Journey To Nowhere:Podróż do nikąd Rozdział 3

Ulubione zajęcie: pisanie. Pasją można to nazwać. W najcięższych sytuacjach wyżalić się na kartce papieru. Zapomnieć o problemach.

Tak właśnie radzi sobie Herri. Kiedyś zauważył, jak robi to jego przyjaciel, polecając tą technikę. Sam chociaż tego od dawna nie robi. Herri jednak zafascynowany, podtrzymuję ,,tradycję".

W nowej szkole nie zdążył jeszcze nikogo poznać. Szczerze, za bardzo na to nie naciskał. Dosiadł się do niego Mako.

-Hej...ty to na prawdę jeszcze praktykujesz?-wskazał palcem na dziennik Herriego.

-Tradycja-zaśmiał się.

Rozmawiając tak nawet nie zauważyli jak dwie przemądrzałe dziewczyny stoją nad nimi uśmiechając się w podstępny sposób. -Idioci, to miejsce dla elity takiej jak my!-twardy charatkr jednej z nich właśnie się ukazał. Druga natomiast stała, patrząc jedynie w stronę chłopaka o granatowych włosach. Kojarzyła go, ale nie mogła sobie za dużo przypomnieć.

-Tak?? Nie widzę rezerwacji?-zadrwił chłopak. Herri siedział nie wiedząc kiedy się odezwać. Był nieśmiały, co prawda, ale w sprawie niesprawiedliwości zawsze miał wiele do powiedzenia.

-Głupcze, nawet nie wiesz kim jesteśmy!-wykrzyknęła, ale on jej nie słuchał. Nie widząc sensu dalszej rozmowy, ,,ulotnił" się.

 

Wszyscy po lekcjch udali się prosto do domu. Na jednym ze skrzyżowań, Mako i Ross chcieli się rozdzielić.

- Gdzie wy idziecie?-spytała tym razem łagodnie Selena.

-Ja ide na ,,przyjacielskie spotkanie"-uśmiechnął się Ross.

-Ja do galerii-powiedział Mako.

Yuki gestem ręki przywowała Herriego i razem ruszyli w stronę parku, zostawiając ich samych.

Nie chcąc kłótni, Mako spytał się Seleny.

-Chciałabyś pójść ze mną?

Dziewczyna nie mogła się nie zgodzić. Kochała galerię i zakupy.

Pokazała by Mako, różne sukienki, spódniczki, kosmetyki. Takie babskie sprawy, chodź wiedziała, że go to nie będzię interesowało.

-Tak.-starała się nie zapiszczeć.-Ale nie mam pieniędzy-przyznała.

Chłopak bez zastanowienia rzekł:

-Na mój koszt więc spokojnie-to nie mogło się dobrze skończyć.

Piętnście minut później wszystko było ustalone i mogli wyruszyć.

 

-Dokąd mnie ciągniesz?-spytał Herri biegnąc za dziewczyną, ciągnącą go.

-W takie tajemnicze miejsce.-zaśmiała się. Gdy to robiła, była słodka. Każdy to wiedział, a ona, nie zdaje sobie z tego sprawy. ---Gotowe, ale musisz zamknąć oczy-zasłoniła mu je. On wykonał polecenie, bez żadnego ale. Czuł kamienie pod stopami. Bolało go to. Nie widząc gdzie staję, prawie złamał sobie kostkę, przez ,,nieuwagę". Weszli w miejsce, w którym nareszcie była trawa. Otworzył oczy. Ujrzał przed sobą staw, nad którym jest most. Drzewa opsypane różowymi kwiatami. Łąkę, na której jest pełno różnorodnych kwiatów. Staw otaczały drzewa, natomiast na barierach mostu był ,,łańcuch" kwiatów. Wszędzie pięknie. Chłopak stał z rozwartą buzią podzwiając tajemnicze miejscd, od czasu do czasu wzdychając.

-Najładniej nocą. Lampiony są pływają w stawie, a do tego ten blask księżyca...latarnie również zapalają, ale rzadko.-była szczęśliwa, że jemu się podoba.

-Przecudnie...ale, czemu mnie tu zabrałaś? Co to jest?-zapytał, nie odrywając wzroku od miejsca. Wyobraził się i Selenę w tym miejscu, gdy ona rzuca mu się na szyję, a on wyznaje uczucia. Tak idealne, że nie realne z powodu jego nieśmiałości. Wyobrażał sobie również ich wspólną przyszłość:ślub,wyjazdy, dzieci, romantyczne noce po długim, męczącym dniu...

Zamarzył się. Na chwilę odpłynął.

-To Staw Marzeń, jak powiadają magiczne miejsce-wskazała w sposób sarkastyczny palcami.-I zabrałam cię tu, ponieważ jeśli inni miło spędzają dzień to może my też go spędzimy na ćwiczeniu karate?-przyjęła pozycję. Herri uśmiechnął się, przytakując. Zaczęło robić się sympatycznie między nimi.

***

Ross biegł przed siebie, aby nie spóźnić się na najważniejszą

niby randkę jako życia. Przebiegając koło lustra, cofnął się robiąc śmieszne pozy. Wzdrygnął, gdy ujrzał za sobą twarz jego dotychczasowego zauroczenia. Sztywno odwrócił się machając jej i jęcząc ze zdenerwowania. Ta jednak zaśmiała się i bez żadnej tremy podeszła zaczynając rozmowę.

-Cześć, co u ciebie?

Chłopak chwilę stał nie mogąc wymówić żadnego konkretnego słowa. Gestykulował rękami. Odetchnął nie wygłupiając się.

-Witaj, pięknie dziś wyglądasz-stanął na baczność.

-Dziękuję, wiesz, może pójdziemy na zakupy?-wskazała na sklepy. Chłopak zgarbił się i przytaknął. Nie znosił zakupów! Nawet z własną siostrą nie chciał przyjść.

 

Selena ciągnęła Mako wszędzie, gdzie widziała promocję. Chłopak chętnie chodził z nią do sklepów, ale o dziale damskim nie chciał nawet słyszeć. Przechadzał się po męskim, wybierając sobie koszulę. Lubił w nich bardzo chodzić, tak jak w dżinsach, oczywiście nie rurkach. Wygłupiali się w różnych działach. Nagle chłopak zauważył dziewczynę, która wcześniej patrzyła na niego w dziwny sposób ze skupieniem. Przechadzała się z...jego siostrą! Ona przecież jest istnym demonem. Tak samo jak jego ojciec, którego widział ostatnio ze 4 lata temu. Nie pragnął spotkania z nim, za żadne skarby. Selena coś do niego mówiła, ten natomiast spoglądał gdzieś indziej. Otrząsnął się. Selena pokazywała mu najnowszą gazetę.

-To potworne! Liczne kradzieże... Błę...błękitngo ducha i czerwonej damy.-zakryła twarz dłonią. Chłopak usłyszawszy fragment o kradzieżach, wyrwał jej gazetę z rąk. ,,Co to ma znaczyć!" krzyczał myślach.

Zauważywszy niepokojące spojrzenie Seleny, starał się uśmiechnąć.

-Co za ludzie!-udawał zdziwienie.-Oby nas to nie spotkało.

Ta zrobiła minę zaskoczonej, po czym uśmiechnęła się od ucha do ucha.

 

Każdy wieczorem powrócił do siebie. Yuki siedziała w pokoju, rozmyślając o dzisiejszym popołudniu. Było miło, jak dla niej.

Leżąc na łóżki dostała SMS od Seleny.

 

Treść: Mam dla ciebie zadanie. Mako dziwnie się zachowuje, masz go szpiegować. Gdy znajdziesz miejsce, w którym będzie, napisz od razu. Powiadamiaj mnie o każdej poszlace.Dostaniesz cztery dychy. Zaczynasz od zaraz.

 

Po przeczytaniu, otworzyła okno i przez nie wyszła. Było chłodnio. Zimno przeszywało ją, ale ta nie reagowała. Bez butów szła przy ścianie, skulona. Pare razy potknęłaby się, ale i tak kontynuowała. Dla czterdziestu złotych, taki pikuś. Co to dla niej.

Stanąwszy przy uchylonym oknie, usłyszała rozmowę chłopaka.

-Czekaj, co ty tu w ogóle jeszcze robisz?!-bulwersował się, chodząc po pokoju z jedną ręką w kieszeni spodni.-Słuchaj, to miało być jednorazowe. Wykorzystujesz mnie. -stanął jak wryty.- Nie nikt się nie może dowiedzieć. Ok ok to będe za dwie godziny. Przyniose dwa tysiące.-westchnął. Położył się na łóżku chowając twarz w dłoniach. Rozłączył się i rzucił telefon w kąt. Nie zepsuł się, jedynie lekko zarysował. Upadek zamortyzowała sterta ubrań.

Dziewczynka wbiegła spowrotem do pokoju, tym razem myląc okna. Wpadła przed oblicze zdziwionego Herriego. Yuki zarumieniła się. Odepchnęła go i jak najszybciej pobiegła do swojego pokoju. Wyciągnęła telefon z kieszeni i napisała do koleżanki SMS-a.

 

Treść:Za dwie godziny gdzieś się wybiera z pieniędzmi. Duża sumka.

 

Selena po przeczytaniu miała czarno na białym, że miała rację. Wyciągnęła z szafy parę czarnych ubrań, nie zwracając uwagi, czy są z tego sezonu, czy nie. Odczekała dwie godziny i wyszła z pokoju. Było ciemno na korytarzu. Godzina 22:00 wybiła na zegarach. Skradając się ujrzała jak chłopak przeciska się przez mały otwór w podłodze. Nikt o nim nie wiedział. Pierwsz raz widzi go na oczy. Zrobiła to samo.

***

Chłopaki rozleniwili się przed telewizorem na dobre. Nie obchodziło ich co powie wścibska koleżanka, ale dziwili się, czemu jeszcze nie reaguje. Herri znudzony postanowił coś się zapytać Rossa, chodź to go mało interesowało.

-Jak tam twoja randka?-spytał znudzony.

Ross wyprostował się zawstydzony.

-Jaka znowu randka, ja, ja, myy-jąkał się-W ogóle skąd wiesz?

-Teraz od ciebie-zaśmiał się.-A teraz opowiadaj.

-Szkoda słów. Podczas zakupowego szaleństwa zapłaciłem 350zł. Do tego wpadliśmy do restauracji... I wtedy poznałem jej chłopaka...- Herri oczekiwał jakieś śmiesznej wpadki, a tu prosze, brutalna rzeczywistość.

-Przykro mi-przerwał-...Ale nie odpuszczasz jej sobie co?-zaciekawiła go historia miłosna jego kolegi.

-Nie wiem. Ona musi tym razem walczyć o mnie...-unikał jego spojrzenia, dalej gapiąc się w telewizor.

- Właśnie, jestem ciekaw co robił Mako z Seleną.-powiedział z uśmieszkiem Ross, siadając po turecku na kanapie.

Herriego to też interesowało. Wrócili w wyśmienitych humorach przecież.

-Pewnie się miziali-pokazywał Ross na poduszce.-Cmok,cmok!

Herriemu puściły nerwy. Zerwał się po czym wyszedł, a raczej wybiegł do tajemniczego miejsca zwaneg Stawem Marzeń.

-Haha wiedziałem!-tarzał się ze śmiechu Ross.

Herri jedak nie odpowiadał na zaczepkę. Dotarłszy na miejce zaczął medytować rozmyślając. W jednej z jego myśli pojawił się uśmieszek mężczyzny ze snu. Tego koszmarnego snu.

Zasnął.

W śnie stał w tym samym miejscu, w którym właśnie zasnął. Wokół niego żywioły szalały. Dały się słyszeć jęki i krzyki przyjaciół. Nagle stanął przed nim chłopak ze snu. Był chudy, łysy ze strzałką na głowie. W ręku trzymaj charakterystyczna laskę.

-Potrzebujemy was-zaczął-Potrzebujemy!-wykrzyczał, po czym rozpłynął się. Rozpętała się burza. Mężczyzna z poprzedniego snu zaczął z nim walczyć. Herri nie mógł nic zrobić.

Z tego koszmaru wybudziły go krzyki. Herri odczuł pragnienie wejścia do stawu. Nie dał się. Jedynie zerknął dotykając wody. Nagle jakaś ręka go wciągnęła. Jedyne co ponim pozostało to krzyk. Nie utonął, a jego ciała nie było w stawie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania