Kallen, Prologue, cz.1

Zachodni Świat był pełen niebezpieczeństw. By uniknąć pazurów niebezpiecznych stworzeń, domy budowano z kamienia. By okolica była bezpieczna, wybierano Stróża. By Latarnia na Szczycie Srebrnego Wzgórza wciąż płonęła jasno, wybierano Kirgae.

Lud zbierał się pod zamkiem Ezmyra. Już niedługo ogłoszą imię kolejnego Strażnika.

Kto by przypuszczał, że będzie nim jego własna córka Kallen.

- Ty! Wielki Płomieniu! Przyjmij tę oto dziewczynę na Ucznia i daj jej M O C !

Żal było czarnowłosej młódki. Żal jej dołeczków w policzkach. Bladej twarzy. Świat już wkrótce miał poznać, jak dobry był to wybór, jednak smutek człowieka, na którego nałożono tak ogromne brzemię, był nie do opisania.

Kapłan Eren Rade nałożył córce Ezmyra diadem. Rozbłysł światłem.

Kallen była cicha i spokojna. Ale przeczuwała, że już wkrótce stawi czoła największym potworom w Kan Eran.

Nadziei dodawała jej świadomość, że wreszcie opuści Ezmerię, w której czuła się jak więzień, gdyż nigdy jej stąd nie wypuszczono.

Niebo zajaśniało pogodnym, błękitnym blaskiem.

Stała się światłość !

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Igniis 12.08.2017
    Trochę krótkie, no ale to prolog. Na początek 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania