Jak pyra uciekła z przyczepy traktora
Jechała pyra traktorem starym,
trzęsło i wiało
a deszczu wciąż mało.
Szum rozmów i śmiechy,
szukają pociechy.
Gorąco jest dzisiaj,
pyrka jest słaba,
wody,
wody,
prosi jej mama.
Pyrka wtulona w mamy ramiona,
chlipie pod nosem,
jest wycieńczona.
Smażyło jej skórę na ciepły brąz,
mama pyra wyglądała prawie jak mosiądz.
Pyrka woła w niebiosy o deszcz,
zagłusza ją gospodarza pies.
Mama pyra przerażona jej krzykiem,
dziecko spokojnie,
wywołasz tu wojnę.
Krzyczy na pyrkę, by ta cicho była,
bo przyjdzie baba i wsadzi na grilla.
Pyrka swe oczy tak wytrzeszczyła,
że traktor stanął i wyskoczyła.
sawIS FJ
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania