera czyałam jednym tchem. Nuncjusz ma rację, odpocznij, może wtedy przyjdzie Ci coś pięknego do głowy.
A mi się podobało. Fakt, do Ewy nie pałam jakąś ogromną sympatią, ale po tym ostatnim rozdziale, już nie mogę na niej psów wieszać. Postawa Bartka mi się podobała i naprawdę śmiechłam. "Ściągaj łachy" xD
Reakcja Teresy też świetna! Z tymi pełnymi zdaniami :D No cud, miód. No i jej mąż wraca, mega fajnie.
Myślę, że takie zakończenia są fajne. Pigułkowe. Człowiek po przedostatnim myśli, że tu jeszcze jakieś dramy będą i inne takie, no i ta-dam, zrobiłam Wam kuku i zrobię inaczej :D
Jestem jak najbardziej na tak!
Za jakiś czas zrób sobie znowu taki czelendż! Planuję wziąć z Ciebie przykład i pocisnąć własną historię do przodu, codziennie dodając kolejny rozdział (może to zmobilizuje mnie do systematyczności).
Bardzo dziękuję za tę historię :*
Na poprawę humoru - jak znalazł! :)
Hej, no mogły być jeszcze dramy, mogli się szamotać jeszcze pieć rozdziałów, ale... po cholerę? To już powtarzajacy się schemat byłby, tylko w różnych konfiguracjach. Nie miało sensu, trzeba by było rozwijać watki poboczne, a ja chcialam, zeby to byl "tygodniowy" roman w moim wykonaniu :)
Dzięki Elo za całą podróż i wszystkie refleksje :)
Myślę, że tutaj szczęśliwe zakończenie jest odbierane jako banalne i przewidywalne, z racji długości i tempa, bo było szybkie; działo się to, to i jeszcze tamto, jedna kłótnia, jedno wyjaśnienie i jest nagle miłość. Gdyby to było bardziej rozwlekle w czasie (tutaj ogólnie piszę, wiadomo, że nie miałaś czasu pisać epopei na 50 odcinków) to takiego zakończenia wszyscy by oczekiwal, no może większość. To tak z mojej strony. Nie zdążyłam się jeszcze do bohaterów jakoś tam ustosunkować, a już było okej. Gdyby tak jeszcze z pięć kłótni, dwie intrygi, to pewnie byłabym usatysfakcjonowana dokumentnie :D
Jakoś całość świetne. Lekkie, przyjemne, nie było naciąganych faktów i wydarzeń. Język tak, jak w życiu. Trochę paplaniny kobiecej :D Trochę można się dowiedzieć o babkach z tego opka, że jednak niezdecydowane czasami jesteśmy, coś byśmy chciały i z kimś, ale przecież nie, nie, ja się pierwsza nie odezwę, niech sobie nie myśli. Tak to widzę :D Piątka za styl :)
Jolus, to całe jest banalne, no nie oszukujmy się ;) Co do "nagle miłość" - zamysł byl też taki, żeby był kontrast - powoli rozwijajaca się relacja z Piotrem, powoli i mdle, i tu nagle bum z Bartkiem, zawrót glowy, wiesz, tak jak sie mówi - stracić dla kogoś głowę.
" Gdyby tak jeszcze z pięć kłótni, dwie intrygi," - tak jak pisałam Elo wyżej, to powtarzajacy się schemat, tylko w różnych konfiguracjach i wtedy koniecznosć rozwijanai dodatkowych wątków, nie miaąłm na to czasu.
"nie było naciąganych faktów i wydarzeń" - o, to bardzo fajnie, ze tak uważasz, bo zastanawiaalm się pisząc, czy wszystko jest aby prawdopodobne, jesli tak, to git
Jezyk tak, jak w zyciu - dokładnie. Językowo to nie była zadna robota.papalanina kobieca jest mi bliska ;D
Dziękuję pieknie, Joluś :)
" "Poczekan tu na Ciwbie" dopisała, po czym oparła się o ścianę , ściskając w ręce telefon i rozmyślając o wszystkich rzeczach, które udało jej się ostatnimi dniami spierdolić." - przecinek na środku
Tam wcześniej pod 12 komentarz dosć lakoniczny, ale pędziłem się dowiedzieć. Nooo, happy-end - taaa. Ja i happy end. Akceptuje, akceptuję. Zero śmierci i przeczytałem do końca. Ciekawe.
Ciekawe też, gdybyś po słowie "kuniec" dopisała.
"Przynajmniej przez trzy dni. Pózniej wypadek zabrał wszyskich." - czy cuś w ten deseń.
Nieee, tyle gówna na świecie, że ten jeden, jedyny raz, dobrze, że jest dobrze. Chuj tam. Taki zastrzyk mardolady z bajki akcptuję. Niech se żyjo, niech sie parzo, niechaj nawet una podwyżkę dostanie.
SPoko. Mogę z tym żyć, ale to wyjątek od reguły.
Dobra seria.
Ten cały, spływający na Ciebie, splendor, masa ludzi, żywiołowość, moze Cię za jakiś czas skusić, do napisania kontynuacji.
Otóz - nie rób tego. Nie bierz podatku od własnej jakości.
Mozesz wszystko.
Się kłaniam.
(tera musze otruć wujka i przejąć jego garaż pod warsztat ;)
Can, tam na górze, nie czaje, gdzie ten przecinek :D Możliwe, ze zaczaję, jak se wyspie.
Happy end, tak, chciałam, żeby to było lekkie, milosne, zabawne i takie frontem do klienta, frontem. Zakończenie od poczatku planowalam w różowych kolorach :)
"Mozesz wszystko" - ź :)
Wiesz, miałam takie uczucie piszac to, jak dawno dawno temu pracując w spozywczaku i wykładając masła na półkę. Że prosta robota, ale kurde marzyło mi się biuro, coś wymagające myślenia i przede wszystkim taka bym mogła się wykazać. W zasadzie cokolwiek, byle nie bezmyslne wykładanie masła, krojenie kiełbasy zrzedliwym babom i sprzedawanie ćwiartek wódki zapitym mordom.
Tu miałam to samo. W połowie myślałam, Boże, chce wrocić do Arlekina... Chcę pisać coś na jakimś poziomie, a nie badziew, jakich pełno.
Niemniej jednak, zarówno praca w tym sklepie, jak i to mi coś dały. Tamta praca wyrobila we mnei odruch obserwatora, co dziś przekłada sie na dialogi i tworzenie postaci. A tym opkiem udowodniłam sama sobie, ze umim pisać babą, że umim w erotiko, ze wciąż umim zabawnie i, co najważniejsze, że potrafie sie zmusić do pisani i pisac dużo i często.
Niemniej jednak, wiem co robić powinnam i jaką scieżką dreptać.
Ale skoro jak wspomniałes moge wszystko xd i skoro potrafiłam pisać dwie części dziennie to jedną na tydzień, np. w stały dzień tygodnia (terminy mnie motywują kurewsko) takiego czegoś lekkiego byłoby dla mnie mniej meczące i absorbujące niż zrobić zakupy i ugotować obiad. Chodziło mi też po glowie powtórzyć czelendż za jakiś czas. Nie wiem, mam duzo pomyslów i tu bynajmniej nie chodzi o splendor, tylko pokonywanie własnych jakichś tam ograniczeń w głowie.
Na Trupe też bym chciała ustwaić sobie termin, dzień tygodnia, cos co by mnie motywowalo i zmuszało nawet jak nie mam flow.
Generalnie wszystko rozbija się o to, że co z tego jak sie umi, skoro się nie chce, i jak temu zaradzić.
Poki co myśle wrócić do czytania, bo mi zasób słów opada z wrażenia :D
Dziękuję pięknie, Can. Za trzezwy oglad i zmuszanie do róznych reflekszyn przede wszystkim.
A jak najbardziej wuja truj, mam olej do wymiany lada moment xD
No ja też jestem nie tyle rozczarowana, co średnio zadowolona.
Nie było fajerwerków :/.
I fajnie, że oszczędziła$ sceny erotycznej. Szanuję i doceniam. Pięć.
I merci za dobrą zabawę.
Przykro mi Ench, ze zadowolona średnio, ale już tak mam, ze pod publike pisać nie lubię, gdyż jak wiadomo, jeszcze się taki nie urodził, co by syćkim dogodził ;)
Ja własnei uważam, ze jakby jeszcze ze dwie sceny erotiko-elektryzujące dodal, to by było lepsze, ostrzejsze, pikantniejsze.
Sukkuba Edwarda Lee przeczytaj, bo bedziesz widzić, co to seksy we literaturze są, a nie takie tam, rynka w majtkach :D Jesteś młodziutka, zmienisz nastawienie z czasem p
Dziękuję pieknie, ze podążalas, pomimo, że romans to nie Twój klimat :)
Ritha ale po co mam sobie psuć humor na depresyjny przez jakiego$ Edwarda Lee.
Chyba że tam później wszyscy padają trupem, to by było jakie$ wynagrodzenie.
Ja, widzisz, Ritha, mam dość dziwacznie skonstruowaną osobowość i często nie podoba mi się to, co lubi większość.
No cóż, trudno. C'est la vie.
Ale rozumiem, że dla czytelników te sceny to byłoby ciekawe urozmaicenie. W końcu romans.
Ritha awersja jest spowodowana nadmiarem, przeciążeniem. Mam wrażenie, że wszędzie to widzę, więc już po prostu mam odruch wymiotny.
To tyle. Ani Twoja, ale może jakaś tam moja wina. Nie wiem.
Nie no pewno, ja nie lubie scen porodow w serialach/filmach/reklamach (w literaturze na szczeście tego niewiele), są dla mnie emocjonalno-estetycznie nie do przyjęcia w żaden sposób, i tez mam wrazenie, ze tego wszedzie pełno, wiec rozumiem, ze Ty mozesz miec tak ze scenami seksów wszelakich.
No ale nie walnać takiej sceny w romansie, to jak brak trupa w kryminale, no nie da się :)
Ritha dzięki :D
Ja nie mam nic do scen porodów, może i są nieestetyczne, ale w jakiś sposób do przyjęcia.
Sama na przykład kiedyś chciałabym być matką, więc patrzę na to trochę inaczej.
Choć akurat w tej kwestii jedno się z drugim wiąże, za grosz logiki xD
Nie, tonie ma nic do rzeczy z tym, czy chce czy nie chce być matką. Bo bycie matką może być spoczi, jak sie już ten paskudny noworodkowy okres przetrwa. Dla mnie to wszystko jest po prostu obrzydliwe, karmienie piersią, takie sceny, tak mam, tak miałam od zawsze, zawsze, zawsze. I nie potrzebuje tego ogladac w filmie w żadnym celu. To zbyt intymne. Głupie porównanie, ale tez fizjologicznzne - robienia kupy się w filmach nie pokazuje, więc...
;D
Wiesz należę do kobiet, ktore nigdy nie karmiłyby w miejscu publiznym i nie, nie zmieni mi się to pod wpływem hormonów ani niczego (typu "zobaczysz jak to jest to zmienisz zdanie", nie, znam siebie lepiej niz inni), za to o seksie moge otwarcie rozmawiać i nie mam z tym problemu, jak niektóre kobitki robiące wielkie tabu, a wywalajace cyca do karmienia w autobusie, którym jadą ludzie nie majacy ochoty ich ogladać (inne baby, bo faceci to pewnei chetnei). Wszystko kwestia charakteru i to się ofkors przenosi na odbieranie roznych tworow (typu opko, czy film).
Ritha no faktycznie to jest paradoks, dla mnie w sumie karmienie piersią tez jest dosc intymne, i jakoś dziwnie by było rzeczywiścue publicznie to robić.
Tylko wiesz, jedno chciejstwo matki, a drugie potrzeby dzuecka xD
Nie, nei wywaliłabym cyca, nic mu się nie stanie jak 10 minut poczeka, a ja sobei znajde zakątek, bez przesady. Wiesz są matki i madki. Przesada i trzymanie dzieci pod kloszem wcale nei oznacza, ze jest się dobrą matką. ja uważam, ze dzieciaki jak zedrą łokcie na zwirze, to sie predzej życia naucza, niż te chuchane, co to jako noworodki dostawały jeść co do sekundy, bo im się niewiadomo co stanie. Paranoje babskie.
Boże, wracam do pisania facetami, to jest o wiele lepsze :D
AAAAAA!
Najwazniejsze! Imie Ewa nie było przypakowe ;) Jej moralne dylematy, wiedziałam od początku, ze to bedzie postać dwojako pod wzgledem zachowania oceniana, przez kobiety zwłaszca. Imię zainspirowane Idą ;D
Iwona-studentka pierwszego roku zainspirowana Tobą.
Masz spory wkład inspiracyjny w to opko ;)
Gdzies tam mialam misję, bo pokazać, ze człowiek się może gubić i odnajdywać i nie ma co skreślać ludzi. O takem to widziała. A Ewa ( z miasta) i jej pozytywniejsza siostra I.....wona, do tego miasta przyjeżdzajaca.
Tak, jestes inspirująca, bo jestes jakaś, masz swoje zasady, gust wyrobiony w pewnych kierunkach dość mocno, i jak moge mieć inny, ale to nie znaczy, ze nie szanuję Twego. :) Lubie jak ludzie trzymaja sie wlasnych zasad, a roznorodność jest na plus.
Ritha i to jest prawidłowe podejście.
Też tak mam, że się z kimś nie zgadzam, mimo że go próbuję przekonac do swoich racji, to gdzieś tam cały czas mam szacunek do rozmówcy. Zazwyczaj xD
Ewa, no cóż, nie powiem, że jej nie współczułam lekko, ale i tak uważam że była głupia. I rozumiem to rozdarcie, ale nie rozumiem ślepego słuchania przyjaciołki.
To pokazuje, jaka jest zależna od innych. I słaba.
Jakoś nie umiem tego zaakceptować w ludziach.
"Też tak mam, że się z kimś nie zgadzam, mimo że go próbuję przekonac do swoich racji, to gdzieś tam cały czas mam szacunek do rozmówcy" - dokaldnie, choć wiem, ze mam zahazajacy o agresywny sposób rozmowy, gdy bronie swoich racji. Ale to tylko tak wygląda ;)
"Ewa, no cóż, nie powiem, że jej nie współczułam lekko, ale i tak uważam że była głupia. I rozumiem to rozdarcie, ale nie rozumiem ślepego słuchania przyjaciołki" - ofkors. Ale takich bab są miliony. A w pewnych sytuacjach kazda z nas może zgłupieć. Ale fakt, za duża ingerencja Teresy, stanowczo zbyt duza, z premedytacja pisane w ten sposob :D
Lecę póki co, dziekuję za miłe gaworzonko :)
Dobra. Po pierwsze cudo- tempo akcja dialogi intryga, kłótnie, romans (czekałam jeszcze na coś;), brak opisów i w tym przypadku bardzo dobrze. Można ? Można! Szybkie te zakończenie. Ale tempo w jakim to napisałaś i jak - wow. Nic dodać nic ująć.
Czyta się na jednym wdechu, czekając kolejnych części. Podobało mi się. Bardzo akurat.
Bartek robi wrażenie.
Mógłby ktoś nakręcić komedię romantyczną twojego scenariusza.
Główna bohaterka - Roma Gąsiorowska z młodego pokolenia nie znam ludzi, więc nie wiem.
Bartek? Kurczę, najchętniej Dorociński, i znowu z młodego pokolenia nie mam pojęcia.
Aczkolwiek Dorociński nie pasuje do tej gadki.
Fajnie Aisak, jak git to się cieszę, zaskoczonam, myślalam, że odpuścilaś w przedbiegach.
Roma jak najbardziej, Dorocinski za bardzo wycofany romantyk jak na Bartka. Ja tez się w aktorach obecnych nie orientuję zbytnio ;)
Pozdrawiam :)
Spodobała mi się 1część, jak mogłam odpuścić?
Nie lubię ckliwych historyjek, chyba że są podane we właściwy sposób.
Z jajkiem. Fantazją. Świetnym dialogiem. Boską narracją.
Bez zbędnych pierdół.
Wygląd? Kogo to obchodzi?
Hahaha :D No pięknie. Cieszy mnie to. Bartek mi zrobil robotę swoja skromną osobą.
Też nie lubię ckliwych historyjek, Jezuuu, nie cierpię. Tu tez miejscami było ckliwo, ale mysle, w granicach rozsądku :D
Dzięki raz jeszcze, Aisak, miło :)
A mi się podoba i będę teraz się cofał (zresztą do tyłu). Fakt, że zakończenie słodkie, w żaden sposób nie zraził mnie. Zresztą "A później wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Kuniec", pokazuje dystans Autorki do tekstu. Coś jak dystans reżysera w filmie "Pretty woman", który zresztą bardzo lubię. Poza tym co tu się czepiać, że jest tak, czy tak? Do warsztatu literackiego nie można się przyczepić, a mieć pretensje, że akcja w ten a nie w inny sposób się rozwinęła (zakończyła), to sorry. Niech se napisze inaczej jak chce. Co lubię w tym tekście? To, że odpoczywam.
Dzień dobry, Nachsz. Milo mi bardzo, ze odpoczywasz czytajac to. Tak, to wlasnke takie typowo pod relaks.
Co do fabuly - ja zwykle pisze w zgodzi ze swoja wizją, a nie opinie publiczna, wiec... Ale ciesza mnie rozne opinie, bo to zbaczy, ze historia wciagnela.
Koncowka to dystans do calosci, taa, doklaadnie, wylapales :)
Dziekuje pieknie :)
Zajrzałam tu wcześniej, uśmiechnęłam się, ale nie miałam śmiałości komentować, ale jednak... :) Bardzo dobrze się czytało, a przede wszystkim - masz świetne dialogi! Pisać takie dialogi to rzadki talent :)
Wszyscy już coś mądrego ( mniej czy więcej) napisali, więc ja czuję się zwolniona.
Powtórzę tylko za moim synem, kiedy przeczyta coś fajnego: KU...WA JAKIE TO DOBRE : )
Przeczytałam romans :o Ale był przyjemny i relaksujący, a właśnie tego dzisiaj potrzebowałam.
Dobrze, że nie rozwlekłaś historii, bałam się że będzie pingpong pomiędzy panami, a tu zgrabnie i płynnie. Widać, że od początku wiedziałaś, czego chcesz od postaci.
Boję się drugiej części, ale ufam, że nie będzie źle ;)
Heh, dodatkowo zdradzę info, że ten romams napisalam i opublikowalam w rowny tydzień, po dwie części dziennie :3
Ale supcio, że się skusiłaś *.* Cieszę się bardzo, dziekuję pieknie :)
Komentarze (74)
Leżę u nie wstaję. Ktoś tak mówi, serio? xD
Zatem ... kuniec??
Tera to dopiero powinno się zacząć ..!! :))
Fajny tekścik na rozpoczęcie dnia :)))
Pozdrowionka :))
PS. Pomyśl o kontynuacji............
Hm... :D
Dzieki wielkie, pozdrówka :))
Wiem, ze mozna bylo rozwinac itp. Ale szczerze - juz bylam zneczona tym tempem, a chcialam, zeby to byla jako taka zamknieta historia z happy endem.
Dzieki Nuncjo za calosc :)
Nun, mam nawet pomysl jak moglabym uruchomic Piotra ponownie... ;) I pare innych pomyslow, ale nie wiem czy mam na to sile.
Dzięki :)
Reakcja Teresy też świetna! Z tymi pełnymi zdaniami :D No cud, miód. No i jej mąż wraca, mega fajnie.
Myślę, że takie zakończenia są fajne. Pigułkowe. Człowiek po przedostatnim myśli, że tu jeszcze jakieś dramy będą i inne takie, no i ta-dam, zrobiłam Wam kuku i zrobię inaczej :D
Jestem jak najbardziej na tak!
Za jakiś czas zrób sobie znowu taki czelendż! Planuję wziąć z Ciebie przykład i pocisnąć własną historię do przodu, codziennie dodając kolejny rozdział (może to zmobilizuje mnie do systematyczności).
Bardzo dziękuję za tę historię :*
Na poprawę humoru - jak znalazł! :)
Dzięki Elo za całą podróż i wszystkie refleksje :)
Jakoś całość świetne. Lekkie, przyjemne, nie było naciąganych faktów i wydarzeń. Język tak, jak w życiu. Trochę paplaniny kobiecej :D Trochę można się dowiedzieć o babkach z tego opka, że jednak niezdecydowane czasami jesteśmy, coś byśmy chciały i z kimś, ale przecież nie, nie, ja się pierwsza nie odezwę, niech sobie nie myśli. Tak to widzę :D Piątka za styl :)
" Gdyby tak jeszcze z pięć kłótni, dwie intrygi," - tak jak pisałam Elo wyżej, to powtarzajacy się schemat, tylko w różnych konfiguracjach i wtedy koniecznosć rozwijanai dodatkowych wątków, nie miaąłm na to czasu.
"nie było naciąganych faktów i wydarzeń" - o, to bardzo fajnie, ze tak uważasz, bo zastanawiaalm się pisząc, czy wszystko jest aby prawdopodobne, jesli tak, to git
Jezyk tak, jak w zyciu - dokładnie. Językowo to nie była zadna robota.papalanina kobieca jest mi bliska ;D
Dziękuję pieknie, Joluś :)
Tam wcześniej pod 12 komentarz dosć lakoniczny, ale pędziłem się dowiedzieć. Nooo, happy-end - taaa. Ja i happy end. Akceptuje, akceptuję. Zero śmierci i przeczytałem do końca. Ciekawe.
Ciekawe też, gdybyś po słowie "kuniec" dopisała.
"Przynajmniej przez trzy dni. Pózniej wypadek zabrał wszyskich." - czy cuś w ten deseń.
Nieee, tyle gówna na świecie, że ten jeden, jedyny raz, dobrze, że jest dobrze. Chuj tam. Taki zastrzyk mardolady z bajki akcptuję. Niech se żyjo, niech sie parzo, niechaj nawet una podwyżkę dostanie.
SPoko. Mogę z tym żyć, ale to wyjątek od reguły.
Dobra seria.
Ten cały, spływający na Ciebie, splendor, masa ludzi, żywiołowość, moze Cię za jakiś czas skusić, do napisania kontynuacji.
Otóz - nie rób tego. Nie bierz podatku od własnej jakości.
Mozesz wszystko.
Się kłaniam.
(tera musze otruć wujka i przejąć jego garaż pod warsztat ;)
Can xD
Happy end, tak, chciałam, żeby to było lekkie, milosne, zabawne i takie frontem do klienta, frontem. Zakończenie od poczatku planowalam w różowych kolorach :)
"Mozesz wszystko" - ź :)
Wiesz, miałam takie uczucie piszac to, jak dawno dawno temu pracując w spozywczaku i wykładając masła na półkę. Że prosta robota, ale kurde marzyło mi się biuro, coś wymagające myślenia i przede wszystkim taka bym mogła się wykazać. W zasadzie cokolwiek, byle nie bezmyslne wykładanie masła, krojenie kiełbasy zrzedliwym babom i sprzedawanie ćwiartek wódki zapitym mordom.
Tu miałam to samo. W połowie myślałam, Boże, chce wrocić do Arlekina... Chcę pisać coś na jakimś poziomie, a nie badziew, jakich pełno.
Niemniej jednak, zarówno praca w tym sklepie, jak i to mi coś dały. Tamta praca wyrobila we mnei odruch obserwatora, co dziś przekłada sie na dialogi i tworzenie postaci. A tym opkiem udowodniłam sama sobie, ze umim pisać babą, że umim w erotiko, ze wciąż umim zabawnie i, co najważniejsze, że potrafie sie zmusić do pisani i pisac dużo i często.
Niemniej jednak, wiem co robić powinnam i jaką scieżką dreptać.
Ale skoro jak wspomniałes moge wszystko xd i skoro potrafiłam pisać dwie części dziennie to jedną na tydzień, np. w stały dzień tygodnia (terminy mnie motywują kurewsko) takiego czegoś lekkiego byłoby dla mnie mniej meczące i absorbujące niż zrobić zakupy i ugotować obiad. Chodziło mi też po glowie powtórzyć czelendż za jakiś czas. Nie wiem, mam duzo pomyslów i tu bynajmniej nie chodzi o splendor, tylko pokonywanie własnych jakichś tam ograniczeń w głowie.
Na Trupe też bym chciała ustwaić sobie termin, dzień tygodnia, cos co by mnie motywowalo i zmuszało nawet jak nie mam flow.
Generalnie wszystko rozbija się o to, że co z tego jak sie umi, skoro się nie chce, i jak temu zaradzić.
Poki co myśle wrócić do czytania, bo mi zasób słów opada z wrażenia :D
Dziękuję pięknie, Can. Za trzezwy oglad i zmuszanie do róznych reflekszyn przede wszystkim.
A jak najbardziej wuja truj, mam olej do wymiany lada moment xD
w zwycięskim.
No ja też jestem nie tyle rozczarowana, co średnio zadowolona.
Nie było fajerwerków :/.
I fajnie, że oszczędziła$ sceny erotycznej. Szanuję i doceniam. Pięć.
I merci za dobrą zabawę.
Ja własnei uważam, ze jakby jeszcze ze dwie sceny erotiko-elektryzujące dodal, to by było lepsze, ostrzejsze, pikantniejsze.
Sukkuba Edwarda Lee przeczytaj, bo bedziesz widzić, co to seksy we literaturze są, a nie takie tam, rynka w majtkach :D Jesteś młodziutka, zmienisz nastawienie z czasem p
Dziękuję pieknie, ze podążalas, pomimo, że romans to nie Twój klimat :)
Chyba że tam później wszyscy padają trupem, to by było jakie$ wynagrodzenie.
Ja, widzisz, Ritha, mam dość dziwacznie skonstruowaną osobowość i często nie podoba mi się to, co lubi większość.
No cóż, trudno. C'est la vie.
Ale rozumiem, że dla czytelników te sceny to byłoby ciekawe urozmaicenie. W końcu romans.
To tyle. Ani Twoja, ale może jakaś tam moja wina. Nie wiem.
No ale nie walnać takiej sceny w romansie, to jak brak trupa w kryminale, no nie da się :)
Nie no, porownałam z moimi awersjami i zaczaiłam.
Ja nie mam nic do scen porodów, może i są nieestetyczne, ale w jakiś sposób do przyjęcia.
Sama na przykład kiedyś chciałabym być matką, więc patrzę na to trochę inaczej.
Choć akurat w tej kwestii jedno się z drugim wiąże, za grosz logiki xD
;D
Czyli si€ rozumiemy w pewnym punkcie.
Tylko wiesz, jedno chciejstwo matki, a drugie potrzeby dzuecka xD
Boże, wracam do pisania facetami, to jest o wiele lepsze :D
Najwazniejsze! Imie Ewa nie było przypakowe ;) Jej moralne dylematy, wiedziałam od początku, ze to bedzie postać dwojako pod wzgledem zachowania oceniana, przez kobiety zwłaszca. Imię zainspirowane Idą ;D
Iwona-studentka pierwszego roku zainspirowana Tobą.
Masz spory wkład inspiracyjny w to opko ;)
Rumienię się, dobrze, że mam beret ;)
Tak, jestes inspirująca, bo jestes jakaś, masz swoje zasady, gust wyrobiony w pewnych kierunkach dość mocno, i jak moge mieć inny, ale to nie znaczy, ze nie szanuję Twego. :) Lubie jak ludzie trzymaja sie wlasnych zasad, a roznorodność jest na plus.
Też tak mam, że się z kimś nie zgadzam, mimo że go próbuję przekonac do swoich racji, to gdzieś tam cały czas mam szacunek do rozmówcy. Zazwyczaj xD
Ewa, no cóż, nie powiem, że jej nie współczułam lekko, ale i tak uważam że była głupia. I rozumiem to rozdarcie, ale nie rozumiem ślepego słuchania przyjaciołki.
To pokazuje, jaka jest zależna od innych. I słaba.
Jakoś nie umiem tego zaakceptować w ludziach.
"Ewa, no cóż, nie powiem, że jej nie współczułam lekko, ale i tak uważam że była głupia. I rozumiem to rozdarcie, ale nie rozumiem ślepego słuchania przyjaciołki" - ofkors. Ale takich bab są miliony. A w pewnych sytuacjach kazda z nas może zgłupieć. Ale fakt, za duża ingerencja Teresy, stanowczo zbyt duza, z premedytacja pisane w ten sposob :D
Lecę póki co, dziekuję za miłe gaworzonko :)
miało być z zapartym tchem
Pozdrawiam
Dziękuję Ci bardzo :))
Bartek robi wrażenie.
Mógłby ktoś nakręcić komedię romantyczną twojego scenariusza.
Główna bohaterka - Roma Gąsiorowska z młodego pokolenia nie znam ludzi, więc nie wiem.
Bartek? Kurczę, najchętniej Dorociński, i znowu z młodego pokolenia nie mam pojęcia.
Aczkolwiek Dorociński nie pasuje do tej gadki.
Roma jak najbardziej, Dorocinski za bardzo wycofany romantyk jak na Bartka. Ja tez się w aktorach obecnych nie orientuję zbytnio ;)
Pozdrawiam :)
Nie lubię ckliwych historyjek, chyba że są podane we właściwy sposób.
Z jajkiem. Fantazją. Świetnym dialogiem. Boską narracją.
Bez zbędnych pierdół.
Wygląd? Kogo to obchodzi?
Jest super. A teraz chcę film xD
Ps. Kocham Bartka xDDD
Też nie lubię ckliwych historyjek, Jezuuu, nie cierpię. Tu tez miejscami było ckliwo, ale mysle, w granicach rozsądku :D
Dzięki raz jeszcze, Aisak, miło :)
Co do fabuly - ja zwykle pisze w zgodzi ze swoja wizją, a nie opinie publiczna, wiec... Ale ciesza mnie rozne opinie, bo to zbaczy, ze historia wciagnela.
Koncowka to dystans do calosci, taa, doklaadnie, wylapales :)
Dziekuje pieknie :)
dziękuję pięknie, dialogi lubię bardzo :)
Pozdrawiam.... jesiennie ;)
Powtórzę tylko za moim synem, kiedy przeczyta coś fajnego: KU...WA JAKIE TO DOBRE : )
Dziękuję! Kłaniam się, Andżi :)
Dobrze, że nie rozwlekłaś historii, bałam się że będzie pingpong pomiędzy panami, a tu zgrabnie i płynnie. Widać, że od początku wiedziałaś, czego chcesz od postaci.
Boję się drugiej części, ale ufam, że nie będzie źle ;)
Ale supcio, że się skusiłaś *.* Cieszę się bardzo, dziekuję pieknie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania