"Idiota"

Jest to pierwszy rozdział krótkiego opowiadania; w temacie pisania jestem mocno zielony, sprawia mi to po prostu przyjemność; w kontekście poniższego fragmentu liczę na uzasadnioną krytykę, by w przyszłości moje prace były zwyczajnie lepsze. Miłego czytania :)

 

I

 

Pojawia się, równie niespodziewanie jak niepozornie. Jest mi obojętna. Jej żmudne początki raczej mnie męczą niż wzbudzają poczucie przyjemności lub jakiegokolwiek zanurzenia się w nierzeczywistość. Nie kończy się, choć nalegam. Powtarzając się, zaczyna być mniej natrętna- to nieodpowiedni opis; raczej zaczyna być częścią mnie, czy tego chcę czy nie. Kocham ją. Gdy wbrew mnie urywa się jej istnienie, wstydliwie żałuję, rozpaczam, bo już jej nie ma; pojawiając się boleśnie, boleśnie również znika. Nienawidzę jej. Nienawidzę tej piosenki. Melodią jest Ona, która odeszła, ucichła i nie ma szansy na powrót. Za co mam ją winić? Samo istnienie nie jest niczym złym, a odejście, naturalną koleją rzeczy. I tak jej nienawidzę; czy to już egoizm, czy po prostu uczucie?

Każdy początek dnia jest tak samo dotkliwy jak tamten moment- początek końca. Odeszła, jakby każdy przejaw zmian był ironią w moim życiu. Czy tego właśnie chciałeś? Bo właśnie mi to udowodniłeś, zostaw mnie w spokoju. Trudna prawda ogarnęła moją codzienność, zmieniając ją całkowicie w swojego rodzaju pokutę. To było zaledwie kilka tygodni temu. Chyba już każdy zdążył pogodzić się z tą myślą, w przeciwieństwie do mnie. Śmierć zagarnęła wszystko dla siebie, i kto tu jest egoistą?

Większość czynności mi się z nią kojarzy- zaraziła je. Zwykłe, pieprzone pójście do sklepu jest dla mnie bardziej stresujące niż rozmowa o pracę. Mniej poetyckie bułki z tegoż sklepu stanowią pamiątkę po niej, co sprawia, że mam ochotę wyśmiać samego siebie za bycie takim sentymentalnym głupcem. Zaślepiająca logiczne myślenie strata, stała się kolejną porażką wśród jednego sukcesu. Dziś on nie ma już niestety znaczenia; a może ma. Czy sukcesem można nazwać coś, co już dawno nie istnieje? Być może.

-Dobra, weź się w końcu w garść- rzekł udający twardziela głos sumienia

-Jak? Nie widzisz że potrzebuję ochłonąć?- odpowiedziałem "tylko ja"

-Wyobraź sobie, że twoja strata to nic, w porównaniu z innymi krzywdami na tym świecie- karciłem się tanimi sposobami leczenia depresji rodem z jakiegoś poradnika dla opornych

-Dobrze, już mi lepiej- odparłszy sarkastycznie, ciągnąłem tę bezsensowną rozmowę

- No widzisz, więc czas się ruszyć, popatrz na siebie- zasugerował dumnie

-Idiota- pomyślałem

Ale miał rację, podchodząc powoli, bez energii do lustra zauważyłem wrak człowieka. Nie wierząc we własną upadłość, przetarłem oczy. To było to samo uczucie podczas pobudki po zakrapianym wieczorze, gdy niewyraźna wizja swojej głupoty okazywała się prawdą. Niezadbany wygląd, pomimo swojej okropnej okazałości, zdawał się nie robić mi większej różnicy. Gotów byłem podupadać jeszcze bardziej, pomimo protestów mego sumienia. Liczne abdykacje i ponowne koronacje mojego ego oddziaływały niestabilnie na moje ogólne podejście do rzeczywistości. Wahadło nastawień potrafiło upodobnić mnie w jednej chwili do samobójcy, gdy przed chwilą sprawiałem wrażenie ułożonego i stabilnego emocjonalnie człowieka.

Ogólna beznadziejność skutkowała zastanowieniem się nad swoimi ostatnimi aktywnościami. Czy ja gdziekolwiek wychodziłem ostatnio; miałem pracę? Sterta papierów na stole, komicznie nazwana "dokumenty" sugerowała, że tak. Choć sądząc po licznych wiadomościach, wściekle oznajmujących stratę posady, mogę zgadywać, że już jej nie mam. To zabawne jak szybko zmieniają się priorytety względem czynników zewnętrznych. Jeszcze wczoraj ułożony człowiek, mający w planach ustabilizowanie życia towarzyskiego ( swoją drogą będącego w raczej opłakanym stanie) oraz kariery, która dzięki pracy mogła stać się czymś prosperującym. Dziś, to zaledwie cień dawnej chwały, jeśli można to tak górnolotnie nazwać.

Nagle w jednej chwili rozległ się po całym mieszkaniu dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie wiedzieć czemu, pomimo że nie miałem pojęcia kto dzwoni, już miałem tego kogoś serdecznie dość. Niemniej jednak wypadało chociaż zobaczyć kto się do mnie dobija o tak nieludzkiej porze dnia- Kasia, moja siostra. Odebrałem pomimo niechęci do rozmowy.

-Hej, jak się czujesz?- zapytała nie chcąc usłyszeć odmowy w tym policyjnym zeznaniu

-Dobrze- skłamałem, pragnąc zakończyć dialog jak najszybciej

-Całe szczęście, wiesz jak się z mamą o ciebie martwimy po tym wydarzeniu? Dzwoniono do nas z twojego biura, co się dzieje?- pytała głupio niczym dziecko chcące znać odpowiedź na każde nurtujące je pytanie

-Nic, już w porządku. Mogę wiedzieć czemu dzwonisz tak późno?- zmieniłem temat niezdarnie

-Bardzo śmieszne, po prostu chciałam wiedzieć czy żyjesz. Odwiedź nas jak będziesz w pobliżu, dobrze?- pomimo udawania niewzruszonej, czuć było jej wrodzoną troskę

-Jasne- westchnąłem jednocześnie zastanawiając się nad jej wcześniejszą odpowiedzią, czyżbym stracił już rachubę czasu?

-Jasne, ehh no dobrze, trzymaj się- zakończyła rozmowę uświadamiając sobie, że i tak do niczego nie prowadziła

Miałem jej dość, to prawda, ale jakaś jeszcze czuła część mnie musiała przyznać, że kocham swoją siostrę. Jest dobrą osobą, bardzo troskliwą; nie potrafiłem tego samego powiedzieć o sobie. Nienawidziłem siebie; szlag, co za bezduszny dureń ze mnie. Jak można tak obojętnie odnieść się do osoby, która ewidentnie chce dla ciebie dobrze. Z drugiej strony tłumaczyłem głupio swoje postępowanie niczym adwokat diabła, robiąc straszliwą rzecz pomimo protestów sumienia.

Czułem, że świeże powietrze dobrze mi zrobi; a może to tylko usypiająca czujność opinia publiczna. To bez znaczenia, omamiony czy też nie, chciałem stąd wyjść. Desperacko chodziłem po całym mieszkaniu, od sypialni do łazienki, chcąc doprowadzić siebie do względnego porządku. Zabrałem się do działania będąc na skraju zniechęcenia, zastanawiając się co kilka sekund nad sensem moich poczynań. Zbędna analiza wszystkich czynności zdawała się być przekleństwem, czyniąc mnie bardziej przewrażliwionym na każdy bodziec. Błogosławieństwo, które okazywało się być przyczyną mojej niestabilności. Widząc więcej i czując więcej, nie stawało się nagle bogiem, lecz paradoksalnie szalonym wyrzutkiem, niezrozumianym przez resztę. Kolejny powód do bycia egoistą, tak trzymaj.

Szykując się już do wyjścia, usłyszałem ponowne dzwonienie telefonu. Czyżby to kolejny plan mojej wyobraźni, chcącej zatrzymać mnie na siłę w tym więzieniu straconych nadziei? Nie zastanawiając się dłużej nad tym, podszedłem podirytowanym krokiem do brzęczącego pudełka niemal wykrzykując:

-Halo?!

-Cześć kochanie, paru znajomych i ja, idziemy do Klubu "Zenit", 23:00, adres masz na ich stronie, nałożę twoją ulubioną sukienkę, będę czekała...-rozległ się jej słodki głos niczym nieistniejące już echo przeszłości

-Czy to...- niedowierzałem zaciekle jednocześnie nie mogąc zbudować prostego zdania

-*bip bip bip*- wyśmiewał mnie sygnał zakończenia rozmowy niczym podły żart.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Elorence 26.07.2018
    Hmm... Zapis leży.
    Spację dajemy:
    - w środku tekstu przed i po myślniku,
    - w dialogach po myślniku.

    Kolejna sprawa. Ciągle pisałeś "moje", "jej", "siebie", "mnie" itd. Spróbuj zaznaczyć na kolorowo te wszystkie rzeczy i zobacz, jaki masz przesyt w tekście, co nie wpływa pozytywnie na jego wartość.

    Jeszcze parę innych błędów się znajdzie, ale jest już dość późno.

    Zamysł jest, technicznie nawet dobrze. Jestem ciekawa, jaki będzie ciąg dalszy, więc na pewno zajrzę.
    Dałabym 4, ale to początek, więc będzie 5 (za treść) na rozwinięcie skrzydeł :)
    Pozdrawiam!
  • Canulas 26.07.2018
    1.) - Na początku za dużo słowa "się"

    2.) - "Liczne abdykacje i ponowne koronacje mojego ego oddziaływały niestabilnie na moje ogólne podejście do rzeczywistości. Wahadło nastawień potrafiło upodobnić mnie w jednej chwili do samobójcy," - zbyt dużo dookreślenia. (słowo: mnie)

    3.) - "-Bardzo śmieszne, po prostu chciałam wiedzieć czy żyjesz. Odwiedź nas jak będziesz w pobliżu, dobrze?- pomimo udawania niewzruszonej, czuć było jej wrodzoną troskę" - jeśli chodzi o słowa podialogowe, to tylko takie odnoszące się do samej wypowiedzi, dookreślające ją, zapisujemy małą literą. Czyli takie jak: szepnął, rzekł, zapytał, wspomniał, krzyknął, zawyrokowa), itp." Pomimo " - z wielkiej.

    4.) - dawaj spacje do myślniku dialogowym

    5.) - nie każda wypowiedź musi być tak skrupulatnie dookreślenia "narracyjnym dopiskiem". Czasem, dla kontrastu, może pozostać sama.

    6.) - zbyt gesty tekst pod kątem przemyśleń, które na dodatek same w sobie są również zbyt dokładne.

    7.) - jeszcze raz się przyjrzyj dookreśleniom, bo słowo "mnie" masakruje system.

    8.) - na poziomie pojedynczych zdań, ładne w zapisie.

    9.) - gramatyka całkiem, całkiem.

    10.) - interpunkcja chyba też. Nie wiem. Słabo się znam.

    11.) - ogólnie, bo z komentarza może to nie być widoczne/odczuwalne, widziałem sporo gorszych tekstów, więc nie jest źle. <dla mnie takie 4>

    12.) - Pozdroxix

    13.) - Ciao.
  • TseCylia 26.07.2018
    Treść wciąga. A zapis - już napisali poprzednicy. Zajrzę do kolejnej części, bo ta zainteresowała.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania