Kochana mała czarna

Było to późnym zimowym wieczorem, delikatnie opadające płatki śniegu muskały me policzka, mróz swoją przenikliwością i chłodem przeszywał ciało . Podążałem przed siebie, bez celu, zamyślony i samotny, pragnący ciepła i bliskości. Gdy prawie zrezygnowany i pozbawiony nadziei przechodziłem koło jednej z wielu kawiarni ujrzałem ją. Była, inna niż wszystkie, taka nieśmiała, niewinna , kusząca i skromna.

 

Wiedziałem że muszę się do niej zbliżyć, kusiła nadal swym wyglądem coraz bardziej i bardziej .Nie mogąc się oprzeć wszedłem do środka, podświadomie czułem że czekała tam na mnie .Gdy usiadłem przy stoliku i zdjąłem płaszcz podeszła, wszyscy spoglądali na nią, nie wiedziałem jak zareagować bałem się co dalej, ale tak bardzo kusiła, wyglądała nieziemsko, jej zapach był cudowny wręcz pieścił me zmysły, nic nie mówiła ale to mi nie przeszkadzało, dotknąłem jej poczułem miłe ciepło, pragnąłem więcej ona bez namysłu ,zaczęła pieścić me usta, jej smak był zniewalający, rozkosz ogarnęła me ciało , poczułem coś czego nigdy wcześniej nie znałem, sprawiła że się w niej zakochałem, wiedziała czego pragnę ciągle milczała ale się nie wzbraniała, udaliśmy się do mnie.

 

Gdy wszedłem do domu rzuciłem się na łóżko ona razem ze mną, teraz pragnąłem jej jeszcze bardziej, na nowo pieściła me usta, język, w końcu była we mnie, jej ciepło wypełniało me ciało, nie przestawałem chciałem więcej i więcej, wiedziała że zaraz odpłynę i tak się stało. Nie mogłem spać sprawiła że nadal byłem pobudzony, myślałem tylko o niej, w końcu zasnąłem.

Rano obudził mnie jej zapach, nie mogłem się oprzeć, podążałem za nim, ona czekała na mnie w kuchni wyglądała równie zniewalająco jak wczoraj, wiedziała jak sprawić aby moje serce przyspieszyło , znów pieściła me usta było cudownie wiedziałem że będziemy już nierozłączni.

 

Mijały dni, tygodnie, miesiące ona była ze mną, razem podróżowaliśmy, spotykaliśmy się na imprezach i u znajomych ,wszyscy ją polubili, z nią czułem się szczęśliwy, zawsze gdy miałem ciężki dzień mogłem na nią liczyć, dodawała mi sił i sprawiała że częściej się uśmiechałem. Czasem tylko nie mogłem przez nią zasnąć lub skoncentrować ale to dla tego że tak bardzo ją kochałem.

 

Od naszego pierwszego spotkania minęło już 17 lat, ma miłość do niej pozostaje nie zmienna, a gdy się budzę rano to cieszę się gdy ją widzę bo kocham moją małą czarną kawę …

 

Nithael

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • BreezyLove 30.03.2015
    Hehe dobre :) fajnie przedstawiona miłość do kawy ;) piąteczka ;)
  • Prue 30.03.2015
    Dawno nie czytało mi się z taką lekkością i tak trochę z uśmiechem. Dam 5
  • KarolaKorman 30.03.2015
    Ja też uwielbiam kawę, w przeciwieństwie do Ciebie rano robię w największym kubku jaki posiadam i przeglądając str. w internecie nawet nie wiem kiedy znika i ..... robię kolejną równie dużą 5 :)
  • Nithael 30.03.2015
    Dziękuję za ciepłe słowa :) tą historią, składam hołd wszystkim kawoszom, bo jak tu nie kochać kawusi ;) tym bardziej że większości z nas towarzyszy ona prawie co dziennie.
  • Dobry tekst. Dla mnie dobra kawa to taka, w której łyżeczka postawiona na sztorc utrzymuje swoją pozycję :P Ale zawsze kończy się na dwóch słabszych, jedna po drugiej(dosłownie jak Karola), serducho też ma swoje granice. Uwielbiam ten dopaminowy kop. Pozdrawian
  • Angela 30.03.2015
    Podzielam Twoją miłość do Małej Czarnej. Bez niej świat byłby straszny : ) 5
  • KarolaKorman 30.03.2015
    Powinniśmy się wszyscy spotkać rano na małą czarną :)
  • BreezyLove 31.03.2015
    A ja nie lubię kawy blee ;)
  • Tynina 08.04.2015
    Em... lel... koniec mnie trochę "jebnył"... :D zapomniałam, że czytam o "małej czarnej"
    A teraz tak o...jest tutaj bardzo dużo opowiadań i jeszcze trochę i fakt pomysł jest najważniejszy! I może on być, świetny, ale co jeśli ukazuje się nam dopiero pod koniec tekstu? Albo w połowie bardzo długiego? A zanim czytelnik dojdzie do tego świetnego pomysłu, najpierw musi się zmierzyć z całą masą byków? Może się szybko zniechęcić, zwłaszcza jeśli tekst jest długi. To opowiadanie jest krótkie, więc nikt nie zdąży się zniechęcić, ale gdyby był dłuższy...
    Dobra rada? Lepiej tworzyć krótkie, ale poprawne zdania niż kolosy poskładane nadrzędnie, podrzędnie z siedmioma orzeczeniami. Piękno tkwi w prostocie ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania