I'm not sick! - Rozdział 2 Pakt

Haunter nie miał pojęcia co działo się z nim przez ten czas, nie czuł nic, wyglądało to tak jakby jego umysł oraz ciało zostały uśpione na dłuższą chwilę. Gdy zaczął odzyskiwać resztki świadomości doszły do niego obce bodźce. Chłód oraz dziwne dźwięki tajemniczej maszyny, mimo że niektóre odgłosy docierały do jego uszu, to zdawały się być tłumione przez ciszę. Na chwilę zdawało mu się ogłuchnąć, otworzył oczy i rozejrzał się z zdezorientowaniem. Był zamknięty w jasnym pomieszczeniu, leżał na łóżku z miętową pościelą, a zaraz obok stała maszyna, która pokazywała parametry życiowe, to od niej dobiegał niecodzienny dźwięk. Był podłączony do różnych kabli, których zastosowania nie potrafił zrozumieć, z początku poczuł się jak aktor w serialu o lekarzach, ale potem dotarła do niego powaga tej sytuacji. Zdawał się panować nad emocjami, wyglądało na to, że trafił do pobliskiego szpitala przez wypadek, który powoli mu się przypominał. Chłopak był zdumiony tym, że nie czuł bólu, a wszystkie rany, które uzyskał przy spotkaniu z ciężarówką, były dla niego jak zwykłe otarcia, mógł wręcz uznać, że czuł się z nimi komfortowo. Nagle zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. Było stanowczo za cicho, mimo że na początku słyszał parę dźwięków to teraz otaczała go martwa cisza, chłód natomiast nasilał się. Zerknął jeszcze raz w bok, kaloryfer zdawał się być odkręcony, jednakże nie dawał żadnych rezultatów. Zaczął powoli panikować, próbował wydać jakiś dźwięk poruszając szafką, która stała obok, ale wciąż niczego nie słyszał. Szafka pomimo drgnięcia w bok, nie wydała żadnego odgłosu tak jak normalnie powinna. Przestraszony usiadł prosto na łóżku, próbując odpiąć od siebie kable, lecz gdy już miał zdjąć maskę podająca tlen, doznał większego szoku niż sprzed chwili. Środek jasnej, beżowej ściany zaczął przeciekać czarną wydzieliną, nie miała żadnego zapachu, jednakże ciecz zaczęła płynąć co raz szybciej tworząc czarny krąg, z którego środka wyszła nieduża postać. Wyglądała na dziewczynę, młodą z śnieżno białą skórą, miała długie, równie białe włosy, szeroki uśmiech oraz czarne jak smoła oczy. Chłopak nie mógł dokładnie określić na co patrzyła, co sprawiło, że chwilowo zamarł w akcie strachu oraz stresu. Istota ruszyła delikatnie głową, następnie podniosła dłoń rozpraszając fałdy na swojej szarawej koszuli. Wtedy też odezwała się dziwnym głosem, ni to damskim, ni to męskim, Haunter zaczął mieć wątpliwości czym dokładnie była tajemnicza nieznajoma.

- Nędzna, krucha kreatura. Nazywająca się człowiekiem. Mam rację, że to ty? Nazywasz się Haunter Brown, ale co to za różnica, okruch zawsze pozostanie tylko okruchem.-uznała nie przestając się uśmiechać, wtedy też opuściła rękę podchodząc bliżej. Nastolatek wciąż się nie ruszał, próbował wytłumaczyć sobie tą sytuacje w jakiś logiczny sposób. Jednym pomysłem był sen, mimo to zdawał się być tak realistyczny i przerażający, że nie miał zamiaru w nim uczestniczyć ani chwili dłużej. Atmosfera była nieprzyjemna, licealista czuł jakby coś ciężkiego przygniatało go do pościeli, a zimno zmieniło się w uporczywy gorąc oraz duchotę. Gdy istota była przy jego łóżku, a dokładniej przy maszynie, znów się odezwała kierując głowę w stronę chłopaka.

- Nazywają mnie Fear, jestem po to by karać niewdzięczników. Wiesz, że jesteś teraz sądzony przez istotę wyżej położoną od ciebie? Tak skonstruowany jest ten świat. Źli zawsze będą ukarani, a ci co cierpią zostaną zbawieni.-wtedy też Haunter zdobył się na odwagę by zapytać głośno, czego od niego chce- Czego pragnę? Sądzę, że niczego konkretnego. Przybywam by cię zabić, gdyż nie widzę dla ciebie ratunku. Wystarczy, że odłączę tą maszynę, a ty przestaniesz oddychać i już na zawsze zostaniesz zapomnianym. Chociaż, jest pewna rzecz, którą mógłbym od ciebie wziąć w zamian za życie.

Postać zamyśliła się i zaczęła trącić delikatnie pazurem swoją dolną wargę, jakby zastanawiając się co zrobić. Haunter już całkowicie zdezorientowany, lecz wciąż przestraszony jak małe dziecko, postanowił błagać o litość. Wtedy Fear po krótkiej przerwie odezwała się widocznie zadowolona ze swojej decyzji, którą podjęła po usłyszeniu próśb.

- Mam mały pomysł. Daruję ci życie, pod warunkiem, że zawrzemy układ. Oddasz mi część swojego serca, zamieszkam w nim na określony czas, będziesz wypełniał dla mnie zadania, ale nie bój się, zapewniam cię, że nie będą trudne. Dzięki temu staniesz się dobrym człowiekiem, a ja będę czuł satysfakcję oraz spełnienie.-postać widocznie opracowała cały plan samodzielnie. Nie wyglądało jednak na to, by istocie bardzo zależało na losie chłopaka. Licealista jednak zgodził się bez zamyślenia, nawet nie próbował logicznie przeanalizować danej propozycji, jedynie o czym myślał, to o dalszym życiu. Dodatkowo, miał małą nadzieję iż mu się upiecze, a daną sytuacja okaże się zwykłą marą. Gdy postać się rozpłynęła, Haunter obudził się po raz drugi, tym razem nie był to sen. Otworzył oczy i powoli rozejrzał się czując narastający ból oraz uciążliwe dźwięki maszyny, wszystko przychodziło stopniowo. Dodatkowo zdołał zauważyć w pierwszych chwilach, że jedno z jego oczu jest owinięte bandażem co przeszkadzało mu w widzeniu. Nie mógł go otworzyć, a kiedy tylko próbował czuł jak silne ukłucia dokuczają mu pod zawinięciem. Dodatkowo jego nogi, ręce oraz brzuch posiadały liczne siniaki i zadrapania, sprawiające mu dyskomfort przy poruszaniu się. Po chwili gdy wszystko zdawało się wrócić do normy, usiadł powoli na łóżku. Zdjął maskę, a następnie odetchnął ze spokojem, uważał, że to wszystko działo się w jego głowie i nie warto się tym przejmować. W pierwszych minutach wybudzenia czuł się całkiem dobrze gdyby nie to, że znów zaczęły dziać się dziwne rzeczy. W szybie okna zauważył odbicia ludzi, którzy się mu przyglądają, problem był w tym, że w pokoju nikogo nie było. Gdy dziwne szepty zaczęły krążyć po jego umyśle od razu wybiegł mając dość przeraźliwych halucynacji. Nie zwracał nawet uwagi, że chodził boso w zwykłej, szpitalnej narzucie, która nie przykrywała jego ciała w całości. Gdy znalazł się na dużym korytarzu przypadkowo wpadł na doktora, który właśnie zmierzał do jego sali. Zdziwiony dobrym stanem chłopaka od razu zwrócił mu uwagę by wracał do środka. Mężczyzna odprowadził nastolatka do łóżka po czym delikatnie odwinął jego oko bacznie się mu przyglądając. Założył gumowe rękawiczki, a następnie delikatnie rozchylił jego powieki. Haunter z początku był mocno zdezorientowany ponieważ, bardzo spieszyło mu się do opuszczenia tego miejsca. Gdy zdołał rozejrzeć się badanym okiem po pokoju, zdołał zauważyć postacie, które były wcześniej w odbiciu. To było dla niego stanowczo za dużo. Powiedział doktorowi o swojej przypadłości, ale ten stanowczo stwierdził, że jego oko może być niezdolne do widzenia więc takowe fenomeny muszą być stanem przejściowym. Haunter nie potrafił tego zrozumieć, widział normalnie i bardzo dobrze, wręcz za dużo jak na normalnego człowieka, a takowe przewidzenia mogą być jedynie efektem urazu mózgu. Gdy znów chciał zerknąć na postacie te rozpłynęły się w powietrzu tak samo jak Fear w jego śnie. Chłopak nie umiał się uspokoić, najchętniej szybko wyszedł by ze szpitala i wrócił do domu, jednakże nie mógł, lekarz zakazał mu wychodzenia gdziekolwiek. Jeszcze czeka go wiele ważnych badań. Minął dobry tydzień, chłopak przez ten czas leżał w swoim łóżku zastanawiając się czemu nikt jeszcze go nie odwiedził. Zaczynał popadać w małą paranoję, uznał iż jego rodzice zezłościli się na niego do tego stopnia, że wyparli się go, a siostra nie chce go znać przez jego zachowanie. Było mu przykro, będąc samemu w pokoju czuł się co raz gorzej, nie mogąc z nikim porozmawiać tylko z pielęgniarkami i lekarzem. Dodatkowo męczyły go okropne koszmary. Pewnej nocy przyśniła mu się wizja piekła, a przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Stał na środku niczego, niebo miało odcienie pomarańczy, słońce było czerwone, a z oddali słyszał niepokojące pomruki umierającej gwiazdy. Czuł pod stopami gorący piasek i popiół, a sucha trawa raniła jego nogi z każdym krokiem. Doznawał zatapiania się w podłożu, po którym próbował iść. Był to bardzo mozolny proces, z czasem niekończącej się robinsonady czuł co raz większe zmęczenie. Postanowił na chwilę stanąć w miejscu by odpocząć, nagle do jego głowy uderzyła fala gorąca, a krew soczystym strumieniem spłynęła z jego nosa na ziemię. Spojrzał na swoje chude i blade dłonie, po których zaczęły rysować się liczne blizny. Mniejsze lub większe objęły jego całe ciało włącznie z twarzą. Nie panikował, stał i obserwował jak ślady zaczęły się rozciągać i otwierać pokazując mu czerwone mięso. Gdy rany zaczęły krwawić padł na kolana, nie czuł bólu, lecz gdy tylko jego krew wsiąkła w ziemię ta zaczęła go pochłaniać. Czuł się jak posiłek surowego świata, w którym się znalazł. Zerwał się ze snu z obfitym krwotokiem nosa oraz zimnymi potami dodatkowo krzyknął krótko co usłyszały pielęgniarki. Te zatamowały krwotok, jednak o poranku nie wspominały o tym doktorowi nadzorującego nastolatka. Chłopak sam powiedział o tym personelowi ci jednak bagatelizowali jego problem. Jedynie co zaproponowali to pójście do psychiatry po wyjściu z placówki. Kiedy tylko odebrał wypis i zdołał przekroczyć próg chodnika zaczął się zastanawiać, czy dobrym pomysłem jest wrócić do domu. Bez zbędnego rozmyślania spojrzał na wprost siebie i przyspieszył kroku. W momencie mijania pierwszych ludzi zaczął znowu popadać w kontemplację. Każdy przechodzień patrzył na niego tajemniczo bądź starał się dyskretnie obejrzeć za chłopakiem. Ten nie do końca rozumiejąc tych podejrzanych spojrzeń zerknął na swoje odbicie w szybie jednego ze sklepów. Jego wcześniej czarne włosy zmieniły barwę na biały, a oko, które było uważnie badane przez doktorów również utraciło mocną barwę. Przybliżył się do szyby chcąc uważniej przeanalizować swój nowy wygląd. Gdy był w placówce nie miał dostępu do luster, nawet łazienka takowego nie posiadała, dlatego nie widział siebie przez długi czas, jednak nie przypominało mu się by farbował włosy. Dotknął ich delikatnie, wręcz przeczesał dłonią, a następnie zjechał palcami na nos, na którym miał dużą, gojącą się ranę. Mimo że nie posiadał na niej szwów, co znaczyło, iż nie jest głęboka, to wyglądała nieprzyjemnie. Przestał się zadziwiać reakcjami ludzi, nie wyglądał w tym momencie zbyt dobrze. Potargana kurtka, porozdzierane spodnie, przez które widać było bandaże na nogach, dziwny kolor oczu i włosów oraz zaschnięte plamy krwi na koszulce. Prezentował się w tej chwili marnie dlatego jak najszybciej ruszył z miejsca z nadzieją, że nie spotka nikogo znajomego. Wędrówka zajęła mu kilka minut, gdy był już przed domem pospiesznie wszedł do środka. Zgrabnie ominął siostrę, która próbowała go zatrzymać, po czym zamknął się w pokoju na klucz. Usiadł pod drzwiami zrezygnowany łapiąc się za głowę, a szepty, które słyszał w szpitalu powróciły. Zaczęły się robić bardzo natrętne, do tego stopnia aż licealista padł na bok, skulił się i zaczął wymawiać cicho jedno zdanie.

-Zamknijcie się.-powtarzał to pod nosem aż w końcu podniósł głos i wręcz krzycząc powtórzył-Zamknijcie się!-wtedy głosy ustały a on sam wstał mozolnie chcąc zasłonić okno, a następnie położyć się do łóżka. Spoczynek przerwały mu dobijania siostry. Pukała kilkukrotnie do drzwi z zapytaniami.

-Haunter? Czy wszystko w porządku? Gdzie byłeś tyle dni? Wszyscy się o ciebie martwiliśmy, nie odezwałeś się ani razu!-mówiła widocznie zaniepokojona jego zachowaniem, niestety chłopak milczał. Dopiero po ciągłych wypytywaniach postanowił odezwać się, jednak nie zrobił tego tak troskliwie i łagodnie jak sprzed wypadku. Podniósł głos, czego nigdy nie zrobił by siostrze.

-Idź spod moich drzwi! Nie chce z wami rozmawiać słyszysz? Daj mi spokój!-warknął ostro, przez chwile panowała między rodzeństwem cisza. Dziewczynka była bardzo zdziwiona. Stała tak jeszcze przez chwilę następnie powiedziała dosyć krótko i cicho.

-Cieszę się, że wróciłeś Haunter.-po czym szybko pognała do swojego pokoju wydając przytłumione dźwięki kroków. Gdy tylko zamknęła się w pokoju skuliła się na swoim nie dużym łóżku, a następnie przytuliła pluszowego królika do swojego ciała. Było jej niezwykle przykro, że dotąd opiekuńczy brat zrobił się oziębły i srogi wobec niej. Nie próbowała myśleć o tym dłużej, była bardzo wrażliwą dziewczynką. Przeżywała każdą przykrą sytuację, ale tym razem chciała zachować spokój z nadzieją iż jej brat wyjdzie z pokoju i wszystko wróci do normy. W tym czasie licealista opatulił się szczelnie pościelą jakby chcąc zagłuszyć wszystkie dźwięki, efektem tego było szybkie zaśnięcie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Anonim 26.04.2019
    Haunter nie miał pojęcia co działo się z nim przez ten czas, nie czuł nic, wyglądało to tak jakby jego umysł oraz ciało zostały uśpione na dłuższą chwilę.

    Wyglądało tak jakby? Trzecioosobowy, wszechwiedzący narrator tego nie wie? Jeśli Autor tego nie wie, to jak ma się dowiedzieć czytelnik?

    Haunter nie miał pojęcia, co działo się z nim przez ten czas, nie czuł nic. Umysł oraz ciało zostały uśpione na dłuższą chwilę.

    Poza tym zdanie to czysta łopatologia. Powtarzasz w kółko jedną informację.

    Haunter nie miał pojęcia co działo się z nim przez ten czas, nie czuł nic, wyglądało to tak jakby jego umysł oraz ciało zostały uśpione na dłuższą chwilę. Gdy zaczął odzyskiwać resztki świadomości doszły do niego obce bodźce. Chłód oraz dziwne dźwięki tajemniczej maszyny,

    Doszły obce bodźce? Polecam sprawdzić definicję słowa bodziec. Doszły do niego dziwne dźwięki maszyny.

    Haunter nie miał pojęcia, co działo się z nim przez ten czas. Umysł oraz ciało zostały uśpione na dłuższą chwilę. Dopiero gdy odzyskał świadomość, poczuł chłód, później usłyszał przytłumione dźwięki.

    - warknął ostro
    Nie obraź się, ale to brzmi groteskowo i chyba nie taki był zamiar. Spraw, żeby czytelnik wiedział w jaki sposób postać wypowiedziała te słowa, zamiast używać takich akrobacji. Chyba że chcesz pisać prozę na poziomie szkolnych wypracowań.

    Widzę też plusy, przede wszystkim chce Ci się pisać, jeśli nie stracisz zapału, to z czasem wyeliminujesz błędy. Nie przejmuj się każdy tak miał, ale nie każdy poszedł dalej. Także powodzonka.
    Pozdrawiam.
    M.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania