Jak dzionek?
dzień się zaczął wyśmienicie
spadło na mnie gradobicie
potem jak już przeszła chmura
w bucie się zrobiła dziura
kiedy już ją załatałem
przez barierkę przeleciałem
zbiłem plecy no i czachę
dobrze, że mam wewnątrz blachę
pozbierałem się z ulicy
patrzę a tu tłum kibicy
na ich ustach Legia woła
na mej szyi Widzew zgoła
nie zdążyłem nawet przekląć
gdy musiałem za to beknąć
kiedy już się docuciłem
nie wierzyłem, że przeżyłem
i zasadna ma niewiara
bo jak bardzo się nie staram
wszędzie tylko biel obłoków
a do bramy siedem kroków
i tu znów pech mnie dopada
bramę zamknął kawał gada
szarpię się będąc niemiły
wejść do środka nie ma siły
czekam więc jak na zbawienie
wieczność mija tak jak mgnienie
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania