Ironia losu Część 1

Wchodząc do kuchni zobaczyłam, pięknie ubrany stół,pięknym bladoróźowym obrusie i wszędzie obsypane płatki róż,Piotrek stał na środku pomieszczenia z bukietem czerwonych róż,dzisiaj 12 maj?,TAK!,to jest nasza rocznica,dzisiaj mija rok.

-Postarał się-powiedziałam do siebie,lekko się uśmiechając,podeszłam do niego,złapałam go za nargastek,odwzajemnił:

-Zapraszam,Amando-powiedział i wskazał mi miejsce,usiadłam,on usiadł naprzeciwko mnie,zjedliśmy pyszną kolacje,po chwili uklekł na jedno kolano.

O Boże czy to oświadczyny? A jednak zdecydował się na ten krok.

-Amando...-zaczoł-kiedy Cię zobaczyłem zakochałem się w tobie od samego początku a teraz wiem że jesteś dla mnie kimś ważnym...-odparł-Wyjdziesz za mnie?-powiedział.

Spojrzałam na pierścionek,był śliczny,mały,z brylancikiem,polecialy mi łzy po policzku i odparlam:

-Oczywiście,zostanę twoją żoną.

-TAAAAAKKK!-krzyknoł i wziął mnie na ręce i obrucił o 360°.

-No już puszczaj mnie!-zganiłam go,śmiejąc się.

-Już dobrze księżniczko-powiedzial całujac mnie w czoło i postawil na ziemi.

Potem poszliśmy do sypialni,był czuły,delikatny i każdy kawałeczek mojego ciała pieścił jak najdroższy skarb.Było mi niebiańsko,potem zasnełam w jego ramionach.Nasza sypialnia miała niebieskio-białe ściany,na środku stało duże łóżko,obok szafka nocna a na ścianie obraz,jakiejś martwej natury.

Okno z którego było widać nasze podwórko i BMW Piotra,miałam się wziąść za to by zrobić ogródek ale jakoś nie miałam czasu.Mieszkaliśmy w spokojnym osiedlu Łodzi,zamieszkałam tam 5 lata temu jako 15 latka,przeprowadziłam się z rodzicami tylko dlatego że tata dostał lepszą pracę,ja i mama byłyśmy temu przeciwne.Nie chciałam opuszczać mojego domu w Warszawie,lubiłam je.Urodziłam się tam a i wychowałam,Piotrka poznałam odrazu gdy się tutaj przeprowadziłam,miał wtedy 20 lat.Był miłym,wysokim szatynem z dużym poczuciem humoru,odrazu go polubiłam i traktowaliśmy się jak przyjaciele.

*

Poranek,obudziłam się w łóżku sama,nie było koło mnie Piotra.Założyłam koszulke i majtki i poszłam do kuchni.Był tam Piotrek,był taki przystojny,kszątając się po kuchni i robiąc nam kawę.

-Hej,kochanie co tak pięknie pachnie?

-Robie nam kawę skarbie.-cmoknoł mnie w usta,podając kubek z kawą.

-Dziękuje, Piotruś co planujemy na dzisiaj?-zaczełam błądzić po jego plecach

-Masz ochotę na kino?Grają bardzo fajną komedie...

-Dobrze.

W pracy każda koleżanka zazdrościła mi że jestem zaręczona z Piotrek,w końcu to prawnik.

Nie rozumiałam ich zazdrości

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania