Jestem kobietą

Nosiłam sukienki, pończochy i malowałam usta kolorem seksapilu. Pachniałam miłością i odrobiną świec gaszonych o poranku. Lubiłam marzyć o kolacji wśród motyli wijących się między kształtnymi piersiami a krągłością bioder. Każdego dnia towarzyszyły mi zmienność gestów i tonu wypowiadanych słów. Moje myśli poruszały się z prędkością pocisku i nie umiałam spokojnie zasnąć, dopóki na ekranie nie poczułam twojej obecności. Teraz delikatność moich nieokiełznanych zachowań zamknąłeś w celi. Oczekuję na wyrok.

Siedem dni to za mało. Siedem tygodni to wciąż nieadekwatna kara za jedną noc rozkoszy.

Z końcem lata zapinam klamrę u spodni. Nad ranem zmywam pozostałą część uśmiechu. Pachnę testosteronem i resztką wypalonego tytoniu.

Lubię patrzeć na walkę kogutów i czuć prędkość palonych opon. Chaotyczne gesty i ostre jak brzytwa słowa są szybsze niż gonitwa myśli. Nie potrafię zasnąć w ciszy. Próbując zagłuszyć nadzieję na twoje nadejście, wyłączyłam część siebie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania