It's not happy end!

Rozdział 1

 

Myślicie, że życie jest wspaniałe i nic przed wami się nie ukryje? Żyjecie w błędzie. Życie jest okropne i odbiera to co najważniejsze. Czemu tak myślę? Tego dowiecie się z mojej życiowej historii, ale ostrzegam nie będzie to historia z happy endem...

 

A więc tak...

 

Wszystko zaczęło się w pierwszej klasie liceum, miałem wtedy około siedemnastu lat. Był 22 października. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze. Przyszedłem do szkoły i od razu zaczepił mnie szkolny chuligan Victor Smolsky

 

- Te! Jackson! Dawaj kasę, bo zaliczysz pocałunek z podłogą!

 

Nie miałem humoru ani ochoty na bójkę czy dawanie mu czegokolwiek. Od rana źle się czułem.

 

- Smolsky, spadaj. Nic ci nie dam

 

- Coo? Brunecik się stawia?

 

- A co? Nie dotarło? Tak już głupi jesteś?

 

Smolsky słysząc to nieźle się wkurzył i dał mi kuksańca prosto w brzuch i sobie poszedł klnąć coś pod nosem. Zwijałem się z bólu, ale dotarłem do klasy jeszcze przed dzwonkiem i usiadłem w ławce. Lekcja się zaczęła. Słuchałem co mówi nauczyciel, ale nie mogłem się skupić... Miałem przed oczami mroczki i kręciło mi się w głowie. Zemdlałem. Wypadłem z ławki, rozległy się krzyki. Podbiegł do mnie nauczyciel i zaczął do mnie wrzeszczeć:

 

- Jackson! Słyszysz mnie? Halo?!

 

Nie odpowiadałem. Nie pamiętam nawet czy wtedy w ogóle oddychałem... Obudziłem się w szpitalu, leżałem bezwładnie na łóżku, a obok siedziała moja mama. Była cała zapłakana i mocno trzymała mnie za rękę. Zapytałem:

 

- Mamo? Co się stało?

 

A ona tylko powiedziała:

 

- Nic synku, leż sobie

 

W tej chwili do sali przyszedł doktor z wynikami badań.

 

- Dzień dobry - powiedział - Mam złe wieści

 

Poczułem jak mama mocniej ściska mi rękę.

 

- J..jakie? - wymamrotałem

 

Lekarz westchnął i pokazał wyniki badań mojej mamie. Czytała je, zasłoniła usta dłonią, oddała wyniki lekarzowi i się rozpłakała...

 

- Mamo co się stało?

 

Ta położyła głowę na mojej klatce piersiowej i powiedziała najspokojniej jak mogła:

 

- Masz raka kochanie... I rozpłakała się jeszcze bardziej. Słysząc to zamarłem. Przez dłuższy czas nic nie mówiłem, ale otrząsnąłem się, spojrzałem na lekarza, który był nade mną i spytałem:

 

- Ile mi zostało?

 

- Około 3 miesięcy

 

Nic więcej już nie mówiłem i o nic się nie pytałem po prostu poszedłem jak gdyby nigdy nic spać...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 20.08.2019
    Zapisuj cyfry/liczby słownie.
    Tekst dość dziwnie rozstrzelany enterowo. Historia jakich wiele, ale chociaż rażących błedów nie ma.
    Bez oceny.
    Pozdrox

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania