Imponderabilia
Gdy powieki stają się cięższe
Czuję lekkość egzystencji,
Niczym moje niespłoszone,
Nienaruszone myśli jak spokój.
Jak ukojenie czuję
Dotyk miękkiej pościeli
Muskającej finezyjnie moje ciało.
Jestem gotów.
Jesteśmy gotowi.
Oddajmy się tej błogości
Raz na teraz,
Niech chwila nas złapie.
Zamknijmy oczy szeroko.
Otworzą nam się
Bramy do światów obcych,
Tak odległych aż nienamacalnych.
Budzi mnie
Zaplątana w me włosy enigma.
Ucieka daleko, jeszcze zanim
Zdążę uchylić okno.
Wypatruję jej, ale jeszcze wróci,
Jak to uczucie,
Rześkie niczym
Powietrze po burzy.
Komentarze (2)
"Tak odległych, aż nienamacalnych." - bez przecinka
"Żeśkie, niczym" - rześkie* i bez przecinka
No tutaj troszkę więcej błędów, a raczej bardziej rzucających się w oczy niż zwykle. Sam wiersz bardzo mi się podoba, robisz duże postępy, bo z tego co pamiętam, na początku Twoja twórczość podobała mi się tak umiarkowanie. Teraz czyta mi się naprawdę z przyjemnością, zostawiam 4,5 czyli 5, tylko usuń tego byczka, co się wkradł :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania