Klasowy macho
Hej wam wszystkim mieszkam w Warszawie. Zwykła nastolatka która chodzi do szkoły. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Włosy i lekki makijaż. Wyszłam i ubrałam się w sukienkę z kwiatami i białe adidasy. Zeszłam na dół zjadłam śniadanie i pojechałam do szkoły autobusem. Siedziałam na nudnej lekcji historii i czekam na przerwę. Do klasy ktoś wszedł:
- Dzieci przedstawiam wam Collin'a Wood'a będzie chodził do naszej klasy. Przywitaj się.
- Siema
- Dodrze usiądź na wolnym miejscu
Zapomniałam powiedzieć że siedzę sama. Chłopak podszedł i usiadł a ja słuchałam, bazgrałam w zeszycie. Podrzucił mi kartkę i przeczytałam "Jak ci na imię księżniczko? Ja Collin ale już wiesz :*". Ja jak przeczytałam spojrzałam na niego i odpisałam " Tak, tak doskonale wiem, Sally Morgan". Podałam mu kartkę, przeczytał i uśmiechnął się łobuzersko. Do sali weszła Pani dyrektor:
- Chciałam wam powiedzieć że jutro jest impreza. Żebyście lepiej poznali nowego kolegę z klasy. O godzinie 17:00 się zaczyna. To wszystko. Do widzenia!
- Do widzenia!! (powiedziała cała klasa)
Gdy Pani dyrektor zadzwonił dzwonek na przerwę. Błądziłam po korytarzach, widziałam Collin'a i jego nowych kolegów. Nie mam przyjaciół, kolegów i koleżanki nie są mi potrzebni. Po szkole pojechałam do domu mówiąc mamie że jutro jest impreza. Następnego dnia jak zwykle poszłam do szkoły a po lekcjach znów do domu. Przyszłam, zjadłam obiad, przebrałam się i poszłam spać. Obudziłam się o 16:30 zwlekłam się z łóżka, w łazience zrobiłam kręcone włosy, podmalowałam rzęsy i moje malinowe usta różową pomadką. Ubrałam się w miętową sukienkę z czarnym paskiem, czarne bolerko z długim rękawem, czarne baleriny i torebkę a do niej telefon, gumy do żucia, chusteczki i woda mineralna na wszelki wypadek. Napisałam kartkę rodzicom że idę na imprezę i wrócę niedługo albo jutro. Poszłam spacerkiem, nie spieszyło mi się. Na miejscu osoby balujące na parkiecie, soki owocowe na stołach i przysmaki. Zastanawiam się skąd wzięli czas na przysmaki może kupili bo zapachów w szkole nie było. Z daleka zobaczyłam Collin'a w koszuli z krótkim rękawem, czarne spodnie i buty. Nie tańczył, rozmawiał z kolegami mi się też nie chciało tańczyć więc poszłam usiąść na ławce za szkołą. Myślałam o wszystkim. Długo siedziałam bo koło mojego ucha usłyszałam:
- Co tu robisz księżniczko? (powiedział szeptem)
Ja wystraszona powiedziałam siedząc na ławce:
- Siedzę (powiedziałam bez emocji)
- To ja też będę siedział (powiedział)
Collin usiadł obok mnie a mi przyśpieszyło serce. Nigdy mi tak szybko nie biło.
- Dlaczego postanowiłeś przyjść do mnie a nie tańczyć z nimi?
- Chcę cię lepiej poznać
- Rozumiem. Co chcesz o mnie wiedzieć?
- Wszystko
- Imienia i Nazwiska oraz wyglądu nie mówię
- Dobra
- Charakter to miła, przyjacielska czasami wredna mam 17 lat, nie mam przyjaciół i chyba tyle. Teraz ty
- Ok ja powiem wszystko
Po chwili:
- Collin Wood lat 18, czarne włosy, brązowe oczy. Szkolny bad-boy jak to nazywacie, wszyscy się mnie boją, wredny albo miły zależy od humoru, podrywacz. Mam tatuaże na rękach, kolczyk w wardze i uszach, palę papierosy. Wszystko
- Fajnie
- A właśnie mogę zapalić?
- Jasne
Collin wyciągnął ze swojej kieszeni papierosy "Marlboro". Wyciągnął jednego i zapalił. Zaciągnął się a potem wypuścił dym robiąc kółka w powietrzu.
- Chcesz? (podał mi paczkę)
- Nie dzięki nie palę
- Spoko. W takim razie chcesz czegoś spróbować?
- tak
- W takim razie przybliż twarz do mojej i otwórz buzię.
Wykonałam polecenie a chłopak zaciągnął się porządnie i dmuchał mi dymem w usta. Poczułam ten zapach od razu mi się spodobało. Po wszystkim kazał wypuścić dym z ust.
- I jak?
- Podoba mi się
- Hahaha no widzisz. Wracamy?
Pokiwałam głową na "tak". Collin wyrzucił papierosa i poszliśmy do środka.
- Czy mogę prosić do tańca?
- Nie umiem za bardzo tańczyć ale tak (zaśmiałam się)
Collin i Ja weszliśmy na parkiet on złapał mnie jedną ręką w pasie a drugą na rękę. Poczułam od niego ten niesamowity zapach papierosów i ostre męskie perfumy od których kręciło mi się w głowie. Po tańcu postanowiłam mu powiedzieć:
- Nieźle tańczysz (pochwaliłam go)
- Dzięki
- Słuchaj ja jak coś idę do domu
- Dobra. Idę z tobą też się zwijam
Wyszliśmy ze szkoły i szliśmy wolnym spacerkiem. W trakcie drogi zapytałam:
- Too .... gdzie mieszkasz?
- Powiedzmy że nie daleko ciebie. Księżniczko (puścił mi oczko)
- Przestań bo się zarumienię (powiedziałam słodkim głosem)
- Już się zarumieniłaś. Buraczku czerwony (powiedział ze śmiechem)
- O nie!! (próbowałam zakryć rumieńce włosami)
Collin wziął moje dwie ręce i powiedział:
- Nie zakrywaj słodko w nich wyglądasz (puścił moje ręce)
- Fuujj co ty gadasz
- Całą prawdę (puścił causa w powietrzu)
- Widać że podrywacz (mruknęłaś pod nosem)
- Co ty tam gadasz? (powiedział ze śmiechem)
- Nic, nic (powiedziała gwiżdżąc w powietrzu)
- O nie księżniczko nie ze mną takie numery
Collin zaczął mnie łaskotać a ja zaczęłam się śmiać. Do tego stopnia że bolał mnie brzuch:
- Dobrze....Hahaha.....Collin......Hahaha......wystarczy (wydukałam przez śmiech)
- Poproś (powiedział)
- Proszę....Hahaha
- Ale za causa w usta (powiedział)
- Niech....ci....Hahaha.....będzie......ale.....przestań (powiedziałam ze łzami w oczach)
Collin przestał mnie łaskotać a ja otarłam łzy z oczu:
- Nooo czekam (powiedział)
Colllin stanął blisko mnie i czekał na mój ruch. Delikatnie zbliżyłam twarz do niego i szybko musnęłam jego usta.
- Pfff to ma być pocałunek. Poczuj jak to robi najlepszy.
Zbliżył twarz do mojej i wpił się w moje usta. Popatrzyłam na jego brązowe oczy. Gdy skończył po 15 minutach się oderwał.
- I jak?
- Cudownie
- Jak tak dalej będzie to dam ci porządną lekcję całowania
- Hahaha jak rozkażesz panie (ukłoniłam się do niego teatralnie)
Collin i Ja wybuchliśmy śmiechem. Dalszą drogę spacerkiem opowiadaliśmy żarty, śmieszne sytuacje w życiu itd. Pod moim domem:
- Do zobaczenia jutro (pocałowałam go w policzek)
- Do jutra księżniczko (puścił oczko)
Następnego dnia poszłam do szkoły ale spotkało mnie duże zaskoczenie na korytarzu szkolnym wszędzie leżały puste butelki po sokach, kubeczki, niedojedzone przysmaki. W całej szkole praktycznie śmierdziało potem i jedzeniem. Do szkoły wszedł Collin i widać było że też jest zaskoczony. Przez szkolny mikrofon Pani dyrektor powiedziała zmęczonym i zaspanym głosem:
- Sally, Collin wracajcie do domów macie wolne 2 tygodnie. Miłego dnia.
Wyszliśmy ze szkoły i powiedziałam:
- Widocznie nie posprzątali po wczorajszym (powiedziałam ze śmiechem)
- Hahaha przynajmniej mamy wolne. Idziemy do parku?
- Z tobą zawsze
Chodziliśmy po parkowym chodniku:
- Zatrzymaj się na chwilę chce ci coś powiedzieć
- O co chodzi?
- Chcesz zostać moją dziewczyną? Zakochałem się w tobie. I przepraszam bez żadnych kwiatów i upominków.
- Tak i nie szkodzi (powiedziałam z uśmiechem na ustach)
Collin podszedł i mnie pocałował.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania