Ogólnie tekst fajny, tylko szkoda, że silący na poetyckość. Co do samego tekstu czasami trudno sobie pewne rzeczy wyobrazić np. lepkie echo. ;) Nie za bardzo wiem co autor ma na myśli :) Dużym plusem jest klimat i zmieszanie jawy z snem, oraz pewną brutalnością.
...
...
Aha
...
Ok...
...
Jest tu sporo do przetrawienia.
- tekst bardzo mi się podoba
Forma, jako wycinki scen - genialny
Wprowadzenie uczucia niepokoju i niepewności - na wysokim poziomie
Brutalnie, sensualny
Aż mi się żołądek skurczył - ale taki był chyba twój cel
...
Zostawiam 5
Kapelusznik
"Aż mi się żołądek skurczył" - cóż, to chyba komplement ;p :))
A poważnie, dzięki ze przeczytałeś i skomentowałeś mój, chyba pierwszy tekst, nie będący sci-fi ;))
Pozdrowionka
Mnie się podobało!
Można by nawet zapytać, czy to był naprawdę tylko sen?
A może już doszło do tego, że wszystko toczy się na ''miedzy'' między realem a nie.
Już sam początek mi podszedł.... itd...A w sensie formy.... że taka luźna.
Tekst jest niejednoznaczny. To zaleta zdaniem mym. Pozdrawiam:)→5
DD cieszę się z tego werdyktu, bo byłam ciekawa twego zdania, ze wzgl. na twoje urywki tutaj :)
Fakt, opowiadanie, atmosfera w nim, nie jest jednoznaczna.
Pozdrawiam :)
Intrygujący tytuł, przypomina mi film Jeździec bez głowy. Poprzekładany tekst sennymi koszmarami, samotnością, psychologiczną terapią, jesienną łąką, miłością i na koniec taniec... ogniste tango. Połączyłaś dwa światy, dwa oblicza pragnienia. Pokaleczonej dziewczyny i zjawy sennej. Fantomowe odczucia ukazywały całą prawdę o jej wewnętrznym bólu, a zarazem lęku. Na zewnątrz był strach który paraliżował jej pragnienia. Ukazywał jej inwalidztwo i brak perspektywy na przyszłość. Stchórzyła i zatańczyła ostatni taniec, tylko czy uwolniła się od strachu, bo lęk nadal pozostał?
Powolna agonia mózgu zatrzyma w nim czas w momencie, który sobie wcześniej wymarzyła... niekiedy ratunek przychodzi za późno, ale też przychodzi na czas.
Myliła się... tajemniczość tych słów do rozszyfrowania dla każdego. Dla mnie to niemożność ucieczki od samej siebie.
Ładnie utkane poetycko opisy, opakowane w klimat jesiennej nostalgii, jesiennej apokalipsy życia.
Aga, podoba mi się klimat, taki senny, również w tych fragmentach, gdzie mamy jawę, fajnie Ci to wyszło. Ciekawy pomysł ze snami, które stają się ważniejsze od życia (choć zaskakuje pewność psychologa, że te sny znikną po operacji).
Jedna rzecz mi się nie podoba: zdecydowanie za dużo przymiotników i przysłówków! Moim zdaniem tekst by bardzo zyskał, gdybyś wyrzuciła wszystkie, które nie są absolutnie konieczne.
Gratki, że wychodzisz poza sf ?
Pozdrowienia!
Kurcze, a ja tak lubię opisowe ubarwienia (przymiotniki, przysłówki...). Mam wrażenie, że dzięki nim świat nabiera barw... Choć może faktycznie, większa prostota tutaj była by wskazana. Przemyślę.
W kwestii pewności psychiatry (tu zmieniłam lekarza, po konsultacji z fachowcem), faktycznie może on tylko domniemywać, że tak się stanie. Ujęłam to w tekście również.
Dzięki za uwagi :)
Pozdrawiam
O kurczę Agu, horroła trzasnęłaś jak się patrzy. Bardzo ciekawa historia. I w jakiś sposób bardzo prawdopodobna a przez to jeszcze bardziej straszna. Jednym z podstawowych sposobów, mechanizmów radzenie sobie z rzeczywistością, która je st nie do przyjecia jest uciekanie w świat fantazji. A tu fantazja okazała się większa i silniejsza od realu. Pożerająca. 5
Dzięki JamCi, za dobre słowo :) Miałam nadzieję, że będzie to choć w jakimś stopniu prawdopodobne.
Naniosłam korekty wg twych zaleceń ;)
Pozdrowionka :)
Kurdę Aga nie spodziewałem się po tobie takiego tekstu. To coś takiego, jak u mnie wiersze. Tekst do bólu smutny. Bohaterka jak widać chyba zatraciła rozeznanie co jest jawą a co snem. Nie dziwie się, że po utracie nóg zapadła w depresję to zrozumiałe, ale z drugiej strony miała szansę na implanty i w miarę normalne życie, a wybrała odejście. Jej koszmary ogarnęły ją w stopniu całkowicie wykluczającym coś co nazywamy logicznym myśleniem. Dla mnie to taki przekaz kogoś, kto zagubił się w swoich snach, w świecie który nie istnieje poza jej spostrzeganiem. Kurdę masakra od początku do końca. Koniec równie smutny, ale prawdziwy. Jednak mimo wszystko wole twoje SF, sorka ale tam chyba lepiej się odnajdujesz!.
Ozar - to mój dziewiczy wypad poza Scji-Fi :) TW nastraja do wyłamywania się i wychodzenia poza schemat. Sci-Fi oczywiście nigdy nie porzucę i zawsze będzie u mnie kluczowe pisanie w tym gatunku ale czasami dobrze jest zrobić "wyskok" :)))
Pozdrowionka i dzięki, żeś się tu zakręcił :)
Żyjemy w dwóch planach w realu i we śnie. W obu panuje atmosfera horroru. Fizyczny ból nie likwiduje tęsknoty za drugą istotą, choć ona przynależy do świata potworów. Taka dwoistość natury. Przygnębiające, ale z dużym ładunkiem emocji. Pozdrowionka!
Hejo. O zaimkozie, przysłówkozie i przymiotnikozie już było. Dodam tylko, że choć razi, to może czasem tak trzeba, by trafić do odbiorców oczekujących tego.
Mam jednak garść innych uwag.
„Półprzytomnie zerkała na echa zduplikowanych odbić w popękanym lustrze. Nie była pewna czy ich powierzchnie zaparowały, „ zaparowała powierzchnia lustra. Odbicia raczej nie parują, chyba że przedmiot widziany w odbiciu parował.
„Z kolejnym szarpnięciem jęknęła i przeniosła wzrok na niego” Co, kto jak? Jako czytelnik nie siedzę w Twojej głowie i nie widzę wszystkiego. Przydałyby się jakieś styczne. Tutaj nie wiem, co zostało szarpnięte, czy jakaś część ciała, czy zwisający sznurek. Ktoś wykonał jakąś czynność i tak trzeba to napisać.
Nie potrafię sobie wyobrazić „lepkiego echa”. Ale może nie muszę.
„Ciemne pomieszczenie poradni pachniało ascetyzmem i środkami dezynfekcyjnymi.” Czy ascetyzm ma zapach, barwę, smak? To chyba raczej odczucie. Więc może lepiej „czuć było ascetyzm i środki dezynfekujące”. „Czuć” odnosi się zarówno to bodźców działających na umysł i zmysł powonienia.
Nie zawsze więc dobrze brzmiące słowa pasują znaczeniowo. Na przykład, co to znaczy „zużyte naczynia” albo „owionąć wzrokiem”.
Powtórzenia pewnie wyłapiesz sama.
Jest jeszcze problem w samej strukturze. Nie bardzo wiem o czym to jest. Na razie widzę opis kilku sytuacji. Nie zdążyłem poznać bohaterki i zrozumieć jej rozterek. Czy amputacja spowodowała uraz psychiczny, który popchnie bohaterkę do samobójstwa. A może uraz był wynikiem zdarzeń, które doprowadziły do amputacji. Wiesz, jeśli to są obrazki w szalejącym umyśle, to moim zdaniem mógłby się pojawić narrator, który stanąłby obok i co nieco rozświetlił. To subiektywna ocena oczywiście. Do przemyślenia.
Bardzo wnikliwy i szczegółowy opis - cenny i na pewno uwagi tu zawarte są warte przemyślenia. Zaimkoza, przysłówkoza przymiotnikoza - fakt, to moje pięty Achillesowe ale i słabości, od których trudno się uwolnić.
Odnośnie fabuły, zastanawiałam się istotnie, czy nie wtracić jakiejś bliższej informacji dotyczącej bohaterki i jej, najprawdopodobniej, traumatycznej przeszłości. Uznałam jednak, że bez względu na to, co się działo, kluczowe znaczenie ma tu mężczyzna ze snu, a nie sama przeszłość. Być może punkt ciężkości, miast spocząć na nim, rozpłynął się na czymś innym. To muszę przemyśleć.
Dziękuję że zajrzałeś tutaj i podzieliłeś się ciekawymi uwagami.
Pozdrawiam :)
Nieco przerażający tekst. Śnic sen, który śnił się zmarłej pacjentce, jakby świat ze snu również istniał i ożywał każdej nocy. Ładne opisy i fajna jest nieświadomość, co się dalej wydarzy, jak to się dalej potoczy. Z początku myślałam, że to opowiadanie będzie o wampirze, ale się nabrałam. Ładnie operujesz fikcyjnym światem. Podobało się :)
Pozdrówki.
W zamyśle miał być nie tyle przerażający co, dający do myślenia, wzbudzający emocje.
I przyznaję, kusilo mnie umieścić w nim wampira :)) W zasadzie można powiedzieć, że "ten drań ze snów" nim jest :)
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam
"Z kolejnym szarpnięciem jęknęła i przeniosła wzrok na niego. Wydłubał zębami kolejną tętnicę" - za dużo tu "kolejnych".
"miękki głos psychiatry niósł się po, wypełnionym przytłumioną poświatą, pomieszczeniu" - ja bym te dwa przecinki stąd usunęła, nie są wg mnie konieczne, a jedynie zaburzają rytm.
Podobno szaleństwo może być do pewnego stopnia zaraźliwe - przejawia się to choćby w masowych histeriach. Jednak z drugiej strony wszelkie załamania czy choroby psychiczne są jak płatki śniegu - nie uświadczysz dwóch identycznych, bo i ludzie nimi dotknięci od siebie się różnią. Ten tajemniczy "jeździec znikąd" wydał mi się tu swego rodzaju pasożytem, żerującym na umysłach i emocjach, by wzmacniać się cudzą siłą, a zaraz potem szukać kolejnej ofiary. Skojarzył mi się z inkubem - demonem, który nawiedza kobiety w snach. Podobno istnieje nawet dysfunkcja seksualna zwana "zespołem demona nocy", kiedy to kobieta żyje w przekonaniu o nocnych odwiedzinach demona. Trochę mi to nawet pasowało do Twojej bohaterki, choć faktycznie, podobnie jak inni komentujący, miałam poczucie lekkiego chaosu. Tak naprawdę nie ma tu punktu odniesienia - nie wiemy, co było pierwsze - uraz fizyczny czy psychiczny, nie wiemy do jakiego stopnia są powiązane i możemy się jedynie domyślać, czy bohaterka padła ofiarą jakiejś rzeczywistej przemocy, może ze strony kogoś bliskiego, a może zdarzył się po prostu wypadek, a ona, szukając ujścia dla negatywnych emocji zaczęła odreagowywać poprzez iście sado-masochistyczne sny. Nie twierdzę, że niedopowiedzenia są złe, ale czasem warto też zarzucić jakąś stabilniejszą kotwicę.
Co do poetyckości tekstu - wydaje mi się, że pełniła tu trochę rolę "rozmywania" rzeczywistości, by nieco zatrzeć granicę między jawą a snem i rzeczywiście się to udało. Ogółem była to całkiem interesująca przygoda, dowodząca, że niejednokrotnie najtrudniej nam wygrać starcie z samym sobą.
Pozdrawiam. ;)
alfonsyna - zabiłaś mi cwieka i dałaś trochę do myślenia, w kilku kwestiach.
Uwagi dotyczące technicznych błędów i korekt w tekście naniosłem.
Natomiast zaciekawiła mnie ten fragment Twojego komentarza - "Skojarzył mi się z inkubem - demonem, który nawiedza kobiety w snach." - nie słyszałam o tym. Spróbuję doczytać, bo to dla mnie ciekawostka. Pachnie mi to starosłowiańskimi wierzeniami (które leżą w kręgu moich zainteresowań), ale mogę się mylić.
Odnośnie jakiegoś "zakotwienia" bohaterki, czy jej rysu historycznego lub psychologicznego - pomyślę, bo już Mane powyżej o tym wspominał. Może warto wtracic jedno-dwa zdania. Temat do przemyślenia.
Dziękuję Ci za fajne, przydatne uwagi.
Pozdrawiam :))
Aga jednostrzały, w istocie wszelakie demonologie, jak również wierzenia słowiańskie są również jednym z moich ulubionych tematów, stąd zapewne te moje skojarzenia. Opcją takiego demona dla mężczyzn jest natomiast sukkub. I jeszcze przypomniało mi się, że w wierzeniach słowiańskich był też niejaki przyłożnik, który kobiety nocami uwodził (choć to chyba mniej popularne i znane określenie na inkuba). Aczkolwiek cieszę się, że coś tam nowego wniosłam. ;)
alfonsyna O sukkubie słyszałam - o ile pamiętam, przemycono ją nawet chyba do świata Wiedźmina - jako demona ukrytego pod postacią pięknej kobiety ;) Niby fikcyjny świat ale... widać się da. Może dlatego jest bardziej popularna.
Inkub / przyłożnik - to nowa ciekawostka dla mnie :))
Bardzo fajny, klimatyczny tekst. Fajnie się skomponował z fragmentami Dekaosa. Ciekawa postać tego jeźdźca - niby ją zabijał, a jednocześnie sprawiał, że żyła i chciała do niego wracać. Bardzo mi się spodobało opowiadanie, ma "to coś" :) Pozdrawiam.
Cudowne opowiadanie. Trochę szalone, ale jednocześnie życiowe.
Postać jeźdźca ciekawa. Niepokojąca, ale w jakiś sposób czuła, troskliwa.
Bardzo mi się podobało. Co do warsztatu sama wiesz jak jest - piszesz cudownie.
Jakoś mi się ciepło na sercu zrobiło, że wykorzystałaś opowiadanie Dekaosa <3
bardzo fajne. mocno straszne. tylko koniec mnie minął, nie rozumiem go. ale czyta się z wielka ciekawością, co wyniknie z tej historii. za dużo według mnie przymiotników i przysłówków. choćby w tym zdaniu: Zagubiony, wśród ołowionych chmur, promyk słońca wyrwał ją brutalnie ze zmysłowych rojeń i wrzucił do ponurej egzystencji w surowej rzeczywistości. W sam środek dnia. PIĘĆ w jednym zdaniu. za dużo. zdravia :)
sensol hahaha bardzo fajne, tylko nie rozumiem o co chodzi :p :))) cudny komentarz :)
Ponanosiłam (znów) trochę korekt, głównie leczac to opko zprzymiotnikozy, zamkowy itd... Choć wyleczony całkiem nie jest, może będzie bardziej przejrzyście :))
Dzięki za fajny komentarz :))
Zrobiłeś mi dzien ;)))
Pozdrowionka :)
Kurczę, kiedy czytałam pierwszy fragment to wydał mi się bardzo zmysłowy, ocierający się o erotyzm. Kolejny fragment sprawił, że pomyślałam: "ups, jak mogłam się tak pomylić", ale im dalej się zaglebialam w opowiadanie to zaczęłam jednak przekonywać się do moich pierwotnych odczuć.
Jest tu jakieś napięcie, poddanie się żądzom, ale głównie z jego strony. Ona pragnie czego innego, ale pozwala mu na to, bo kocha go i nie potrafi inaczej.
Przyszedł mi na myśl "Tramwaj zwany pożądaniem", ale to tylko odnośnie pożądania, które prowadzi do śmierci i tego, że bohaterowie nic nie mogą poradzić na to, że właśnie ono kieruje ich życiem.
Może walnęłam tu lekką (hehe) nadinterpretację, ale takie miałam odczucia.
Niepokojące opowiadanie ;)
szopciuszku, dzięki za wyrażenie swoich emocji. To żadna nadinterpretacja. Bardzo mi się podobają opisy twoich odczuć.
Fajnie, że się tu z nimi podzieliłaś.
Dzięki i pozdrowionka :)
Aga jednostrzały, oto Twój zestaw:
Postać: Dziewczynka w masce
Zdarzenie: Pociąg widmo
Gatunek (do wyboru): Pamiętnik/ Dziennik/ Retrospekcja lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 10 listopada (niedziela) godz. 19.00
jeszcze tak niedawno radośnie zielone.”* – zamarła – wywaliłabym te kropkę
niczym kupa do podeszwy.”* – wyszeptała kilka – to samo tutaj
przytłumioną szarością rozkładu.”* – szeptała wersy opowiadania – i tutaj
Zabójstwem dla tego tekstu byłoby łopatologiczne wyjaśnienie o co chodzi. Przecież wiadomo – rzeczywistość miesza się ze snami, będącymi następstwem traumy, całość bardzo oniryczna. Niedopowiedzenia potęgują grozę. Przekapitalny tekst, Agnieszka. Przekapitalny. Jest moc. Masz tę moc :D
Przekapitalny. Środek tarczy mojego gustu.
Brawo!
Ritus,
Kropki wyrzuciłam wg twego wskazania.
Sugerowałam się tym, iż to cytaty całych zdań, ale przyznaje, że sama miałam tu wątpliwość.
Tekst jest już troszkę skorygowany (pozbawiony części zaimków, przymiotników itd) plus dodałam Epilog - żeby go zamknąć jakąś klamrą.
Jeśli ci ta wersja podeszła - cieszę się ogromnie.
Pozdrowionka :))
Coś zupełnie nie Agugowego. Ni ma Baśki, szczauf, pościgufff, wybuchuffff i rakietuffff. Coś kompletnie nie Agugowego, powtarzam.
W każdym razie świetny tekst. To na pewno. Skomponowany pod przemyślenia bez dzikich szarż na modlę bezrozumnej piłeczki do squosha. Jest plan i jest wykonanie.
"A gdyby tak zatrzymać czas; w tym momencie tej historii – nagła myśl ją poraziła. I choć zasiała w niej nadzieję na przyszłość, teraz musiała się poddać nieuniknionemu." - jak czytałem ten fragment, wpadłem na to, że byłoby ciekawie, gdyby tekst tu sie urwał. Skoro zatrzymać w tym momencie historii, to czemu nie?
Pozdrox
Komentarze (49)
Dziękuję za ciekawy komentarz. Przemyślę twoje uwagi.
Pozdrawiam :))
...
Aha
...
Ok...
...
Jest tu sporo do przetrawienia.
- tekst bardzo mi się podoba
Forma, jako wycinki scen - genialny
Wprowadzenie uczucia niepokoju i niepewności - na wysokim poziomie
Brutalnie, sensualny
Aż mi się żołądek skurczył - ale taki był chyba twój cel
...
Zostawiam 5
"Aż mi się żołądek skurczył" - cóż, to chyba komplement ;p :))
A poważnie, dzięki ze przeczytałeś i skomentowałeś mój, chyba pierwszy tekst, nie będący sci-fi ;))
Pozdrowionka
Można by nawet zapytać, czy to był naprawdę tylko sen?
A może już doszło do tego, że wszystko toczy się na ''miedzy'' między realem a nie.
Już sam początek mi podszedł.... itd...A w sensie formy.... że taka luźna.
Tekst jest niejednoznaczny. To zaleta zdaniem mym. Pozdrawiam:)→5
Fakt, opowiadanie, atmosfera w nim, nie jest jednoznaczna.
Pozdrawiam :)
Powolna agonia mózgu zatrzyma w nim czas w momencie, który sobie wcześniej wymarzyła... niekiedy ratunek przychodzi za późno, ale też przychodzi na czas.
Myliła się... tajemniczość tych słów do rozszyfrowania dla każdego. Dla mnie to niemożność ucieczki od samej siebie.
Ładnie utkane poetycko opisy, opakowane w klimat jesiennej nostalgii, jesiennej apokalipsy życia.
Pozdrawiam
Dziękuję za ciekawy komentarz.
Wynotowałaś najważniejsze myśli z fabuły.
Pozdrawiam :)
Jedna rzecz mi się nie podoba: zdecydowanie za dużo przymiotników i przysłówków! Moim zdaniem tekst by bardzo zyskał, gdybyś wyrzuciła wszystkie, które nie są absolutnie konieczne.
Gratki, że wychodzisz poza sf ?
Pozdrowienia!
W kwestii pewności psychiatry (tu zmieniłam lekarza, po konsultacji z fachowcem), faktycznie może on tylko domniemywać, że tak się stanie. Ujęłam to w tekście również.
Dzięki za uwagi :)
Pozdrawiam
Naniosłam korekty wg twych zaleceń ;)
Pozdrowionka :)
Pozdrowionka i dzięki, żeś się tu zakręcił :)
Dziękuję, że podleciałaś :)
Pozdrawiam
Mam jednak garść innych uwag.
„Półprzytomnie zerkała na echa zduplikowanych odbić w popękanym lustrze. Nie była pewna czy ich powierzchnie zaparowały, „ zaparowała powierzchnia lustra. Odbicia raczej nie parują, chyba że przedmiot widziany w odbiciu parował.
„Z kolejnym szarpnięciem jęknęła i przeniosła wzrok na niego” Co, kto jak? Jako czytelnik nie siedzę w Twojej głowie i nie widzę wszystkiego. Przydałyby się jakieś styczne. Tutaj nie wiem, co zostało szarpnięte, czy jakaś część ciała, czy zwisający sznurek. Ktoś wykonał jakąś czynność i tak trzeba to napisać.
Nie potrafię sobie wyobrazić „lepkiego echa”. Ale może nie muszę.
„Ciemne pomieszczenie poradni pachniało ascetyzmem i środkami dezynfekcyjnymi.” Czy ascetyzm ma zapach, barwę, smak? To chyba raczej odczucie. Więc może lepiej „czuć było ascetyzm i środki dezynfekujące”. „Czuć” odnosi się zarówno to bodźców działających na umysł i zmysł powonienia.
Nie zawsze więc dobrze brzmiące słowa pasują znaczeniowo. Na przykład, co to znaczy „zużyte naczynia” albo „owionąć wzrokiem”.
Powtórzenia pewnie wyłapiesz sama.
Jest jeszcze problem w samej strukturze. Nie bardzo wiem o czym to jest. Na razie widzę opis kilku sytuacji. Nie zdążyłem poznać bohaterki i zrozumieć jej rozterek. Czy amputacja spowodowała uraz psychiczny, który popchnie bohaterkę do samobójstwa. A może uraz był wynikiem zdarzeń, które doprowadziły do amputacji. Wiesz, jeśli to są obrazki w szalejącym umyśle, to moim zdaniem mógłby się pojawić narrator, który stanąłby obok i co nieco rozświetlił. To subiektywna ocena oczywiście. Do przemyślenia.
Odnośnie fabuły, zastanawiałam się istotnie, czy nie wtracić jakiejś bliższej informacji dotyczącej bohaterki i jej, najprawdopodobniej, traumatycznej przeszłości. Uznałam jednak, że bez względu na to, co się działo, kluczowe znaczenie ma tu mężczyzna ze snu, a nie sama przeszłość. Być może punkt ciężkości, miast spocząć na nim, rozpłynął się na czymś innym. To muszę przemyśleć.
Dziękuję że zajrzałeś tutaj i podzieliłeś się ciekawymi uwagami.
Pozdrawiam :)
Pozdrówki.
I przyznaję, kusilo mnie umieścić w nim wampira :)) W zasadzie można powiedzieć, że "ten drań ze snów" nim jest :)
Dziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam
"miękki głos psychiatry niósł się po, wypełnionym przytłumioną poświatą, pomieszczeniu" - ja bym te dwa przecinki stąd usunęła, nie są wg mnie konieczne, a jedynie zaburzają rytm.
Podobno szaleństwo może być do pewnego stopnia zaraźliwe - przejawia się to choćby w masowych histeriach. Jednak z drugiej strony wszelkie załamania czy choroby psychiczne są jak płatki śniegu - nie uświadczysz dwóch identycznych, bo i ludzie nimi dotknięci od siebie się różnią. Ten tajemniczy "jeździec znikąd" wydał mi się tu swego rodzaju pasożytem, żerującym na umysłach i emocjach, by wzmacniać się cudzą siłą, a zaraz potem szukać kolejnej ofiary. Skojarzył mi się z inkubem - demonem, który nawiedza kobiety w snach. Podobno istnieje nawet dysfunkcja seksualna zwana "zespołem demona nocy", kiedy to kobieta żyje w przekonaniu o nocnych odwiedzinach demona. Trochę mi to nawet pasowało do Twojej bohaterki, choć faktycznie, podobnie jak inni komentujący, miałam poczucie lekkiego chaosu. Tak naprawdę nie ma tu punktu odniesienia - nie wiemy, co było pierwsze - uraz fizyczny czy psychiczny, nie wiemy do jakiego stopnia są powiązane i możemy się jedynie domyślać, czy bohaterka padła ofiarą jakiejś rzeczywistej przemocy, może ze strony kogoś bliskiego, a może zdarzył się po prostu wypadek, a ona, szukając ujścia dla negatywnych emocji zaczęła odreagowywać poprzez iście sado-masochistyczne sny. Nie twierdzę, że niedopowiedzenia są złe, ale czasem warto też zarzucić jakąś stabilniejszą kotwicę.
Co do poetyckości tekstu - wydaje mi się, że pełniła tu trochę rolę "rozmywania" rzeczywistości, by nieco zatrzeć granicę między jawą a snem i rzeczywiście się to udało. Ogółem była to całkiem interesująca przygoda, dowodząca, że niejednokrotnie najtrudniej nam wygrać starcie z samym sobą.
Pozdrawiam. ;)
Uwagi dotyczące technicznych błędów i korekt w tekście naniosłem.
Natomiast zaciekawiła mnie ten fragment Twojego komentarza - "Skojarzył mi się z inkubem - demonem, który nawiedza kobiety w snach." - nie słyszałam o tym. Spróbuję doczytać, bo to dla mnie ciekawostka. Pachnie mi to starosłowiańskimi wierzeniami (które leżą w kręgu moich zainteresowań), ale mogę się mylić.
Odnośnie jakiegoś "zakotwienia" bohaterki, czy jej rysu historycznego lub psychologicznego - pomyślę, bo już Mane powyżej o tym wspominał. Może warto wtracic jedno-dwa zdania. Temat do przemyślenia.
Dziękuję Ci za fajne, przydatne uwagi.
Pozdrawiam :))
Inkub / przyłożnik - to nowa ciekawostka dla mnie :))
Dzięki za komentarz.
Pozdrawiam :))
Postać jeźdźca ciekawa. Niepokojąca, ale w jakiś sposób czuła, troskliwa.
Bardzo mi się podobało. Co do warsztatu sama wiesz jak jest - piszesz cudownie.
Jakoś mi się ciepło na sercu zrobiło, że wykorzystałaś opowiadanie Dekaosa <3
Pozdrawiam :)
Przypominamy o obdarowywaniu zestawami – dzisiaj o godz. 20.00.
Pozdrawiamy :)
Ponanosiłam (znów) trochę korekt, głównie leczac to opko zprzymiotnikozy, zamkowy itd... Choć wyleczony całkiem nie jest, może będzie bardziej przejrzyście :))
Dzięki za fajny komentarz :))
Zrobiłeś mi dzien ;)))
Pozdrowionka :)
Jest tu jakieś napięcie, poddanie się żądzom, ale głównie z jego strony. Ona pragnie czego innego, ale pozwala mu na to, bo kocha go i nie potrafi inaczej.
Przyszedł mi na myśl "Tramwaj zwany pożądaniem", ale to tylko odnośnie pożądania, które prowadzi do śmierci i tego, że bohaterowie nic nie mogą poradzić na to, że właśnie ono kieruje ich życiem.
Może walnęłam tu lekką (hehe) nadinterpretację, ale takie miałam odczucia.
Niepokojące opowiadanie ;)
Fajnie, że się tu z nimi podzieliłaś.
Dzięki i pozdrowionka :)
Postać: Dziewczynka w masce
Zdarzenie: Pociąg widmo
Gatunek (do wyboru): Pamiętnik/ Dziennik/ Retrospekcja lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 10 listopada (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
niczym kupa do podeszwy.”* – wyszeptała kilka – to samo tutaj
przytłumioną szarością rozkładu.”* – szeptała wersy opowiadania – i tutaj
Zabójstwem dla tego tekstu byłoby łopatologiczne wyjaśnienie o co chodzi. Przecież wiadomo – rzeczywistość miesza się ze snami, będącymi następstwem traumy, całość bardzo oniryczna. Niedopowiedzenia potęgują grozę. Przekapitalny tekst, Agnieszka. Przekapitalny. Jest moc. Masz tę moc :D
Przekapitalny. Środek tarczy mojego gustu.
Brawo!
Kropki wyrzuciłam wg twego wskazania.
Sugerowałam się tym, iż to cytaty całych zdań, ale przyznaje, że sama miałam tu wątpliwość.
Tekst jest już troszkę skorygowany (pozbawiony części zaimków, przymiotników itd) plus dodałam Epilog - żeby go zamknąć jakąś klamrą.
Jeśli ci ta wersja podeszła - cieszę się ogromnie.
Pozdrowionka :))
W każdym razie świetny tekst. To na pewno. Skomponowany pod przemyślenia bez dzikich szarż na modlę bezrozumnej piłeczki do squosha. Jest plan i jest wykonanie.
"A gdyby tak zatrzymać czas; w tym momencie tej historii – nagła myśl ją poraziła. I choć zasiała w niej nadzieję na przyszłość, teraz musiała się poddać nieuniknionemu." - jak czytałem ten fragment, wpadłem na to, że byłoby ciekawie, gdyby tekst tu sie urwał. Skoro zatrzymać w tym momencie historii, to czemu nie?
Pozdrox
Dzięki za odwiedziny i interesujący komentarz.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania