Jak ognie jesienne
Posypałam się trochę zupełnie
Posypałam jak ognie jesienne
Już nie ma we mnie prawie nic ze mnie
Bo spadłam z nieba
Tak trochę
Zupełnie
Została tylko tak mała aż wielka
Słodycz na ustach i posmak
człowieka
I zapach człowieka i widmo człowieka
Znajome wszystko a wciąż coś ucieka
Krótka ta moja wieczność faktycznie
Lecz pustką wciąż pustka a twarze nieliczne
Tak rzadkie aż żadne
Nie widzę
Nie słyszę
Nie znam już ludzi a wciąż ledwo piszę
Aniele najsłodszy zabrałeś mi rozum
Złamałeś serce uciąłeś młodość
Wydarłeś życie i chęci po stokroć
Więc spadłam z nieba
Złapałeś
Podłość
Komentarze (8)
Wiersz jako całość napisany lekko i zwiewnie, choć treść nie jest taka lekka, co przez sposób jej przedstawienia, jeszcze bardziej dodaje wartości temu utworowi.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania