Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kasia

Kasia

 

W pewnej wiosce żyła sobie długowłosa blond Kasia, która leczyła piersiami. Nosiła długą, białą koszulę, złote włosy miała rozpuszczone albo splecione w warkocz. Na głowie nosiła diamentowy diadem albo wianek z rumianków i była dla wszystkich dobra. Gdy ktoś był bardzo chory, to go do niej przyprowadzali, ona usypiała go dotykiem ręki, po czym kładziono go na jej białych piersiach. Po niedługim czasie odzyskiwał zdrowie. Kasia bardzo się podobała wszystkim mężczyznom we wsi, ale ona nikogo nie chciała. Szczególnie podobała się grubemu, staremu sołtysowi. Często próbował ją nagabywać, a to gdy wracała z kościoła, a to gdy szła do studni po wodę, albo do lasu po zioła.

 

Kasiu, moja Kasieńko, spotkaj się ze mną w ciemną noc! Moja stara nic się nie dowie. I tak jej nie chcę, jest stara, gruba i brzydka.

 

Ale Kasia odmawiała. Proponował jej cukierki, błyskotki, ale nie dawała się skusić. W końcu zaczął jej grozić.

 

Jeśli się ze mną nie spotkasz, to pożałujesz!

 

A zła żona sołtysa była zazdrosna o młodą, piękną dziewczynę. Pewnego dnia uknuła plan. Teściowa sołtysowej położyła się do łóżka udając chorą. Wezwano do niej Kasię. Dziewczyna oglądała „chorą”, przykładała swój diadem do jej czoła, ale nie mogła się dopatrzyć w niej choroby. Wtedy kobieta wyskoczyła z łóżka i razem z sołtysową pochwyciły Kasię.

 

Co podła, chciałaś zwieść mojego męża! – wrzeszczała sołtysowa.

Kusisz chłopaków biustem i tymi swoimi włosami. Obetniemy ci je!

I sołtysowa chwyciła jeden warkocz dziewczyny, teścioła drugi i obcięły je. Potem podarły na Kasi koszulę, oblały ją lodowatą wodą, zabrały diadem a dziewczynę wyrzuciły na dwór w błoto.

Bardzo płakała Kasia zbierając resztki odzieży. Otulała się nią i osłaniała jak mogła. Jakiś zakochany w niej żebrak zlitował się nad nią i otulił ją swoją kapotą. Z jego pomocą pobita dziewczyna doczłapała się do jego lepianki. Jednak on na tyle ją szanował, że nie chciała wykorzystać przewagi, jaką miał nad nią. Umieścił ją w osobnej izbie a sam spał w sieni swojej chatki.

Tymczasem sołtysowa wraz z teściową chciały zbić majątek na diamentowym diademie, ale gdy po niego sięgnęły do skrzyni, zobaczyły że zamienił się w kamień. Wyrzuciły go więc przez okno w błoto.

Potem obie wyjechały na parę dni na odpust do pobliskiego miasteczka, by w swoim mniemaniu, podziękować Bogu, że pozwolił im ukarać „rozpustną” zielarkę.

 

Tymczasem Jasio, ów żebrak, był dla Kasi bardzo dobry. Dzielił się z nią jedzeniem i pieniędzmi, które wyżebrał. Ona chodziła do lasu po zioła by nimi leczyć ludzi. Dalej też leczyła sobą, ale niekiedy do cięższych przypadków potrzebowała diademu. Wtedy była bezsilna i płakała, że nie może pomóc choremu.

Wtedy Jasio postanowił w duchu, że zakradnie się do domu sołtysa i odzyska diamentowy diadem. Pewnej nocy wziął siekierę i wymknął się z chaty. Dziewczyna jednak nie spała i wszystko widziała i poszła za nim. Jasio dostał się pod drzwi sołtysa, ale wnet opadły go psy. Zaczął się od nich oganiać siekierą raniąc parę z nich. Wtem wyszedł sołtys.

 

Poraniłeś moje psy chamie!

I wymierzył do Jasia ze strzelby.

Stój! - krzyknęła Kasia zasłaniając chłopaka.

Gdy sołtys zobaczył dziewczynę w białej koszuli, powiedział – Oszczędzę go, jeśli będziesz moja!

Skonsternowana dziewczyna spojrzała na Jasia. On szepnął – Nie rób tego!

Była w rozterce. W końcu powiedziała. - Tak, zgadzam się.

Zadowolony grubas już ruszył ku dziewczynie, gdy nagle spadł z nieba piorun i zabił go.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Marian 16.05.2018
    Temat ciekawy, ale napisane to jest słabo.
    "Kasiu, moja Kasieńko, spotkaj się ze mną w ciemną..."
    Wypowiedzi zapisuje sie od kreski, tzn: "- Kasiu, moja Kasieńko, spotkaj się ze mną w ciemną..."
  • Agat 25 16.05.2018
    No racja, nie wiem dlaczego tak mi się zrobiło. Gdy pisałam, miałam z kreskami. Ale ogólnie cieszę się, że temat Ci się podoba.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania