Isola San Michele

Kiedy, nićmi mojej siostry Ariadny,

cerowałam dziurawe

szczęście, przyniosłeś mi butelkę

wina. Z Wyspy Umarłych.

 

Pamiętam jeszcze tę czarną,

karnawałową gondolę, w każdej chwili

gotową przyjąć także trumnę.

 

Zatopione w wodach laguny czerwone

mury otworzy się niewielką, półkolistą

bramką. Powiedziałeś - płyń.

 

Moje wahanie przerwały wyniosłe

cyprysy, poszumem scherzina z

Igorowej Pulcinelli. Czy byłeś

z nimi w zmowie?

 

A wino – szeptem Ezry, w choreografii

Diagilewa - tańczyło na języku:

 

Blada, jak chłodne, mokre liście

konwalii

przechodzisz obok mnie... o świcie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • betti 09.10.2018
    Bardzo lirycznie. Piękna poezja.
  • Bardzo fajny utwór.
  • Ritha 09.10.2018
    Cudne, podoba się.
  • Pan Buczybór 09.10.2018
    bardzo spoko
  • Piove 10.10.2018
    Miło mi, że przywołana w wierszu wysepka na weneckiej lagunie znalazła Państwa uznanie. To bardzo ciekawa wyspa - cmentarz z przycupniętą na niej, w klasztornych ogrodach - niezwykłą winnicą. Wino tam wytwarzane, unikatowe i cenne, wyjątkowo smakuje. A cmentarz stał się "domem na wieki", nie tylko wymienionych w wierszu osobistości, ale i wielu innych, pochodzących z różnych części świata.
    Pozdrawiam
    P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania