Kobieta, która zawstydziła Boba, czyli wywiad z Orchid Solmą
Bob: Dzisiaj moim gościem jest Orchid Solma. No to na początek opowiedz coś o sobie.
Orchid: Co mogę powiedzieć... Jestem młoda i piękna.
Bob: To akurat widzę. Tak kilka zdań rozwinięcia by się przydało.
Orchid: Okej. Lubię tańczyć, w sumie dobrze mi to wychodzi.
Bob: Co tańczysz?
Orchid: Dancehole i twerk. Lubię śpiewać i uwielbiam przy tym naśmiewać się sama z siebie. Ogólnie lubię się śmiać dużo. To chyba mój charakterystyczny znak, zawsze z uśmiechem na twarzy. Mam też bujną wyobraźnię i moje niektóre opowiadania są opisane przez pryzmat snu.
Bob: A skąd ten nick?
Orchid: Na początku miała być Black Rose, ale jakoś nie pykło. Pomyślałam o orchideach i poszło. Najgorzej było wymyśleć te pieprzone nazwisko.
Nim się do niego przyzwyczaiłam minęło trochę czasu.
Bob: Mi też ludzie przekręcają imię. Mówią Bób zamiast Bob albo jeszcze inaczej. A co cię przygnało na Opowi?
Orchid: Od około dwóch lat piszę książkę i jestem zmotywowana jak nigdy by ją wydać, ale niestety moje pisanie nie szło w dobrym kierunku, nie umiałam przelać myśli i snów na papier. Założyłam jednego bloga dawno temu, lecz nie miałam do niego cierpliwości, nie docierał do ludzi, nie wystarczali mi odwiedzający, potrzebowałam komentarzy i rzetelnych opinii. Dlatego przybyłam tutaj. Zaczęłam pisać znienawidzone opowiadanie, za które nie umiałam się zabrać. Pisałam i kasowałam tekst, później spojrzałam w sennik i przyszło olśnienie. Parę chwil i powstało pierwsze opowiadanie "Moje dawne życie". Taka to moja historia.
Bob: Czyli sny to twoja inspiracja?
Orchid: Dla kogoś mogłoby się wydawać to dziwne, ale tak, zdecydowanie tak. Kiedyś wpadłam na pomysł spisywania tych ciekawszych i mój sennik to przygody i jeszcze raz przygody. Chciałam sprawić kiedyś, żebym mogła panować nad snem, brać z niego to co uwielbiam najbardziej. Pewnego razu obudziłam się w śnie i zdałam sobie z tego sprawę. Chciałam wpłynąć na niego, zmienić otoczenie, ale nic się nie udawało i w końcu poddałam się woli umysłu. Teraz nie wpływam, a ulegam i to cieszy najbardziej.
Bob: Co kto lubi. Ja tam wolę wpływać niż ulegać.
Orchid: Po co wpływać na coś, co powinno wpływać na ciebie?
Bob: Filozoficzne pytania zostawmy na potem. Ulubiony gatunek literacki?
Orchid: Nie mam takiego ulubionego.
Bob: No to jakiego nie lubisz?
Orchid: Całej reszty. Poza fantasy. Kryminały? Nie. King? Nie. Mogę posłuchać jak ktoś opowiada, ale nie lubię czytać czegoś takiego jak horrory czy kryminały i inne naukowe bzdety. Uwielbiam fantasy, wszystko co z nimi związane w połączeniu z romansami.
Bob: Czyli taka romantyczka z ciebie. Czucie i wiara, a nie szkiełko i oko.
Orchid: To zależy. Jak kogoś lubię jestem bardzo miła, ale spróbowałbyś mi podpaść. Prywatnie raczej przyjemna, kochająca życie, ludzi, świat i wszystko. Płaczę, gdy komuś się dzieje krzywda, mam serce na dłoni, oczywiscie nie dosłownie. Nie znoszę przemocy i jestem z tych nieustraszonych, która za swoimi jak lwica w ogień wskoczy.
Bob: Też czasami bywam romantyczny.
Orchid: Romantycy to geje. Jesteś gejem?
Bob: Co?
Orchid: No bo wiesz... Ty i ten twój kamerzysta za często ze sobą przebywacie... Krążą plotki...
(przerwa techniczna)
Bob: Okej, już jesteśmy. Mieliśmy chwilowe kłopoty techniczne, bo kamerzysta zemdlał. Już jest dobrze.
Kamerzysta: Tak, tak, już dobrze. Wiesz, byliśmy wtedy pijani...
Bob: Zamknij się. Jestem bardziej heteroseksualny niż Nixon i Kopernik razem wzięci. Kurczę, źle to zabrzmiało. Kontynuujmy wywiad. Jaki jeden przedmiot zabrałabyś na bezludną wyspę?
Orchid: Krzemień lub siekierę. W sumie nie zginę z takim sprzętem zbyt wcześnie.
Bob: Zawsze można sobie coś odciąć i zjeść. Rękę, czy nogę. A zrobiłaś w życiu coś głupiego lub szalonego?
Orchid: Tatuaż może być?
Bob: To może po programie. Zawsze marzyłem nad lewym sutkiem wytatuować sobie geparda ujeżdżającego antylopę.
Orchid: No ja mam jeden w miejscu, gdzie tylko wybrani mogą zaglądać. Na przedramieniu. Niestety nic nie przedstawia, a w każdym razie nic co dałoby się zidentyfikować. Byłam kiedyś na hali, gdzie przedstawiało swoje prace wielu artystów. Podeszłam do jednego stoiska zastanawiajac się, czy można zrobić tatuaż na miejscu i taka babka, chyba z Turcji, się zgodziła. Najchętniej zrobiłabym sobie tylko małą kropkę, ale mnie przekonała, żeby iść na całość. Usiadłam cała w nerwach na fotelu, ludzie się zebrali, a ona zaczyna dźgać. To było straszne. Prawie płakałam. Minęło kilka minut i myślałam, że koniec, a babka mówi, że dopiero zaczęła i żebym się nie wierciła, bo wyjdzie krzywo. I że podobno na pierwszym nigdy się nie kończy. Kiedy zeszłam z fotela to jedyne o czym myślałam to jaka głupia byłam, że nie wybrałam mniejszego. Jeszcze mniejszego. I do tego wyszło krzywo, bo się wierciłam.
Bob: Myślę, że już nie mam ochoty na tatuaż. Chcesz kogoś pozdrowić?
Orchid: W sumie to niedługo wybieram się do Maroka i bardzo chciałabym zapytać Maroka jak tam jest, ale to po programie.
Bob: Też tak myślę. Dzięki za wywiad.
Komentarze (33)
Sama nie wiem czym się stresowałam, kolejny wywiad ze mną bardzo proszę :)
Gratki
5 oczywiście pierwsza moja <3
Superrr
Coraz bardziej lubię te wywiady :-) i coraz ciekawsze są :-)
Bob: Też czasami bywam romantyczny.
Orchid: Romantycy to geje. Jesteś gejem?
Bob: Co?
Orchid: No bo wiesz... Ty i ten twój kamerzysta za często ze sobą przebywacie... Krążą plotki...hahahha :DD
On pisze z Marokiem! Musisz to przerwac! Solmo.
Bob: Zamknij się. Jestem bardziej heteroseksualny niż Nixon i Kopernik razem wzięci. Kurczę, źle to zabrzmiało. Kontynuujmy wywiad. :DD
Bob: Zawsze można sobie coś odciąć i zjeść. Rękę, czy nogę. - King o tym pisał, ale ona nie lubi Kinga. Solma tak bardzo sie róznimy, coraz bardziej Cię lubie :D
Super! To moze ta pikantna kontynuacja zatem? ;)
Buzioel dla Was i dla kamerzysty tyz
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania