"Kłamczuchą jesteś"
Środa to najgorszy dzień. Jest wiele powodów, dla których tak sądzę. Po pierwsze mam osiem "przymulających" lekcji i kończę dopiero o piętnastej piętnaście. Drugim powodem jest fizyka, której nienawidzę. Kto w ogóle wymyślił ten głupi przedmiot? Te wszystkie wzory i regułki, to jest jakiś koszmar. Na dodatek zaczął padać śnieg. Świetnie! Zmęczona całym dniem wracam do domu. Chociaż muszę przyznać, że na koniec czasami w szkole zdarzają się przypały. Wchodzę do mieszkania półprzytomna, ale i również zafascynowana tym, co wydarzyło się na języku niemieckim. Już chciałam zacząć opowiadać, jaki to nasz nauczyciel jest głupi, gdy mama powiedziała:
- Nie rozbieraj się. Zaniesiesz Kubie zupę - bardzo się zdziwiłam.
- Synek jest głodny? - zakpiłam.
- Dzwoniła sąsiadka i poprosiła, żeby zanieść mu zupę. - Pani Lila od pięciu dni jest w szpitalu. Jakieś cztery miesiące temu lekarze wykryli u niej chłoniaka. Teraz musi jeździć, co trzy tygodnie na chemię. Właśnie dlatego jej syn przyjechał tutaj do ojca, żeby było mu raźniej.
- No dobra, pójdę. - Pomyślałam, że może być to dobra okazja, do tego, aby poruszyć temat piosenki. Skoro Jakub jest na miejscu, to moglibyśmy dokończyć nagrania.
- I powiedz mu jeszcze, że w spiżarni w białej zamrażarce jest kotlet schabowy i kurczak - usłyszałam energiczny głos mamy.
- Dobrze, przekażę.
Biorę gorący kubek i wychodzę. Mam to szczęście w nieszczęściu, że nasze domy są Vis - a - vis i nie dzieli nas żaden płot. Po prostu mieszkamy na jednym podwórku.
Przyśpieszyłam kroku, gdyż zmieszany deszcze ze śniegiem kapał do zupy. Nieświadoma tego, co za chwilę się wydarzy, dzwonię dzwonkiem do drzwi. Zazwyczaj wchodzę do środka, lecz tym razem tak nie było, gdyż trzymałam gorący kubek. Już po chwili mężczyzna otworzył mi.
- Cześć, Kuba - mówię i zauważam zachęcający gest wejścia do środka.
- Cześć, Marysiu - odpowiada i zamyka za mną drzwi.
- Przyniosłam ci zupę - nieskrępowana wchodzę do kuchni i stawiam kubek na stole. Kątem oka dostrzegam na parapecie piętrzącą się górę skórek po mandarynkach.
- Dziękuję. Kobiety kłamią. Ty też jesteś kłamczuchą. - Te słowa były dla mnie szokiem. W myślach zaczęłam się zastanawiać, o co mu chodzi. To prawda, miałam co nieco za uszami, ale nikt nigdy nie powiedział mi tego wprost.
- Nie wszyscy są ideami. - Wiedziałam, że Jakub po wszystkich przejściach stał się dziwny, ale to zachowanie wydało mi się nie na miejscu. Wiedziałam, że ta rozmowa nie prowadzi do niczego dobrego, więc ostrożnie ewakuowałam się do wyjścia. Kuba mówił jeszcze jakieś dziwne rzeczy, ale ja już go nie słuchałam.
- Jeszcze jedno, w spiżarni w lodówce jest schabowy i kurczak - powiedziałam pewnym głosem.
- Wiesz, że gówno mnie to obchodzi.
- Ja tylko przekazuję informację.
- Rozumiem - zbliżałam się do wyjścia. - To cześć.
- Dziękuję, wszystkiego dobrego - usłyszałam na odchodne.
Dopiero odetchnęłam, kiedy usłyszałam zamykające się za mną drzwi. Szybkim krokiem wracałam do domu. Marzyłam tylko o rzuceniu się na łóżko, bo dzisiejszy dzień nie należał do najmilszych.
Komentarze (6)
- Przyniosłam Ci zupę - Zwroty grzecznościowe z małej
Próbowałam odnaleźć jakies przesłanie czy też haczyk, ale mi nie wyszło. Nie jestem do końca przekonana, czy tekst miał coś czytelnikowi przekazać. Niemniej jednak imponujesz mi swoim stylem. Niezwykle przyjemny. Od czas do czasu wkradło się powtórzenie, ale to szczegół. Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania