I'm not sick! - Rozdział 1 Wprowadzenie

Pewnego wieczora na ulicach angielskiego miasta Basingstoke rozegrała się walka o życie młodego chłopaka. Haunter Brown, siedemnastoletni uczeń liceum wpadł pod koła jadącej ciężarówki. W momencie przyjazdu karetki poszkodowany zdawał się być przytomny, jednakże jego stan pogorszył się w jednej sekundzie. Wszyscy świadkowie z tamtego zdarzenia byli zadziwieni faktem, iż nastolatek nie został zmiażdżony przez pojazd, ważący ponad dziesięć ton. Było to poruszające zjawisko. Dziennikarze oraz specjaliści doszukiwali się szczegółów przebiegu tego wypadku, jednakże do dziś nikt nie wie, jakim cudem licealista przeżył.

Haunter pochodzi z bardzo zaradnej rodziny, jemu jak i jego siostrze nigdy niczego nie brakowało. Wszelkie wygody dostarczali im ambitni rodzice, matka rodzeństwa jest lekarką oraz znaną pisarką książek o medycynie, natomiast ojciec pracuje w dużej firmie. Codziennie przez ich ręce przelewały się spore sumy pieniędzy, jednak nie tylko w pracy, ale również w domu, gdzie rozpieszczali swoje dwie pociechy. Nastolatek ilekroć potrzebował jakiegoś sprzętu bądź miał ochotę nauczyć się nowych umiejętności dostawał to bez czekania. Gdy zaczął chodzić do szkoły wyższej rodzice oczekiwali od niego o wiele więcej, ale nie myśleli by zmniejszać mu dostęp do rodzinnych środków. Przez brak dyscypliny stał się egoistyczny oraz zachłanny, w szkole przyjaźnił się tylko z popularnymi uczniami, a gdy czegoś nie dostawał potrafił dopuścić się szykanowań czy dawania łapówek. Nie martwił się niczym, ilekroć dostawał złe oceny z jakiegoś przedmiotu łatwo przekonywał nauczycieli do ich poprawienia. Wszyscy szanowali Hauntera przez majątek jego rodziców, nie wstydził się mówić o tym głośno. Nie raz przechwalał się prezentami oraz listami od naiwnych dziewcząt, które podziwiały jego styl i dumę. Pomimo dużego zainteresowania chłopak wolał nie wiązać się z żadną dziewczyną, twierdził, iż nie są wartę jego inteligencji oraz niesamowitego bogactwa. Ilekroć, któraś zebrała się na odwagę by do niego podejść ten wyśmiewał ją na oczach wszystkich uczniów. Nie raz doprowadził do płaczu swoich faworytek, jednak pozostawał niewzruszony, a w swoim zachowaniu nie widział nic złego. Tego wieczora gdy kończył zajęcia poszedł na kolacje z córką znajomych jego rodziców. Robił to tylko ze względu na ich prośby. Bardzo im zależało, by nastolatek w końcu znalazł sobie dziewczynę oraz zaczął szukać poważnych studiów. Niestety spotkanie zakończyło się fiaskiem, licealista oschle potraktował dziewczynę zostawiając ją samą w restauracji. Specjalnie wyszedł wcześniej bez słowa chcąc odebrać swoją młodszą siostrę z lekcji pianina. Uznał, że jest to o wiele ciekawsze zajęcie niż rozmowa z podstawioną przez rodziców wybranką. Szedł chodnikiem dosyć powoli obserwując latarnię przy ulicach, do szkoły muzycznej nie miał zbyt daleko dlatego po pięciu minutach był już przed budynkiem. Stanął pod ogrodzeniem opierając się delikatnie plecami o jedną z krat po czym zaczął się rozglądać ze znudzeniem. Dopiero odgłos otwieranej furtki zwrócił jego uwagę. Na chodnik weszła czarnowłosa dziewczynka w kucyku związanego białą kokardką. Miała na sobie czerwoną spódniczkę, żółtą kurtkę przeciwdeszczową oraz urocze, równie czerwone co spódniczka, buciki błyszczące w świetle latarni. Na plecach natomiast nosiła różowy plecak w białe króliki. Kiedy spojrzała na brata uśmiechnęła się ciepło pytając o powrót do domu, Haunter od razu przytaknął cichym mruknięciem. Peggy, ponieważ tak miała na imię, chwyciła go za dłoń, a następnie obydwoje skierowali się w stronę domu. Dziewczynka po minucie ciszy zapytała czy spotkanie z dziewczyną coś zmieniło w jego życiu. Licealista na to pytanie skrzywił się, a następnie uśmiechnął twierdząc, że była nudna do tego stopnia, iż postanowił wyjść z restauracji przed czasem. Dziewczynka od razu uznała jego czyn za głupi. Mimo że byli rodzeństwem to różnili się pod wieloma względami. Peggy była bardzo miła oraz uczynna, nie wykorzystywała pieniędzy rodziców do swoich wygód, a w szkole kolegowała się praktycznie z każdym. Nie rozumiała dlaczego Haunter zachowywał się tak opryskliwie, miała jednak świadomość, iż jej starszy brat szybko nie zmieni swojego postępowania. Nie próbowała go przekonywać do natychmiastowego zmienienia zdania gdyż było to bezcelowe. Szli przez ulice miasteczka jeszcze przez dziesięć minut, po drodze chłopak zakupił siostrze coś słodkiego na wieczór. Gdy wrócili do mieszkania od razu zdjęli buty w holu, a następnie podeszli trochę bliżej do wieszaka by ściągnąć pierwszą warstwę ubrań. Pogoda w Basingstoke była bardzo zmienna o tej porze roku, dlatego zawsze ubierali się cieplej, a czasami nosili ze sobą parasole albo narzuty przeciwdeszczowe. Licealista wszedł do mieszkania jako pierwszy, już chciał iść schodami na piętro gdyby nie to, że rodzice poprosili go o rozmowę. Zapowiadało się poważnie, dlatego też dziewczynka czmychnęła do swojego pokoju nie chcąc wtrącać się w sprawy dorosłych. Chłopak spojrzał na matkę siedzącą w fotelu, była opatulona puchatym kocem, a w lewej dłoni trzymała cienki papieros. Ojciec natomiast siedział na kanapie tyłem do syna jak zwykle ubrany w elegancki garnitur, rzadko kiedy miał czas by go przebrać, ponieważ był pochłonięty pracą. W momencie kiedy Haunter zasiadł na drugi fotel, tak by mieć kontakt wzrokowy z każdym z rodziców, matka odezwała się z rozczarowaniem. Była wręcz oburzona jego zachowaniem, kilka minut temu dostała wiadomość od rodziców dziewczyny, z którą miał się spotkać, że zachował się podle zostawiając ją samą. Widocznie nie potrafili przewidzieć postępowania syna kiedy wysyłali go na spotkanie. Dodatkowo odezwał się ojciec chłopaka równie zdenerwowany. Niemalże krzycząc powiedział, że nie złożył podania na studia, o które prosił go już dwa tygodnie temu. Niestety nastolatek nie miał zamiaru być posłuszny rodzicom, wstał i oznajmił głośno oraz poważnie, iż ma zamiar zostać dziennikarzem, a rodziców to nie dotyczy ponieważ, niedługo będzie pełnoletni. Oczywiście dorośli nie godzili się z jego planami, przez ciągłe sprzeczanie się wybuchła awantura. W pewnym momencie Haunter miał dość, ubrał buty, wziął kurtkę po czym wyszedł trzaskając za sobą drzwiami. Nie miał pojęcia gdzie mógłby pójść, ale przeliczając pieniądze udało mu się uzbierać na taksówkę, którą pojechał by do przyjaciela. Kiedy jednak zadzwonił okazało się, że nie ma go w domu. Próbował coś wymyślić krążąc po mieście, była już późna godzina dlatego światła zostały wyłączone i nie musiał się martwić zbędnym rozglądaniem na jezdni, niestety to stwierdzenie doprowadziło do tragedii. W momencie gdy chłopak wszedł na asfalt zorientował się, że zaraz stanie się martwy, duża ciężarówka pędziła wprost na niego. Haunter zaczął żałować, że w ogóle wyszedł z domu, to były sekundy. Jego bezradne ciało obiło się od maski pojazdu, następnie z impetem padł kilka centymetrów od ciężarówki. Był w pół przytomny, nie ruszał się, słyszał krzyki ludzi, rozmowy oraz hałasy, które próbowały dobić się do jego uszu z oddali. Wodził wzrokiem po niebie myśląc, żeby wstać, jednakże jego ciało przylgnęło do ziemi, a dusza zdawała poddawać się, uciszając bicie serca chłopaka. Po chwili usłyszał syrenę karetki, widział światła migające z różnych stron, głosy nieznajomych stawały się głośniejsze, a barwy wraz z kształtami zaczęły się rozmazywać. Poczuł nagły przypływ ciepła, jakby krew próbowała uciec z jego ciała, zaczęło mu się robić zimniej w dłonie i nogi. To wszystko trwało bardzo długo, ale miał wrażenie, jakby czas przyspieszył. Nagle zapadła ciemność, a głucha cisza ukoiła jego ból.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania