Ja
– Pierdol się głupi bucu- pomyślałam.
Byłam już taka wściekła, że nie mogłam na niego patrzeć. Ten typek potrafił mnie nieźle wkurzyć. Tylko dlaczego jednocześnie ciągnęło mnie do niego jak dziwkę do koksu? Chociaż może i podświadomie wiedziałam dlaczego ciągnie mnie do kiepskich typków. Gdzieś tam wewnętrznie wiedziałam, że w gruncie rzeczy nienawidziłam samej siebie. Na nich też nie mogłam patrzeć, ale pragnęłam uczucia i bliskości. Nie mogłam jedynie rozróżnić prawdziwej od tej fałszywej. Cholerny mętlik w mojej głowie. Nic się nie zmieniło. Ten cały syf tylko powiększał się w mojej głowie, a ja nie chciałam podejmować żadnej konstruktywnej decyzji. Nie chciało mi się walczyć o lepsze jutro. Poddałam się. Normalnie kapitulowałam.
No dobrze, zacznijmy od początku. Spieprzone dzieciństwo, kilka domów dziecka, gdzieś tam po drodze w moim życiu przytrafił się wypadek molestowania. Jak to infantylnie brzmi, przytrafił się. Ciągła obawa, że nikt nigdy nie pokocha mnie tak bardzo, jakbym tego pragnęłam. A prawda jest taka, że potrzebowałam tego równie mocno jak tlenu, by żyć. Jednocześnie to ciągłe przekonanie, że nikt nigdy nie sprosta wyzwaniu, by zapełnić tę pieprzoną pustkę.
Jestem do niczego- wciąż myślałam.
Chce mi się płakać. No i płakałam. Choć na chwilę ulżyłam sobie w tym ziemskim cierpieniu.
Potrzebowałam krzyczeć, lecz nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. To bolało. Uświadomiłam sobie, że fizyczny ból jest niczym w porównaniu do cierpienia duszy. Nie żyjesz. Ciebie tu nie ma, choć ciałem to i owszem. Ale bierne życie, to wegetacja. Bez miłości i uśmiechu to nicość. Totalna pustka.
-Zabierz mnie stąd, bo nie chcę być już tą pieprzoną kurwą. Bo nią przecież jestem tak, skoro ładuję się facetom do łóżka, błagając o odrobinę ciepła
Tak o to ryłam sobie beret, powtarzając w kółko jedno i to samo. Aż pewnie w końcu w to uwierzyłam.
Seks to nie miłość. Teraz to wiem, bo tak często ludzie mylą te dwie rzeczy ze sobą. Wydaje im się, że to miłość, że to jakieś głębsze uczucie. Leżą w objęciach zasapani po ostrym dymanku, a na co dzień nie potrafią normalnie ze sobą porozmawiać. Toczą osobne życia, mają kochanki i kochanków na boku. Oni wręcz błagają o miłość, choć sami nie potrafią kochać. Nie umieją akceptować siebie, tego jacy są naprawdę i patrzeć na swoje odbicie w lustrze. To cały świat. To ten właśnie burdel, który zrodził się w toku tych wszystkich cywilizacyjnych zmian. Popycha człowieka do rzeczy absurdalnych i próżnych.
– Może i nie mnie to oceniać. Bo przecież jestem dziwką. Chociaż, dlaczego tego nie robić. Jestem człowiekiem, jak każdy z tych stąpających tu po ziemi i moja wartość nie przeminie, nie zginie, ani nie pozostanie zniszczona, tylko dlatego, że praktykuję zawód taki, a nie inny. - tak sobie wmawiam po cichu, próbując wciąż przekonać siebie, że jestem wciąż coś warta. W to właśnie chcę tak bardzo uwierzyć. Choć w praktyce wszystko wydaje się bardziej skomplikowane. Teoretykiem byłam świetnym. Ale w realnym świecie nie było już tak różowo.
-Ty głupia kurwo, zawsze nią będziesz. Dziwka pozostanie dziwką.- zwyzywał mnie na samym wstępie, tak jakby czytał mi w myślach i uderzył mnie w twarz. A po chwili przepraszał. Mówił, że żałuje, że nie chciał. A ja tylko śmiałam mu się w twarz. Nienawidziłam go za to, że był takim rasowym dupkiem, i jakby tego było mało życiową pizdą. Był biednym, małym zagubionym chłopcem, który nie chciał oderwać się od piersi swojej matki.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania